⁶ - ꜱᴏᴍᴇᴛɪᴍᴇꜱ yᴏᴜ ᴡᴀʟᴋ ᴀʟʟ ɴɪɢʜᴛ, ꜱᴏᴍᴇᴛɪᴍᴇꜱ yᴏᴜ ꜱʟᴇᴇᴩ ᴀʟʟ ᴅᴀy
↷ 나는 진실을 숨
기고 미소 지었다
─── ・ 。゚☆: *.☆ .* :☆゚. ───
— Nie podoba mi się ten pomysł, Kihyun
Próba wyciągnięcia Minhyuka z domu była niezwykle męcząca i zajęła mu dobrą godzinę.
Był poniedziałek.
Specjalny dzień w tygodniu, gdzie musiał spędzać kilka godzin na zajęciach grupy wsparcia, na które zapisała go jego matka.
Miał tam się uśmiechać i potakiwać głową, gdy prowadzący pytali, czy wszystko w porządku.
Skąd to wiedział?
Dwa lata temu sam uczęszczał na takie zajęcia.
Tam poznał też swojego przyjaciela Jinyounga, długoletniego wolontariusza.
Pomógł mu w chwili, gdy jego życie było czarne i zasypane nieprzychylnymi myślami.
Czuł zatem, że to może mu pomóc, nawet, jeśli on sam w to nie wierzy.
Mimo, iż Lee był osobą niewidomą, o dość słabej sile, to jednak był w stanie stawić jako taki opór.
Krzyczał głośno, przebierając przy tym nogami w powietrzu, co mogłoby wydawać się komiczne na pierwszy rzut oka, jednak takie nie było.
Zmuszony został do użycia wsparcia w postaci Shownu.
Na jego szczęście był on niedaleko i mógł przyjechać, by namówić go na zgodzenie się na coś, na co i tak nie miał wpływu.
Decydowała za niego jego matka i dopóki nie mógł stuprocentowo się usamodzielnić, był skazany na jej zdanie, które zresztą nie zawsze było słuszne.
Była człowiek i jak to bywało z
ludźmi - popełniała błędy.
— Bedzie fajnie, tylko nie marudź — Powiedział, prowadząc ich do dużej sali, na końcu budynku, gdzie musiały odbywać się zajęcia.
Starał się kierować swoją pamięcią, sięgając do wspomnień z jego zajęć, chęć znaleźć właściwe pomieszczenie.
Na białych ścianach widniały rysunki przedstawiające wielorakich kształtów słońca, których rozmaite kolory rzucały się w oko.
Napisy, który odznaczały się na jasnym tle, przykuwały wzrok.
Marzenia i cele, jak sztandar reprezentowały ich autorów, zdradzając co nieco o nich.
Były tam też drzewka szczęścia, na których wypisywało się pozytywne cechy o osobie, która siedziała naprzeciwko.
Plastikowe krzesełka ustawione w okręgu na środku sali, pomiędzy którymi leżał swobodnie puchaty dywan.
Było tu przyjemnie i Kihyun zaczął czuć się tu swobodnie.
— Czuje spojrzenia ludzi na sobie — Wymamrotał, mocniej ściskając ramię Yoo, którego trzymał się, gdy wchodzili po schodach, czy też wysiadali z samochodu.
— Przesadzasz, nikt na ciebie nie patrzy — Odpowiedział, nie będąc wzruszonym na słowa chłopaka.
Hyunwoo powiedział mu, że Lee nienawidził tych spotkań i robił co mógł, by tylko na nie nie iść.
Płacz i wymuszanie wymiotów przestały wzruszać jego rodzicielke, która stawała się obojętna wobec działań swojego syna.
Wszystko, co robił, robił tylko po to, by manifestować swój ból zewnętrzny i wymyślanie problemów, które nie wydawały się dla niej priorytetem.
— Czuje się dziwnie, na pewno ktoś mnie śledzi — Z chwilą, z którą wypowiedział te słowa, pojawiła się przed nimi dziewczyna.
Miała blond włosy, z paroma brązowymi pasemkami. Ubrana w za dużą bluzę i luźne spodnie, przyglądała im się z lekkim uśmiechem na twarzy.
Kihyun pierwszy raz w życiu miał z nią styczność, jednak Min spiął się momentalnie, zapewnie czując, kto przy nich stoi.
— Cześć wam — Przywitała się z nimi, wymieniając uścisk dłoni z Yoo.
Jej głos był cichy, jednak wyraźny i mimo przyjaznej twarzy, wydawał się.... zmęczony?
Jakby miała problem z wypowiedzeniem tak prostej rzeczy.
— Cześć Jisoo — Odpowiedział Minhyuk bez entuzjazmu.
Jego głos był tak neutralny i pozbawiony jakiejkolwiek emocji, że musiałby się najpierw zastanowić, czy pada on z ust człowieka, czy może robota.
— Minhyuk, wyglądasz naprawdę ślicznie. Muszę przyznać, że z każdym naszym spotkaniem, coraz bardziej promieniejesz, nie poznam cię niedługo
Złapała jego dłoń, ściskając ją lekko.
Jej uścisk dalej był słaby, tak jak kilkanaście tygodni temu, gdy widzieli się po raz ostatni.
Zastanowił się też przez chwilę, czy jej skóra na twarzy dalej jest napięta, a kości policzkowe uwydatniają barszo wyraźnie jej dziewczęcą urodę.
Nie potrafił zobaczyć jej zobaczyć, ale potrafił ją wyczuć.
W końcu kiedyś się znali.
— Chciałbym powiedzieć to samo, ale nie mogę cię zobaczyć, moja droga
— Ale kiedyś będziesz do tego zdolny. Jestem pewna, że szczęście się do ciebie uśmiechnie
— Pewnie, sam chciałbym to zobaczyć. Wybacz, ale potrzebuje jeszcze udać się do łazienki, a mój opiekun szybko się nudzi i sama rozumiesz — Ukłonił się nisko, przechylając lekko swoją głowę w lewą stronę.
Pociągnął Kihyuna delikatnie do przodu, chcąc zmusić go do pójścia.
— Kto to jest? Wydaje się być miłą osobą — Zaciekawiło go, nie mógł tego ukrywać.
Biła od niej niewinność oraz pewnego rodzaju dobroć.
Byłby w stanie ją polubić, gdyby Min tylko to od niego wymagał.
— To bulimiczka, nie zawracał bym sobie nią głowy na twoim miejscu
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro