Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

To nie będą wesołe święta

Tego dnia była wigilia. Już od samego rana byłam w kuchni wraz z moim bratem i Mansonem i kończyliśmy wszystko przygotowywać. Olivier uparł się, że to wszystko miało być zgodne z polską tradycją, bo w końcu tylko takie święta pamiętał. Choinkę ubraliśmy kilka dni wcześniej, a Manson nawet pozwolił swoim ludziom spędzić czas z rodzinami, ale tak czy siak, musieli być pod telefonem. Jeśli chodzi o Oscara, to nie miałam od niego żadnej wiadomości od czasu tego SMS-a. Nie wypisywałam do niego ani nie dzwoniłam, Jason polecił mi, żebym poczekała, więc tak robiłam, ale mówiąc szczerze, to z każdym kolejnym dniem, było mi coraz bardziej przykro. Przy bracie i ojcu nie pokazywałam tego, przy chłopakach też nie. Nie musieli wszystkiego wiedzieć, a poza tym, nieważne w jak złym stanie byłam, oni nawet nieumyślnie poprawiali mi humor. 

― Siostrzyczko kochana moja. ― Olivier uwiesił mi się na ramieniu. ― Przeszłabyś się do sklepu i kupiła rzeczy z listy? ― westchnęłam, kiwając głową na znak zgody. 

Poszłam do swojego pokoju i dresowe spodenki przebrałam w jeansy i czerwoną bluzę z kapturem. Włosy rozczesałam i związałam w kitkę, a makijażem się nie przejmowałam. Włożyłam buty, wzięłam telefon, torebkę i portfel, po czym zeszłam na dół. Tam mój brat dał mi odpowiednią ilość pieniędzy, po czym "wykopał" z domu. 

Kiedy doszłam do najbliższego sklepu, zaczęłam przeklinać pod nosem, bo był zamknięty. Nie mając innego wyboru, musiałam iść do marketu, który na pewno był otwarty. Droga nie zajęła mi długo, bo już po dwudziestu minutach, byłam na miejscu. Wzięłam koszyk, po czym zaczęłam szukać rzeczy z listy. Na początku myślałam, że zabrakło czegoś do dań, ale na liście były same błahostki. Z każdą kolejną rzeczą, byłam coraz bardziej wściekła na Oliviera, któremu zachciało się czekoladek albo innych słodyczy. Zanim doszłam do kasy, zgarnęłam dwie butelki mojego ulubionego wina.

Wychodząc już z marketu, spostrzegłam auto Oscara, z którego chwilę później wysiadł on. Nie był sam, od strony pasażera wysiadła jakaś długonoga brunetka, która od razu podeszła do chłopaka i go pocałowała. Myślałam, że ją odepchnie, ale on przycisnął ją do siebie bardziej. W moich oczach stanęły łzy, spuściłam głowę i poszłam w swoim kierunku. 

― Lara? ― chłopak dotknął mojego ramienia, zmuszając, abym się odwróciła. Patrzył mi chwilę w oczy, nic nie mówiąc. Odsunęłam się od niego i znów skierowałam się w kierunku domu. ― To, co powiedziałem tamtej nocy, było prawdą! ― krzyknął, a po moich policzkach zaczęły spływać łzy. 

Nie śpieszyło mi się do domu. Szłam powolnym krokiem, próbując się uspokoić. Musiałam też wymyślić coś, aby wcisnąć kit Mansonowi i bratu. Nie mogli się dowiedzieć, że byłam z Oscarem, nigdy. Mimo że mnie zranił, to nie chciałam, aby zginął. Oczywiście dla mnie to był już koniec, nie wyobrażałam sobie, żeby za kilka godzin się z nim spotkać, przytulić się do niego i się uśmiechać. 

Zastanawiało mnie, gdzie popełniłam błąd. Może byłam dla niego zbyt grzeczna? Tylko raz rozmawialiśmy o seksie, ale to było jeszcze w październiku, gdzie powiedziałam mu, że to było dla mnie za szybko. Później już nie próbował ciągnąć tego tematu, a dla mnie był on jak na razie zbędny. Może i nigdy tego nie robiłam, ale nie powiedziałam też, że nie byłam na to gotowa. Nie chciałam tego robić pochopnie, chciałam go bliżej poznać, zakochać się. Wyszło na to, że chyba zbyt długo z tym zwlekałam. 

Z moich rozmyślań wyrwał mnie dźwięk telefonu, później kolejny i jeszcze jeden. Wyciągnęłam urządzenie z kieszeni i widząc trzy wiadomości od Oscara, zagryzłam dolną wargę. Bałam się, co w nich było. Może to, że jednak kłamał, a to wszystko było po to, żeby zbliżyć się do Mansona i go zniszczyć? 

Od Oscar:

Spotkajmy się, wszystko Ci wytłumaczę. 

Nic mnie z nią nie łączy. 

Kocham Cię. 

Wzięłam głęboki wdech, po czym mu odpisałam. 

Do Oscar: 

Daruj sobie, nie chcę Cię widzieć. 

"Zablokować numer?" 

Zablokowałam numer dlatego, że chciałam spędzić te święta w spokoju. Miałam zamiar korzystać z telefonu jak najmniej. W końcu to były święta, miałam je spędzić w rodzinnym gronie. 

Kiedy weszłam do domu, rzuciłam w Oliviera tymi zakupami i poszłam do swojego pokoju. Walnęłam się na łóżko i patrzyłam w sufit. Słyszałam tylko, jak drzwi się otworzyły, a po chwili materac ugiął się pod czyimś ciężarem. 

― Co się stało? ― zapytał mój brat. ― Masz spuchnięte oczy, płakałaś. ― westchnęłam. Miałam zamiar powiedzieć "brawo za dedukcje Sherlocku", ale jednak ugryzłam się w język. ― Odpowiesz mi tak szczerze? To przez Halla? 

― Skończ, okej? ― powiedziałam cicho. ― Mam dość tego tematu. Zrozum, że takim gadaniem nie uchronisz mnie przed niczym. Jeśli bym chciała, to wpakowała się w kłopoty, nieważne ile kazań byś mi wygłosił. 

― Wiem, ale się po prostu o Ciebie martwię. ― przytuliłam się do niego. ― Zacznij się przygotowywać do kolacji. Będzie za dwie godziny. ― kiwnęłam głową, a kiedy wyszedł z pomieszczenia, dopiero wstałam i poszłam się ogarniać. 

######




Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro