Rozdział 2. Mieszane uczucia
{Perspektywa Rainbow Dash}
Jest już prawie czwarta nad ranem.... Za dwie godziny mam wstać... Ech... Ale tak mi się świetnie pisze z Pinkie! Kurcze, czuję się jakbyśmy z jakiś rok nie gadały, jak nie dłużej! Ziewnęłam przeciągle i dostałam kolejną wiadomość. Szybko zalała mnie fala gorąca... jej.. już było mi wystarczająco ciepło. Od ponad godziny miałam otwarte szeroko okno w pokoju i siedziałam przy nim. Napiłam się łyka coli i zaczęłam odpisywać na otrzymaną wcześniej wiadomość od różowowłosej. Napisała
- "Dashieeee, a może pójdziemy gdzieś jutro razem? Zawsze prawie wychodzimy z resztą, a same, we dwie nie spędzamy zbyt dużo czasu... Co ty na to?? 💘💘💘😉😘 ".
Szeroko uśmiechnięta zaczęłam pisać dalej. To aż dziwne, ale tak świetnie mi się jeszcze nigdy z nią nie pisało! Po chwilce odesłałam wiadomość. Brzmiała
-" Nooo, ja bardzo chętnie, Pinkie 😘💘 Kończę trening po 15 i potem możemy gdzieś wyskoczyć razem 🤘💕 Nie będzie ci przeszkadzać, że musiałabyś trochę poczekać?? ".
Ona odpisała
-"Oczywiście, że nie, Dashuś! 💕💘 Na ciebie mogę czekać najdłużej.. 😘".
Hmm? Przez sekundę mi się wydawało, że to drugie zdanie zabrzmiało... Z resztą nieważne, liczy się chwila. Było mi tak mega gorąco, że postanowiłam wyjść na zewnątrz, dosłownie na chwilę. Odłączyłam telefon od ładowarki i ubrałam bluzę. Po cichu wyszłam na zewnątrz i skierowałam się kawałek dalej, na murek, na którym lubiłam przesiadywać. Weszłam na niego i oparłam się o ścianę budynku. Weszłam w konwersację z Pinkie Pie i zaczęłam przesuwać palcem do paru poprzednich wiadomości. Zapiszczałam cicho czytajac je po kolei i poczułam znowu gorąc na policzkach. Z-zaraz... czy ja się rumienię? Pff, napewno nie. Niedorzeczne. Ziewnęłam i założyłam swój kaptur od bluzy. W międzyczasie odpisałam Pinkie. Ona po chwili wysłała mi swoje zdjęcie jak z rąk robi serce i przykłada sobie do lewej części klatki piersiowej. Oprócz tego było widać tylko jej ramię i kręcone, różowe włosy. Poczułam wcześniej znane mi już ciepło na policzkach i dziwny ucisk w żołądku. Przez chwilę nie odpisywałam. Pinkie zauważyła chyba, że wyświetliłam, a nie odpisałam bo moment później dopisała "Wszystko oki, Dashie??". Ja wetchnęłam. Dziwnie się jakoś czuję... Odpisałam co przyszło mi do głowy.. Chciałam po prostu napisać, że wszystko w porządku, ale coś niezbyt się posłuchałam. W mojej wiadomości było "Ta...tak.. wszystko ok.. Śliczne zdj tak wgl. 💘💘". Błyskawicznie otrzymałam odpowiedź. Pinkie spytała w niej czy serio tak uważam i dołączyła sercowe emotikony. Normalnje bym ją wyśmiała, taka gadka nie jest w moim stylu. Znów było mi gorąco i musiałam rozpiąć bluzę. Pisałyśmy jeszcze jakiś czas, ale w końcu tak mi się zaczęły kleić oczy, że postanowiłam wrócić do środka, żeby nikt nie wziął mnie za jakiegoś bezdomnego. Bez urazy, po prostu tak tu koczuję pod drzwiami jakbym nie mogła wejść. Odrobinę zaczynało już świtać. Nie byłam w stanie trzeźwo myśleć. Spałam wręcz na siedząco. Niewiele myśląc napisałam ostatnią jak narazie wiadomość do różowowłosej przyjaciółki. Brzmiała "Dobrej nocy". Dodałam serce i wtedy zsunął mi się telefon. Niezdarnie podniosłam go i wysłałam wiadomość. Po chwili w końcu usnęłam. Spałam jak zabita. Nie śniło mi się absloutnie nic. Jedno wiem, to był błąd, siedzieć tak długo.
Zrezygnowana i ospała otwarłam oczy i zobaczyłam, że jest już jasno, po czym zerknęłam na godzinę w telefonie. Cholera! Siedem po ósmej! Szybko zwlekłam się z łóżka, wzięłam ciuchy z szafy i błyskawicznie się ubrałam. Pobiegłam do łazienki i pospiesznie opłukałam twarz ciepłą wodą. Wzięłam szczoteczkę z pastą do ust i wybiegłam z łazienki w poszukiwaniu butów. Ubrałam je, przy okazji niezdarnie myjąc zęby. Po chwili wróciłam się do pokoju, szybko spakowałam pare książek, wzięłam telefon i biegiem ruszyłam do szkoły. Biegłam prawie połowę drogi, ale w końcu zrezygnowałam z pościgu. Nie miałam co czekać na busa bo i tak przyjechałby dopiero za jakąś godzinę. Założyłam słuchawki i ruszyłam spokojnym krokiem w stronę szkoły.
Doszłam jakoś pod koniec pierwszej lekcji. Zapukałam i weszłam do sali. Nauczycielka zmierzyła mnie wzrokiem, kilka osób klasy się odwróciło. W tym Applejack i Pinkie Pie. Blondynka patrzyła niepewnie w moją stronę, a różowowłosa znacząco się uśmiechała z różnowymi policzkami. Gestem ręki przywoływała mnie do swojej ławki. Popatrzyłam wpierw na ławkę Applejack, tam, gdzie zwykle siedzę i na ławkę Pinkie, gdzie mnie wołała. I potem znowu. Ostatecznie podeszłam do nauczycielki i zwięźle wytłumaczyłam powód spóźnienia. Kiedy pani poleciła mi zająć miejsce, nie byłam pewna gdzie pójść. Zerknęłam na Applejack, ale ona zmarszczyła brwi i popatrzyła na zeszyt zupełnie tak, jakby nie chciała wymuszać na mnie decyzji. I potem na Pinkie, która znów powtórzyła gest, bym podeszła do jej ławki. Zawachałam się. Chciałam być w dwóch miejscach na raz? Ugh... Przez to wszystko siadłam na końcu, pod oknem, sama. I tak minęła pierwsza lekcja. Były dwie takie same pod rząd, matematyka, więc w sumie nie straciłam dużo. Leżałam właśnie oparta na ławce. Trochę się zamyśliłam, gdy nagle ktoś mnie dotknął. Popatrzyłam niechętnie na tę osobę, była to Pinkie Pie. Siadła na rogu mojej ławki i patrzyła na mnie.
Ja mruknęłam tylko "hej, Pinkie" i ziewnęłam. Ona odpowiedziała podobnie i po chwili zsunęła się na krzesło obok mnie. Przysunęła się bliżej.
Poczułam się trochę dziwnie.
-Stało się coś, Pinkie ...? Że tak się patrzysz i w ogóle...
-Nie, nie, wszystko oki, Dashie! Chciałam się tylko przywitać -Pisnęła różowowłosa i nachyliła się bliziutko do mojej twarzy, a ja poczułam coś na policzku -Wiesz, tak jak w zwyczaju Rarity.. -Dodała po chwili dziwnym tonem i odeszła.
Ja mocno spaliłam buraka. Zaraz... czy ona właśnie mnie pocałowała w policzek...? Zatkało mnie mocno. Ona po chwili się wróciła i szepnęła "Serio mam takie ładne oczy? " Zachichotała i odeszła. Popatrzyłam zdziwiona za nią, ale ona zachowywała się jak gdyby nigdy nic. Poczułam wtedy na sobie czyjś wzrok. Rozejrzałam się po klasie i zobaczyłam jak Applejack spogląda w moim kierunku. Jednak, gdy zauważyła, że na nią patrzę, odwróciła szybko wzrok. Zaczęła mówić coś do siedzącej za nią Sunset Shimmer, tak, jakby to rozmową z nią była w rzeczywistości zajęta.
{Perspektywa Applejack}
Ciekawe dlaczego Dash się spóźniła. mam nadzieję, że wszystko w porządku. Zaraz..? Co robi Pinkie Pie..? Popatrzyłam w kierunku kuzynki i swojej najlepszej przyjaciółki. Czy.. czy ona właśnie... Luz, Apple! To tylko przywitanie.. ugh... Jakieś durne widzimisia Rarity. Dobrze, że jest to tymczasowe w formie wyzwania. Poczułam dziwny ucisk w żołądku i wtedy Dash spojrzała na mnie, a ja od razu odwróciłam wzrok. Za dużo sobie wyobrażam.
{Perspektywa Rainbow Dash}
Co Pinkie miała na myśli..? Ma spoko oczy, ale raczej takie, no zwykłe i w ogóle. Niebieski jest ładny, uwielbiam ten kolor. No ale jakoś nie wiem. Trzymałam swój telefon w ręce i obracałam nim. Zobaczyłam jak Applejack wychodzi z sali i miałam ochotę za nią iść, bo wydawało mi się, że coś z nią nie tak, ale powstrzymałam się. Lekko zniecierpliwiona włączyłam wyświetlacz. Miałam powiadomienie z messengera, jeszcze z nocy. Dokładnie z 4:57. Odblokowałam telefon i zobaczyłam nieodczytaną wiadomość od Pinkie Pie.
/Serio ??? 😍😍💕💘 Miło, mi jeśli serio tak myślisz, Dashie.. Też masz śliczne oczy..😏💘😘/
Że co? Jakie oczy? Kiedy ja coś o jej oczach pisałam? Popatrzyłam wyżej. O kurdeee. Powyższa wiadomość brzmiała "Kocham twoje oczy 💘". Osz kurdee, autokorekta! Jak zsunął mi się wczoraj telefon musiałam coś poklikać. Poczułam bardzo duży gorąc na policzkach. Nerwowo wybrałam literki na klawiaturze i odpisałam jej.
/Sssorki, miało być dobrej nocy, a nie kocham twoje oczy, heh xdd/ ~dostarczono//
Jeju chcę już do domu... Walnęłam głową w stolik.
{Perspektywa Applejack}
Dziwnie się czułam po tym co widziałam. Choć to nie było nic wielkiego. Nienawidzę tych dziwnych emocji. Nie słuchałam połowy tego co opowiadała mi Sunset.. W końcu przeprosiłam ją i skierowałam się ku wyjściu z klasy. Miałam ochotę jakoś tak zapaść się pod ziemię. Ugh, zachowuję się jak rozwydżony dzieciak. Gdzie się podziałam? Normalnie by tak nie było. Ech.. Nagle usłyszałam za sobą kroki.
-Applejack! -Do kroków dołączył głos mojej drugiej najbliższej przyjaciółki, Sunset Shimmer, która dobiegła do mnie chwilę po tym jak wyszłam.
-Wszystko ok? -Dodała.
Wiem, że mogę jej ufać na sto procent.. Tylko no, ja sama nie jestem pewna swoich myśli, uczuć.
-Tia... Chyba... -Oparłam się o ścianę jednego z rzadziej uczęszczanych korytarzy.
-Chyba? -Spytała się mnie z wyczuwalną troską.
-Ach, no nie wiem.. Mam mętlik w głowie. Gubię się we własnych myślach... Takie tam, każdy czasem tak ma. -Odpowiedziałam i zniżyłam się do pozycji siedzącej.
-Co się dzieje? Wiesz, że możesz mi powiedzieć. Norma, kiedy potrzebujesz. Nie musisz zawsze być tą, co słucha -Ognistowłosa usiadła obok mnie i zażartowała.
-Byłaś kiedyś... czy ja wiem.. Zakochana? -Spytałam z rezygnacją. - Jak tak... To jaka jest ta miłość..? W sensie.. skąd masz tę pewność. Przecież każdy ma inną wrażliwość i inny odbiór bliskich.
-Ee.. no, byłam. -Sunset Shimmer straciła pewność siebie w tym co mówiła - I wiesz, róznica nie jest specjalnie wielka... Albo zależy od punktu widzenia? Tak naprawdę ciężko powiedzieć jednogłośnie, a ludzie za bardzo lubią wszystko kategoryzować.
Popatrzyłam na nią zawstydzona przed samą sobą, a ona kontynuowała. Ciepłym głosem, łagodnie mówiła dalej.
-Są różne rodzaje miłości, ale i przyjaźni... Jest ich bardzo wiele. Przynajmniej tak mi się wydaje. nie jestem jakimś specem od relacji, co nie... ale myślę, że to zależy. Jeśli chodzi o miłość, może być wiele rodzajów; np miłość przyjacielska... No wiesz, np ja kocham cię, ale jak bliską przyjaciółkę, albo siostrę... To znowu jest miłość siostrzano-podobna, czy jakoś tak. Hm, trochę ciężko mi to teraz fajnie ubrać w słowa. By brzmiało to dobrze i dokładnie tak, jak chcę to wyrazić. Można kochać wiele osób i rzeczy, ale zakochanie -To słowo moja przyjaciółka wyraźnie zaakcentowała - Jest czymś jeszcze innym. Kiedy zakochujesz się w kimś to oddajesz mu swoje serce, ale w sposób taki, że nikt inny nie jest w stanie go odbić. No nie wyobrażasz sobie by robić pewne rzeczy z kimś innym. Kiedy widzisz tą osobę, nie powiem, że twoje smutki maleją, a dzień staje się jaśniejszy, może być całkiem przeciwnie. Często jest tak też w przypadku przyjaźni, ale w tej relacji to jest trochę inne. Wygłupianie, wsparcie o każdej porze; myśl, że ty i twoi przyjaciele to jedna część i pomimo różnic i tak wszyscy wiedzą, że nie są sami w tym ogromnym świecie. A miłość... Dwoje ludzi, którzy są stworzeni dla siebie. Żyją dzięki sobie itd. Gdy kogoś kochasz.. chcesz dla niego wszystkiego co najlepsze. Jeśli jesteś w kimś zakochana, chcesz dawać temu komuś coś co jest najlepsze.. miłość i siebie... Osoba, w której jest się zakochanym, jest w pewien sposób wyidealizowana przez zakochanego.. Postrzega go jako jednynego takiego na świecie... No i jak się zakochujesz i masz bezpośredni kontakt z tak zwanym
-Tu wykonała rękami gest cudzysłowia - obiektem westchnień, to często czuje się wtedy, że motylki szaleją w brzuchu... robi ci się gorąco i czujesz się lekka heh.. itd Aczkolwiek niektóre te cechy występują też czasem w przyjaźniach... Zrozumiałaś coś z tego? -Popatrzyła na mnie z wyraźną troską siedząc obok mnie po turecku - Ja sama wielu rzeczy nie ogarniam. To podobno po prostu jakoś się czuje. Zwykle miałam inne priorytety niż miłostki... odkąd poznałam Twilight i was liczy się dla mnie przede wszystkim przyjaźń. Druga osoba, czy kucyk. Bez względu na wszystko, jeśli coś do niego czuję.
-Whoa... Zrozumiałam. Dużo. Ciebie przynajmniej jestem w stanie zrozumieć, a jak Rarity zacznie kazanie to jest trudniej! I zgadzam się z tobą w ostatniej kwestii. To ma w sumie dużo więcej sensu. -Uśmiechnęłam się do niej i szybko pocałowałam ją w policzek - Dziękuję za pomoc, siostro od innych rodziców...
Sunset Shimmer ciepło się uśmiechnęła na te słowa.
-Ale... Applejack - Zaczęła po chwili - Dlaczego pytałaś?
-Yy.. Tak się zastanawiałam... -Wiedziałam, że nie mogę skłamać, a z drugiej strony bardzo potrzebowałam się wygadać - Czy mogę być zakochana...
-Rozumiem. -Powiedziała spokojnie - I co..? Znalazłaś odpowiedź..? -Ognistowłosa przysunęła się do mnie z troską wypisaną na twarzy.
-Chyba taa.. -Powiedziałam powoli.
Ona popatrzyła na mnie bez wyczekiwania. Tak, jakby szanowała to, że mogę nie chcieć zdradzić jej odpowiedzi.
Po chwili namysłu odezwałam się, na co moja przyjaciółka zareagowała czujnym popatrzeniem na mnie.
-Sunset.. - Popatrzyłam w bok i zmarszczyłam brwi, czując jak dziwna wrażliwość zakrywa moje myślenie - Zakochałam się.. Znaczy... chyba! Nie umiem dokładnie powiedzieć..
-To źle? - Shimmer spytała niepewnie i położyła rękę na moim ramieniu -Znaczy, wiem, że to niełatwe... Ale jest aż tak nie dobrze..?
-Zakochałam się w kimś, w kim zdecydowanie nie powinnam -Powiedziałam z rezygnacją i zakryłam twarz dłońmi.
-A... mogę spytać w kim..? Uszanuję jeśli wolisz zachować to dla siebie...
-Zakochałam się w.. Dash...? -Powiedziałam powoli, ciągle przerywając i krzywiąc się, tak, jakbym ten fakt wyciągała z siebie siłą.
-Albo nie! N-nie wiem... -Wybuchnęłam po chwili -To nie jest możliwe. I to jest po prostu idiotyczne. To moja przyjaciółka. I po prostu jestem zazdrosna... Co też jest idiotyczne. Och.. Sun, pomóż mi... nie radzę sobie sama ze swoimi myślami.
Sunset Shimmer przysunęła się blisko mnie i przytuliła mnie do siebie.
-Ej... spokojnie... Nie może być tak źle... - Zaczęła czułym, spokojnym tonem - Nie ma w tym nic złego, słońce... To normalne.. choć faktycznie trochę idiotyczne. Ja zawsze jestem żeby ci pomóc lub doradzić... spokojnie. -Przytuliła mnie blisko do siebie. Ja wtuliłam się w nią mocno i ścisnęłam materiał jej kurtki. Byłam wściekła na samą siebie, ale szczęśliwa, że mam kogoś kto pomógł mi to ogarnąć. Potem zadała mi kilka pytań, które tylko utwierdziły mnie w przekonaniu, że jestem zakochana. Czemu akurat ja, do licha. Wpadłam jak śliwka w kompot...
Siedziałyśmy tak kilka minut, gdy usłyszałyśmy kroki. Chwilę potem ukazała się naszym oczom Rainbow Dash, a za nią Rarity, Fluttershy i Pinkie.
Rainbow doskoczyła do nas i zaczęła wypytywać co się stało. Dziewczyny wyglądały na równie zmartwione.
Na szczęście Sunset zachowała zimną krew. Spokojnym tonem zaczęła
-Ej, ej. Wszystko ok, co się ma dziać? Wracajmy do klasy. Przerwa i tak się kończy. -Pomogła mi wstać i otarła mi łzy, tak, żeby nikt nie widział. U licha... Jest wspaniałą przyjaciółką. Szybko się uczy. Dzięki niej choć trochę bardziej zrozumiałam swoją cholerną mieszaninę uczuć.
Dziewczyny wróciły do sali, a ja szłam z Sunset na końcu. Podziękowałam jej znowu, na co ona się uśmiechnęła i szepnęła
-Od tego ma się przyjaciółki
- puściła mi oczko po czym otwarła drzwi sali.
_______________________
Jak są błędy, pisać śmiało! Mam nadzieję, że rozdział jest ok.
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro