Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

Nowy epizod

Nie wiedziałam, kiedy to zleciało. Skończyłam szkołę, zdałam wszystkie egzaminy, porobiłam nawet kursy, które umożliwiały mi znalezienie dobrze płatnej pracy. Ojciec i Oli mówili mi, że nie potrzebowałam tego, bo oni zapewniali mi dochód przez całe życie. Ja jednak nie chciałam być od nich zależna, bo, mimo że, moje relacje z ojcem były bardzo dobre, tak samo, jak z bratem, to nie chciałam sytuacji, gdzie im nie podpasuje mój chłopak albo całe otoczenie, w którym się obracałam. Musiałam też w końcu opuścić dom i zamieszkać na swoim, bo ile można mieszkać z ojcem i jego pachołkami?

Jeżeli o to chodzi, to postanowiłam przeprowadzić się do mojego chłopaka, którego poznałam miesiąc po "zakończeniu" związku z Oscarem. To nie tak, że od razu poszłam do innego, długo leczyłam rany po nim, a Alan i reszta moich przyjaciół mi w tym pomagała. Dopiero pół roku później zbliżyliśmy się do siebie i od tamtej pory byliśmy prawie nierozłączni. Oboje postanowiliśmy zrobić sobie rok przerwy od nauki, aby na wszystko sobie zarobić. Mieszkanie za sponsorował nam mój ojciec, wierząc na słowo mi i mojemu bratu, że niebieskooki był w porządku. Alan pracował jako mechanik samochodowy w warsztacie swojego wujka, a ja siedziałam za biurkiem i wklepywałam różne dane do komputera, organizowałam jakieś imprezy, wydarzenia w całym mieście. Oczywiście mój brat to wymyślił i nawet nie chciał słyszeć ani słowa sprzeciwu. Podobała mi się ta praca, poznawałam wielu wspaniałych i ciekawych ludzi, w tym przyjaciół mojego brata. 

Co do Oscara, to w ciągu tego czasu, widziałam go może z dwa lub trzy razy. Tak jak mu obiecałam, uciekałam z miejsca, gdzie był, ale robiłam to z trudnością.  Cieszyłam się, że żył i miał się dobrze, ale mimo wszystko było mi przykro, że mnie nie pamiętał. Raz nawet gadałam z Ernestem, na którego wpadłam raz na spacerze. Moją pierwszą reakcją, było wycofanie się do tyłu w obawie, że mnie znowu ktoś porwie, ale on nie miał zamiaru tego robić. Powiedział tylko, że Oscar nie pamiętał ostatniego roku, a co za tym szło, nie pamiętał mnie. Ponoć mu o mnie mówili, pokazywali zdjęcia, ale on nie chciał w to uwierzyć. W tamtej chwili byłam dla niego tylko "córką wroga", nikim więcej. 

― Ej, blondi, mówię coś do Ciebie. ― spojrzałam z wyrzutem na swojego chłopaka. ― No w  końcu, odleciałaś gdzieś, od dobrych kilku minut próbowałem zwrócić Twoją uwagę. ― spojrzałam mu w oczy, które były rozbawione. 

― Wróciłam. ― powiedziałam ze śmiechem. ― Czego dusza pragnie? ― chłopak wskazał na rozwalone walizki i moje ubrania, które były dosłownie wszędzie. ― O której mamy samolot?

― Za pięć godzin, masz dwie, aby się spakować. ― westchnęłam. ― Pomóc Ci? ― pokiwałam głową, na co się roześmiał. Pocałowałam go w policzek i wzięłam się za pakowanie.  ― Mamy się z resztą spotkać na lotnisku?

― Tak, Dean pisał, że zabierze po drodze Jasona i Matta, a Sam ogarnie resztę. ― to był ostatni miesiąc, który mogliśmy spędzić wszyscy razem. Oprócz Jasona, reszta miała powyjeżdżać do innych Stanów na studia. ― Tylko dalej nie mogę uwierzyć, że Dean wymyślił, aby zwiedzać Polskę. ― pokręciłam głową. ― Nasz zakład dawno przeminął z wiatrem. 

― Jaki zakład? ― opowiedziałam chłopakowi o tym, jak założyłam się z Deanem, że jak nauczy się polskiego, to zwiedzimy cały kraj, a jak nie, to pięć wybranych miast w USA. ― Czyli co? Przegrałaś, ale i tak zwiedziliście te pięć miast? ― kiwnęłam głową. 

Z pomocą Alana spakowanie się nie zajęło mi dwóch godzin, a połowę tego czasu. Nie pakowałam wiele rzeczy, bo wiedziałam, że tam w domu miałam tego aż nadto. Kiedy byliśmy na lotnisku, wszyscy już byli i zaczęli marudzić, że jak zwykle się spóźniamy. To akurat nie była nasza wina, że był korek, bo ktoś postanowił spowodować wypadek i zacząć strzelać na ulicy. Na szczęście, objeżdżając na około, udało nam się zdążyć i już bez żadnych niespodzianek wsiedliśmy do samolotu. 

Cały lot przespałam, tak samo, jak reszta moich przyjaciół. Może oprócz Borisa, bo ten był zajęty podrywaniem dziewczyn, które siedziały niedaleko nas. Gdy w  końcu znaleźliśmy się w domu, Dean od razu poszedł do swojej sypialni, a ja i Alan do mojej. Pozostali mieli się rozdzielić, na pozostałe sypialnie i w razie jakichkolwiek problemów, mieli ze sobą materace. 

― Jedziemy coś zjeść? ― zapytałam. ― Na rynku są fajne knajpy. ― usiadłam obok Deana. Każdy zgodnie pokiwali głowami i po tym, jak każdy wziął prysznic i się ogarnął, wyszliśmy z domu, kierując się na przystanek tramwajowy, aby potem móc wypożyczyć dwa samochody. ― Kurewka będzie nas obsługiwać. ― mruknęłam cicho, patrząc na Elkę, która rozmawiała z Maksem i kilkoma innymi osobami z mojej poprzedniej klasy. 

― Nie bądź wulgarna. ― upomniał mnie Alan, na co przewróciłam oczami. ― Domyślam się, że nie pałasz do tej laluni sympatią, ale szkoda tępić języka. ― za to go kochałam. Nie wypytywał o moją przeszłość, ale i tak potrafił mnie zrozumieć albo pocieszać, kiedy miałam doła. 

########

Myślę, że do początku września skończę tę książkę;p

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro