Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

Przeszłość Oscara

― Hej ślicznotko. ― odezwał się jeden z nich. ― Przestałaś się nam przyglądać? ― parsknął śmiechem i oboje wepchnęli się do środka. ― Braciszku, kopę lat! ― zamknęłam drzwi i oszołomiona poszłam do salonu. ― Niezłą lalunię sobie przygruchałeś. 

Popatrzyłam na Oscara, który znów miał mocno zaciśniętą szczękę, a z jego rąk, kapała krew. Podeszłam do niego, wzięłam kilka papierowych ręczników i zaczęłam wycierać jego knykcie. Chłopak nie zważając na swoich braci, cmoknął mnie w głowę. 

― Idź do sypialni. Poukładaj sobie ubrania, a ja z nimi porozmawiam. ― kiwnęłam głową, a po chwili byłam we wspomnianym pomieszczeniu. Wszystkie torby leżały na łóżku, ale za nim się za nie zabrałam, otworzyłam wielką szafę, która była pusta. 

Zdziwiło mnie to, bo gdzie były jego ciuchy? Na boku zauważyłam jakiś przycisk, który od razu wcisnęłam. Szafa się nieco rozsunęła, ukazując większą przestrzeń. Weszłam do środka i oprócz ubrań chłopaka, były tam przeróżne bronie. Od kastetów do karabinów maszynowych. Wyglądało to przerażająco, więc szybko wróciłam do pokoju. Wcisnęłam ponownie guzik i gdy szafa, wyglądała normalnie, zaczęłam wyciągać i układać ubrania. Kiedy wyciągnęłam komplet, top i szerokie spodnie, od razu się przebrałam. Tyłek w dalszym ciągu mnie bolał, ale wolałam, aby był porządnie zakryty. Poza tym spodnie były na tyle szerokie, że nie czułam wielkiego dyskomfortu. 

Nie wiem, ile minęło czasu, ale do drzwi znów ktoś zapukał. Nie zdążyłam nawet wychylić nosa poza pokój, a drzwi się otworzyły. Nie chcąc w niczym przeszkadzać, wróciłam do rozpakowywania zakupów. Powiesiłam jeszcze kilka bluzek, włożyłam na sam dół trzy kartony z butami i wzięłam torbę z kosmetykami, i poszłam do łazienki. Wszystko powkładałam do pustych szufladek, po czym lekko się pomalowałam. Czułam się swobodniej i miałam nadzieję, że w ramach rekompensaty, chłopak pójdzie ze mną na spacer. 

― Was chyba do reszty popierdoliło?! ― wyszłam z pomieszczenia. ― Skarbie, chodź na chwilę. ― zawołał już łagodniej. ― Zrobisz mi kawę? ― kiwnęłam głową, na co chłopak się uśmiechnął. ― Po tylu latach przychodzicie pod moje drzwi i udajecie kochającą rodzinkę? Jebnijcie się w łby. 

― Może, zamiast na nas wrzeszczeć, przedstawisz nam swoją dziewczynę? ― powiedziała kobieta o kruczoczarnych włosach. Podałam chłopakowi kawę i chciałam wyjść, ale wskazał miejsce obok siebie. ― Kochanie, jesteś taka wystraszona, stało się coś? ― zaprzeczyłam, łapiąc chłopaka za rękę. Nie chciałam, aby swoją złość wyładował na mnie, dlatego miałam nadzieję, że to pomoże. ― Na pewno?

― Tak, na pewno. ― powiedziałam spokojnie. ― Nie chciałabym być niegrzeczna, ale państwo powinno już wyjść. ― bliźniacy prychnęli pod nosami, że "dziwki powinny siedzieć cicho". Oscar gwałtownie wstał, podszedł do swoich braci i każdemu z osobna przywalił w mordy. 

― Nie muszę chyba mówić, czym się zajmuje. ― warknął. ― Jeszcze jeden taki tekst w jej kierunku, to skończycie w magazynie, sam dopilnuje, abyście nie wyszli z tego żywi. ― odwrócił się do swoich rodziców. ― Was to też dotyczy. Jeśli pójdziecie na policje albo komukolwiek dacie znać, że tu jestem, to będziecie mnie błagać o śmierć. ― widziałam po twarzach, że byli przerażeni. ― Wypierdalać mi stąd. Kiedy wyszli, przytuliłam chłopaka, który mnie podniósł i pocałował w usta. Oddałam pocałunek, chwilę później się odsuwając. ― Może i jestem potworem, ale nikomu nie pozwolę Cię obrażać. Sam już też Cię nie skrzywdzę. ― postawił mnie na ziemi. 

― Powinnam pytać, czemu tak na nich zareagowałeś? ― spojrzał na mnie, po czym kazał iść z nim do sypialni. Położył się, a chwilę później ja leżałam przytulona do chłopaka. ― Przydałby Ci się chyba jakiś worek treningowy. ― powiedziałam w końcu, na co chłopak się zaśmiał. 

Minęło kilkanaście minut, a ja odlatywałam do krainy snów. Chłopak chyba widząc, że miałam zamknięte oczy, zaczął opowiadać o swoim dzieciństwie. Mówił o tym, że jako najmłodszy syn, nie był pupilkiem rodziców. Zawsze wszystko robił za braci, odrabiał zadania domowe, robił ściągi, a nawet sprzątał im pokoje. W szkole był kujonem, który nie dość, że miał rewelacyjne wyniki w nauce, to jeszcze w sporcie. Chciał zaimponować rodzicom, pragnął widzieć dumę w ich oczach, ale zamiast tego zawsze to była odraza i wstyd. W wieku szesnastu lat uciekł z domu wraz z Ethanem i Ernestem. Początkowo mieszkali w domku w lesie, ale w tym samym roku dołączyli do gangu i tak już pozostało. Nigdy go nie szukali, dowiedział się, że wszystkim mówili, że wyjechał do dalszej rodziny w innym stanie. On jednak całe życie mieszkał w LA i o wszystkim wiedział. Znał grafik swojej rodziny na pamięć, przyznał się, że bez większego wysiłku mógłby doprowadzić do ich śmierci, ale jednak z tym zwlekał. Nienawiść do nich powiększyła się, kiedy mnie obrazili. Był gotowy zakończyć ich marne życia. 

########

Miłej soboty;3

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro