Nowy epizod
Nie wiedziałam, kiedy to zleciało. Skończyłam szkołę, zdałam wszystkie egzaminy, porobiłam nawet kursy, które umożliwiały mi znalezienie dobrze płatnej pracy. Ojciec i Oli mówili mi, że nie potrzebowałam tego, bo oni zapewniali mi dochód przez całe życie. Ja jednak nie chciałam być od nich zależna, bo, mimo że, moje relacje z ojcem były bardzo dobre, tak samo, jak z bratem, to nie chciałam sytuacji, gdzie im nie podpasuje mój chłopak albo całe otoczenie, w którym się obracałam. Musiałam też w końcu opuścić dom i zamieszkać na swoim, bo ile można mieszkać z ojcem i jego pachołkami?
Jeżeli o to chodzi, to postanowiłam przeprowadzić się do mojego chłopaka, którego poznałam miesiąc po "zakończeniu" związku z Oscarem. To nie tak, że od razu poszłam do innego, długo leczyłam rany po nim, a Alan i reszta moich przyjaciół mi w tym pomagała. Dopiero pół roku później zbliżyliśmy się do siebie i od tamtej pory byliśmy prawie nierozłączni. Oboje postanowiliśmy zrobić sobie rok przerwy od nauki, aby na wszystko sobie zarobić. Mieszkanie za sponsorował nam mój ojciec, wierząc na słowo mi i mojemu bratu, że niebieskooki był w porządku. Alan pracował jako mechanik samochodowy w warsztacie swojego wujka, a ja siedziałam za biurkiem i wklepywałam różne dane do komputera, organizowałam jakieś imprezy, wydarzenia w całym mieście. Oczywiście mój brat to wymyślił i nawet nie chciał słyszeć ani słowa sprzeciwu. Podobała mi się ta praca, poznawałam wielu wspaniałych i ciekawych ludzi, w tym przyjaciół mojego brata.
Co do Oscara, to w ciągu tego czasu, widziałam go może z dwa lub trzy razy. Tak jak mu obiecałam, uciekałam z miejsca, gdzie był, ale robiłam to z trudnością. Cieszyłam się, że żył i miał się dobrze, ale mimo wszystko było mi przykro, że mnie nie pamiętał. Raz nawet gadałam z Ernestem, na którego wpadłam raz na spacerze. Moją pierwszą reakcją, było wycofanie się do tyłu w obawie, że mnie znowu ktoś porwie, ale on nie miał zamiaru tego robić. Powiedział tylko, że Oscar nie pamiętał ostatniego roku, a co za tym szło, nie pamiętał mnie. Ponoć mu o mnie mówili, pokazywali zdjęcia, ale on nie chciał w to uwierzyć. W tamtej chwili byłam dla niego tylko "córką wroga", nikim więcej.
― Ej, blondi, mówię coś do Ciebie. ― spojrzałam z wyrzutem na swojego chłopaka. ― No w końcu, odleciałaś gdzieś, od dobrych kilku minut próbowałem zwrócić Twoją uwagę. ― spojrzałam mu w oczy, które były rozbawione.
― Wróciłam. ― powiedziałam ze śmiechem. ― Czego dusza pragnie? ― chłopak wskazał na rozwalone walizki i moje ubrania, które były dosłownie wszędzie. ― O której mamy samolot?
― Za pięć godzin, masz dwie, aby się spakować. ― westchnęłam. ― Pomóc Ci? ― pokiwałam głową, na co się roześmiał. Pocałowałam go w policzek i wzięłam się za pakowanie. ― Mamy się z resztą spotkać na lotnisku?
― Tak, Dean pisał, że zabierze po drodze Jasona i Matta, a Sam ogarnie resztę. ― to był ostatni miesiąc, który mogliśmy spędzić wszyscy razem. Oprócz Jasona, reszta miała powyjeżdżać do innych Stanów na studia. ― Tylko dalej nie mogę uwierzyć, że Dean wymyślił, aby zwiedzać Polskę. ― pokręciłam głową. ― Nasz zakład dawno przeminął z wiatrem.
― Jaki zakład? ― opowiedziałam chłopakowi o tym, jak założyłam się z Deanem, że jak nauczy się polskiego, to zwiedzimy cały kraj, a jak nie, to pięć wybranych miast w USA. ― Czyli co? Przegrałaś, ale i tak zwiedziliście te pięć miast? ― kiwnęłam głową.
Z pomocą Alana spakowanie się nie zajęło mi dwóch godzin, a połowę tego czasu. Nie pakowałam wiele rzeczy, bo wiedziałam, że tam w domu miałam tego aż nadto. Kiedy byliśmy na lotnisku, wszyscy już byli i zaczęli marudzić, że jak zwykle się spóźniamy. To akurat nie była nasza wina, że był korek, bo ktoś postanowił spowodować wypadek i zacząć strzelać na ulicy. Na szczęście, objeżdżając na około, udało nam się zdążyć i już bez żadnych niespodzianek wsiedliśmy do samolotu.
Cały lot przespałam, tak samo, jak reszta moich przyjaciół. Może oprócz Borisa, bo ten był zajęty podrywaniem dziewczyn, które siedziały niedaleko nas. Gdy w końcu znaleźliśmy się w domu, Dean od razu poszedł do swojej sypialni, a ja i Alan do mojej. Pozostali mieli się rozdzielić, na pozostałe sypialnie i w razie jakichkolwiek problemów, mieli ze sobą materace.
― Jedziemy coś zjeść? ― zapytałam. ― Na rynku są fajne knajpy. ― usiadłam obok Deana. Każdy zgodnie pokiwali głowami i po tym, jak każdy wziął prysznic i się ogarnął, wyszliśmy z domu, kierując się na przystanek tramwajowy, aby potem móc wypożyczyć dwa samochody. ― Kurewka będzie nas obsługiwać. ― mruknęłam cicho, patrząc na Elkę, która rozmawiała z Maksem i kilkoma innymi osobami z mojej poprzedniej klasy.
― Nie bądź wulgarna. ― upomniał mnie Alan, na co przewróciłam oczami. ― Domyślam się, że nie pałasz do tej laluni sympatią, ale szkoda tępić języka. ― za to go kochałam. Nie wypytywał o moją przeszłość, ale i tak potrafił mnie zrozumieć albo pocieszać, kiedy miałam doła.
########
Myślę, że do początku września skończę tę książkę;p
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro