Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

Jesteś moja

Nie mogłam w nocy spać, trochę przestraszyła mnie ta wiadomość od Oscara. Nie wiedziałam, co zrobi, kiedy powiem mu, że od jakiegoś czasu mieszkałam z ojcem. Kiedy się obudziłam, wyglądałam okropnie. Ani na minutę nie zmrużyłam oka, wiedziałam, że to się na mnie odbije i nie będę ogarniała, co, jak i gdzie.

Wykonałam rutynowe czynności, po czym zeszłam na dół. Trzymałam się poręczy i schodziłam wolniej, niż żółw, Kilka osób, które obok mnie przechodziło, patrzyło na mnie, jakby mi coś na głowie wyrosło. Chciałam powiedzieć, że się po prostu nie wyspałam, ale byłam zbyt zmęczona, aby to zrobić. W kuchni tradycyjnie siedział Manson, a kiedy mnie zobaczył, od razu zaczął wypytywać, co się stało. To było miłe, ale nie wierzyłam w jego dobre intencje. Jeszcze było na to za wcześnie. 

― Mógłbyś mi zrobić dzban kawy? ― kiwnął głową, po czym wziął się do roboty, a w międzyczasie kazał mi zjeść śniadanie. ― Dziękuję. ― powiedziałam szczerze i wypiłam pół kubka na raz.

― Zostań w domu. ― powiedział nagle. ― Nie możesz w takim stanie siedzieć na lekcjach. Zaraz przyjedzie Olivier, powie Ci to samo. ― westchnęłam.

Jak na zawołanie, chłopak pojawił się w kuchni. Kiedy mnie zobaczył, przeżegnał się i zaczął wypytywać, co się stało. W pewnym momencie nawet obwiniał ojca i jego pachołków o to, ale dałam mu jasno do zrozumienia, że to nie ich wina, a po prostu nie mogłam usnąć w nocy, bo niby wypiłam trzy energetyki przed snem. Oczywiście oberwało mi się za to, ale nie tak, gdybym powiedziała im prawdę.

― Pójdę do szkoły. ― powiedziałam pewnie. ― Nie będę siedzieć cały dzień w pokoju i czekać, aż w końcu zasnę. A jak pośpię sobie trochę na lekcjach, to przecież nic się takiego nie stanie. ― oboje pokręcili głowami.

W szkole byłam kilkanaście minut przed ósmą, usiadłam na ławce nieopodal parkingu i czekałam na chłopaków. Zamiast ich, przyszedł Maks, który mnie przytulił, łapiąc mnie tam, gdzie nie powinien. Odskoczyłam od niego jak poparzona. Zaczęłam podnosić głos i pytać, dlaczego to zrobił. Nigdy nie byliśmy w jakieś super relacji, żebym mogła mu na takie coś pozwolić. Nawet chłopaki, nie dotykali mnie po tyłku, Oscar też nie, a na dobrą sprawę, tylko on by mógł.

Jak na zawołanie, mój telefon się rozdzwonił. To był nie kto inny jak Oscar, który chciał, abym do niego podeszła. Stał przed wejściem do szkoły i chciał ze mną porozmawiać. Wzięłam głęboki wdech i ruszyłam w tamtą stronę, całkowicie ignorując Maksa, który coś do mnie mówił. Nie słuchałam jego durnych wyjaśnień, nie było po co.

Bałam się rozmowy z Oscarem, obawiałam się go, mimo że dobrze się przy nim czułam. To kryminalista, który na co dzień nie posiadał sumienia, empatii ani jakichkolwiek uczuć.

― Co się stało? ― zapytał, ocierając łzę z mojego policzka. Nawet nie zauważyłam, kiedy spłynęła. ― Aniołku, spójrz na mnie.

― Nie mogłam Ci powiedzieć. ― wypaliłam. ― Oli i Manson zakazali mi cokolwiek mówić. ― chciałam coś jeszcze powiedzieć, ale chłopak mi przerwał, całując mnie.

― Powinnaś iść spać. ― uśmiechnął się lekko. ― Chodź, nie będziesz siedzieć w szkole. Pojedziemy do mnie i się położysz. ― zanim cokolwiek zdążyłam powiedzieć, on podniósł mnie, jak pannę młodą i poszedł w stronę swojego samochodu. ― Jak się wyśpisz, to pogadamy. ― dotknął mojego nagiego uda. ― Nie zrobię Ci krzywdy, nie spinaj się tak. ― pokiwałam głową i delikatnie się uśmiechnęłam.

Obudziłam się w łóżku Oscara, którego obok mnie nie było. Była za to kartka, na której pisało, że pojechał "do pracy" i wróci za niedługo. Do głowy od razu przyszedł mi scenariusz, że jednak nie wróci, a za kilka godzin będzie mowa o kryminaliście, który został postrzelony przez policjanta.

Stop! Nie mogłam tak myśleć, o nikim, kto ze mną przebywał. Mimo wszystko przywiązałam się do tych ludzi, do każdego gapia w domu, do Sergio, Ernesta, Ethana. Do wszystkich. Nawet do Mansona, który starał się, aby dobrze mi się z nim mieszkało. Nawet jeśli nie robił tego dla mnie, to dla Oliviera i to było najważniejsze.

― Wyspałaś się aniołku? ― spojrzałam na Oscara, który wszedł do pokoju. Ściągnął koszulkę, która była we krwi, po czym do mnie podszedł i cmoknął mnie w usta. ― Wezmę szybki prysznic i pójdziemy coś zjeść. ― kiwnęłam głową.

Chłopaka nie było przez dwadzieścia minut, ja w tym czasie się z lekka ogarnęłam i poprawiłam mu łóżko. Gdy znowu wszedł do pokoju, woda kapała mu z włosów, a żeby tego było mało, był w samych bokserkach. Poczułam, że moje policzki zrobiły się czerwone i chyba rzeczywiście tak było, bo zaczął się śmiać. Zeszliśmy do kuchni, gdzie nikogo nie było. Usiadłam przy wyspie kuchennej, a on zaczął wykładać coś z szafek.

― Powiesz mi, co się stało rano? ― uniosłam brew. ― Byłaś cała czerwona na twarzy i miałaś łzy w oczach. Ta szmata coś Ci zrobiła? ― zaprzeczyłam. ― No to o co chodzi? Jeśli ktoś Cię skrzywdził, to mi powiedz, więcej tego nie zrobi. Dopilnuje tego.

― Nie chce, żebyś robił komukolwiek krzywdę. ― powiedziałam. ― Nie spałam całą noc, nie mogłam usnąć. Dlatego tak wyglądałam. ― westchnął, mówiąc, że na pewno coś się jeszcze wydarzyło. ― Obiecasz, że nie zrobisz nikomu krzywdy? ― podszedł do mnie, nachylił się i cmoknął mnie w czoło.

― Zależy kto to i co zrobił. ― spojrzałam błagalnie w jego ciemne tęczówki. ― Nie pozwolę, aby mojej kobiecie działa się krzywda, nikogo nie zabije do momentu, aż nie podniesie na Ciebie ręki.

― Czekałam rano na chłopaków, ale zanim oni przyszli, to przyszedł Maks. Wstałam, aby się z nim przywitać, jak mnie przytulał, to złapał mnie za tyłek. ― wszystkie mięśnie chłopaka się napięły. Objęłam go w pasie, opierając głowę o jego pierś. On mnie podniósł z krzesła i mocno do siebie przytulił.

― Wytłumaczę mu, że masz chłopaka, który nie lubi, jak ktoś maca jego aniołka. ― szepnął mi do ucha. ― Nic mu złego nie zrobię. Obiecuję.

######

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro