Nie ma mowy!
Wyszłam ze szkoły w towarzystwie Deana i Maksa, którzy chcieli mnie odprowadzić. Maks namawiał mnie, abym wyszła z nim i Deanem wieczorem, ale ja nie wiedziałam, co wymyślił mój brat. Zanim dotarliśmy na parking, minęło około pięciu minut. Nie spieszyło mi się, w końcu tam był ojciec Oliviera. Nie chciałam się z nim zmierzyć, nie znowu. Jak widziałam tego człowieka, miałam ciarki na plecach. Wywoływał u mnie strach, obrzydzenie i niepokój. To nie mógł być człowiek, który przyczynił się do powstania mnie i mojego brata.
Kiedy byliśmy nieopodal samochodu, o który opierał się Olivier i Sergio, to Dean zatrzymał mnie i spojrzał na mnie, wyczekując odpowiedzi. Tamta dwójka popatrzyła w naszą stronę i dokładnie przeanalizowała Maksa, któremu to nie umknęło.
― Nie sądziłem, że będę obczajany przez producenta muzycznego. ― powiedział ze śmiechem. ― Co on tu robi? Myślicie, że zrobi sobie ze mną zdjęcie? Uwielbiam typa.
― To mój brat. ― mruknęłam cicho i pomachałam do Oliviera, który krzyknął, abym ruszyła zadek. Maks był w takim szoku, że szczena mu opadła. ― Chodź, zapytam go. ― Dean też z nami poszedł. ― Hej Wam. ― przytuliłam brata i uśmiechnęłam się do Sergio. ― Oli, to Maks. Jest Twoim fanem, czy coś w tym stylu. Zrób sobie z nim zdjęcie i jedźmy do domu. Głodna jestem. ― każdy z osobna się zaśmiał.
Kiedy Olivier zrobił sobie zdjęcie z Maksem, pożegnałam się z nimi i wsiadłam do auta. Nie przywitałam się z mężczyzną, bo po co? On i tak pewnie by mi nie odpowiedział. Chłopaki wsiedli do samochodu i pojechaliśmy w stronę, której nie chciałam znać. Jechaliśmy w kierunku domu tego mężczyzny. Spojrzałam na Sergio, który siedział obok mnie, mając nadzieję, że coś mi powie, ale on tylko puścił do mnie oczko i wrócił wzrokiem do telefonu.
Zaczęłam pisać do brata i pytać, o co chodziło. Czemu tam jechaliśmy? I dlaczego przyjechali po mnie do szkoły. Olivier napisał mi, żebym była spokojna i nic mi się nie stanie, co wcale nie podniosło mnie na duchu. Gdy byliśmy na miejscu, od razu wysiadłam i spojrzałam na brata ze złością. Byłam głodna, dobrze wiedział, że musiałam jeść regularnie, a mimo to, wywiózł mnie do miejsca, które mnie przerażało.
― Musimy porozmawiać, na poważnie. ― powiedział, kiedy weszliśmy do domu. ― Jeśli nie będziesz mi przerywać i się kłócić, to szybciej coś zjesz.
― To groźba? ― uniosłam brew. Starałam się być obojętna, mimo że wokół nas było pełno uzbrojonych ludzi, którzy mi się przyglądali. ― Do rzeczy.
― Przeprowadzisz się tutaj w następnym tygodniu. ― powiedział ojciec chłopaka. ― Nie gap się tak synu. Po co owijać w bawełnę? Nikt tego nie lubi. ― Olivier przewrócił oczami.
― Przecież Pan powiedział, że nie jest zadowolony, że tu jestem. W takim razie, czemu mam tu mieszkać? To jest bez sensu.
― Jesteś jego córką do kurwy nędzy! ― wrzasnął mój brat. ― Nie interesuje mnie to, że nie chcecie mieć ze sobą nic wspólnego. Genów nie oszukacie, więc jeśli jeszcze Wam na mnie zależy, to ogarnijcie dupy i się spróbujcie dogadać! ― zatkało mnie. Nie widziałam jeszcze, aby był taki zły. ― Jesteście bardziej podobni, niż myślicie. Oboje za dumni!
― Wyluzuj. ― powiedziałam. ― Jakiś konkretny powód? Czemu mam tu mieszkać? I dlaczego musieliście po mnie do szkoły przyjechać? To dziwne.
― Oscar chodzi z Tobą do klasy. Nie chcę Cię z nim widzieć. ― uniosłam brew. ― Mnie nie oszukasz. Wiem, że z nim gadasz. Mam swoich informatorów w Twojej szkole.
― No właśnie. Jesteśmy razem w klasie, więc to normalne, że gadamy. Gdybym go unikała, jak ognia, wydałoby się to dziwne dla wszystkich. ― Olivier chciał już coś powiedzieć, ale Sergio mu przerwał, mówiąc, żeby dał sobie z tym spokój i spróbował mi zaufać.
Kiedy w końcu doszliśmy do porozumienia, pojechaliśmy na obiad. Tam jeszcze próbowałam z nim porozmawiać o tej przeprowadzce. On kategorycznie zabronił mi zaczynać tematu, bo nie miałam nic do gadania. Wytłumaczył mi, że się o mnie martwił i nie chciałby, aby ktoś mnie mu odebrał.
Wróciliśmy do domu, od razu poszłam do swojego pokoju i ogarnęłam się z nauką. Wieczorem chłopaki wypisali do mnie, abym z nimi poszła. Nie byłam pewna, co do tego, ale oni nie odpuszczali. Napisałam, że jeśli chcieli, to mogli przyjechać do mnie. Zeszłam na dół. Olivier i Sergio siedzieli w salonie i oglądali jakiś mecz.
― Będziesz miał coś przeciwko jak Dean i Maks wpadną? Nie chcę mi się nigdzie wychodzić, więc pomyślałam, że posiedzimy na górze. ― Olivier zmarszczył brwi i po kilkunastu sekundach pokiwał twierdząco głową.
Napisałam Deanowi, żeby kupili po drodze jakieś piwo, pizze czy coś w tym rodzaju. On odpisał zwykle "wiem", a po chwili usmyszalam dzwonek. Otworzyłam drzwi i ku mojemu zdziwieniu przepuściłam chłopaków przodem. Maks nie krył się z tym, że był zafascynowany, ale dałam mu znak, aby wyluzował.
####
Miłego poniedziałku kochani!
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro