Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

Bankiet

Wróciłam do domu tylko po to, aby się przebrać. Mój brat wymyślił, że miałam jechać z nim do jednej z największych korporacji w mieście na bankiet. Nie chciało mi się, bo szczerze wolałam spędzić ten  czas z Alanem i z chłopakami przy oglądaniu meczu koszykówki, który miał tego dnia lecieć. Tego dnia miałam wiele pracy i byłam zmęczona, ale Oli nie chciał słuchać moich wymówek. 

Kochany braciszek...

Wpadłam do łazienki, wcześniej zagarniając czarną, koronkową bieliznę. Wzięłam szybki prysznic, po czym w ekspresowym tempie, wysuszyłam włosy i zrobiłam nieco mocniejszy makijaż. Włosy wyprostowałam i zarzuciłam na plecy. Najbardziej dołował mnie fakt, że tam, oprócz biznesmenów i celebrytów, mieli być dziennikarze. Nie chciałam widzieć swojej twarzy w żadnych czasopismach ani nawet w internecie, bo bałam się, że wrogowie mojego ojca i brata mogliby to wykorzystać. 

― Kochanie kupić ci wino czy pijesz z nami piwo? ― Alan wszedł do sypialni i gwałtownie się zatrzymał. ― A Ty się gdzie wybierasz? ― założył ręce na piersi.

― Olivier zmusił mnie, abym pojechała z nim na bankiet do jakiejś korporacji. Nie mam pojęcia, o co tam się rozchodzi, ale mój kochany braciszek nie chciał słyszeć odmowy. ― westchnęłam. ― Co ja mam ubrać? Pomóż mi. ― chłopak się zaczął śmiać, po czym podszedł do szafy i zaczął przeglądać moje eleganckie ubrania. ― Tylko nie ten biały kombinezon. ― przewrócił oczami.

Chwilę później chłopak wyciągnął szary komplet, top na długi rękaw i spódnice z dosyć dużym wycięciem, która sięgała aż do ziemi. Pocałowałam chłopaka w usta i szybko ubrałam na siebie ciuchy. On dokładnie mi się przyglądał, co wcale mi nie umknęło, a tym bardziej mi się nie podobało, bo wiedziałam, że w jego chorej głowie coś zaczęło szumieć. 

― Jeśli dowiem się, że obok Ciebie kręcą się jakieś tlenione gwiazdki, to zabiję. Jasne? ― pokręciłam głową ze śmiechem. ― Jeszcze zadzwonię do Oliviera i powiem, żeby Cię pilnował, jak oka w głowie, bo jemu też się oberwie. 

― Nie bądź taki zazdrosny. ― powiedziałam. ― Dobrze wiesz, że liczysz się tylko Ty, a celebryci to nie moja bajka. Wolę mieć faceta, który ciągle łazi ubrudzony jakimiś smarami z samochodów. ― cmoknęłam go w policzek, po czym wsunęłam stopy w srebrne szpilki. ― Męski wieczór Ci się przyda. ― powiedziałam po chwili. ― Tylko żadnych panienek, bo wtedy to ja kogoś zabije. ― pogroziłam mu paluszkiem, a on zaczął się śmiać. 

******

Na miejscu byliśmy około godziny siódmej wieczorem. Olivier nabijał się przez całą drogę, że Alan do niego wypisywał o to, że miałam być jego oczkiem w głowie, po czym dodał, że i tak nim byłam, bo w końcu on i tak nie miał dziewczyny, a kogo jak kogo, ale o własną siostrę trzeba dbać. Za to ja, uparłam się, że to wszystko do mnie nie pasowało. Nie wyobrażałam siebie nigdy, jako aktorkę, a tym bardziej wokalistkę czy modelkę. Wolałam być szaraczkiem, który nie byłby rozpoznawalny w kraju i na świecie. 

― Nie przesadzaj, to nic strasznego. ― powiedział, kiedy wysiedliśmy z limuzyny. ― Uśmiechaj się i staraj nie gadać z dziennikarzami, bo źle to się skończy. ― westchnęłam. ― Zrobią nam kilka fotek i wejdziemy do budynku. 

― Dobrze, że nie muszę robić za Twoją dziewczynę, bo to byłoby już obrzydliwe. ― chłopak zaczął się śmiać, po czym ruszyliśmy w stronę budynku. Tam oczywiście nie obyło się bez hien, które wypytywały o to, "kim jest urocza nieznajoma" albo "to Twoja nowa dziewczyna"? Olivier wziął mnie pod ramię i po kilku fotkach, weszliśmy do szklanego budynku. ― Ile tu będziemy? ― zapytałam z nadzieją, że jeszcze przed północą wrócę do domu. 

Olivier nie odpowiedział na moje pytanie, bo podeszło do nas dwóch bardzo rozpoznawalnych celebrytów, którzy przywitali się z nim i ze mną. Znów nie obyło się, bez pytań o to, kim byłam dla niego, a gdy ten odpowiedział, że jestem "jego młodszą siostrzyczką", kopary im opadły. Okazało się, że ta dwójka to jedni z nielicznych, a zarazem najbliższych przyjaciół bruneta, więc zdawali sobie sprawę, jak długo mnie szukał. 

Cały bankiet polegał na tym, że zbierano pieniądze na dom dziecka, który był zagrożony wyburzeniem, a wtedy dzieci z niego, zostałyby bez dachu nad głową. Każdy rzucał wielkimi sumami pieniędzy, a dodatkowo, niektórzy zobowiązywali się, do kupna nowych łóżek, ciuchów czy po prostu zabawek i sprzętów elektronicznych. 

Kiedy wszystko było ustalone, odbyło się mini przyjęcie, na którym każdy się przechwalał, co to nie on. Ja zazwyczaj stałam z boku i przyglądałam się wszystkiemu, w końcu bez słowa odeszłam, w poszukiwaniu toalety i gdy była w zasięgu mojego wzroku, ktoś złapał mnie za rękę. Odwróciłam się i niemal od razu z moich ust wydobyła się litanie przekleństw. 

― Co tu robisz? ― zapytałam w końcu. ― I nawet nie próbuj mi wciskać kitu, że wpłaciłeś pieniądze na te dzieci. ― Oscar zaśmiał się, po czym siłą zaprowadził mnie w takie miejsce, gdzie prawie nikt nas nie widział, a co w tym było najgorsze? Mój brat nie mógł dostrzec tego, kto stał obok mnie. 

― Lubię sobie czasem urozmaicać życie. ― prychnął. ― Posłuchaj mnie kochaniutka, pójdziesz teraz ze mną i to bez żadnych numerów, a nic się nikomu nie stanie. Jeśli zaczniesz robić jakiś dym, to obiecuje Ci, że na Twoich oczach, moi ludzie wybiją wszystkich, zwłaszcza Twojego kochanego braciszka. 

― Jesteś potworem. ― powiedziałam, ale posłusznie poszłam z nim. Chłopak śmiał się z mojej i Oliviera głupoty, bo wszystko to było w telewizji i jak jego szef przyuważył moją skromną osobę, od razu zapragnął mnie mieć w jednym ze swoich magazynów. 

To miał być mój koniec...

########

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro