Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

Rozdział 7 ~ Nightmares, eggs and introductions ~

| Jungkook |

Odgłosy warczenia i jęków roznosiły się echem po opuszczonym rynku. Horda zarażonych waliła w szklane drzwi, próbując dostać się do środka.

Powód ich działania był prosty – pomiędzy nimi biegł młody chłopak, drwiący ze zmarłych. Chwytał w swoje dłonie wszystko, co zobaczył, rzeczy wpychając do swojego czarnego plecaka, jednocześnie ignorując zainfekowanych na zewnątrz.

Jego czoło i dłonie ociekały potem drżał ze strachu, gdy brał do ręki jedzenie, wodę i... inne potrzebne mu rzeczy.

Chłopaka bolały mięśnie i był niezwykle zmęczony. Jungkook był cholernie przerażony. Starał się nie rozpłakać, wpatrując się w hordę zarażonych próbującą się do niego dostać.

Obrazy jego rozrywanego na strzępy przez hordę wciąż pojawiały się w jego umyśle. Jednak Jungkook pokonał panikę i zbierał wszystko, co mógł.

Jungkook zerknął na drzwi, jego oczy rozszerzyły się, a jego oddech przyspieszył, gdy zauważył, że zarażeni podnoszą kamienie, aby rozbić szklane drzwi.

Junakook zdecydował, że to był dobry moment na wyjście, więc włożył ostatnią butelkę wody do plecaka i zapiął go. Zarzucił go na ramiona i skrzywił się pod jego ciężarem, ale mimo to nie zawrócił i pobiegł przez alejki, w stronę miejsca, gdzie wszedł do sklepu.

Jungkook zbladł i zamarł, gdy usłyszał dźwięk tłuczonych za nim szklanych drzwi. Chłopak pozwolił sobie spojrzeć przez ramię. Przez załzawione oczy widział, jak warczący i jęczący zarażony przepycha się przez rozbite drzwi i wchodzi do sklepu.

Jungkook wrócił do biegu, podczas gdy zarażeni przepychali się obok siebie, próbując jako pierwsi dosięgnąć chłopca. Gauk dotarł do końca sklepu i obejrzał się.

Zarażony ruszył za nim, wyciągając ręce, gotowy go chwycić. Gguk odgarnął spocone włosy i zachował się impulsywnie – chwycił się półki po prawej stronie i zaczął ją ciągnąć.

Jego mięśnie krzyczały w proteście, a palce drżały, gdy chwycił półkę. Jednak Jungkook był zdeterminowany. Niski jęk opuścił jego usta, gdy półka w końcu zaczęła się przewracać. Jungkook spojrzał na zakażonego tylko po to, żeby usłyszeć jego krzyk.

Niektórzy z nich już do niego dotarli, gotowi wyciągnąć rękę i chwycić go, zanim zatopiliby zęby w jego skórze.

Junakook pociągnął bardziej za półkę aż spadała i upadła na zakażonego z głośnym hukiem.

Gguk nie miał czasu zakaszleć z powodu kurzu w pomieszczeniu, ponieważ jeden z zakażonych chwycił go za rękaw koszuli. Jungkook wydał z siebie cichy krzyk, gdy zarażony trzasnął zębami kilka centymetrów od jego nadgarstka.

Gguk podniósł stopę, po czym uderzył nią w głowę zakażonego. Chodzący trup warczał i jęczał, podczas gdy Gguk nieustannie uderzał stopą w jego głowę.

Uścisk na jego rękawie rozluźnił się, przez co Jungkook wyrwał mu rękę. Spojrzał w górę i zobaczył, jak niektórzy zarażeni potykali się i czołgali po leżącej półce.

Gguk odwrócił się i pobiegł w stronę tylnych drzwi. Przepchnął się obok metalowych drzwi i wślizgnął się do pokoju. Gdy już wszedł, zatrzasnął drzwi. Jungkook chwycił drewniane biurko w pokoju i pociągnął je w stronę drzwi.

Jego ręce drżały, przez co przygryzł dolną wargę, by stłumić przepełnione bólem jęki. Jungkook przycisnął biurko do metalowej ściany w chwili, gdy zarażony dotarł do pokoju i próbował pchnąć drzwi. Gguk podniósł się, pochylając soę, oczy piekły go przez zebrane tam łzy strachu, zanim przetarł je spoconą dłonią.

Chłopak gwałtownie wciągnął powietrze, słuchając walenia w metalowe drzwi. Stanął na biurku, po czym spojrzał na dziurę w suficie.

Jungkook desperacko potrzebował zapasów, kończyła mu się woda. To był powód, dla którego tak desperacko chciał ryzykować życie dla jedzenia. Jungkook zobaczył hordę przed sklepem i brak w okien w witrynie sklepowej, co skłoniło go do kreatywnego myślenia i wspięcia się na górę sklepu.

Gguk starał się zachować jak największą ciszę, gdy znalazł najsłabszy punkt dachu, po czym roztrzaskał go stopą. Na szczęście nie było to trudne ze względu na deszcz i inne tego typu rzeczy, które przydarzyły się sklepowi od początku apokalipsy.

Jungkook zdjął plecak z ramion, po czym przerzucił go przez dach. Plecak przeleciał przez krawędź, zostawiając Jungkooka podążającego za nim.

Narastające walenie w metalowe drzwi nasiliło się, gdy Jungkook podskoczył i chwycił się krawędzi dziury. Cichy jęk opuścił jego usta, gdy ostre krawędzie dziury wbiły się w jego skórę, skutecznie rozwalając jego rękę.

Gguk podniósł się, mrugając, odpędzając łzy bólu i przygryzając wargę, aby powstrzymać je od drżenia.

Jungkook podciągnął się, jego mięśnie lekko się rozluźniły, gdy jego brzuch dotknął dachu, pozostawiając jedynie widoczne zwisające nogi. Metalowe drzwi do pokoju zostały gwałtownie pchnięte i cała grupa zarażonych wpadła , uderzając w stół.

Oczy Jungkooka rozszerzyły się w panice i szybko próbował podciągnąć resztę ciała do góry. Czyjaś dłoń chwyciła go za kostkę, ciągnąc w dół i powodując zadrapanie na brzuchu.

Oczy Jungkooka otworzyły się gwałtownie i wspiął się na ścianę za nim. Jego oddech wydobywał się przez zaciśnięte usta, a oczy były szeroko otwarte, gdy gorączkowo rozglądał się wokół.

Skórę Jungkooka pokryła cienka warstwa potu, przez co włosy przykleiły mu się do czoła, a koszula przylgnęła do skóry. Chłopiec nieco się uspokoił, gdy znalazł się na białym łóżku w Domu Hershela .

Za oknem słyszał śmiech i rozmowy, powodujące, że przełknął strach w gardle i drżącymi dłońmi odgarnął spocone włosy z twarzy.

Jungkook zamknął oczy i położył się z powrotem na łóżku. Jednak gdy tylko zamknął oczy, wspomnienia snu przemknęły przez jego umysł jak błyskawica.

Rozległo się pukanie do drzwi, co spowodowało , że Gguk szybko usiadł i otrząsnął się z koszmaru.

— T... tak? — zapytał, wciąż nieco wstrząśnięty koszmarem.

Białe drzwi skrzypnęły i do środka weszła kobieta. Była dużo starsza niż osiemnastolatek, ale wciąż  była piękna.

Jej włosy były lekko siwe i krótko obcięte. Jej skóra była blada i pomarszczona w niektórych miejscach. Kiedy spojrzała na Jungkooka, na jej twarzy pojawił się nerwowy uśmiech, a chłopiec zauważył lekki strach w jej niebieskich oczach, gdy weszła dalej do pokoju.

— Cześć. Jestem Carol. — Kobieta przedstawiła się, wchodząc do pokoju, nie zamykając za sobą drzwi.

Jungkook zamrugał, a jego oczy zerkały na talerz z jajecznicą i na szklankę soku pomarańczowego w jej dłoniach.

— Jungkook. — Wymamrotał cicho, a ślina napłynęła mu do ust, gdy poczuł pyszny zapach wydobywający się z jajek.

Carol zauważyła, że ​​jego uwaga nie była skupiona na niej, dzięki czemu się zrelaksowała i uśmiechnęła się bardziej szczerze .

— Ja... przyniosłam ci śniadanie.

Jungkook patrzył, jak podaje mu talerz i kładzie sok pomarańczowy na nocnym stoliku. Chłopak posłał jej krótkie skinienie głową, po czym wziął talerz i położył go na kolanach.

Jungkook przesunął się, opierając się plecami o zagłówek i biorąc do ręki widelec, który podała mu Carol. Jungkook nie tracił czasu, zgarnął z talerza kilka kęsów i włożył je do ust.

Zignorował Carol, która ostrożnie usiadła na skraju jego łóżka i patrzyła, jak jadł. Po kilku kęsach Jungkook nieruchomo spojrzał na Carol przeżuwając kęs jajek i zapytał.

— Czy ja dopiero co nie jadłem? Maggie zrobiła mi kanapkę. — Carol zmarszczyła brwi, po czym znów się uśmiechnęła. — Spałeś chwilę, wiele się wydarzyło, kiedy cię nie było.

Jungkook uniósł brwi, wpychając do ust więcej jajek.

— Co na przykład? — Jego słowa były nieco stłumione, ponieważ nadal jadł.

— Nie mów z pełnymi ustami — zbeształa go Carol, rzucając mu surowe spojrzenie.

Po otrzymaniu skinienia głowy od Gguka, westchnęła zanim mu odpowiedziała.

— Nasza grupa nie chciała, Randall, został tutaj, ponieważ próbował zabić was wszystkich. Chcieliśmy puścić go wolno, ale nic nie poszło zgodnie z planem, więc Randall wrócił na farmę. Teraz wszyscy głosują, czy go zabić, ponownie go wypuścić, czy jednak pozwolić mu z nami zostać.

Jungkook przestał jeść i po prostu patrzył na Carol z uniesionymi brwiami. Chłopiec odkaszlnął niezręcznie, po czym odłożył pusty talerz na stolik nocny.

— Więc jaki był sens w ogóle próbować ratować mu życie? —Carol zmarszczyła brwi, po czym lekko wzruszyła ramionami.

— Powinieneś zapytać o to Ricka, to była jego decyzja. — Powiedziawszy to, carol wstała, wzięła pusty talerz i ruszyła do drzwi.

— Uhm... proszę pani, dokąd pani idzie? — Jungkook szybko powstrzymał ją przed wyjściem, nie chcąc zostawać sam w pokoju.

Carol zatrzymała się i spojrzała na niego z uniesionymi brwiami. Zamrugała przez sekundę, zanim szeroki uśmiech rozprzestrzenił się na jej twarzy i zachichotała.

— Proszę pani? Dawno tego nie słyszałam. Cóż, Jungkook, mam zamiar wykonać teraz kilka drobnych obowiązków, póki jest jeszcze jasno. —Jungkook szybko zerwał się z łóżka i chwycił buty, ubierając je na nogi. Wyprostował się i podszedł do Carol.

— W porządku, możemy wyruszać. — Carol posłała mu lekki uśmiech i wyszli z pokoju.

Kiedy Carol odłożyła naczynie, oboje wyszli z domu i zeszli po schodach.

Jungkook potarł swoje oczy ze względu na świecące jasne słońce, ale mimo to podążył za Carol. Kobieta szła w stronę grupy ludzi, w której skład wchodzili: Glenn, Rick i Daryl.

Im bardziej zbliżał się do grupy, tym bardziej się denerwował. Jungkook bawił się swoimi palcami, starając się ukryć jak najwięcej emocji na twarzy. Jego onyksowe oczy przeskakiwały z osoby na osobę, próbując dowiedzieć się, czy stanowili dla niego zagrożenie, czy nie.

Jungkook poczuł się trochę oszołomiony, wszystko, co mu się przydarzyło w tym krótkim czasie, było dla niego przytłaczające.

Gguk wziął głęboki oddech, zanim go wypuścił, próbując uspokoić szybko bijące serce i zapobiec poceniu się dłoni. Grupa zauważyła, że ​​Carol i Jungkook idą w ich stronę, co spowodowało, że wyprostowali się i stanęli twarzą w twarz z dwójką.

Niektórzy spoglądali na Jungkooka czujnie, inni uśmiechali się do niego. Carol skinęła im głową. próbując im przekazać, że był dobrym człowiekiem, w zamian otrzymując westchnienia ulgi.

— Jak już wiecie, to jest Jungkook. — Carol wskazała na niego gestem, przez co wspomniany chłopak niezdarnie wstał i lekko pomachał .

— Cześć.

Jungkook starał się zachować pusty wyraz twarzy, kiedy grupa nic nie odpowiedziała i po prostu go analizowała.

Po minucie pełnej napięcia ciszy do przodu wystąpił starzec o siwiejących włosach i życzliwych oczach. Uśmiechnął się uprzejmie do Jungkooka i wyciągnął rękę w jego stronę.

— Jestem Dale. — Mężczyzna przedstawił się, wciąż mając na swojej twarzy ten miły uśmiech.

Jungkook przygryzł wargę, patrząc na wyciągniętą dłoń Dale'a, po czym ostrożnie wyciągnął w jego kierunku tą swoją.

Jungkook wstrzymał oddech, gdy położył dłoń na dłoni Dale'a i mocno ją potrząsnął. Po wymianie zdań cała grupa zdawała się nieco odprężyć. Dale cofnął się i ponownie spojrzał na grupę, posyłając im spojrzenie mówiące „przedstawcie się".

Piękna kobieta o ciemnobrązowych włosach i czekoladowobrązowych oczach wystąpiła naprzód i posłała Jungkookowi uśmiech. Jej oczy były łagodne, ale Gguk widział w nich lekki strach i niepokój, który próbowała ukryć.

— Jestem Lori. — Kobieta przedstawiła się, po czym delikatnie chwyciła młodego chłopca, który był obok niej. Oczy Jungkooka spoczęły na chłopcu w czapce, widział, że ​​chłopiec wpatrywał się w niego ze zmrużonymi oczami, pełnymi nieufności. — A to jest Carl.

Carl nic nie powiedział, tylko rzucił Jungkookowi krótkie spojrzenie. Gguk oblizał dolną wargę, starając się nie uśmiechnąć, kiedy znów spojrzał na Lori i lekko kiwnął głową.

Inna kobieta z blond włosami, wystąpiła naprzód i posłała mu spojrzenie, które miało go zastraszyć. Jungkook wcale nie czuł się onieśmielony, ale nie odważył się uśmiechnąć z rozbawieniem ani spojrzeć na nią w zamyśleniu.

— Andrea. — Jungkook skinął głową i spojrzał na ostatniego nieznanego mu mężczyznę, który stał obok Ricka.

Mężczyzna nie szczędził mu spojrzenia, przez co Gguk uniósł brwi, a Rick westchnął. Ten ostatni posłał mężczyźnie znaczące spojrzenie, powodując, że ten spojrzał na Jungkooka niebezpiecznym wzrokiem.

— Shane. — Mężczyzna chrząknął z niesmakiem, po czym się odwrócił.

— Więc co zrobimy? Czy wszyscy poczujecie się lepiej, jeśli poznacie plan? — Lori przerwała pełną napięcia ciszę po zakończeniu prezentacji. Andrea uniosła brwi, patrząc na Lori.

— Czy jest w ogóle na to jakiś plan?

— Zatrzymamy go tutaj? — Glenn odezwał się, patrząc uważnie na Ricka.

Jungkook spojrzał pomiędzy nich, nieco zdezorientowany. Nic nie wiedział o temacie ich rozmowy.

Postanowił zachować ciszę, ponieważ grupa najwyraźniej jeszcze mu nie ufała. A brak zaufania oznaczał, że nie byli gotowi na jego wypowiedzi.

— Wkrótce się dowiemy — mruknął Rick, kiwając głową w prawo na Gguka. Chłopak odwrócił głowę i zauważył Daryla idącego w ich stronę.

Kiedy szedł w ich kierunku, jego twarz była surowa i beznamiętna. Grupa spojrzała na niego z zainteresowaniem, czekając na to, co ma im do powiedzenia. Oczy Daryla spojrzały na nich, zatrzymując się na chwilę na Jungkooku, po czym skupiły się na Ricku.

— Fucker ma gang, 30 ludzi. Ciężka artyleria i nie chcą zawierać przyjaźni. Kiedy zbliży się do nas – nasi mężczyźni będą martwi, a nasze kobiety... — Daryl poinformował grupę.

Lekki dreszcz przebiegł po plecach Gguka, gdy usłyszał słowa Daryla. W końcu zrozumiał, o czym rozmawiali – Randall. W umyśle Jungkooka pojawiły się obrazy tego, co mogłoby się stać, gdyby wypuścili Randalla i same te wizje przyprawiały go o mdłości.

— Co mu zrobiłeś? — zapytała Carol, spoglądając na zakrwawione dłonie Daryla.

Daryl wzruszył beztrosko ramionami, okrążając grupę .

— Odbyłem z nim tylko małą pogawędkę.

— Nikt nie może się do niego zbliżyć — Rick zaczął mówić, ale Lori podeszła do niego i zatrzymała go.

— Rick — powiedziała cicho, pochylając się do niego bliżej.

— Co z nim zrobisz? — Jungkook ożywił się, patrząc na Ricka z ciekawością.

On też zastanawiał się, jakie plany miał mężczyzna. Gdyby wybór należał do Jungkooka, nigdy nie uratowałby go.

— On stanowi zagrożenie... musimy wyeliminować zagrożenie — stwierdził Rick, spoglądając na każdego członka grupy, szukając ich reakcji.

Jungkook skinął głową, zgadzając się, zadowolony , że przywódca miał trochę zdrowego rozsądku. Odwrócił wzrok od grupy i popatrzył na otwarte pola.

— Masz zamiar go po prostu zabić? — zapytał Dale Ricka z niedowierzaniem, z przerażeniem wypisanym na twarzy.

Rick rzucił spojrzeniem w jego stronę, po czym spojrzał na resztę grupy.

— Więc postanowione.

Jungkook spojrzał na Ricka, gdy ten odwrócił się i odszedł. Jego oczy przemknęły do Dale'a, widząc przerażenie i determinację na jego twarzy. Z ciekawością patrzył, jak Dale odwraca się i biegnie za Rickiem.

Starszy mężczyzna dogonił go i powstrzymał go przed odejściem, zanim obaj wdali się w ostrą kłótnię.

— Hej, Gguk. — Wspomniany chłopak napiął się i odwrócił głowę w stronę Maggie, gdy ta do niego podeszła.

Pseudonim jakim nazwała Jungkooka wypadające z jej ust wydawało się czymś naturalnym i niewymuszonym , ale Jungkook nie mógł powstrzymać uczucia napięcia, gdy po tak długim czasie nazywano go Ggukiem.

Uniósł brwi w milczeniu, nie ufając sobie na tyle, by cokolwiek powiedzieć. Przez ten przydomek ścisnęło mu się w gardle i wyschło w ustach. Maggie posłała Jungkookowi krótki uśmiech, po czym skinęła mu głową.

— Chodź, pomóż mi nakarmić konie. — Jungkook pozwolił swoim ustom lekko się unieść, gdy szedł za dziewczyną.

Poczuł, jak ogień pali go w plecy, więc obejrzał się przez ramię i zauważył, że Glenn obserwował ich dwójkę. Na jego twarzy pojawił się mały grymas, a oczy błyszczały zazdrością. Jungkook zmarszczył brwi ze zdziwieniem, wiedząc , że Glenn nie musiał być zazdrosny, skoro w żaden sposób nie pociągała go starsza dziewczyna.

Jungkook potrząsnął lekko głową i poszedł za Maggie. Poczuł, jak uśmiecha się z rozbawieniem, gdy patrzył, jak Maggie spogląda na Glenna i posyła mu drwiące spojrzenie.

***

Notka od tłumaczki:

Ileż można czekać na Taehyunga? Ja wiem, że to jest trylogia, a ta część ma ponad sześćdziesiąt rozdziałów, ale na Boga chciałabym, żeby już się pojawił.

Chociaż czytałam te rozdziały po angielsku, to już szczerze niczego nie pamietam, a książka po Polsku zupełnie inaczej brzmi.

W tym rozdziale sporo się nie wydarzyło. Został nam przedstawiony jedynie urywek koszmaru Jungkooka, oraz poznaliśmy nową grupę Gguka.

Kogo lubicie najbardziej, a kto was wkurza już na starcie?

Mnie urzekła Lori i Maggie, a nie przepadam za Derylem oraz Glennem coś ten ostatni zazdrosny się robi, a sądzę, że to będzie zła oznaka. Co do tego idioty, który chciał ich zabić, to już całkiem nie mam do niego słów.

Bawi mnie tylko to, że każdy będzie teraz zazdrosny o Jungkooka, a okaże się i to potwierdzone info, że on gejem jest (przynajmniej w tym fanfiction).

A wy co o tym wszystkim myślicie? Piszcie coś tutaj jakieś teorie czy coś, bo kocham czytać wasze komentarze.

Ps.

Postanowiłam w każdym kolejnym rozdziale pisać taką krótką notkę ode mnie. Będę razem z wami przeżywać rozdziały, bo ta książka bardzo mocno trafia w moje serce. Tak samo jak i inne, które zamierzam przetłumaczyć z mojej listy lektur.

Mam nadzieje, że i w nich się spotkamy.

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro