Zgoda?
Cały dzień w szkole spędziłam z Oscarem. Cały czas trzymaliśmy się za ręce i przytulaliśmy. Po szkole chodziły plotki, że byliśmy parą, nawet było coś w stylu "jednak nie jest taką cnotką". Wkurzało mnie to, ale starałam się nie reagować. Kątem oka widziałam, jak Boris mierzył nas wzrokiem. Miałam nadzieję, że on nie zacznie kręcić z Elką, byleby zrobić mi tylko na złość. To było dziecinne, ale bardzo w jego stylu.
Nie chciałam być z nim na wojennej ścieżce. Kochałam go jako przyjaciela i nie chciałam, aby coś takiego wszystko zepsuło. Zastanawiałam się, czy do niego nie zadzwonić i poprosić, aby się ze mną spotkał i pogadał. Jednak po tym, co wydarzyło się poprzedniego dnia, nie dość, że było okropne, to jeszcze mogło zdecydować o naszej przyszłości.
― O czym myślisz? ― spojrzałam na Oscara, który patrzył na mnie z niepokojem. ― Wszystko okej? ― kiwnęłam głową.
― Myślę o Borisie. ― uniósł brew. ― Głupio wyszło wczoraj. Chociaż głupio to mało powiedziane. Nie powinno tak być. Jest moim przyjacielem i...
― Od kiedy przyjaciele mówią takie rzeczy? ― westchnął. ― Ja go nie przeproszę. I jeśli jeszcze raz Cię skrzywdzi, to źle skończy.
― Nie możesz grozić wszystkim dookoła. ― mruknęłam. ― To miłe i w ogóle, ale... ― przerwałam, widząc Elkę, która szła w naszą stronę. ― Ale jej możesz. ― dokończyłam, co go rozśmieszyło.
― Myślałem, że taki aniołek, jak Ty nie życzy nikomu śmierci. ― przewróciłam oczami, tłumacząc, że nie życzyłam jej śmierci, ale nie będzie mi przeszkadzać, jak ją trochę postraszy.
Kiedy dziewczyna do nas podeszła, zaczęła gadać, że nieźle ustawiłam się w tej szkole i już zna szóstą osobę, której dawałam dupy. Zanim cokolwiek zdążyłam odpowiedzieć, Oscar wstał i zmierzył ją wzrokiem. Różnica między nimi była ogromna, co było komiczne i przerażające. Chłopak zaczął "tłumaczyć", że jeszcze raz coś takiego powie, a nie wróci do Polski. Elka się tylko zaśmiała i poszła w swoją stronę. Gdyby tylko wiedziała, kim był. Srałaby po gaciach.
― Zadzwoń do Borisa i się z nim spotkaj. ― powiedział w końcu. ― Nie chcę być powodem kłótni między wami. ― uśmiechnęłam się szeroko, co odwzajemnił. ― Co robisz jutro po szkole?
― Nie wiem, ale mój brat będzie do końca tygodnia w domu. ― mruknęłam. ― Nie składaj mi wizyt, bo mnie zakatrupi.
― Prędzej mnie. ― zaczęliśmy się śmiać, co nie umilkło moim przyjaciołom. Dean podszedł do mnie i poprosił na bok.
Kiedy odeszliśmy, zaczął mnie wypytywać o moją relację z Oscarem. Towarzyszyła nam reszta przyjaciół, w tym Boris, który mrużył na mnie oczy. Chłopaki mówili, że z daleka widać, jakbyśmy rzeczywiście byli parą, a do tego jeszcze ten całus rano. Zaczęłam im tłumaczyć, że nie byliśmy parą, ale z jego strony na to się zanosiło. Boris znów powiedział, że jak mnie w końcu przeleci, to o mnie zapomni albo skończę u nich na torturach. Nie skomentowałam tego, bo nie chciałam się z nim kłócić. Oscar nie był taki zły i chciałam go poznać, miałam ogromną nadzieję, że ta cała otoczka gangstera, chroni jego prawdziwe oblicze.
W końcu jako dziecko nie mógł być taki zły. Byłam pewna, że jakieś wydarzenie zmusiło go do podjęcia takich, a nie innych decyzji. Chciałam się tego dowiedzieć i wiedziałam, że nie odpuszczę, dopóki nie poznam jego przeszłości.
― Poczekaj chwilę. ― powiedziałam, łapiąc Borisa za rękę, kiedy zadzwonił dzwonek i już wszyscy mieli pójść do odpowiedniej klasy. Brunet odwrócił się i spojrzał na mnie z uniesioną brwią. ― Przepraszam. Powinnam jakoś zareagować, jak zaczął Ci grozić. Nie chcę, aby między nami były jakieś spięcia. Miałeś rację, mówiąc, że całowanie się, to...
― Wyluzuj. ― przerwał mi. ― Kocham Cię, jak siostrę i to się nie zmieni. ― przytulił mnie. ― Też wczoraj przesadziłem, przepraszam. ― cmoknął mnie w czoło. ― Ale jeszcze raz będzie mi ten fagas groził, to w końcu powiem Olivierowi, z kim się zadajesz.
― Nie strasz, nie strasz, bo się zesrasz. ― mruknęłam, co rozśmieszyło Deana i Maksa, bo tylko oni zrozumieli, o czym powiedziałam. ― Nie gap się tak, po angielsku głupio to brzmi.
Weszłam do klasy i usiadłam an swoim miejscu. Gdy obok mnie usiadł jeden z moich przyjaciół, od razu oparłam się o niego i wgapiłam wzrok w Oscara, który siedział nieopodal. Matt szepnął mi nad uchem, że w sumie to pasowaliśmy do siebie i może gdybyśmy byli razem, to miałabym na niego dobry wpływ. Chłopaki słysząc to, skarcili go i powiedzieli, że prędzej to on będzie miał na mnie zły wpływ, niż ja na niego dobry. Coś w tym było, bo zawsze mi brakowało adrenaliny, a Oscar mógł mi ją zapewnić w stu dwudziestu procentach.
Od Oscar:
Twój brat czeka pod szkołą, jest razem z ojcem i Sergio Gracia.
Do Oscar:
Co? Po co?
Od Oscar:
Skąd mam wiedzieć? Wiem tylko, że źle to się może dla mnie skończyć.
Do Oscar:
Pękasz?
Od Oscar:
Nie, wykorzystuje okazję, aby napisać Ci, że mi się podobasz i chciałbym, aby ta relacja się rozwinęła. Dasz mi szansę?
Chwilę się zastanowiłam. Jak Olivier dowiedziałby się, to wywiózłby mnie na Syberię. Jakby tak dłużej nad tym pogdybać, to raz się żyje. Chłopak spojrzał na mnie, a ja pokiwałam twierdząco głową, co wywołało ogromnie wielki uśmiech na jego twarzy.
########
Miłego!
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro