Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

Prześladuje mnie?

Wyszłam z domu i spojrzałam na dwóch mężczyzn na drugiej stronie ulicy. Patrzyli na mnie z cwanymi uśmieszkami na twarzy. Czułam w  kościach, że mogło coś się stać, nie chciałam wylądować w żadnym magazynie ani  w innym mieście. Chciałam żyć normalnie, bez obawy, że dostanę kulkę w głowę. Mój ojciec stwierdził, że ograniczymy nasz kontakt, dla bezpieczeństwa. Olivier potrafił poradzić sobie z takim życiem, ale dla mnie to była nowość, której nie chciałam w żaden sposób poznać. Półświatek to ostatnie, czego bym chciała spróbować w życiu. 

Podeszłam do nich i czekałam na jakikolwiek ruch chłopaków, ale Ernest mnie tylko do nich przyciągnął, aby mnie samochód nie przejechał. Podziękowałam chłopakowi skinieniem głowy, po czym stanęłam nieco dalej. Przyjrzałam się Oscarowi, który nieco się zmienił przez te lata. Na twarzy pojawiło mu się kilka blizn, a na odkrytych ramionach i szyi dało się zauważyć nowe tatuaże. Jego twarz nie była już w żaden sposób łagodna, wyrażała tylko dwie rzeczy. Obojętność i grozę. Nie był już tą samą osobą, którą pokochałam. 

― Mogę wiedzieć, co ode mnie chcieliście? ― zapytałam w końcu. Od kiedy poznałam Alana, stałam się bardziej pewna siebie i nauczyłam się, nie okazywać strachu i prawdę mówiąc, nawet mi to wychodziło. 

― A tak nas wzięło, aby powspominać dawne dzieje. ― parsknął śmiechem czarnowłosy. ― Jak się spotykaliśmy, też byłaś taka wścibska? ― uniosłam brew, a on skomentował to śmiechem. ― Nie słoneczko, nie pamiętam ani Ciebie, ani naszych wspólnych chwil. ― z jeden strony odetchnęłam ulgą, ale z drugiej powinnam się zacząć bać. Już nie mogłam liczyć na ochronę z jego strony. 

― Ogarnij się Hall. ― mruknął Ernest. ― Od kiedy się obudził, jest jeszcze gorszy niż wcześniej. ― spojrzałam na chłopaka. ― Ta, też nie wierzyłem, że tak się da. ― pokręcił głową. ― Ale do rzeczy. ― westchnął. ― Chcemy mieć pewność, że w dalszym ciągu nie mieszasz się w sprawy ojca. Z tego, co wiemy, to nie widujesz się z nim często. 

― Obserwujecie mnie? Od kiedy? ― Oscar chciał coś powiedzieć, ale Ernest machnął na niego ręką. ― Nie wtrącam się, nie obchodzi mnie Wasz świat. Mam swoje życie, Wy macie swoje. Na tym powinno zostać. ― kiwnął głową. 

― Ja bym Cię chętnie zobaczył w magazynie. ― powiedział Oscar, a mnie wmurowało. Nigdy nie przypuszczałam, że mogłabym usłyszeć od niego takie słowa. Zabolało mnie to. ― Nie patrzcie tak, mówię, co myślę. A jeśli jesteś jeszcze czegoś ciekawa, to chętnie przypomniałbym sobie, jaka jesteś w łóżku. 

― To wszystko? Mogę iść do domu? ― Ernest kiwnął głową. Kiedy chciałam od nich odejść, Oscar pociągnął mnie za rękę i wpił się w moje usta. Jedną ręką ścisnął mój tyłek, na co lekko jęknęłam.

― Teraz możesz iść. ― powiedział, odsuwając się. Odwróciłam się na pięcie i niemal biegiem ruszyłam do domu. Zamknęłam drzwi na wszystkie spusty i osunęłam się na ziemię. Alan od razu znalazł się obok mnie. 

Kucnął przy mnie i delikatnie przytulił, mówiąc, że powinien wyjść do niego i uświadomić go o tym, że już nie byłam jego dziewczyną. Ja jednak poprosiłam, aby nic z tym nie robił, bo czarnowłosy zabiłby go bez wahania, a ja nie przeżyłabym jego straty. Niechętnie się zgodził, po czym mnie podniósł i zaniósł do salonu, usiadł na sofie i mnie posadził na swoje kolana. Wtuliłam się w chłopaka i po jakimś czasie zasnęłam. 

Obudziłam się w swoim łóżku, było ciemno na dworze, a kiedy popatrzyłam na zegarek, była trzecia w nocy. Mojego chłopaka nie było obok mnie, co mnie zmartwiło. Zeszłam z łóżka i poszłam do salonu, gdzie również go nie było. W kuchni ani w łazience też nie, więc poszłam po swój telefon i do niego zadzwoniłam. Odebrał za trzecim sygnałem. 

Alan: Mojemu kumplowi auto się zepsuło. Zadzwonił do mnie, żebym go odholował. Nie chciałem Cię budzić. 

Lara: Chociaż mogłeś kartkę zostawić. Przestraszyłam się. 

Alan: Wiem, przepraszam. Idź spać, zobaczymy się rano. Kocham Cię. 

Usiadłam na skraju łóżka i odsłoniłam rolety, przerażona spostrzegłam, że Oscar stał po drugiej stronie ulicy. Nie wiedziałam, czy mnie widział, czy nie, ale wolałam nie ryzykować i pójść spać. Na szczęście nie zapalałam światła, więc nie wiedział, że się obudziłam. Położyłam się i od razu moja głowa podsuwała mi najgorsze scenariusze związane z Alanem i jego śmiercią. Oscar nie mógł mi go odebrać, nie po tym, co mi zrobił. Gdyby nie kazał mi sobie ułożyć życia, może dalej byśmy byli razem. Może byłoby inaczej, lepiej...

#######

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro