Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

Państwo "E"

Minęło kilka dni. Chłopaki zaczęli już ze mną rozmawiać, jedynym wyjątkiem był Boris. Mówili, że nie chciał nawet na mnie patrzeć ani o mnie słyszeć. Był wściekły o to, że tak szybko dałam się omamić Oscarowi. Wkurzyło mnie to, bo nie miał racji. Nie omotał mnie, tylko był miły, próbował pomóc i tak dalej. Czy mu ufałam? Oczywiście, że nie. Był gangsterem, który nie znał litości i pewnie bez mrugnięcia okiem pociągnąłby za spust i bez znaczenia byłoby to, kto stałby po drugiej stronie. 

Co do mojego brata, to wrócił w końcu do domu. Przez kilka nocy spałam z nim, musiałam przetrawić to, co powiedział Hans. Biedny Olivier musiał wysłuchiwać moich narzekań. Kiedy w końcu dałam mu spokój, mógł się porządnie wyspać. 

― Zawieźć Cię dzisiaj do szkoły? ― kiwnęłam głową, po czym wypiłam na raz całą szklankę wody. ― Mam nadzieję, że przez ten czas, jak mnie nie było, odżywiałaś się prawidłowo. W innym razie będę za Tobą łaził i przypominał Ci o jedzeniu. ― przewróciłam oczami. 

Kiedy byłam pod szkołą, z daleka widziałam Oscara, Ethana i Ernesta. Zdziwiłam się, widząc tę dwójkę. Mówiąc szczerze, to ich polubiłam i nie miałabym nic przeciwko, gdyby zaczęli chodzić z nami do szkoły. Mój brat, jak ich zauważył, chciał wysiąść ze mną i zaprowadzić mnie do szkoły. Nie pozwoliłam mu na to, tłumaczyłam, że nie musiał pilnować mnie, jak oka w głowie, bo byłam dorosła i potrafiłam o siebie zadbać. Po kilku minutach kłócenia się z nim, w końcu dał za wygraną. 

― Co robiłaś w aucie z Olivierem? ― Ethan zapytał mnie, łapiąc za rękę i przyciągając do nich. Państwo "E" było wkurzone i jednocześnie zawiedzione. Nie wiedziałam, co miałam powiedzieć. Prawdę? Jakie byłoby prawdopodobieństwo, że któryś z nich wyciągnąłby broń i strzelił do mnie? Za dużo niewiadomych. 

― Muszę iść. ― mruknęłam i szybkim krokiem poszłam w stronę Deana, który wyjątkowo był sam. ― Gdzie reszta? ― zapytałam, witając się z nim całusem. 

― Poszli na wagary z dziewczynami. ― uniosłam brew. ― Molly też z nimi poszła. ― tak nazywała się jego dziewczyna. ― Kto to? ― zapytał, kiedy weszliśmy do budynku. Powiedziałam mu o chłopakach, po czym całkowicie zmieniłam temat. ― Wiesz, że Elka nie zniszczy Ci tu życia? ― zapytał w moim ojczystym języku. ― Nie pozwolę na to, ta suka będzie miała przejebane w tej klasie. 

Lekcje mijały mi bezproblemowo. Cały dzień przegadałam z Deanem, co chyba nie podobało się Oscarowi, bo ciągle na nas patrzył i mroził wzrokiem. W duchu modliłam się, aby nic nie zrobił mojemu przyjacielowi. Mimo że nie lubiłam przemocy, to zadusiłabym go gołymi rękoma. Wolnym krokiem udałam się w stronę domu. Dean miał jeszcze trening, a mi nie chciało się na niego czekać. W pewnej chwili ktoś złapał mnie za ramię, tym kimś był Ernest. Spojrzałam mu w oczy z lekkim przerażeniem, co bardzo go rozśmieszyło.

― Co Cię łączy z Olivierem Leśniakiem? ― zapytał poważnie. Ja przełknęłam głośno ślinę, nie wiedziałam, co miałam odpowiedzieć. Zgrywanie pewnej siebie było bezcelowe, jeśli oni byli w gangu, tak czy siak, miałam przejebane. ― Zobacz jej dokumenty. ― Ethan zabrał mi plecak i wyciągnął portfel. ― Lara Leśniak, no ładnie. ― mruknął. ― Kim dla niego jesteś?! ― warknął, po czym wyciągnął broń i przycisnął lufę do mojego brzucha. 

― Pojebało Was?! ― warknął Oscar, który odsunął ode mnie swojego przyjaciela. ― Odsuńcie się od niej, bo nie ręczę za siebie. ― złapał go za szyję, zaczęłam go prosić, aby zostawił chłopaka w spokoju. Na szczęście mnie posłuchał. 

― Zdajesz sobie sprawy, że Twoja dziewczyna, ma takie samo nazwisko, jak Manson Leśniak i jego syn! ― uderzył go. Chciałam się oddalić, ale ten drugi mnie zatrzymał i kazał wszystko wyjaśnić. Oscar spojrzał na mnie, a ja wzruszyłam ramionami. Bałam się, moje życie wisiało na włosku. 

― Lara jest biologiczną córką Mansona i siostrą Oliviera. ― powiedział w końcu. ― Zanim zaczniecie się bardziej pieklić, musicie wiedzieć, że ona urodziła się i wychowała się w Polsce, z ludźmi, którzy nie mieli pojęcia, kim była rodzina, która oddała dziecko. Dopiero kilka miesięcy temu dowiedziała się, że ma brata. Do niedawna nie wiedziała nic o tym, czym zajmuje się jej ojciec i my. 

― Żartujecie sobie? Czemu nie powiedziałeś ani słowa? Jak szef się dowie, to Cię zapierdoli. Warto dla laski? ― halo! Ja tu jestem. 

Zaczęłam kręcić głową, zrobiło mi się słabo. Cała nadzieja poszła w zapomnienie. Może to desperackie albo coś w tym stylu, ale byłam pewna, że w niedalekiej przyszłości mogłam zginąć. Gdyby w moim towarzystwie nie stało trzech, wielkich i niebezpiecznych gangsterów, nie miałabym obaw. 

― Nie jestem jego dziewczyną. ― powiedziałam nagle. ― Nie interesują mnie Wasze interesy ani to, że macie zatarg z ojcem Oliviera. Gdybym wiedziała wcześniej, nigdy nie zgodziłabym się na zamieszkanie tutaj. Rozumiecie? ― popatrzyli na mnie jak na idiotkę. ― Co?

― Nie ten język skarbie. ― mruknął Ernest. Powtórzyłam im to samo, tylko żeby zrozumieli. Potem poprosiłam, aby pozwolili mi pójść do domu. ― Nie mieszaj się w to gówno. Polubiłem Cię i nie chciałbym strzelić Ci w głowę. 

########

Niedługo będę miała dla Was bardzo ważne ogłoszenie!

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro