Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

Brat mnie zabije

Wróciliśmy do środka. Chciałam przeprosić Jasona, nie mogłam już siedzieć w tym klubie. Musiałam się znaleźć jak najszybciej w domu. On to na szczęście zrozumiał, nawet chciał ze mną poczekać na taksówkę, ale zapewniłam go, że sobie poradzę. Jednak Oscar poszedł za mną, nie pozwolił mi nigdzie zadzwonić, tylko zaprowadził mnie do swojego auta. Zaczęłam protestować, bo w końcu pił, nie chciałam zginąć ani trafić do szpitala, znowu. 

― Ostatni raz piłem z Tobą, to było prawie cztery godziny temu. ― mruknął. ― Wsiadaj, odwiozę Cię. ― westchnęłam. ― Mała no. ― zmierzyłam go wzrokiem. 

― Wiesz gdzie mieszka Jason? ― uniósł brew. ― Dał mi zapasowy klucz, wolałabym przenocować u niego. ― zapytał, dlaczego nie chciałam wrócić do domu. ― Bo pewnie jutro będę miała "niezapowiedzianych" gości. Dean i Boris wypisują do mnie od kilku godzin i wyżywają się na mnie, bo nie chciałam zrobić u siebie "imprezki" z ich dziuniami. ― warknęłam. 

― A nie sądzisz, że jak nie zastaną Cię w domu, to poszukają u niego? Jason wróci zmęczony do domu i pewnie będzie chciał odespać, a jak go obudzą, to może się wkurzyć na Ciebie. ― zmarszczyłam brwi. ― Możesz przenocować u mnie. Mieszkam tylko z Ethanem i Ernestem, a oni pewnie nie wrócą do domu.

― Nie wiem, czy to dobry pomysł. Jak Oli się o tym dowie, to mnie zamorduje. Miałam się trzymać od Ciebie z daleka. ― przez ten alkohol paplałam, co popadnie. ― Dobra, mogę u Ciebie spać, ale zrób coś, co mi się nie spodoba, a zrobię Ci coś złego. 

― Jesteś taka urocza, jak mi grozisz. ― zatrzymał się na światłach. Spojrzał na mnie i zbliżył swoją twarz i cmoknął mnie delikatnie w usta. ― I smakujesz brzoskwinią. ― przez resztę drogi nie odzywałam się, on czasami na mnie patrzył i uśmiechał się pod nosem. 

Obudziłam się, kiedy słońce było już na niebie. Usiadłam, przetarłam oczy i rozejrzałam się dookoła. Znajdowałam się w dość sporym pokoju, w dość ciemnych kolorach. Spojrzałam na drugi koniec łóżka. Otworzyłam szeroko oczy, obok mnie spał Oscar. Dokładnie mu się przyjrzałam, miał idealnie wyrzeźbione ciało, był przystojny i gdyby nie "jego mroczna strona", to byłby ideałem.

Wstałam na proste nogi, miałam na sobie tylko majtki i o wiele za dużą koszulkę. Co oni wszyscy mieli z tym, aby mnie przebierać, co ja byłam jakąś lalką, którą co chwilę się rozbiera i ubiera? Poszłam poszukać łazienki, wyszłam na korytarz i weszłam do pierwszego lepszego pomieszczenia. Miałam jakiś fart, bo właśnie to było pomieszczenie, którego szukałam. Wykonałam tam rutynowe czynności, obmyłam twarz i zmyłam resztki makijażu. Gdy wróciłam do pokoju, szatyn już nie spał. Stał przede mną z założonymi rękoma i uniesioną brwią. 

― Gdzie panienka była? ― zapytał w końcu, jego ręce znalazły się na mojej talii, przycisnął mnie do siebie. ― Lara? ― zagryzłam dolną wargę, on dotknął mój policzek, znów zbliżył swoją twarz do mojej i pocałował mnie. ― Powiesz mi?

― W toalecie. ― kiwnął głową, ale w dalszym ciągu się ode mnie nie odsunął. ― Dlaczego mnie przebrałeś? ― zaczął się śmiać. ― Co?

― Sama się przebrałaś. ― mruknął. ― Jak przyjechaliśmy, to jeszcze wypiliśmy całe wino, na parapecie stoi pusta butelka i lampki. ― uderzyłam się w czoło. ― Głodna jesteś? ― zaprzeczyłam. ― I tak zjesz, widziałaś się w lustrze, niedługo same ości zostaną. 

― O co Wam wszystkim z tym chodzi? ― warknęłam. ― Raz zemdlałam i już wielkie halo. ― przewróciłam oczami. Wzięłam swoje ubrania i poszłam do łazienki znów się ubrać.  ― Nie rób sobie kłopotu, ja już pójdę do domu. ― powiedziałam, kiedy zeszłam na dół. On spojrzał na mnie i nakazał mi usiąść przy wyspie kuchennej. 

― Nie będę z Tobą dyskutował. Wymyślisz jakąś historyjkę bratu, że Cię nie było. Mądra jesteś. ― westchnęłam i odblokowałam mój telefon, miałam po trzydzieści wiadomości od chłopaków. Nie czytałam ich nawet. 

########

Bayy

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro