Rozdział 9 ~ Execution ~
| Jungkook |
Delikatny wiatr mknął przez puste pola, tańczył wśród liści i wysokiej trawy, aż dotarł do chłopaka stojącego przed domem Hershela.
Wiatr owiał jego odsłonięte ramiona i potargał karmelowe loki, sprawiając , że zadrżał z zimna. Słońce już dawno zaszło, a jedyne światło pochodziło od jasnego księżyca.
Jungkook podniósł głowę, gdy usłyszał odgłosy kroków i płytki oddech Randalla. Rick, Shane i Daryl prowadzili Randalla w stronę pustej stodoły, podczas gdy chłopak zadawał sobie pytanie za pytaniem.
Jungkook podbiegł do nich, szybko ich doganiając.
Daryl usłyszał, jak nadchodzi, więc obejrzał się przez ramię i rzucił Ggukowi piorunujące spojrzenie. Chłopiec zwolnił, gdy szedł obok Ricka, przez co przywódca przestał iść i spojrzał na niego z uniesioną brwią.
— Co jest?
— Idę z Tobą. —Jungkook mówił wściekle, a jego ciemne oczy przebijały się prze niebieskie oczy Ricka.
— Jungko... — zaczął Rick, powoli kręcąc głową.
Chłopak wiedział, dokąd zmierzała ta rozmowa, co sprawiło, że przerwał mężczyźnie i sam zaczął mówić jeszcze raz. Podszedł bliżej do starszego mężczyzny i zniżył głos.
— Głosowałem za jego śmiercią. Pójdę tam i będę patrzeć na niego własnymi oczami, gdy będzie wydawał ostatnie tchnienie. — Rick milczał, tylko patrzył na Gguka z pustym wyrazem twarzy. Shane przewrócił oczami i podszedł do tej dwójki, zaglądając pomiędzy nich.
— Rick. — Shane mówił stanowczo, kręcąc głową. — Chodźmy.
Rick zignorował go i odwrócił się. Znów chwycił Randalla i szedł z nim dalej do stodoły. Jungkook spojrzał na Shane'a i przyłapał go na spoglądaniu w jego kierunku.
Oczy Shane'a zmrużyły się z nieufnością, po czym zakpił z Gguka i odwrócił się, idąc za pozostałą trójką. Jungkook odetchnął głęboko i próbował zignorować łomotanie serca w klatce piersiowej . Szybko dogonił grupę, gdy pchnęli drzwi stodoły i weszli do środka.
— Proszę, proszę, proszę! — powtarzał Randall, patrząc na Ricka błagalnym wzrokiem. Rick zignorował go i wskazał na środek stodoły .
— Postawcie go tam.
Przywódca zapalił i umieścił latarnię gdzieś w pomieszczeniu, zapewniając wystarczającą ilość światła. Jungkook szedł za Darylem i patrzył, jak Shane zawiązuje oczy Randalla, uniemożliwiając mu zobaczenie czegokolwiek.
— Wszystko wkrótce się skończy. — Shane mruknął do ucha Randalla, zanim się od niego odsunął.
Jungkook wszedł głębiej do pomieszczenia, jego stopy sunęły po sianie i kurzu, zanim zatrzymał się tuż przed Randallem. Ten ostatni płakał głośno, a z jego popękanych ust wydobywało się ciche słowo „nie".
Daryl stał za Randallem po prawej stronie, a Shane stał za nim po lewej stronie. Rick wyjął broń, podchodząc i stając przed Randallem, po prawej stronie Jungkooka. Serce Jungkooka biło w jego klatce piersiowej, a jego ręce drżały, przez co zacisnął mocniej pięści, aż jego paznokcie wbiły mu się w skórę.
Rick załadował broń. Patrzył na niego przez kilka sekund, zanim się odezwał.
— Chcesz stać czy klękać? — zapytał Rick, starając się nie myśleć o tym, co zaraz zrobi.
Kiedy słuchał łkań i jęków Randalla, głowa Jungkooka zaczęła go jeszcze bardziej boleć, a na jego skórze pojawiła się cienka warstwa potu. Nie mógł uwierzyć, że mógłby być odpowiedzialny za zabicie bezbronnej osoby.
Nie mógł uwierzyć, że będzie świadkiem zabicia Randalla.
Randall się trząsł, jego oddech był ostry i płytki, gdy próbował się rozejrzeć, ale sprawdził i wiedział, że opaska mu to uniemożliwiała. Jego czoło ociekało potem, a usta drżały, gdy z gardła wydobywały się jęki.
— Nie, nie, proszę, proszę. — Daryl podszedł do niego i brutalnie popchnął go na kolana, przez co Randall skrzywił się i krzyknął z bólu. — Ow.
Jungkook przełknął ciężko ślinę, nie będąc w stanie odwrócić się od, teraz w pełni łkającego chłopaka. Poczucie winy i wyrzuty sumienia zabulgotały w jego żołądku, wędrując w górę, aż dotarły do gardła.
Jungkookowi zrobiło się niedobrze, gardło się muścisnęło, przez co miał wrażenie, że zaraz zwymiotuje.
— Czy masz jeszcze jakieś ostatnie słowo? — zapytał Rick, przestępując z nogi na nogę, patrząc na Randalla.
Chłopiec nadal łkał i płakał, jego oddech przyspieszał z każdą sekundą. Ledwo udało mu się wydusić słowa z powodu łkania wydobywającego się z jego gardła.
— Nie, proszę, proszę, nie, nie.
Oddech Jungkooka stał się płytszy, gdy patrzył, jak Rick podnosi broń i celuje w czoło Randalla.
Jungkook przygryzł dolną wargę, wbijając paznokcie w dłonie, ilekroć próbował przygotować się na strzał. Rick zawahał się, wpatrując się w szlochającego Randalla. Mocniej ścisnął pistolet, rozchylając usta i powoli wypuszczając z nich powietrze.
Palec Ricka prawie się nie poruszał, gdy jego umysł zaczął kwestionować swoją własną decyzję. Wydawało się, że nikt nie zauważył małego ciała wchodzącego do stodoły i przyglądającego się scenie przed nim.
To znaczy dopóki się nie odezwał.
— Zrób to. Tato, zrób to! — Jungkook odwrócił głowę w stronę Carla, który patrzył na Ricka z zimnymi oczami. Brwi Gguka zmarszczyły się, a usta rozchyliły w szoku po tym, co powiedział chłopak.
Jungkook potrząsnął głową, pozwalając, aby zimna maska opadła na jego twarz, ukrywając niedowierzanie, jakie czuł w środku.
Oczy Ricka rozszerzyły się nieznacznie, po czym odwróciły się od Randalla i skierowały w stronę Carla, a po kilku sekundach padły na Shane'a. Ten ostatni szybko otrząsnął się z szoku i podszedł do Carla.
— Żartujesz sobie? Co ci mówiłem? — Shane
mruknął cicho, gdy złapał Carla za ramię i wyciągnął go ze stodoły.
Oczy Jungkooka przesunęły się z tej dwójki i skupiły się na Ricku. Zauważył to co się z nim działo.
Jego ręka zaczęła drżeć, a wyraz jego twarzy uległ pogorszeniu. Jungkook patrzył na wyraz twarzy Ricka i wątpliwości zaciemniające jego oczy, zanim jego ramię opadło na bok.
Jungkook wziął głęboki wdech i rzucił okiem na Randalla, który siedział na kolanach i żałośnie łkał. Rick spojrzał na Carla i potrząsnął głową, po czym odwrócił się i spojrzał na Randalla.
— Zabierz go do siebie. — Rick mruknął pod nosem, po czym podniósł głos. — Zabierzcie go. — Shane zatrzymał się i spojrzał na Ricka ze zdziwieniem.
Carl także spojrzał na swojego tatę, z szeroko otwartymi oczami i rozchylonymi ustami. Jungkook patrzył na Ricka z szeroko otwartymi oczami i uniesionymi brwiami, z rozluźnionymi pięściami i rozluźnionymi ramionami po słowach Ricka.
Gguk poczuł, jak poczucie winy w gardle napływa do niego jak brud, który kiedyś pokrywał jego skórę. Ciężar na jego ramieniu zniknął, a jego umysł stał się jasny. Daryl podszedł do Randalla i rozkazał szorstkim głosem.
— Wstawaj.
Shane zacisnął szczękę i odwrócił się , w gniewie zatrzaskując drzwi stodoły i odchodząc. Daryl wyciągnął skomlącego Randalla ze stodoły, zostawiając Ricka, Carla i Jungkooka.
Rick wpatrywał się w Carla, na jego twarzy malowało się niedowierzanie i lekki ból. Carl odwzajemnił spojrzenie, a jego oczy lśniły niewinnością i zmieszaniem, nie rozumiejąc co zrobił źle.
Carl odwrócił się i uciekł z powrotem do domu. Wzrok Ricka powędrował na podłogę, gdy odłożył broń na miejsce. Emocje przywódcy były odrętwiałe, a jego umysł pusty, gdy próbował przebić się przez ścianę szoku, która otaczała jego umysł niczym gęsta kurtyna mgły.
Jungkook zauważył skonfliktowany wyraz twarzy Ricka, przez co przygryzł wargę i zaczął myśleć, co powiedzieć. Jungkook pozwolił Rickowi przetrawić to, co się właśnie wydarzyło, po czym spokojnie podszedł do niego , zatrzymując się obok niego.
— Hej — Jungkook mruknął cicho, próbując zwrócić jego uwagę. Rick oblizał wargi, gwałtownie wypuścił powietrze, po czym spojrzał na Jungkooka z twardym wyrazem twarzy. Jungkook patrzył na niego przez kilka sekund, po czym wymamrotał cicho. — Nie powinieneś się wstydzić, że nie mogłeś zakończyć czyjegoś życia.
Oczy Jungkooka były skupione na ognisku przed nim, ciepło wydobywające się z ognia wgryzało się w jego bladą skórę, odstraszając zimno.
Czarna kurtka, którą dała mu Maggie, zapewniała mu ciepło i ochronę przed zimnym nocnym powietrzem.
Po całej tej ciężkiej próbie z Randallem, dołączyli z powrotem do obozu. Rick poszedł porozmawiać z żoną - Lori, podczas gdy Carol zaprosiła Jungkooka, aby usiadł z nimi przy ognisku i się rozgrzał.
Po kilku minutach Rick dołączył do niego i usiadł na krześle obok niego z Lori u boku. Umysł Jungkooka wciąż wracał myślami do wydarzeń, które miały miejsce w ciągu tych kilku dni i prawdę mówiąc, był tym wszystkim przytłoczony.
Umysł Gguka powoli się wyłączał, wypełniał się po brzegi niepotrzebnymi myślami, a jego oczy zaczęły opadać, zbyt ciężkie, by mogły pozostać otwarte. Jego głowa przechyliła się do przodu, a kiedy zaczęła opadać, Gguk podniósł głowę z powrotem i spojrzał na Lori, która próbowała ukryć swój uśmiech.
Chłopiec wyglądający jak królik odchylił się bardziej na krześle i pozwolił swojej głowie oprzeć się o nie. Jego oczy powoli się zamknęły, a oddech zwolnił. Jungkookowi zrobiło się ciepło, gdy ciepło ognia pieściło jego skórę, a cisza w obozie delikatnie całowała jego uszy.
Nie wiadomo skąd, mrożący krew w żyłach krzyk rozbił spokojną atmosferę, powodując, że Jungkook gwałtownie się obudził i zamarł w miejscu.
Jego oczy rozszerzyły się, gdy krzyk nie ustawał, przebijając uszy i uderzając w czaszkę. Jungkook podniósł się, razem z Lori i Rickiem. Gguk odwrócił się do Ricka, nie wiedząc, co robić.
Ten ostatni powiedział Lori, żeby zabrała Carla, po czym wyciągnął nóż i włożył go w dłoń Jungkooka.
— Weź to — mruknął szybko Rick, po czym odwrócił się i krzyknął do T-Dog.
— T.Dog, chwyć strzelbę! — Jungkook spojrzał na nóż w jego dłoni, tylko po to, by spojrzeć na swój własny nóż.
Ostatni raz widział go wtedy, gdy Rick poprosił go o jego rzeczy.
Delikatny wietrzyk przebiegł po skórze Jungkooka, gdy Rick przebiegł obok niego, powodując, że odłożył nóż i pobiegł za przywódcą.
Jungkooka bolały mięśnie, a jego oddech stał się ciężki, gdy podążał za Rickiem. Krzyki przecięły powietrze, skutecznie kierując Jungkooka w stronę osoby znajdującej się w niebezpieczeństwie.
Biegnąc przez otwarte pole, Gguk zmrużył oczy, próbując coś dostrzec w ciemności, będąc coraz bliżej głośnych zawodzeń. Jungkook zauważył, że latarki świeciły nieco dalej od niego, gdy inni biegli w tym samym kierunku, próbując pomóc krzyczącej osobie.
Gguk ruszył do przodu, ignorując ciężkość nóg i płytki oddech wydobywający się z jego spierzchniętych ust.
— Pomocy! Tutaj! — Głos Daryla przebił się przez pole, Jungkook zmrużył oczy i zauważył, jak podnosi swoje ręce i wymachuje nimi w powietrzu, próbując zwrócić ich uwagę.
Rick i Jungkook przyspieszyli i pobiegli szybciej. Szybko dotarli do Daryla i osoby leżącej na ziemi. Rick zwolnił i opadł na ziemię. Gdy tylko Gguk zobaczył, kto leży na ziemi, wyraźnie zbladł i zatoczył się do tyłu, jakby ktoś go uderzył.
Dale.
Światło księżyca świeciło na niego, oświetlając jego ciało.
Żołądek Dale'a został rozerwany, tryskała z niego krew, a jego wnętrzności były widoczne dla wszystkich.
Z jego ust wydobyły się jęki wypełnione bólem, a oczy otworzyły się szeroko z szoku i bólu.
— W porządku... w porządku... po prostu... po prostu słuchaj mojego głosu... słuchaj mojego głosu. — Rick pochylił się nad ciałem Dale'a, chwytając jego twarz w dłonie, próbując nie pozwolić mu zasnąć.
Jungkookowi zrobiło się niedobrze, żółć podeszła mu do gardła, przez co zakrztusił się, zanim jego dłoń poleciała do jego usta, żeby zapobiec wymiotom. Skierował swoje oczy na ziemię, kiedy Shane i Andrea dotarli do ciała Dale'a.
Andrea westchnęła i upadła na ziemię. Jej usta otworzyły się ze zdziwienia, a łzy natychmiast napłynęły jej do oczu. Oczy Dale'a próbowały pozostać na Ricku lub Andrei, ale po kilku sekundach widok wydawał się nieostry.
— Zawołajcie Hershela! — krzyknął Rick, oglądając się przez ramię.
Jungkook przełknął żółć w gardle i spojrzał za nich, w stronę ludzi biegnących w ich stronę.
— P..potrzebujemy Hershela! — Krzyknął głośno, a jego głos odbił się echem po całym boisku.
Rick potknął się, rozejrzał się po grupie, próbując znaleźć Hershela. Andrea podpełzła do Dale'a i spojrzała na niego ze łzami w oczach i delikatnym uśmiechem.
— Trzymaj się, Dale. Po prostu wytrzymaj. — Rick odwrócił się do Dale'a, próbując zwrócić jego uwagę.
— Spójrz na mnie. Dale, nie śpij. — Dale patrzył na Ricka szeroko otwartymi oczami, a jedyne dźwięki, które z niego wychodziły, to westchnienia bólu i jęki.
— Hershelu! — Jungkook zakrył usta i ponownie krzyknął.
Glenn i Lori w końcu dotarli do grupy i natychmiast zamarli, gdy tylko to zobaczyli.
Dale.
Po chwili Hershel dotarł do nich i spojrzał na Dale'a.
— Co się stało? — zapytał z szeroko otwartymi oczami.
Jungkook odwrócił się, by spojrzeć na Dale'a, a jego usta wykrzywiły się w grymasie. Dale leżał bez ruchu, nie poruszając się ani o cal, wydając z siebie płytkie westchnienia. Hershel spojrzał na Dale'a, analizując jego ranę.
— Czy... możemy go gdzieś przenieść? — zapytał Rick, zaglądając do oczów Hershela. Hershel ponuro potrząsnął głową.
— To nie jest dobry pomysł. Nie przeżyje tej wycieczki.
— Musimy przeprowadzić operację tutaj. —Rick wymamrotał cicho, po czym spojrzał na grupę. —Wszyscy wracajcie do domu! — Obrócił się i wskazał na dom.
— Stój! — Hershel chwycił go za ramię, powstrzymując go przed zrobieniem czegokolwiek. Wzrok Ricka przeniósł się na Hershela, obserwującego, jak ten powoli potrząsa głową. Twarz Hershela była ponura, a jego usta zacisnęły się w prostą linię, dając Rickowi odpowiedź, której potrzebował.
— Nie nie nie! — Rick krzyknął, obracając się wokół siebie i niespokojnie chwytając się za włosy.
Jungkook wyraźnie skrzywił się pod wpływem swojej reakcji i skierował wzrok na swoje pokryte brudem buty. Przygryzł dolną wargę, przez co zaczęła trochę krwawić.
Gguk rozluźnił wargę i przesunął po niej językiem. Jego nos zmarszczył się, gdy w końcu zauważył metaliczny zapach w powietrzu, zanim przedarł się przez jego nozdrza. Andrea wybuchła szlochem, a łzy spłynęły jej po twarzy, gdy pochyliła się nad jęczącym ciałem Dale'a.
Twarz Glenna wykrzywiła się w grymasie, a z oczu popłynęło kilka łez. Wszyscy wokół odwrócili wzrok, pozwalając łzom swobodnie płynąć i pozwolili cichym krzykom opuszczać ich usta.
Jungkook nie znał Dale'a, nie tak jak ci ludzie, ale wiedział, że Dale był dobrym człowiekiem i nie zasługiwał na taki los. Dale miał rację, ten świat był obrzydliwy i okrutny, odebrał dobrego człowieka, pozostawiając pustkę w sercach tych, którzy go znali.
Dale nadal krztusił się oddechem, jego twarz skrzywiła się z powodu bólu, jaki odczuwał. Jego ciało drżało, a jedynymi dźwiękami, jakie z niego wychodziły, były jęki bólu.
— On cierpi. — mruknęła Andrea, a jej oczy były spuchnięte i zaczerwienione.
Jungkook spojrzał na Ricka , wiedząc, że nie mogli zostawić Dale'a na pewną śmierć w agonii.
— Zrób coś z tym ! — Andrea odwróciła się i krzyknęła, myśląc to samo co Jungkook.
Shane odwrócił wzrok i przejechał dłonią po twarzy. Jungkook patrzył z rozchylonymi ustami i współczuciem, jak Rick drżącymi dłońmi wyciągnął pistolet i niechętnie uniósł go do głowy Dale'a.
— O Boże.— Andrea sapnęła, jej załzawione oczy odwróciły się od Dale'a, a jej dłoń uniosła się, by zakryć usta.
Ręka Ricka się trzęsła, a łzy pojawiły mu się w oczach, gdy patrzył Dale'owi prosto w oczy.
Mocniej ścisnął pistolet, starając się okazać siłę i pociągnąć za spust, ale jego ciało nie współpracowało z nim. Dale patrzył na Ricka, dławiącego się własnymi płytkimi oddechami, czekającego na śmierć i koniec swojej męczarni.
Jungkook przygryzł wargę, wciągając głęboki oddech, gdy twarz Ricka opadła, a jego dolna warga zaczęła się chwiać. Jego ramię powoli opadło, zanim inna ręka wyciągnęła broń z dłoni Ricka.
Rick ze zdziwieniem zwrócił głowę w stronę Daryla, ale mimo to pozwolił mu wziąć broń. Jungkook niepewnie wyciągnął rękę i pogładził plecy Ricka, podczas gdy jego głowa zwisała nisko z żalu i wstydu.
Gguk przełknął głośno ślinę, po czym zacisnął szczękę. Jego oczy powoli przeniosły się na Daryla, gdy już wiedział, że ten był gotowy na to, co miało nadejść.
Ten ostatni uklęknął obok Dale'a i przyłożył mu koniec pistoletu do czoła. Dale spojrzał na Daryla, a jego twarz wykrzywiła się w wyrazie akceptacji, gdy zakrztusił się własną krwią.
Przez sekundę Jungkook zauważył ciche zrozumienie i wzajemny szacunek pomiędzy Darylem i Dale'em. Daryl wahał się przez chwilę, po czym szepnął cichym głosem.
— Przepraszam bracie.
Jungkook wzdrygnął się i odwrócił wzrok, gdy głośny strzał przeszył jego uszy.
***
Notatka od tłumaczki:
Halo ja dalej czekam na Taehyunga, a to już prawie 10 rozdział, a dalej go nie ma. Chyba tak długo jeszcze nie czekałam na żadnego bohatera.
Już miałam nadzieje, że to on będzie tą osobą, która krzyczała, ale autorka postanowiła zabić najpierw kogoś z grupy.
No cóż czekamy, może jeszcze się pojawi.
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro