Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

Rozdział 10 ~ Cant touch this... ~

| Jungkook |

Dale nie żył.

Cała grupa zorganizowała pogrzeb na jego cześć. Jungkook miał wrażenia, że ​​nie znał Dale'a na tyle dobrze, aby mógł stanąć obok ludzi, którzy go znali.

Miał wrażenie, że jedyne chwile, które spędzili razem, to sprzeczanie się w sprawie Randalla. Tak zapamiętał Dale'a – człowieka na tyle odważnego, by przeciwstawić się całej grupie ludzi o zupełnie odmiennych poglądach.

Może Jungkook nie znał Dale'a zbyt dobrze, ale wiedział, że Dale był uosobieniem tego, co pozostało z ludzkości. Jungkook patrzył z daleka, z plecami opartymi o drzewo, przez co szorstkie gałęzie wbijały mu się w skórę.

Słońce świeciło jasno, próbując przedrzeć się przez liście drzewa i dostać się do chłopca. Jungkook patrzył, jak Rick wygłasza przemowę, podczas gdy wszyscy starali się pozostać silnymi i nie płakać.

Pozwolił, by jego oczy opadł na ziemię, gdy wyciągnął nóż i obrócił go między palcami.

Umysł Gguka szalał od myśli i wspomnień o Dale'u. Mimo że rola Dale'a w jego życiu była krótka, już odcisnął piętno na Jungkooku. Chłopiec zastanawiał się, jak Dale wpłynąłby na osobę, którą był, gdyby znali się dłużej.

Dźwięk liści chrzęszczących pod butami sprawił, że Jungkook spojrzał z zapartym tchem, znad sztyletu, w stronę źródła dźwięku. Rick szedł w stronę Jungkooka, z jedną ręką na rękojeści pistoletu, a drugą luźno zwisającą u jego boku. Pogrzeb się skończył i wszyscy wrócili do swoich obowiązków.

Rick podszedł do Jungkooka i oparł się o drzewo obok niego. Jungkook uniósł brwi, obserwując przywódcę z ciekawością. Rick westchnął cicho, patrząc na swoją grupę z oddali.

— Nic ci nie jest? — zapytał Jungkook, zanim jego wzrok powędrował do noża tańczącego pomiędzy jego palcami. Mimo że jego ton był spokojny i beznamiętny, Jungkooka naprawdę obchodziło, czy z Rickiem było wszystko w porządku.

Rick spojrzał na Jungkooka, oszczędzając spojrzenia na nóż w jego dłoni.

— To ja powinienem cię o to zapytać . Nie jestem pewien, jak sobie radzisz z... śmiercią.

Jungkook mruknął, odkładając nóż, po czym odwrócił się twarzą do Ricka. Gguk oblizał usta i przeczesał dłonią rozczochrane włosy. Spojrzał Rickowi w oczy, po czym odwrócił wzrok.

— Wiesz, przed tym wszystkim ... nie byłem do tego przyzwyczajony. Do ludzi, którzy umierali.

Gorzki uśmiech pojawił się na twarzy Gguka, gdy patrzył na otwarte pola farmy. Wydał głębokie westchnienie, ciesząc się delikatnym wiatrem muskającym jego brązowe loki.

— Myślę, że tak naprawdę nie miałem kontaktu z prawdziwym światem. Prawdę mówiąc, ludzie nie zaczęli umierać, gdy zaczęła się apokalipsa. Ludzie umierali na długo przed tym, czy to na skutek raka, zwykłego wypadku samochodowego. Nikt nie przejmował się śmiercią, dopóki nie dotknęła ona jego bliskich.

Jungkook spojrzał na Ricka, który zdawał się przyglądać mu z zainteresowaniem. Skrzyżował ręce na piersi i skinął głową Ggukowi, dając mu znak, że go słuchał. — Ja... teraz zdaję sobie z tego sprawę – śmierć zawsze była częścią naszego życia. Nie możemy żyć wiecznie. Każdy  z nas w końcu umrze. Nieważne, czy będzie to zarażony, żywy, czy po prostu stary. Po prostu...  — wyszeptał cicho Jungkook, myśląc, że Rick tego nie słyszał... ale tak było.

Rick skinął głową i wyglądał na zafascynowanego, jego brwi zmarszczyły się, gdy zastanawiał się nad słowami Jungkooka. Chłopiec sam zamknął oczy i oparł się o drzewo, ciesząc się wiatrem i słońcem na swojej skórze.

— Masz rację. — Jungkook otworzył szeroko oczy i spojrzał na Ricka z uniesionymi brwiami, gdy ten patrzył na niego przez kilka sekund, zanim powiedział. — Wszyscy umrzemy. Długo przed apokalipsą wiedziałeś, że umrzesz, nawet jeśli będzie to spowodowane starością. Jednak nigdy nie przeszkodziło ci to w życiu. — Jungkook zmarszczył brwi w zdezorientowaniu, chłonąc każde słowo opuszczające usta Ricka. — Nigdy nie możesz przygotować się na śmierć, Jungkook, ale możesz cieszyć się każdą sekundą na tym popapranym świecie i robić wszystko, co w twojej mocy, aby pozostać przy życiu tak długo, ile możesz. Rzecz w tym, że nie musisz już walczyć samotnie o przetrwanie, jesteś teraz jednym z nas. Jesteś częścią tej grupy.

Usta Ricka uniosły się w lekkim uśmiechu, wyciągnął rękę i delikatnie położył dłoń na ramieniu Jungkooka. Gguk pozwolił sobie spojrzeć przez ramię Ricka na resztę grupy.

Wszyscy poruszali się i coś robili, po prostu rozmawiając, na chwilę zapominając o swoim smutku.

— Mam nadzieję, że nie okażecie się jakimiś kanibalami, którzy zaakceptowali mnie tylko dlatego, że wyglądam jak przekąska. — Jungkook mruknął pod nosem, otrzymując w odpowiedzi szorstki chichot Ricka.

Rick zmarszczył brwi z uśmiechem, cofając rękę, po czym odwrócił się i podszedł do grupy.

— Chcę , żebyś poszedł ze mną i Darylem, żeby wypuścić Randalla. — Oczy Jungkooka rozszerzyły się, zanim rzucił się za liderem, a pytanie za pytaniem pojawiało się obok jego ust.

Jungkook wyciągnął rękę i podniósł plecak wypełniony zapasami. Zarzucił go na ramiona, po czym pochylił się i podniósł pudełko pełne konserw i wody.

Jungkook prychnął, prostując się i przyciągając ciężkie pudełko do piersi. Lori, która stała obok niego, wyciągnęła z tyłu ciężarówki niebieskie pudełko i podniosła je.

Jungkook spojrzał na nią i zmarszczył brwi, cicho mówiąc jej, żeby wybrała coś lżejszego. T-Dog wyszła z domu Hershela i kiedy Lori niosła ciężkie pudełko, szybko je jej odebrała.

— Woah, woah, woah, nie przemęczaj się.

— Dziękuję. — mruknęła Lori, gdy T-Dog i Gguk zaczęli iść w stronę Białego Domu.

Spojrzała przez ramię i zawołała.

— Rick, Carl i ja idziemy do pokoju.

Jungkook ruszył za T-Dog, ale przerwał mu Hershel pojawiający się znikąd i otwierający im drzwi.

— Możesz to umieścić w moim pokoju, tam będzie ci wygodniej. — T-Dog skinęła głową, a Jungkook rzucił Hershelowi spojrzenie, po czym prześliznął się obok drzwi i wszedł do domu.

Jungkook szybko dostał się do środka i znalazł wolny kącik przy kominku. Położył pudełko, po czym zdjął plecak i położył go na ziemi. Jungkook odwrócił się i wyszedł na zewnątrz. Gdy tylko Jungkook wyszedł z domu, do jego uszu dotarł głos Hershela.

— -kobieta w ciąży, dziecko, śpiące na podłodze, a ja mam łóżko całe dla siebie? — Jungkook zamarł w bezruchu, jego usta się otworzyły, a jego oczy powiększyły się, gdy patrzył na Lori.

Chłopiec wyglądał komicznie, stojąc nieruchomo jak posąg , z twarzą wykrzywioną w szoku.

— Ty... jesteś w ciąży? — Jungkook się zająknął, a jego szeroko otwarte oczy powędrowały w dół, ku płaskiemu brzuchowi Lori.

Lori przygryzła wargę, a na jej twarzy pojawił się wymuszony uśmiech, gdy smutek przyćmił jej oczy.

— Ja... wow... jak to się stało? — Jungkook wymamrotał pod nosem, jego wzrok wciąż skupiał się na brzuchu Lori, zanim położyła na nim rękę.

Gguk zamrugał, odganiając szok i zarumienił się ze wstydu, drapiąc się w tył głowy, odwracając wzrok.

— No cóż, wiem, jak to się stało, ale nie wiem, jak to się stało. Rozumiesz to? Czuję, że nie rozumiesz. To znaczy... przepraszam, jestem trochę zszokowany. Ja... naprawdę nie wiem, jak wchodzić w interakcje z... ludźmi, zwłaszcza w ciąży.. . — Jungkook nie przestawał bełkotać, jego twarz z każdą sekundą stawała się coraz bardziej czerwona.

Na twarzy Lori pojawił się uśmiech, po czym zachichotała, rozbawiona wybrykami chłopca. Hershel pozwolił sobie na uśmiech, gdy wyciągnął rękę i poklepał Jungkooka pocieszająco po ramieniu.

Gguk przestał mówić i przygryzł dolną wargę, starając się ominąć ich oczy i pozbyć się rumieńca pokrywającego jego pulchne policzki.

Hershel ponownie skupił swoją uwagę na Lori, starając się, aby Jungkook czuł się mniej niespokojny po swoim bełkocie.

— Zniosę kanapę na dół. W nocy, kiedy wracałem do domu śmierdząc bourbonem, moja żona zamykała drzwi do sypialni. — Hershel powiedział z lekkim uśmiechem. Gguk i Lori słuchali go intensywnie, oboje wpatrując się w niego z zainteresowaniem.

— Przykro nam, ale ta kanapa i ja zostaliśmy starymi przyjaciółmi. — Jungkook nawet nie zauważył , jak jego usta uniosły się w kąciki lub jak podskoczył, gdy Hershel poklepał go po plecach.

T-dog wyszła z domu i chwyciła kolejne pudło z ciężarówki. Uśmiechnął się lekko, a jego słowa pokryły się żartobliwością, gdy do niej mówił.

— Jeśli nie możesz się zdecydować. Wezmę to. —Jungkook spojrzał na nią z uniesioną brwią, po czym jego usta uniosły się w górę i wydał z siebie rozbawiony grymas. T-dog uśmiechnęła się, zanim strzeliła do niego niewinne spojrzenie i wróciła do domu.

— Dziękuję. — Lori mruknęła, posyłając Hershelowi wdzięczny uśmiech i kładąc mu dłoń na ramieniu. Jungkook odwrócił się w stronę pudeł w ciężarówce i podniósł jedno z większych. Kiedy podnosił pudełko, bolały go mięśnie.

Gguk odetchnął głęboko i zmarszczył brwi, zanim zaczął iść.

Hershel zerknął na T-Dog, zanim wszedł do domu i zawołał.

— Kanapa jest moja! — T-Dog wymamrotała coś pod nosem, przez co Jungkook parsknął.

Jungkook siedział skulony z tyłu niebieskiej ciężarówki. Jego oczy wpatrywały się w kuszę leżącą tuż przed nim, gdy jego palce aż go swędziały, chciał sięgnąć i prześledzić delikatne rzeźby na łuku.

— Po co ci moja kusza, chłopcze? — Szorstki głos przeciął powietrze, zaskakując Jungkooka i sprawiając, że aż podskoczył.

Gguk gwałtownie odwrócił głowę w prawo i zobaczył Daryla opierającego się o niebieską ciężarówkę, z oczami wpatrzonymi w mapę, którą trzymał w dłoniach. Jungkook przełknął ciężko ślinę, przesuwając czubkami palców po dżinsach.

Rzucił okiem w stronę kuszy, po czym ponownie spojrzał na plecy Daryla.

— To... jest fajna rzecz.— Jungkook wymamrotał, czując, jak jego policzki płoną ze wstydu.

Daryl spojrzał na niego przez chwilę, jego brwi uniosły się. Jungkook z niepokojem przygryzł wargę, czując, jak ogarnia go niezręczna atmosfera. Daryl krótko skinął głową, po czym spojrzał ponownie na mapę.

Jungkook odwrócił się i spojrzał na kuszę. jego oczy rzuciły się w stronę Daryla, który wydawał się być oczarowany tym, co było napisane na mapie.

Jungkook przesunął językiem po dolnej wardze, po czym podniósł rękę i sięgnął w stronę kuszy. Zanim palce Jungkooka dotknęły łuku, przerwał mu szorstki głos Daryla.

— Żadnego dotykania. — Oczy Jungkooka poszybowały w jego stronę. Gguk wydął wargi, opuszczając lekko rękę.

— Bu... ale...

— Nie dotykaj. — Powtórzył Daryl, odkładając mapę, zanim się odwrócił. Jungkook szybko cofnął rękę, gdy Daryl sięgnął do ciężarówki i wyciągnął z niej kuszę.

Gguk patrzył na mężczyznę szeroko otwartymi oczami, pełnymi podziwu, jak Daryl bez wysiłku przerzucił kuszę przez ramię.

— Woah. — Jungkook wypuścił powietrze z ust, rozchylając je, wpatrując się w Daryla i jego kuszę.

Daryl w zamian spojrzał na oszołomionego Jungkooka i posłał mu kolejne spojrzenie pozbawione emocji. Przewrócił oczami, po czym odwrócił się do Ricka i T-Dog, którzy szli w ich kierunku.

Jungkook zamrugał, przeganiając szok i zmusił swoje oczy do spojrzenia na Ricka. Przywódca zatrzymał się przed ciężarówką, spoglądając pomiędzy Ggukiem i Darylem, zanim jego wzrok skupił się na tym drugim.

— Gotowy? — zapytał Rick, co spowodowało, że Daryl stanowczo kiwnął głową.

Przywódca skierował swoją uwagę w stronę Jungkooka, przez co chłopak posłał mu kilka ostrych skinień. T-Dog weszła za niebieską ciężarówkę i zamknęła ją z mocnym uderzeniem. Jungkook rzucił na nią okiem, obserwując, jak prostuje się i zaczyna iść w stronę stodoły, w której znajdował się Randall.

— Pójdę po to. — Rick krótko skinął głową, po czym odwrócił się i spojrzał na Gguka i Daryla.

Ten ostatni analizował Jungkooka, gdy chłopak nie patrzył, oczy Daryla były zmrużone, a brwi ściągnięte. Daryl spojrzał na Ricka i zobaczył, że on też na niego patrzy z uniesionymi brwiami.

— Jesteś pewien, że chcesz go zabrać ze sobą? — Jungkook zwrócił głowę w stronę Ricka i Daryla , a na jego twarzy pojawił się urażony wyraz twarzy.

— Ej siedzę tuż obok ciebie!

Rick mruczał z rozbawienia, obchodząc ciężarówkę, żeby dostać się do środka. Daryl przewrócił oczami, po czym zawołał do Ricka.

— Łatwo go rozpraszają jego własne myśli. Skąd wiesz, że nie da się zabić? — Jungkook nie zauważył, że się skrzywił, po czym parsknął urażony i ponownie oparł się o bok ciężarówki.

Daryl ponownie przewrócił oczami, zanim Rick się odezwał poważnym głosem.

— Ponieważ mamy się nim opiekować.

Jungkook spojrzał na Ricka, a jego oczy rozszerzyły się ze zdziwienia. Rick posłał mu niezręczny uśmiech, otwierając drzwi samochodu i już miał wejść do środka.

Jungkook spojrzał na swoje dłonie, bawiąc się palcami, jednocześnie pozwalając, aby jego usta uniosły się w szczerym uśmiechu.

Jungkook poderwał się, gdy głośne, spanikowane krzyki przedarły się przez powietrze, przebijając jego uszy.

— Rick! Rick! Nie ma go! Nie ma Randalla!

I w tym momencie ta spokojna chwila została zakłócona. Wszyscy skierowali się w stronę stodoły.

***

Notka od tłumaczki:

No to się porobiło. Wciąż na horyzoncie nie ma Taehyunga, ale mam pewną teorię, która może się wam nie spodobać.

A co jeśli Taehyung jest liderem oraz przywódcą tej grupy, z której pochodzi Randall?

Bo patrzcie Randall nagle znika niewiadomo gdzie niewiadomo po co. Myślę, że będą próbowali go szukać i wtedy natkną się na Taehyunga.

To nie jest zła teoria, ale jeśli wy posiadacie inną, podzielcie się tym w komentarzu, ja chętnie przeczytam wasze teorie.

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro