Rozdział 6 ~ Old MacDonald had a farm... ~
| Jungkook |
Jungkook siedział z tyłu samochodu, a opaska na owinięta wokół jego oczu i kajdanki na jego nadgarstkach, uniemożliwiały mu wiele.
Jego rzeczy zostały skonfiskowane, a on sam został bez broni. Kiedy opuścili miasto, Rick zjechał na pobocze i zabrał mu wszystkie rzeczy oraz rzeczy Randalla – tak tego Randalla. Zakuł ich w kajdanki i założył opaski na oczy.
Jedyna różnica między nimi polegała na tym, że Randall miał w uszach słuchawki, więc nic nie słyszał. Po tym jak Jungkook wypowiedział kilka bezczelnych uwag w ich stronę, usiadł z powrotem w samochodzie i kontynuowali jazdę na farmę.
Kilka godzin później Jungkook poczuł, że samochód w końcu powoli się zatrzymał. Jego ramiona napięły się, a usta zacisnęły się w prostą linię, gdy usłyszał, jak grupa wysiada z samochodu i zatrzaskuje drzwi.
Gguk przełknął głośno ślinę, zaciskając drżące palce na metalowych kajdankach. Jego głowa opadła na ziemię, pozwalając włosom opaść na twarz i ukryć ją.
Jungkook usłyszał odległe dźwięki rozmów i tupot stóp, zanim usłyszał głosy.
— Kim oni do cholery są?! — Jungkook nie mógł powstrzymać uśmiechu pojawiającego się na jego ustach, gdy usłyszał pytanie.
Oblizał dolną wargę, starając się, aby uśmieszek zniknął z jego ust, zanim ktoś by się połapał, że wyglądał jak kompletny dupek.
— Randall i Jungkook — odpowiedział Glenn zmęczonym i ponurym głosem.
Mięśnie Jungkooka napięły się jeszcze bardziej , gdy usłyszał, jak wiele osób zbliżało się do samochodu i poczuł, jak ich spojrzenia palą jego skórę. Po kilku sekundach pełnej napięcia ciszy drzwi obok niego otworzyły się i ktoś mocno chwycił go za ramię, brutalnie ciągnąc na zewnątrz.
Krzyk opuścił usta Gguka, gdy potknął się idąc do przodu, zanim złapał równowagę i wyprostował się. Dłoń obejmująca jego biceps odcięła mu dopływ krwi.
Jungkook zacisnął zęby i pozwolił, by jego brwi zbiegły się w zamyśleniu. Westchnął głęboko przez nos, kiedy został gdzieś pociągnięty.
— Ostrożnie, Daryl, on nam pomógł. — Głos Ricka rozbrzmiał w powietrzu, powodując, że mężczyzna „Daryl" nieco rozluźnił uścisk i wydał krótkie chrząknięcie.
Jungkook milczał, idąc oraz potykając się co chwile za Darylem, starając się dotrzymać mu szybkiego tempa.
Daryl zatrzymał się, przez co Gguk na niego wpadł, po czym szybko cofnął się o krok. Jungkook usłyszał ciche westchnienie, a potem dźwięk skrzypiących drzwi. Biedny chłopiec został brutalnie wepchnięty do wnętrza budynku, przez co potknął się do przodu i prawie upadł.
Złapał się w porę i wziął głęboki wdech. Jego nos natychmiast się zmarszczył, gdy w nozdrza uderzył go smród siana i kurzu.
Daryl chwycił Gguka i popchnął go na krzesło, po czym brutalnie zdjął mu opaskę z oczu. Jungkook zamrugał, pozwalając swoim oczom przyzwyczaić się do ciemności... stodoły? Był w środku.
Jego onyksowe oczy błądziły po stodole, skupiając się na plamach krwi i brudzie pokrywającym jej ściany.
— Hej hej! — Daryl pstryknął palcami przed twarzą Jungkooka, powodując, że ten spojrzał na niego z uniesioną brwią.
„Daryl" był muskularnym mężczyzną o zastraszającej aurze. Jego brązowe włosy były krótkie, a skórę miał pokrytą brudem, krwią i potem.
Oczy Daryla były onieśmielające, gdy patrzył na Jungkooka.
Jungkook nie odwrócił wzroku od Daryla, gdy ten przebiegał wzrokiem po postaci Gguka, analizując go.
Dopiero gdy Daryl pochylił się i stanął z nim twarzą w twarz, kładąc jedną rękę na oparciu krzesła, a drugą na podłokietniku, Jungkook napiął się i przełknął głośno ślinę.
— Jak masz na imię? — zapytał Daryl, nie opuszczając zimnych oczów od Gguka.
Chłopak wypuścił oddech, zanim odpowiedział.
— Czy to naprawdę konieczne? I tak nie odpowiem na twoje pytania. — Daryl spojrzał na niego jeszcze przez kilka sekund. Wyprostował się i skrzyżował swoje ramiona na piersi i cierpliwie czekał.
Jungkook westchnął, poruszając ramionami i nadgarstkami, z powodu niewygodnego krzesła i kajdanek.
— Jeon Jungkook. — Daryl skinął głową, zanim zadał kolejne pytanie.
— Skąd jesteś, Jungkook?
— Korea Południowa — odpowiedział szybko i krótko, a jego oczy tańczyły po pomieszczeniu.
— Jak się tu dostałeś? — Daryl uniósł brwi, uważnie czytając mowę ciała chłopaka.
Jungkook spojrzał na Daryla i wziął głęboki oddech, po czym odpowiedział.
— Przyjechałem do Ameryki na rok w ramach wymiany. Kiedy wszystko się popsuło, utknąłem tutaj. — Daryl skinął lekko głową i przykucnął przed Jungkookiem, nie odrywając wzroku od znudzonego chłopaka.
— Masz swoją grupę?
— NIE.
— Dlaczego nie?
— Należałem kiedyś do jednej, ale okazali się psychopatycznymi idiotami. Zabili niewinną rodzinę i zabrali im rzeczy. Tej nocy spali, jakby nic się nie stało, dlatego wymknąłem się i wyszedłem —powiedział Darylowi, a jego oczy i twarz były puste, nie zdradzające niczego.
Daryl widział, że mówi prawdę. Zmusił się do zadania następnego pytania.
— Jaki masz plan wobec tej grupy — Jungkook przechylił głowę na bok, zdezorientowany, zanim zadrwił.
— Plan? Przetrwanie brzmi nieźle. — Daryl patrzył na niego, jego oczy były zimne i twarde.
Jungkook nigdy nie odwrócił wzroku, mimo że był przez niego naprawdę onieśmielony, mimo że chciał spojrzeć w dół. Nie zrobił tego, co spowodowało, że Daryl wstał.
— Czego chcesz od naszej grupy? —zapytał ponownie, tym razem wolniej i spokojniej.
Jungkook zmrużył oczy, napinając się, gdy Daryl go ominął i stanął za nim.
— Już ci powiedziałem... — Daryl przerwał mu, chwytając go za włosy i gwałtownie odciągając głowę do tyłu, odsłaniając jego bladą szyję.
Daryl szybko wyciągnął nóż i przyłożył go do gardła Jungkooka. Chłopak zamarł w szoku, nie mając zamiaru poruszyć się ani o milimetr. Daryl pochylił się i warknął do ucha Jungkooka .
— Zapytam cię jeszcze raz, co pla... — Jungkook przerwał mu, wijąc się i mówiąc głośno zaciśniętymi zębami.
— Nic. Nie chcę absolutnie niczego. — Daryl spojrzał na niego z uniesioną brwią, przez co Gguk westchnął i odwrócił wzrok.
Chłopiec przygryzł wargę, mrugając oraz łagodząc pieczenie w oczach, zanim się odezwał, a jego głos ledwo zabrzmiał.
— Czuje się samotny wędrując po ruinach dawnych wsi i miast. Szukając jedzenia i śpiąc przy jednym otwartym oku, przestraszony, że infekcja pojawi się znikąd i mnie dopadnie. —Jungkook przerwał, przygryzając z niepokojem wargę, po czym kontynuował. — Czy tak trudno uwierzyć, że po miesiącach samotnej walki chcę w końcu mieć kogoś, na kogo mogę liczyć? Że... że nie chcę być sam?
Jungkook skończył mówić, przygryzając bok policzka, aby powstrzymać drżenie warg.
Daryl nic nie powiedział, wyciągnął nóż i delikatnie puścił jego włosy. Jungkook nie patrzył na niego, gdy Daryl odwrócił się i opuścił stodołę.
Jungkook westchnął, odchylając głowę do tyłu i zaciskając oczy. Nienawidził mówić o swoich uczuciach i okazywać słabości. Kiedy to robił, czuł się słaby i głupi.
Zaraz po tym, jak powiedział Darylowi o swoich uczuciach, nie mógł powstrzymać się od uczucia żalu rozkwitającego w jego żołądku. Gguk tak bardzo chciał cofnąć to, co powiedział, poczuł się słaby i zawstydzony. Po czymś, co wydawało mu się godziną, drzwi do stodoły skrzypnęły, wpuszczając promienie światła oświetlające Gguka. Chłopak zmarszczył nos i odwrócił wzrok, lekko oślepiony.
Usłyszał dwójkę ludzi zmierzających w jego stronę, zanim Rick przykucnął przed nim i zaczął wpatrywać się w niego łagodnym wzrokiem. Jungkook zmarszczył brwi, unosząc je. Rick westchnął i wyjął klucz, podnosząc go do góry.
— Uwalniam cię, ale to nie będzie zabawna sprawa, rozumiesz? — Rick mówił surowo, z groźnym wyrazem twarzy. — Zdajesz sobie sprawę, że dosłownie spędziliśmy razem pięć godzin, kiedy nie miałem przy sobie kajdanek i trzymałem broń w swoich dłoniach. — Jungkook uniósł rozbawioną brew, patrząc na Ricka jak na idiotę.
Szeryf wpatrywał się w niego, ignorując jego komentarz, przez co chłopiec westchnął i skrzywił się.
— Nie ma w tym nic śmiesznego. — Rick skinął głową i włożył klucz w kajdanki, odblokowując je.
Szeryf wstał i zdjął kajdanki. Jungkook natychmiast zerwał się na nogi, powodując, że Daryl, który był za nim, uniósł kuszę i wycelował ją w niego. Jungkook, nie zauważając tego, podniósł ręce wysoko i przeciągnął się.
Zadowolone westchnienie opuściło jego usta, gdy z jego pleców wydobył się mały trzask. Rick posłał Darylowi spojrzenie, zmuszając go do opuszczenia łuku. Jungkook skończył rozciąganie, po czym potarł swoje obolałe nadgarstki.
— Pospiesz się. — Rick popchnął go w stronę wyjścia ze stodoły, zmuszając Gguka do pójścia w tamtą stronę.
— Gdzie idziemy? — zapytał Jungkook, otwierając drzwi, a jego ręka natychmiast powędrowała do oczu, gdy oślepiło go jasne słońce.
Zamrugał kilka razy, zanim przyzwyczaił się do światła. Daryl mruknął coś pod nosem i popchnął Jungkooka do przodu, przez co ten lekko się potknął o swoje nogi. Gguk posłał mu krótkie spojrzenie, które Daryl zignorował i odszedł.
Rick zignorował ich wymianę zdań i zaczął odchodzić, gestem wskazując Jungkookowi, aby szedł za nim.
— Chodź.
Gdy szedł za Rickiem, kierując się w stronę dwupiętrowego Białego Domu, jego oczy rozglądały się po okolicy, w której się znajdował.
Oczy Gguka przebiegały po otwartych polach i otaczającym je lesie. Widział mały obóz rozstawiony nieco dalej od domu, po którym kręcili się ludzie. Kiedy zbliżyli się do Białego Domu, ludzie spojrzeli na Jungkooka czujnymi oczami.
Chłopiec poczuł, jak niepokój wzbiera mu w żołądku i podchodzi mu do gardła. Odwrócił wzrok od ludzi, jednak nie mógł zignorować, w jaki sposób ich oczy były wpatrzone w niego. Usta Jungkooka opadły w grymasie, gdy przyspieszył, aby zbliżyć się do Ricka.
Przywódca rzucił mu krótkie spojrzenie, wchodząc po schodach do domu i otwierając drzwi. Gguk poszedł za nim i z wahaniem wszedł do domu.
Dom był nieskazitelny, nigdzie nie było widać ani grama brudu ani kurzu. To sprawiło, że Jungkook poczuł się brudny, kiedy spojrzał na swoje brudne, zakrwawione, pokryte dziurami ubrania. Chłopak wyraźnie skulił się i przestał iść, nie chcąc zostawić brudu na pozornie nieskazitelnej ziemi.
Rick też przestał iść, patrząc na Jungkooka ze zmarszczonymi brwiami. Odgłos kroków dotarł do ich uszu, zmuszając ich do odwrócenia się w kierunku, z którego przyszli.
Na korytarz weszła młoda dziewczyna z brązowymi włosami sięgającymi jej do brody. Była piękna i wyglądała absolutnie groźnie. Dziewczyna miała cień niebezpieczeństwa w oczach, gdy analizowała Jungkooka.
Jungkook niezdarnie poruszył się pod jej spojrzeniem, uznając ciszę za nieznośnie niezręczną.
— Jestem Jungkook. — Gguk przerwał ciszę, zmuszając ją do spojrzenia mu w oczy. Dziewczyna uniosła brwi i spojrzała na Ricka, po czym ponownie spojrzała na Jungkooka.
— Wiem. Chodź za mną. — Dziewczyna szybko się odwróciła i weszła do pokoju, z którego wyszła.
Jungkook zawahał się, zanim poszedł za dziewczyną. Gdy szedł koło Ricka, przywódca skinął mu lekko głową i poklepał po plecach.
Jungkook napiął się, ale zaakceptował ten gest, uznając go za dziwne pocieszenie wśród nieznanego mu otoczenia. Gguk wszedł do kuchni domu, a jego oczy znów rozglądały się i wszystko analizowały.
— No dalej, usiądź. — rozkazała brązowowłosa dziewczyna, posyłając mu surowe spojrzenie.
Wzięła nóż i zaczęła kroić coś na blacie. Jungkook stwierdził, że najlepiej będzie, jeśli zastosuje się do jej instrukcji, skoro był w jej domu, a ona mogła w każdej chwili rzucić w niego nożem.
Bez słowa Jungkook usiadł przy stole w jadalni. Jego tyłek ledwo dotknął krawędzi siedzenia, a dłonie nieśmiało pozostały na kolanach, nie chcąc niczego dotykać. Dziewczyna zerknęła na Jungkooka, przebiegając go wzrokiem, zanim się odezwała.
— Hershel to mój tata, powiedział , że jesteś dobrym dzieckiem. — Jungkook odwrócił się, żeby na nią spojrzeć, nic nie mówiąc.
Jego wzrok skierował się w stronę kanapki, którą robiła, powodując, że ucieszył się na ten widok, a ślina napłynęła mu do ust. Jungkook przełknął ślinę i oblizał wargi, po czym odwrócił wzrok , czując nieprzyjemny ból brzucha.
— Tato to miły człowiek. Jego dobroć może czasami przyćmić jego osąd. Nie sądzę, że jesteś złą osobą, ale nigdy nie możesz być pewnym, co do tego. — Jungkook słuchał spokojnie, gdy mówiła, jej oczy nie patrzyły na niego, gdy skończyła robić kanapkę.
— Wcześniej nawet nie byłam pewna. — Dziewczyna szepnęła pod nosem, przez co Gguk zmarszczył brwi i spojrzał na czysty stół przed nim.
— Więc pozwól, że coś ci powiem. — Dziewczyna położyła kanapkę na talerzu i podeszła do Jungkooka. Zatrzymała się przed nim i spojrzała na niego z ostrym wzrokiem. — Ludzie tutaj są moją rodziną, jeśli choćby spróbujesz ich skrzywdzić, pożałujesz tego.
Brązowooka dziewczyna szepnęła groźnie, zanim postawiła talerz kanapek przed Ggukiem.
— Nie znaczy to, że ci ufam. — Jungkook spojrzał na nią, unosząc kąciki ust w odpowiedzi na jej opiekuńczość. – Gdybyś to zrobił, wzięłabym cię za idiotę.
Dziewczyna zmrużyła oczy, zanim jej twarz nieco złagodniała i odwróciła się.
— Jedz. — Rozkazała siadając przy stole po przeciwnej stronie niego.
Oczy Jungkooka spojrzały na nią i mrugnął jak sowa.
— Naprawdę? — zapytał ze zdziwieniem, nie pamiętając kiedy ostatni raz jadł coś innego niż batoniki z granolą i fasolkę z puszki.
— No dawaj. — Dziewczyna skinęła głową, krzyżując ramiona na piersi i opierając się o siedzenie. Jungkook nie tracił czasu, chwycił kanapkę i włożył do ust tyle, ile mógł.
Gdy tylko kanapka dotknęła jego kubków smakowych, palce u nóg Gguka się podwinęły i miał ochotę podskoczyć i zatańczyć. Mimo, że była to zwykła kanapka z szynką i serem, smakowała jak pokarm bogów.
Policzki Gguka wydęły się, a jego usta wciąż były otwarte, gdy próbował przeżuwać.
— Maniery, Jungkook. — Dziewczyna skrzywiła się, marszcząc lekko nos. Gguk spojrzał na nią z zakłopotaniem, zanim przełknął.
— Przepraszam. — Tym razem ugryzł mniejszy kęs i przeżuwał go z zamkniętymi ustami.
— Jestem Maggie. — Dziewczyna w końcu się przedstawiła, obserwując, jak chłopak praktycznie wciąga kanapkę.
Gguk spojrzał na nią, posyłając jej szeroki, króliczy uśmiech, a jedzenie w jego ustach było lekko widoczne.
Jungkook zmrużył oczy, a jego opuchnięte policzki napięły się, gdy się uśmiechnął. Maggie nie mogła się powstrzymać i pozwoliła, aby na jej twarzy pojawił się uśmiech. Gguk skończył jeść i westchnął z zadowoleniem.
— Dziękuję. — Wymamrotał z uznaniem.
Maggie skinęła głową i wstała. Po odłożeniu talerza skinęła głową, aby poszedł za nią. Jungkook wstał i poszedł za Maggie, która prowadziła go przez dom. Zaczęła mówić, kiedy szli na górę.
— Pokażę ci pokój, w którym będziesz mieszkać. Powinieneś wziąć prysznic i zostawić mi brudne ubrania do prania. — Maggie zerknęła na jego ubrania, krzywiąc się . — Właściwie, myślę, że powinieneś je po prostu wyrzucić. Przyniosę ci trochę ubrań Jimmy'ego, żebyś mógł je założyć.
Jungkook patrzył na nią z uniesionymi brwiami. podążając za nią do pokoju,
— Ja... tutaj jest prysznic? — zapytał zszokowany.
Maggie uśmiechnęła się i skinęła głową, wskazując drzwi po jego lewej stronie.
— Tak, ale nie siedź tam zbyt długo. Oszczędzaj wodę i takie tam. — Wzruszyła ramionami, gdy Gguk rozglądał się po pokoju.
Nie było to nic specjalnego – podłoga składała się z drewnianych płytek, a ściany miały kremowo-biały odcień.
Pojedyncze łóżko zostało przysunięte do ściany, tuż pod oknem, a komoda stała w rogu pokoju, a mimo to Jungkook był niezwykle wdzięczny za jedzenie i pokój.
Chłopak odwrócił się, żeby podziękować Maggie , ale jej już nie było. Drzwi do pokoju były zamknięte, zostawiła go samego. Jungkook odwrócił się i otworzył drzwi prowadzące do łazienki, wszedł do pokoju i jego usta wykrzywiły się w uśmiechu na widok prysznica.
Ale znowu nie było w tym nic specjalnego – białe kafelki, białe ściany, umywalka dosunięta do ściany, nad którą wisiało lustro, toaleta po przeciwnej stronie z oknem nad nią, a prysznic znajdował się na wprost Jungkooka.
Chłopak ostrożnie wszedł do łazienki i zamknął za sobą drzwi. Wyjrzał przez okno po prawej stronie, a jego oczy tańczyły po frontowym dziedzińcu.
Gguk widział, jak niektórzy ludzie chodzą i rozmawiają ze sobą. Widział nawet małego chłopca biegnącego przez pole.
Jungkook odsunął się od okna, nie chcąc być zauważonym. Wiedział, że inni mu nie ufali, przez to czuł się trochę zdenerwowany, ale wiedział, że gdyby coś poszło nie tak, po prostu wyszedłby i nie oglądałby się za siebie.
Gguk westchnął, jego nastrój był zły, gdy odwrócił się i stanął twarzą w twarz z lustrem. Przełknął głośno ślinę, podniósł wzrok i przyjrzał się sobie. Instynktownie zmarszczył nos, gdy zobaczył, że jakiś chłopak się na niego gapił.
Oczy Jungkooka nie były już tak jasne jak wcześniej, nie błyszczały niewinnością i błogą nieświadomością wobec świata zewnętrznego.
Jednak jego oczy nadal miały ciemny odcień hebanu, tak jak to sobie zapamiętał. Jego skóra była pokryta brudem, potem, a nawet odrobiną krwi. Pod całym tym brudem ledwo było widać jego bladą skórę.
Oczy Gguka powędrowały do jego jasnobrązowych włosów i wzdrygnął się na ten widok. Jego włosy były brudne i spocone, niektóre pasma sklejone ze sobà wraz z krwią i brudem. Nie było widać w nich żadnej lekkości, ponieważ był pokryty brudem, przez co wydawały się ciemniejsze niż w rzeczywistości.
Jungkook przygryzł spierzchniętą wargę, przez co jego wzrok zatrzymał się na zębach. Otworzył szeroko usta, patrząc na swoje zęby. Odetchnął z ulgą, gdy zobaczył, że nadal były białe, tu i ówdzie znajdowało się trochę resztek jedzenia, ale ogólnie były czyste.
Gguk uśmiechnął się lekko na widok swoich króliczych zębów, po czym odwrócił wzrok i skierował się w stronę prysznica. Jungkook sięgnął pod prysznic i włączył go.
Pomyślał, że Maggie zrobiła mu żart, a prysznice tak naprawdę nie działały. Ale kiedy przekręcił gałkę, woda wylała się ze słuchawki prysznica i wylądowała na jego pokrytej brudem dłoni.
Gguk cofnął się zaskoczony, jego oczy rozszerzyły się i prawie wyskoczyły z jego czaszki. Chłopiec zamrugał kilka razy, wpatrując się w płynącą wodę.
Jungkook nie mógł powstrzymać uśmiechu, który pojawił się na jego twarzy, gdy ściągał spoconą koszulkę i brudne dżinsy.
Chłopak szybko pozbył się ubrań i wskoczył pod prysznic. Wszedł pod prysznic i pozwolił, aby woda na niego spadła. Jungkook zamknął oczy i odchylił głowę do tyłu, ciesząc się uczuciem ciepłej wody spływającej po jego skórze i moczącej jego włosy. Chłopak spędził kilka minut, ciesząc się znajomym uczuciem. Wyobrażał sobie, że apokalipsa nigdy nie nastąpiła i był z powrotem w domu, w Korei Południowej.
Gdyby apokalipsa rzeczywiście nie nastąpiła, po 3 miesiącach i 16 dniach zostałby odesłany z powrotem do domu, do rodziców. Gguk tęsknił za nimi przez cały czas swojej nieobecności, ale z czasem było coraz lepiej.
Oczywiście, co wieczór rozmawiał z nimi za pośrednictwem rozmów wideo, ale nigdy nie pozwoliło mu to tak naprawdę doświadczyć tego ciepłego dotyku matki ani nie mógł usłyszeć jej głosu.
Nie mógł usłyszeć życiowej rady od ojca, gdy obserwowali miasto Daegu. Ostatni raz rozmawiał z rodzicami dwa dni przed rozpoczęciem apokalipsy. Gguk opowiedział matce wszystko o szkole i życiu w Ameryce, podczas gdy ona przygotowywała obiad dla siebie i męża.
Jungkook żałował, że nie mógł znowu zobaczyć swoich rodziców, ale wiedział, że to było niemożliwe. Dotarcie do Korei Południowej i zobaczenie prawdopodobnie zmarłych rodziców było czymś, co na pewno zrobiłby idiota.
A Jungkook nie był taki głupi.
Chłopak otworzył oczy, mrugając, by odpędzić zbierające się w nich łzy. Spojrzał na swoje stopy i zauważył pod nimi ciemną wodę z nutą czerwieni, spływającą do odpływu. Gguk zerknął w stronę półki z butelkami szamponów.
Po kilku sekundach wahania Jungkook sięgnął po szampon pachnący truskawką.
Chłopiec wycisnął odrobinę płynu na dłoń, po czym odłożył butelkę z powrotem i wmasował szampon w mokre loki. Gguk zaczął szorować skórę głowy, próbując rozplątać małe kołtuny we włosach i zmyć z nich cały ten cholerny brud.
Gdy jego głowa pokryła się pianą, Jungkook wszedł pod słuchawkę prysznica i pozwolił wodzie spłukać z jego włosów pianę. Jungkook wyciągnął rękę i chwycił butelkę truskawkowego szamponu, uśmiechając się szeroko, gdy ponownie nalał trochę płynu na swoją dłoń.
Zapach truskawek zmieszanych z cytrusami wdarł się do jego nozdrzy, sprawiając, że wziął głęboki oddech przez nos i zamruczał z zadowolenia. Jungkook złożył ręce, zanim zaczął szorować brud ze swojej skóry. Chłopiec zaczął od dłoni i powoli piął się w górę.
Po kilku minutach brutalnego szorowania w końcu mógł zobaczyć swoją mleczną skórę. Gguk uśmiechnął się lekko, zaczynając myć klatkę piersiową i resztę ciała. Skończywszy, zamknął oczy i wsunął się pod słuchawkę prysznica. Gguk zaczął szorować twarz, zmywając z niej całą krew i brud.
Jungkook odchylił się i pozbył się całej piany ze swojego ciała. Chłopak spędził jeszcze kilka sekund, ciesząc się prysznicem, zanim w końcu go wyłączył.
Zimne powietrze natychmiast owinęło się wokół jego skóry, powodując, że na całym jego ciele pojawiła się gęsia skórka.
Gguk wyszedł spod prysznica, gdy dreszcz przebiegł mu po plecach i lekko zadrżał. Szybko chwycił z półki biały puszysty ręcznik i zaczął się wycierać. Gdy już wysechł, Gguk zawiązał ręcznik wokół swojej wąskiej talii.
Jungkook ponownie stanął twarzą w twarz z lustrem, tym razem osoba patrząca na niego wyglądała bardziej jak on sam. Jego blada skóra była w pełni widoczna, nie było widać nigdzie brudu ani krwi. W dotyku wydawał się gładki, z wyjątkiem kilku małych blizn na całym ciele.
Jungkook miał ciemne worki pod oczami, co było wyraźną oznaką braku snu. Jego policzki nie były już tak pulchne jak wcześniej, przez co kości policzkowe były bardziej uwydatnione.
Szczęka Gguka była ostrzejsza, a żebra i obojczyki wystające. Jego jasnobrązowe włosy były dłuższe niż zwykle i niechlujnie opadały mu na czoło.
Jungkook westchnął i odwrócił wzrok, spoglądając na szczoteczkę do zębów w jednej z filiżanek na zlewie. Gguk wziął zieloną szczoteczkę do zębów i chwycił tubkę pasty do zębów, wyciskając na nią trochę pasty. Chłopiec nie tracił czasu i szybko włożył szczoteczkę do ust i umył zęby.
Po kilku sekundach, Jungkook wypluł pianę i przepłukał usta. Umył szczoteczkę do zębów i odłożył ją na miejsce.
Jungkook odwrócił się i otworzył drzwi łazienki, wchodząc do swojej sypialni. Zauważył stertę ubrań leżącą na jego łóżku, więc podszedł tam i je chwycił.
Gguk rzucił ręcznik i szybko założył na siebie bokserki, biały T-shirt i czarne obcisłe dżinsy.
Dżinsy i koszula były na niego trochę za duże, ale ubrał je i odwrócił się w stronę łóżka. Jungkook przygryzł wargę, zastanawiając się, czy powinien iść spać.
Noce zaczęły go piec na myśl o śnie, a jego ciało przechyliło się lekko na bok. Całe ciało Jungkooka krzyczało, żeby po prostu wspiął się na łóżko i odpoczął.
Po wypuszczeniu głębokiego oddechu przez nos, Gguk odsunął kołdrę z łóżka i wśliznął się do środka. Podciągnął kołdrę pod brodę i pozwolił swojemu ciału zrelaksować się na materacu.
Gdy tylko jego głowa Jungkooka wylądowała na poduszce, jego oczy zamknęły się i zapadł w głęboki sen.
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro