Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

Nie może być taki zły

Ta cała sytuacja na cmentarzu mocno mną wstrząsnęła. Zaczęłam inaczej patrzeć na Mansona i nawet mogłam powiedzieć, że zaczęłam mu przebaczać to, że mnie zostawił. To, co powiedziałam na sam koniec, to była bezlitosna prawda. Każdy popełnia błędy w życiu, które czasami nie były ani trochę przemyślane. Manson też miał rację, dobrze, że mnie wychowali inni ludzie. Może faktycznie byłabym inna, może byłabym uzależniona od narkotyków, alkoholu lub po prostu byłabym martwa. Możliwe też, że nie poznałabym się z Deanem i chłopakami, a nawet jeśli, to nikt nie powiedział, że byśmy się polubili. Mój związek z Oscarem byłby wtedy jeszcze bardziej niemożliwy, niż był aktualnie. Podsumowując to wszystko, dobrze, że stało się tak, a nie inaczej. 

Tego poranka, wstałam dosyć szybko. Wzięłam prysznic, wysuszyłam włosy i się pomalowałam. W końcu poszłam do garderoby. Przez ponad dziesięć minut przewracałam cichy i zastanawiałam się, co ubrać. W końcu zdecydowałam się na dresową, czarną sukienkę, która miała cieniutkie ramiączka. Na to założyłam czarną bomberkę, po czym gotowa wyszłam z pokoju. Pierwsze co rzuciło mi się w oczy, to fakt, że kilku "żołnierzy" było bez kominiarek, a dodatkowo byli pobici. Minęłam ich bez słowa i zeszłam do kuchni, gdzie Manson robił śniadanie.

― Dzień dobry. ― mężczyzna się odwrócił, miał podbite oko i rozwaloną wargę ― Wszyscy w tym domu tak wyglądają? ― zapytałam, nalewając sobie soku do szklanki.

― Nie. ― mruknął beznamiętnie. ― Kilka osób leży w szpitalu, a z dwie są martwe. ― zatkało mnie. Jak on mógł to powiedzieć z taką obojętnością? Nie mieściło mi się to w głowie, ale z drugiej strony, to pewnie nie była pierwsza taka sytuacja. ― Masz ochotę na naleśniki? ― kiwnęłam głową i usiadłam przy wyspie kuchennej. ― Co to za mina?

― Wiem, że miałam się nie wtrącać, ale nie przeszkadza Ci to, że Twoi ludzie giną? Jesteś przerażająco obojętny. ― westchnął.

― Po tylu latach śmierć już nie robi na mnie wrażenia. Jedyne co mnie przeraża, to fakt, że jeśli stałoby się coś Olivierowi, to nie odczułbym smutku. ― blado się uśmiechnął. ― Jedz, bo wystygnie.

Po śniadaniu Manson powiedział, że mnie odwiezie. Myślałam, że znów ktoś będzie siedział za kierownicą, ale tak nie było. Ojciec powiedział, żebym dała mu znać, kiedy skończę lekcje, to po mnie przyjedzie. Na szczęście nie musiałam od razu wracać po lekcjach. Miałam nadzieję, że Oscar się do mnie odezwie i spędzimy razem popołudnie. Skoro byliśmy razem, to nie mogliśmy się widywać raz na tydzień. To się mijało z celem.

Kiedy wysiadłam z samochodu, pożegnałam się z ojcem i poszłam w kierunku wejścia. Poszłam wziąć z szafki książkę od angielskiego, po czym podreptałam do klasy, w której siedziało kilka osób. Oni patrzyli na mnie, jakbym co najmniej miała jelenie rogi na głowie. Nawet nie widziałam kiedy, a piątka moich przyjaciół usiadła wokół mnie.

― Co Ty narobiłaś? ― zapytał Dean, a ja nie wiedząc, o co mu chodził, uniosłam brew. ― Czemu nam nic nie napisałaś, że jesteś z Oscarem? ― westchnęłam. ― Dobrze wiesz, że jest niebezpieczny.

― Dean... ― mruknęłam. ― Nie z samego rana. Zrób to dla mnie. Proszę. ― popatrzyłam mu w oczy jak zbity pies.

― Przykro mi mała, ale jak my Ci tego nie powiemy, to dowiesz się w gorszy sposób. ― zaciekawili mnie, ale jednocześnie przestraszyli. Miałam nadzieję, że Oscarowi nic się nie stało. ― Cała szkoła wie, że Oscar to gangster. W sieci krążył przez dwie minuty filmik, gdzie widać jego i dwóch innych typów. Ktoś nagrał napad na bank, Twój chłopak mierzył sześcioletniemu dziecku w głowę.

Nie docierały do mnie te słowa. Też tego nie chciałam, bo naprawdę wierzyłam, że mógłby mieć serce. Tylko potwór mierzyłby do dziecka, a tak się złożyło, że mój chłopak nim był.

Do Oscar:

Dlaczego to zrobiłeś?

Nie zwracałam już uwagi na resztę, ważne było to, żeby się dowiedzieć dlaczego. On nie mógł być taki zły, nie wierzyłam w to.

Od Oscar:

Przyjadę dzisiaj po Ciebie aniołku. Możesz się zwolnić z ostatniej lekcji?

Do Oscar:

Bądź po mnie o czternastej.

― Musicie kryć mi dupę. ― powiedziałam nagle. ― Muszę się zwolnić z ostatniej lekcji. ― chłopaki od razu powiedzieli, że mnie pojebało. ― Proszę Was. Będę pisać co dziesięć minut.

― Mała, wiesz, że igrasz z ogniem? ― westchnęłam i położyłam głowę na ławce. ― Zrozum nas, nie możemy Cię stracić.

― Rozumiem Was doskonale, ale ja muszę się dowiedzieć, dlaczego to zrobił. ― chłopaki zaczęli mi robić wyrzuty, że nie minęło dużo czasu, a już stałam po jego stronie. ― Nie stoję po jego stronie. Po prostu... ― urwałam. ― Nieważne. Sama sobie poradzę.

Chłopaki powiedzieli, że mi pomogą ze wszystkim, ale będą chcieli się spotkać z Oscarem, bo chcieli mieć pewność, że będę z nim bezpieczna. Zgodziłam się, bo co miałam zrobić? Kłócić się z nimi? Nope.

#######


Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro