Szmacisko
W tej knajpce siedzieliśmy około trzech godzin. Oscar mnie zagadywał, starał się poprawić mi humor. Czy mu się udało? Owszem. Pod koniec już byłam roześmiana i rozgadana. Opowiedziałam mu o mojej relacji z Elką, o naszej przyjaźni, jej końcu i o tym, co robiła mi w gimnazjum. Nie ominęłam również tego, co nakłamała kilka miesięcy wstecz. Chłopak uważnie mnie słuchał, trochę przeszkadzało mi to, że wpatrywał się cały czas w moje oczy, ale nie komentowałam tego. Popadłam w słowotok.
Następnego dnia wstałam przed szóstą. Wzięłam długi prysznic, zeszłam zjeść śniadanie, a potem wróciłam do pokoju. Zrobiłam delikatny makijaż, ułożyłam włosy, po czym poszłam do garderoby się ubrać. Zdecydowałam się na czarne legginsy i bluzę, która sięgała mi do połowy ud. Tego dnia miał przyjechać po mnie Dean, który był kilkanaście minut przed umówioną godziną.
― Głodny? ― zapytałam, kiedy zeszłam na dół. On pokręcił głową na "nie", po czym rozłożył się na kanapie. Usiadłam obok niego i przytuliłam się tak bardzo, jak mogłam.
― Nie daj się złamać mała. Ja i chłopaki staniemy za Tobą murem. ― uśmiechnęłam się, mimo iż miałam łzy w oczach. ― Nie rozklejaj się tylko. ― wytarł je.
― Wczoraj byłam na randce z Oscarem. ― powiedziałam cicho. Na samą myśl o chłopaku, lekko się uśmiechnęłam. ― Było miło. ― przyznałam. ― Tylko, zanim wyszłam, przyszedł Boris. Był dla mnie okropny, darł się na mnie, naśmiewał się. Co mu zrobiłam? ― zapytałam z nadzieją w głosie. Jednak, zanim Dean zdążył mi odpowiedzieć, kontynuowałam. ― To, co mówił, usłyszał Oscar i się wkurzył. Zaczął mu grozić, a ja stałam jak słup soli i nic nie zrobiłam.
― Mała, uważaj na Oscara. Sama na początku mówiłaś, abyśmy Cię pilnowali. ― zaczęłam mu tłumaczyć, że prywatnie nie był taki zły. ― Zrobisz, co zechcesz. Pamiętaj, że zawsze będę Cię wspierał. ― cmoknął mnie w policzek. ― Jedziemy? ― kiwnęłam głową.
Droga do szkoły minęła nam w milczeniu. Jednak te kilkanaście minut minęło w zastraszającym tempie. Gdy wysiadłam z auta, od razu poszłam w stronę wejścia do budynku. Wiedziałam, że Dean będzie szedł do chłopaków, a ja nie chciałam tego robić ze względu na Borisa. Gdy weszłam do szkoły, od razu zostałam przyciśnięta do czyjejś klatki piersiowej. Odsunęłam się i spojrzałam do góry. Maks uśmiechał się od ucha do ucha, co wywołało również szczery uśmiech u mnie.
― Co tam piękna. Dawno się nie widzieliśmy. Zniknęłaś z dnia na dzień. ― westchnęłam i powiedziałam mu, że mieszkałam u brata. ― Nigdy nie mówiłaś, że masz rodzeństwo, a znamy się od podstawówki. ― czułam wzrok kilkunastu osób na nas. Pewnie ich dziwiło to, że rozmawialiśmy w innym języku.
― Wiesz, że będziemy w jednej klasie, co nie? ― zaprzeczył. ― Będzie się działo. ― mruknęłam i ruszyłam w stronę szafek. ― Elka już też jest? ― zapytałam zniesmaczona.
― Tak. Pierwsze co zrobiła, to poszła szukać typów do wyruchania. ― przewrócił oczami. ― Gdzie zgubiłaś Deana i resztę?
― Ostatni raz widziałam ich przed szkołą. Może już są pod klasą. ― kiwnął głową ze zrozumieniem. ― Idziemy? Czas się zmierzyć z angielskim w tej szkole. ― zaśmiałam się gorzko.
Weszłam do klasy i zobaczyłam, że Elka siedziała obok Oscara. Nie chciałam mieć problemów, więc miałam zamiar usiąść gdzieś indziej. Oscar, widząc to, kazał jej "spierdalać" i zawołał mnie. Niepewnym krokiem podeszłam do ławki, moja była przyjaciółka zmierzyła mnie wzrokiem i miała coś już powiedzieć, ale do klasy weszła zgraja moich przyjaciół. Dean przywitał się miło z Maksem, a Elkę zwyzywał za sam wygląd. Usiadłam na swoim miejscu i odwróciłam się twarzą do szatyna, bo ten na mnie spoglądał. Zbliżył się do mnie i lekko cmoknął mnie w usta, co zdziwiło wszystkich. Zwłaszcza Elkę.
Nim ktokolwiek zdążył skomentować, do pomieszczenia wszedł Hans, który od razu przeszedł do rzeczy. Wyznaczył osobę, która miała ich oprowadzać, po czym przeszedł do lekcji. W jej połowie wyciągnęłam telefon i położyłam na ławce, aby nauczyciel nie zauważył.
Do Oscar:
Co to był za całus?
Nie musiałam długo czekać na odpowiedź. Widziałam cwany uśmiech na jego twarzy.
Od Oscar:
Nie podobało Ci się?:/
Do Oscar:
To nie jest odpowiedź na moje pytanie.
Od Oscar:
Lubię to robić. Słodka jesteś:3 Pogadamy na przerwie.
Dzwonek zadzwonił szybciej, niż przypuszczałam. Oscar wziął mnie za rękę i oboje poszliśmy w stronę szafek. Nie przeszkadzało mi to, że tak zrobił, ale zdziwienia ukryć nie potrafiłam.
― To było szmacisko, o którym mi wczoraj opowiadałaś? ― kiwnęłam głową. ― Ona zdaje sobie sprawy, że ta tapeta na jej ryju niedługo odpadnie, jak tynk ze ścian? ― zaśmiałam się, kręcąc głową. ― Przystawiała się do mnie, proponowała spotkanie po szkole. Chciała, abym pokazał jej miasto. ― spojrzał na nasze splecione palce. ― Przeszkadza Ci to?
― Nie. ― uśmiechnęłam się lekko. On zapytał o pocałunek. ― To było słodkie. ― przyznałam, rumieniąc się, co wywołało jego śmiech.
######
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro