Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

Entertainment

- No już, tylko ten jeden raz, prooooszę. - Angel uwiesił mu się na ramieniu, a jego ręce przylgnęły do niego wręcz namiętnie. Ton jego głos był aż przesadnie słodki, kokieteryjny, zaś spojrzenie dużych oczu, częściowo skrytych pod przymrużonymi powiekami, jednoznacznie uwodzicielskie, przesiąkłe nieskrywanym pożądaniem i ekscytacją.

Jednakże Alastor i tak nie zauważał tego intensywnie wlepionego weń wzroku. Nawet nie zerknął na Dust'a, wpatrzony w z lekka pożółkłe strony książki, choć w rzeczywistości zupełne zignorowanie pajęczych kończyn, owiniętych wokół niego, było niebywale trudne.

- To z pewnością wspaniała rozrywka - stwierdził z dobitnym przekonaniem, przewracając przy tym kolejną stronę starego tomiszcza, zapewne jeszcze z czasów jego śmierci. - Jednakże podziękuję. Seks nie jest dla mnie.

Angel jedynie wywrócił wymownie oczami, wzdychając ciężko z poirytowaniem. Rozłożył się wygodniej na kanapie obok Alastor'a, wyciągając się przy nim, niczym kocur, domagający się uwagi, niemal kładąc mu głowę na ramieniu i prawie wpychając się na jego kolana. Ich twarze znalazły się bardzo blisko siebie, jednak Radio Demon w dalszym ciągu pozostał odwrócony, jakoby przykuwając całą swoją uwagę do powieści.

- No weź, kochanie, tak się po prostu nie da - mruknął zniżonym, kuszącym tonem. - Każdy chce seksu. I każdy chce mnie! - uśmiechnął się frywolnie.

Długie palce jednej z jego urękawiczonych rąk, już ciasno owiniętej wokół Alastor'a, musnęły jego podbródek. Gdy Radio Demon finalnie z łaski swojej odwrócił się w jego stronę, Angel szybko złączył ich usta. Alastor bez wahania odwzajemnił pocałunek. Ot, był on lekki, zwyczajny, jeden z wielu, jakie wymieniali między sobą czasem nawet w najbardziej losowych momentach, z początku bez żadnej dwuznaczności. Jednakże kiedy już docierali do tego momentu, gdy granica pomiędzy zwykłym, romantycznym gestem, a wstępem do czegoś znacznie głębszego, czegoś, co mu i jego orientacji najzwyklej w świecie nie odpowiadało zacierała się znienacka (choć według Angel'a od początku nie istniała), Alastor odsuwał się wtedy od niego bezceremonialnie, beztrosko i bez żadnych wyrzutów sumienia wobec niego, jeszcze z sadystycznym wręcz zadowoleniem i satysfakcją. Zdołał już poznać te jego brudne ruchy na pamięć, wiedział dokładnie, kiedy zamierzał wykorzystać swe nieskazitelnie wykształcone umiejętności gładkiego przejścia z jednej fazy w drugą, i za każdym cholernym razem, z tą okrutną przyjemnością, nagle jakoby wielce dumny ze swojego aseksualizmu, przerywał w tym najlepszym momencie.

Dust prychnął pod nosem, kiedy tym razem także w idealną porę zakończył to wszystko. Z tym nikczemnym, nieskrywanym i szerokim uśmiechem na ustach, jakie lgnęły do drugich warg tylko przez ulotny, słodki moment, ponadto mało namiętny, odwrócił się powrotnie w stronę książki, najwyraźniej ni trochę nie przejmując się jego buzującą chcicą.

Z teatralnie ciężkim, gorzkim i przesiąkłym boleścią westchnieniem, Angel zarzucił mu na szyję wszystkie swoje patyczkowate ramiona.

- Skarbie, jestem tak kurewsko napalony, że naprawdę zaraz ci ucieknę i rzucę się na kogoś innego - niemal wyjęczał.

- W porządku, jak dla mnie - odpowiedział Alastor. - Tylko lepiej nie na kogoś, kto mnie zna, bo znowu wystąpią jakieś pomówienia. Wiesz, tak, jak ty musisz dbać o swój wizerunek, jak to ująłeś, kurewsko napalonego gościa, ja muszę dbać o...

Angel przerwał mu z nieco zrzedłą miną:

- Z tego, co wiem, wszyscy w Piekle cię znają, taką jesteś gwiazdunią.

Szkoda tylko, że nie porno.

Radio Demon na moment oderwał znów spojrzenie od powieści i spojrzał na Angel'a. Jego wzrok było roześmiany, a zarazem dziwnie przebiegły, zaś wielki, złocisty uśmiech, zawsze rozjaśniający jego lico, poszerzył się jeszcze bardziej.

- Cóż, wygląda na to, że nie masz wyjścia - zachichotał niemal złowieszczo.

Lecz takie stwierdzenie było w rzeczywistości w jakiś sposób...pocieszające, jeśli w ogóle można było tak to ująć w tej sytuacji. Choć wcale na to nie brzmiało, w istocie było pewną deklaracją swego rodzaju uczucia, z pewnością nie miłości, ale czegoś, co jednak ich tak dziwnie łączyło, sprawiało, że wciąż trwali przy sobie, pomimo bardzo, bardzo znaczących różnic. Jasno mówiło, iż nawet, jeśli Alastor z pozoru dawał Angel'owi wolną rękę, woląc jakkolwiek nie ingerować w jego libido, to jednak tak naprawdę nie chciał się nim z nikim dzielić, choć sam cieleśnie nigdy go nie posiadł i nie zamierzał.

I Angel o tym doskonale wiedział. Właściwie, sam już nawet nie chciał tak miotać się pomiędzy rzekomym byciem z Radio Demonem, a ciągłymi uskokami w bok, tylko po to, by przeżyć jakąś w miarę zadowalającą, czysto fizyczną, łóżkową przygodę, nawet, jeśli ten częściowy celibat wyraźnie go męczył.

Doprawdy, co ten cholerny, aseksualny diabeł wcielony z nim zrobił...

Jego długie, chude kończyny owinęły się wokół szyi Alastor'a ciaśniej, przez moment jakby mając zamiar go wręcz zadusić, głowa zaś opadła z rezygnacją na jego ramię.

- Wiesz co? - mruknął Dust. - Pierdol się, truskaweczko.

- Właśnie nie zamierzam. - Radio Demon buchnął perlistym śmiechem w odpowiedzi.

Na te słowa Angel posłał mu spojrzenie spode łba, jednoznacznie stwierdzając, że choćby minęła cała wieczność, chyba nigdy nie uda mu się go zrozumieć.

To jednak w żaden sposób nie powstrzymywało go od dalszego łaszenia się do niego. W końcu nie potrzebował w tym momencie tego zrozumienia, chciał się jedynie pierdolić. I nie zamierzał się poddawać, kiedy to kipiące w nim podniecenie stawało się nie do zniesienia, stale nie dając mu spokoju, a Alastor w dalszym ciągu pozostawał z tą dziwnie czerpaną z tego przyjemnością niewzruszony.

Zaraz uśmiechnął się firmowo i lubieżnie, gdy Alastor powrócił spojrzeniem do książki, w której czytaniu Angel wyraźnie mu przeszkadzał, wobec czego z kolei to on nie miał żadnych wyrzutów sumienia. Uniósł się lekko, wygiętymi ramionami obejmując Radio Demona jeszcze mocniej, wręcz tuląc go do swojej puszystej piersi.

- Hej, truskaweczko... - Ton jego głosu zmienił się znów diametralnie, na ten ponętny i potulny. - Wiesz, że cię kocham, prawda, skarbie? - wymruszał, rzucając mu słodkie, przymilne spojrzenie zza kurtyny rzęs.

- Nie wątpię, ja siebie też - odparł Radio Demon, nie oderwawszy nawet wzroku od powieści.

Angel jednak nie przykuł już uwagi do treści jego odpowiedzi. Z filuternym uśmiechem na ustach przylgnął do niego mocno. Z lubością, z pełną premedytacją otarł się kroczem o jego bok, niczym rozochocone, napalone zwierzę.

- No weeeeź, truskawunio - jęknął z teatralną ekstazą. - Nie chcesz wiedzieć, jak to jest się pieprzyć, ty mały, jebany prawiczku?

- Z całym szacunkiem, bycie aseksualnym nie oznacza bycia prawi...

- Tak, tak, nieważne, jeden chuj - przerwał mu, przysuwając się do niego jeszcze bliżej.

Jedno z jego długich, pajęczych ramion zaczęło sunąć niebezpiecznie w dół, sięgając do jego spodni. Dłoń nieomal wślizgnęła się już w nie, niemal już dopadła jego penisa, jakiemu jeszcze nigdy wcześniej nie miała okazji zrobić dobrze. Zatrzymała się jednak nagle, kiedy Angel napotkał jak gdyby ostrzegawcze spojrzenie Alastor'a. Jego szeroko otwarte, duże oczy przestały beztrosko śledzić tekst w książce, zmrużyły się z lekka, lśniąc czymś nie do końca odgadnionym.

- Powiedz mi, mój drogi, dlaczego, tak właściwie, masz aż tyle rąk? - zapytał znienacka zupełnie poważnie.

- Żeby móc szybciej obrabiać twojego kutasa, skarbie - odpowiedział Angel, uśmiechając się wyzywająco i pochylając nieco w jego stronę.

- Czyżby? W takim razie z pewnością dasz radę sam sobie dogodzić. - Alastor odwzajemnił jego uśmiech złośliwie, odwracając się z powrotem w stronę grubego tomiszcza. - Z tego, co wiem, jesteś też uzbrojony, więc możesz sobie zrobić... Jak to się zwało? Shotgunning?

Angel parsknął niepowstrzymanym śmiechem.

- Wiesz w ogóle, co to znaczy, truskaweczko? - zapytał, przekrzywiając zalotnie głowę i opierając ją na łokciu. - Ale brzmi całkiem perwersyjnie, możesz mi zademonstrować tę swoją wersję.

Alastor przewrócił kolejną stronę powieści, uśmiechając się pod nosem.

- Myślę, że twoje sześć rąk świetnie zrobi to za mnie. Ja co najwyżej mogę popatrzeć.

Dust z teatralnym zdumieniem wybałuszył oczy i zasłonił usta jedną z dłoni. Przysunął się do niego jeszcze bliżej, spoglądając nań z egzaltowanym, przesadnym wręcz niedowierzaniem.

- Och nie, czy to oznacza, że oglądanie cię jednak podnieca?

Radio Demon spojrzał na niego z nagłą powagą.

- Tego nie powiedziałem - sprostował. - Nie podniecasz mnie ani ty, ani nikt inny.

Tak proste, wypowiedziane bezpośrednio i otwarcie stwierdzenie było potężnym ciosem w jego dumę. Godziło mocno w jego cały kreowany przez lata wizerunek drapieżnej, seksualnej bestii, której pragnął każdy, absolutnie każdy. W ułamku sekundy Angel poczuł się bardziej poniżony, niż kiedykolwiek, bardziej nawet, niż na planie filmowym wyjątkowo dewiacyjnego filmu dla dorosłych.

Słowa Alastor'a miały skutek identyczny do zamierzanego - dogłębnie urażony, krzywiąc się, niczym naburmuszony dzieciak, Angel przestał go obejmować i odsunął się od niego. Z rezygnacją rozłożył się na kanapie.

- Serio, kurwa numer jeden i najsławniejsza gwiazdunia pornoli ma na ciebie ochotę, a ty dalej nic? - westchnął. - Jesteś spierdolony, kochanie.

Radio Demon wzruszył beztrosko ramionami.

- Każdy ma w sobie odrobinę szaleństwa, nie sądzisz?

- Nie, sądzę, że każdy ma w sobie odrobinę ochoty na seks.

Alastor roześmiał się dźwięcznie z najszczerszym rozbawieniem.

- W takim razie w istocie muszę być wyjątkowo szalony.

Dust przewrócił jedynie oczami i z gracją powstał z kanapy. Cholera, od tych daremnych starań o względy - w jego mniemaniu - jedynej męskiej istoty w Piekle, jaka nie była skłonna od razu się na niego rzucić, aż zgłodniał.

Podszedł do lodówki, otworzył ją i pochylił się, by wydobyć z jej wnętrza przekąskę. Ponadto wypiął się przy tym z premedytacją, licząc, że być może jeszcze jakoś uda mu się przyciągnąć spojrzenie Alastor'a. Kątem oka zerknął jeszcze na niego, zaraz krzywiąc się i prychając pogardliwie pod nosem, kiedy zauważył, iż jego wzrok ponownie został wbity w książkę.

- Kiedy się pierwszy raz spotkaliśmy, pomyślałem, że wyglądasz, jak jebany truskawkowy alfons, a teraz co? - burknął pod nosem. Z lodówki wygrzebał opakowanie Popsies. - Lodzika?

- Mój drogi, ile razy mam ci powtarzać...

- Takiego do jedzenie, ja pierdolę! - Angel uniósł ramiona w obronnym geście, trzymając w ręce różowego loda na patyku. - I kto tu niby ma brudne myśli...

Poprawiając dłonią włosy, powrócił na kanapę i rozsiadł się znów obok Alastor'a. Wpakowawszy sobie loda do ust, niby od niechcenia zajrzał mu przez ramię. Leniwie powiódł spojrzeniem po literach na pożółkłych stronach i uniósł brwi, jednocześnie niemal dławiąc się zimnym słodyczem.

- Czytasz romansidła? - roześmiał się głośno. - Co to, jakaś próba wzbudzenia pożądania? Jara cię to? - przysunął się do niego. - A może ty tylko udajesz takiego niedostępnego, co, skarbie? Ale w takim razie nie rozumiem dlaczego nie chciałbyś się ze mną...

- Nie, nie, nie - uciął jego wypowiedź Alastor. - Po prostu lubię czytać o tym, jak ludzie sobie nie radzą. To żałosne. A jednocześnie zabawne. Te porażki! Niepowodzenia! - wręcz wykrzyknął z rozkoszą, uśmiechając się szaleńczo. - Ach, szkoda tylko, że większość z tych książek kończy się tak ckliwie. Bohaterowie się schodzą, są szczęśliwi... Nie! Miłość powinna doprowadzić ich do ruiny, upadku, sprawić, że się stoczą na samo dno!

Angel znów przewrócił jedynie oczami, nie interesując się zbytnio jego poglądami, co do powieści gatunku romantycznego.

- Kurwa, z tobą nie ma żadnej zabawy - westchnął.

Alastor przewrócił kolejną stronę niespiesznie.

- Cóż, jeśli w dalszym ciągu zabawą nazywasz odbywanie stosunku płciowego, to w istocie nie będę zbyt dobrym towarzyszem.

Dust skrzywił się z niezadowoleniem. Ponownie wziął do ust loda, jedyną rzecz, którą jak na razie mógł tam mieć, i oparł się o ramię Radio Demona. Znowu spojrzał w książkę, lecz ujrzawszy w rzeczywistości głupie, żałosne i aż przesadne opisy zdruzgotania głównej bohaterki, zwrócił swój wzrok na twarz Alastor'a. Niezachwianie śledził tekst powieści, jakby z pewną pogardą i jednoczesnym szczerym rozbawieniem. To zajęcie wyraźnie dostarczało mu choć odrobiny rozrywki. Całą swą uwagę skupiał właśnie na nim, Angel'a zdawał się w zupełności ignorować.

- Hej... - odezwał się po chwili Dust, wyjmując z ust loda i ponownie się do niego przybliżając. - Nie mógłbyś tak...chociaż raz? Wiesz, po prostu chciałem...

Stare, romantyczne tomiszcze zostało niespodziewanie zamknięte z hukiem. Alastor wzniósł swe spojrzenie ponownie na Angel'a. Jego powieki zmrużyły się, nadając mu z lekka groźny wyraz. Szeroki uśmiech nie schodził z jego twarzy stale, jeszcze bardziej niepokojący. Radio Demon w jednej chwili roztoczył wokół siebie dziwną, nieodgadnioną aurę, mroczną, a zarazem...podniecającą.

- Widocznie do ciebie nie dociera, mój drogi.

Jego głos wręcz wibrował. Nie tak, jak zazwyczaj, z tym radiowym pogłosem i lekkim szumem, ale tak inaczej, bardziej dosadnie. I dodatkowo to lubieżne spojrzenie, jakie mu posyłał... Angel'a aż przeszyły niekontrolowane dreszcze.

Uśmiechnął się filuternie pod nosem.

- A więc chyba powinienem zostać za to ukarany, nie sądzisz? - wymruczał, oblizując jeszcze loda w ten prowokujący sposób.

Alastor odwzajemnił jego drapieżny uśmieszek. Miał on w sobie nieco sadystycznego wyrazu i Angel'owi cholernie się to podobało.

- Z całą pewnością - odparł Radio Demon. Jego głos jak gdyby przeszywał każdy pojedynczy nerw w ciele Dust'a, tak niski, rozpalający, jakiego jeszcze nigdy nie słyszał. Wyzwalał jeszcze więcej dzikich żądzy, jakby Angel już sam w sobie nimi nie przesiąkał.

Z tymi słowami Alastor znienacka jak najchętniej również zmniejszył ostały się między nimi dystans, jak gdyby jego bliskość w najmniejszym stopniu już mu nie przeszkadzała. Jednym ramieniem owinął z wielką wręcz lubością jego smukłe ciało.

Zaś jego druga ręka zupełnie nieoczekiwanie wylądowała pod dolną częścią jego garderoby, w miejscu, w którym zdecydowanie nie powinna, zważywszy na jego uprzednie zapewnienia.

Z ust Angel'a wymknął się krótki jęk zaskoczenia. Przeciągnął się on jednak, gdy w następnej sekundzie ogarnęła go błogość. Alastor się z nim nie bawił; ruch jego dłoni od razu był szybki i sprawny, jakby Radio Demon miał dużo wprawy i nie robił tego pierwszy raz, nawet nie drugi, czy dziesiąty. Był tak dobry, że aż różowy lód na patyku wypadł mu z ręki, a różowa, lepka maź rozbryzła się na podłodze. Wiedział, że Vaggie zapewne będzie przez to zła, ale nie przejął się tym zbytnio. Niech suka wie, jak dobrze się bawił.

- Zdecydowanie za szybko zmieniasz zdanie - oznajmił nieco chrapliwie, uśmiechając się przy tym z rozkoszą frywolnie. - Albo od samego początku tylko udawałeś, truskaweczko.

Alastor zachichotał dźwięcznie w odpowiedzi.

- Niespodzianka?

Jego ręka oplotła męskość pajęczego demona jeszcze mocniej. Długie, wprawione palce zacieśniły się na jej długości z lubością, a krew z całego organizmu zaczęła z wolna spływać tam, w dół.

Oddech Angel'a niekontrolowanie przyspieszył, oczy zaś stały się zamglone, spoglądając bezwstydnie na rozpromienioną, zawadiacko uśmiechniętą twarz Alastor'a, właśnie robiącego mu dobrze.

Czy to w ogóle działo się naprawdę? Zadawał sobie to pytanie wręcz nieświadomie, niespiesznie odpływając. Chyba za długo czekał na ten moment, za długo starał się, aby w końcu on nadszedł, i teraz częściowo stale nie dowierzał w to, iż Radio Demon, ten Radio Demon, o którego uwagę o charakterze seksualnym zabiegał nie wiadomo, ile, dokładnie w tej chwili tak umiejętnie dotykał jego penisa.

- Och, tak, mocniej... - wyjęczał ekstatycznie, zupełnie szczerze, nie musząc się w żaden sposób wysilać, ażeby brzmiało to tak teatralnie słodko.

Alastor spełnił jego życzenie. Palce, mocniej napierające na jego przyrodzenie, zaczęły sunąć wzdłuż całej długości w coraz bardziej gorączkowym rytmie, coraz namiętniej, szybciej i bardziej stanowczo, aż nogi powoli mu wiotczały, a ciało zaczynało drżeć. Penis uniósł się w jego ręce w ułamku sekundy, stwardniał i napęczniał jeszcze bardziej. Nagle jakby wszystkie te ostatnie seksualne frustracje uderzyły w Angel'a z podwójną siłą. Był tak dogłębnie podniecony, że mógł dojść dosłownie w każdym momencie.

Doprawdy, co ten rzekomo aseksualny, pieprzony demon z nim robił...

Jednakże chwila, w której już zaraz miało nadejść ukojenie, moment wszechogarniającej rozkoszy, mający być, właściwie, dopiero wstępem do następnych, jeszcze bardziej przyjemnych przeżyć, urwał się niespodziewanie. Angel'owi kilka sekund zajęło zrozumienie, iż znienacka ręka Alastor'a została odjęta od jego męskości, pozostawiając po sobie jedynie nieprzyjemną, niekomfotową pustkę. Napięcie, zgromadzone już w jego podbrzuszu, zastygło nagle, nieuwolnione, a on dalej czuł się, jak niewyżyty zwierz.

Angel spojrzał na Radio Demona już w pełni przytomnie, wyrwany z tego chwilowego, błogiego letargu. Jego uśmiech, rozjaśniający całą twarz, był szeroki, jak chyba nigdy dotąd.

- W istocie, chyba już nie muszę udawać - wybuchnął nagle gromkim śmiechem. - Było całkiem miło, ale to jednak nie ta rozrywka, której szukam, mój drogi. Lecz to już chyba nie problem, teraz na pewno dosięgniesz tam swoimi rączkami, prawda? - spojrzał wymownie i absolutnie bezwstydnie na jego wybrzuszone z lekka krocze, uśmiechając się z zadowoleniem i satysfakcją.

W następnej kolejności zupełnie bezceremonialnie podniósł się z kanapy i wręcz radosnym krokiem ruszył w stronę lodówki.

Angel, dopiero z wolna zrozumiawszy, jak okrutnego podstępu ze strony Alastor'a padł ofiarą, również zerwał się na równe nogi. Zmarszczył brwi, przygryzając mocno wargę z frustracji.

- Hej! To był słaby żart! - oburzył się.

Radio Demon odwrócił się w jego stronę przez ramię.

- Ależ ja się uśmiałem. To było całkiem zabawne, muszę przyznać - mówiąc to, zajrzał do lodówki, także nieco się wypinając przy tym nieświadomie. - Nie obrazisz się, jeśli wezmę sobie lodzika, prawda, kochanie?

Ponownie zerknął na Angel'a, zaciskającego zęby ze złości. Uśmiechnął się jeszcze szerzej i weselej, z opakowania Popsies wydobywając smakołyk. Liżąc go absolutnie niewinnym, niesugestywnym ruchem, odwrócił się jeszcze na moment w stronę Dust'a.

- I powodzenia z twoim małym problemem - powiedział z radosną bezczelnością i sztuczną przymilnością. Mrugnął do niego jeszcze zalotnie, po czym beztrosko oddalił się.

Angel aż zgrzytnął zębami, czując, iż w rzeczywistości ma obecnie dość duży i poważny problem. Krzywiąc się okropnie, wymamrotał jeszcze:

- A idź do diabła, truskaweczko...

So, mamy pierwsze opowiadanko o tym shipie na polskim wtt (czuję się, jak jakiś wynalazca, haha)! I know, ledwie wyszedł 1 odcinek Hazbin Hotel, ale ja już totalnie tym żyję. No i Alastor i Angel są tacy uxhehxj, więc mój inside demon fangirlu kazał mi o nich napisać ok

Hope u enjoy, loves!

❤️

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro