Ucieczka
Święta minęły w zastraszającym tempie, zanim się obejrzałam, znów siedziałam w szkolnej ławce, plotkując z przyjaciółmi. Olivier i Manson tak zajęli mi ten czas wolny, że nawet nie miałam czasu myśleć o Oscarze. W szkole też tego nie robiłam, bo całe dnie spędzałam z Deanem, który w dalszym ciągu nie pogodził się ze swoją dziewczyną. Chłopakom o dziwo udawało się utrzymywać te związki, nawet Borisowi, co dla każdego było szokujące, ale ja cieszyłam się szczęściem chłopaka.
― Może chciałabyś ze mną pomieszkać przez jakiś czas? ― zagadał Dean na jednej z przerw. ― Moi rodzice wyjeżdżają, zostaje sam z rodzeństwem.
― Pogadam z Mansonem i wtedy Ci odpowiem. ― pokiwał głową, po czym z uniesioną brwią, spojrzał w stronę parkingu. Sama tam spojrzałam, w naszą stronę szedł Oscar, co wcale mi się nie podobało. ― Chodźmy stąd. ― gwałtownie wstałam i ciągnąc chłopaka za rękę, wbiegłam do szkoły, kierując się do biblioteki.
― Pokłóciliście się? ― zdziwił się, ale widząc moją minę, zatrzymał się przed samym wejściem. ― Nie jesteście już ze sobą? ― kiwnęłam głową. ― Od kiedy? Czemu nie mówiłaś?
― Od świąt, ale to nie jest rozmowa na teraz. Nie każ mi z nim rozmawiać, schowaj mnie. ― chłopak przytulił mnie. ― Nie mówiłam, bo nie chciałam słyszeć Waszych kazań na ten temat. Tylko Jason wiedział.
― Porozmawiaj ze mną. ― przed nami stał Oscar, który miał wymalowaną wściekłość na twarzy. ― Nie dam Ci spokoju, do momentu, aż tego nie zrobisz.
Dean się ode mnie odsunął, ale nie zamierzał odchodzić od nas dalej. Cieszyłam się z tego, bo nie chciałam z nim rozmawiać. To, co widziałam, mi wystarczyło. W końcu jaki chłopak tuż po tym, jak powie, że kocha, całuje się z inną? Patrzyłam na niego, a on na mnie. Jego twarz z sekundy na sekundę dawała mi znać, że chłopak był coraz bardziej wkurzony. Do tego wszyscy zgromadzeni, którzy się nam przyglądali. Większość miała strach w oczach, w sumie kto by nie miał. W końcu Oscar mierzył z pistoletu do dziecka, więc co to byłby za problem zastrzelić dwudziestolatków?
― Zrozum, że nie mam zamiaru z Tobą rozmawiać. ― powiedziałam cicho. ― Nie chciałabym Ci grozić Mansonem, ale jeśli nie dasz mi spokoju, będę zmuszona mu to powiedzieć.
― Chcę tylko Ci to wszystko wyjaśnić, o tak wiele proszę? ― westchnęłam i miałam coś odpowiedzieć, ale zadzwonił dzwonek. Bez słowa udałam się pod odpowiednią klasę. ― Będę czekał na Ciebie na parkingu! ― bez słowa usiadłam do swojej ławki i spojrzałam za okno. Oscar wyszedł już na zewnątrz, patrzył w moją stronę i gadał z kimś przez telefon.
― Nie chcę z nim rozmawiać. ― powiedziałam do Deana, tak, aby reszta nie słyszała. ― Co mam zrobić? ― chłopak chwilę się zastanowił.
― Pójdziesz przez boisko do footballu. Pogadam z trenerem, nie powinien mieć z tym problemu, zwłaszcza że sam widział ten filmik. ― kiwnęłam głową. ― Napisz od razu do ojca, żeby po Ciebie przyjechał. Ja bym Cię odwiózł, ale mam trening.
Lekcja skończyła się szybciej, niż miała. Ze ściśniętym żołądkiem wyszłam z klasy i zaniosłam zbędne książki do szafki. Potem poszliśmy do trenera, gdzie Dean tylko powiedział "Oscar", a ja bez problemowo mogłam przejść przez boisko. Manson też był powiadomiony, żeby przyjechać po mnie pod inny adres. Wsiadłam na do jego samochodu, nawet się nie witając. On spojrzał na mnie wymownie, ale nic sobie z tego nie robiłam. Zamknęłam oczy i próbowałam odgonić od siebie złe myśli, których finałem byłaby śmierć szóstki moich przyjaciół i brata.
Kiedy dojechaliśmy do domu, od razu wyskoczyłam z auta i pobiegłam do swojego pokoju, który zamknęłam na cztery spusty. Musiałam wziąć prysznic, zmyć z siebie wszystkie te negatywne emocje, zapomnieć o nich. W końcu, jeśli Oscar rzeczywiście mnie kochał, to nie skrzywdziłby moich najbliższych. Gdyby chociaż jednemu spadł włos z głowy, to sama bym go zabiła. Wróciłam do pokoju, mój telefon dał znać, że dostałam wiadomość:
Od Nieznany:
Nie myśl kochanie, że tak łatwo odpuszczę. Chciałem rozegrać to w pokojowy sposób, ale widocznie będę musiał Cię zmusić.
Nie wiele myśląc, zadzwoniłam do Jasona, a potem po kolei do chłopaków, czy wszystko było w porządku. Na szczęście, każdy miał się dobrze. Wypytywałam ich, czy w pobliżu nie kręcił się nikt podejrzany, ale zaprzeczyli. Dean pytał, czy bezpiecznie dotarłam do domu, a kiedy potwierdziłam, przypomniał mi o tym, żebym porozmawiała z Mansonem. Poszłam do niego od razu po zakończeniu rozmowy.
― Wszystko w porządku? ― zapytał, kiedy wpadłam do jego biura, nawet nie pukając. Na krzesłach, naprzeciwko niego, siedziało dwóch, zamaskowanych ludzi, którzy nawet nie pomyśleli, żeby na mnie spojrzeć. ― Idźcie do Sergio, on Was przygotuje. ― oni bez słowa wstali i wyszli. ― Siadaj.
― Nic się nie stało. ― skłamałam. ― Chciałam zapytać, czy mogłabym przez dwa tygodnie pomieszkać z przyjacielem. ― uniósł brew. ― Jego rodzice gdzieś wyjeżdżają i zostaje sam z rodzeństwem. ― poprosił o jego dane osobowe. ― Dean Williams. ― mężczyzna grzebał coś chwilę w laptopie.
― Możesz. ― powiedział. ― Ktoś, oprócz niego tam jeszcze będzie? ― podałam nazwiska pięciu chłopaków. Chciałam ich mieć blisko, bez obawy, że coś im się stanie. ― Boris był skazany za pobicie. Wiedziałaś o tym? A Jason jest barmanem w klubie, gdzie najwięcej jest ludzi z półświatka.
― Nie wiedziałam, że został skazany, ale to nie zmienia fakt, że to mój przyjaciel. Jest porywczy, szybko się wkurza, ale nigdy w moim towarzystwie nie rzucał się do nikogo z pięściami. Co do Jasona, to ta praca nie robi z niego kryminalisty. Byłam w tym klubie może z trzy razy, ale cały czas miał mnie na oku i jak ktoś się do mnie przywalał, wzywał ochronę albo sam i groził. Za tę szóstkę dam sobie głowę ukręcić.
― Skoro tak, to możesz. ― uśmiechnęłam się. ― Ale pod warunkiem, że będziesz mnie informowała o tym, co robisz i gdzie jesteś. Powiedzmy, że co trzy godziny, mam mieć wiadomość z Twoją lokalizacją i najlepiej zdjęciem, co robicie. Jeśli nie odezwiesz się w ciągu tych godzin, przyśle Sergio do domu Williamsa i wtedy on z Tobą zostanie, aż do powrotu do domu.
##########
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro