Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

Dom

― Spokojnie, pomogą mu. ― powiedziała kobieta, kiedy wsiadałam z nią do innego auta. ― Policja nie dowie się o tym, ordynator chirurgi jest naszym przyjacielem. Pomoże mu bez zbędnych pytań. 

― Dziękuje. ― powiedziałam cicho. Kobieta się uśmiechnęła i przez resztę drogi nic nie mówiła. Ja też tego nie zamierzałam robić, musiałam się zastanowić nad jedną, bardzo ważną rzeczą. Mianowicie, czy mu wybaczyć. 

Kochałam go, dopiero wtedy to do mnie docierało. Nieważne, że zrobił te wszystkie rzeczy, chciałam, aby żył i był ze mną. Nic innego się nie liczyło. Nawet gdybym miała nigdy nie zobaczyć brata, przyjaciół i Mansona, to trudno. Moje serce wybrało kryminalistę, który mnie wielokrotnie zranił. Żałowałam tylko tego, że moi bliscy nie pogodzą się z tym i zawsze będą chcieli się pozbyć chłopaka. 

― Idziemy? ― zapytała kobieta, kiedy byliśmy na miejscu. Kiwnęłam głową i wysiadłam z pojazdu. Weszliśmy do budynku, gdzie wielu zaczęło na mnie patrzeć z przerażeniem. W dalszym ciągu byłam ubrudzona krwią, ale nie robiłam sobie z tego nic. Dla mnie liczył się tylko Oscar. ― Jaki on jest? ― zapytała, kiedy dotarłyśmy na odpowiednie piętro.  ― Dla Ciebie. 

― Od kiedy się poznaliśmy, był miły, troszczył się o mnie. ― powiedziałam. ― Czasami zdarzało mu się wkurzyć, ale starał się nie wyładowywać na mnie. Nie robił tego. ― kiwnęła głową. ― Przepraszam za pytanie, ale dlaczego mu pomagacie? Oscar opowiedział mi o swoim dzieciństwie. 

― To przez nas stał się kryminalistą. Gdybyśmy inaczej go traktowali, nie uciekłby i byłby innym człowiekiem. Na pewno byłby szczęśliwszy. ― westchnęła. ― Zrozumiałam swój błąd, kiedy zobaczyłam film, gdzie celował do dziecka. ― schowała twarz w dłoniach. ― To my go zniszczyliśmy, nie gang. ― chciałam coś powiedzieć, ale wyszedł mąż kobiety, który poprosił mnie do sali. Na łóżku leżał Oscar, który był ledwo przytomny. Nie wykrwawiał się, ale czekała go operacja, której mógł nie przeżyć, a jeśli wszystko by się udało, to nie będzie nic pamiętał. 

― Chciałem Ci powiedzieć ostatni raz, że Cię kocham. ― dotknęłam jego policzka. ― Jeśli przeżyje, to chciałbym, abyś wróciła do domu. Zapomniała o mnie i była szczęśliwa. Nie chcę Cię już skrzywdzić. ― przytuliłam się do niego. 

― Nie Oscar, jak się obudzisz, to ja będę tutaj czekać. ― zaprzeczył, mówiąc, że Manson już po mnie jechał. ― On Cię zabiję. 

― Nie martw się o mnie, już wystarczająco Cię zraniłem. Zasługujesz na kogoś lepszego niż ja. Jeśli kiedykolwiek się spotkamy, to uciekaj. Nie próbuj mi przypominać, kim dla mnie jesteś. 

― Ale...

― Zrób to dla mnie. ― poprosił. ― Tak będzie lepiej. ― zaczął kaszleć, więc jego ojciec poprosił, abym wyszła z sali. 

Gdy wróciłam na korytarz, zalałam się łzami. Jego matka, widząc to, podeszła do mnie i przytuliła do siebie. Poprosiłam ją, aby go nie zostawiała i jeśli byłoby to możliwe, nie pozwoliła mu wrócić do gangu i naprawiła ich relacje. Zgodziła się, mocniej mnie obejmując. 

Nie trwało to długo, bo kobieta była potrzebna przy operacji. Zostałam sama, z wielką dziurą w sercu. Nie wierzyłam w  to, że miało to się skończyć. Przez ten cały czas, kiedy chciałam wrócić do domu, byłam pewna, że Oscar będzie obok. Nawet jeśli nie bylibyśmy razem, to będzie moim czarnym aniołem stróżem, który w razie kłopotów mi pomoże. Po tej operacji miało być inaczej, miałam żyć bez niego i udawać, że nigdy nie mieliśmy nic wspólnego. Kazał mi się do niego nie zbliżać, wiedziałam, że gdy wróci do gangu i dostanie rozkaz, aby mnie znaleźć i zabić, to zrobi to bez wahania. W końcu wtedy będę dla niego tylko córką szefa wrogiego gangu. 

― Córeczko. ― podniosłam głowę, nade mną stał Manson, a za nim Sergio i kilku innych uzbrojonych mężczyzn. ― Gdzie on jest? ― zapytał. 

― Operują go. ― wskazał na drzwi od sali. ― Nie! Zostawcie go! ― zatrzymali się i spojrzeli na mojego ojca. ― Nie rób mu krzywdy, wróćmy do domu. ― zmarszczył czoło. ― Może nie przeżyć tej operacji, a nawet jeśli, to nie będzie nic pamiętał. ― mężczyzna wzruszył ramionami i sam chciał tam wejść. ― Tato, proszę... ― znów zaczęłam płakać. Mężczyzna odwrócił się i mnie przytulił. 

― Wracamy do domu. ― powiedział w końcu. ― Zostawiamy go tutaj. ― kiedy wyszliśmy ze szpitala, od razu podjechał samochód mojego brata, z którego wysiadł on i Dean. Przytuliłam ich, ale nic nie powiedziałam. Wsiadłam do samochodu i dalej płacząc, oparłam się o szybę i zamknęłam oczy. 

― Wszystko się ułoży. ― powiedział Dean, który siedział obok mnie. 

#########


Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro