Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

5.

Harry mylił się, myśląc, że Draco spał. Kiedy Potter opuścił sypialnię, Malfoy przewrócił się na plecy i utkwił wzrok w suficie. Nadal nie wierzył w to, co się właśnie wydarzyło. Alkohol stopniowo znikał z jego orgaznimu, a do chłopaka powoli docierało, co się stało. Uprawiał seks z Harrym Potterem, jego ponad czteroletnim obiektem westchnień. I mało tego, Gryfon zgodził się na powtórkę. Malfoy czuł się, jakby jego marzenie się spełniało. Draco uśmiechnął się mimowolnie. Dodatkowo Potter był niesamowity. Malfoy nie mógł uwierzyć, że to  pierwszy raz Harry'ego z chłopakiem. Oczywiście Gryfon nie powiedział mu tego, ale Draco miał oczy, a wystarczyło tylko spojrzeć na Pottera, żeby wiedzieć, iż nie miał zielonego pojęcia, co robił. A mimo to robił to bardzo, bardzo dobrze. Malfoy odetchnął głęboko. Umiejętności Harry'ego dotyczące spraw łóżkowych wcale nie pomagały w zauroczeniu Ślizgona. Draco uświadomił sobie, że gdzieś w głębi liczył, iż Potter okaże się zupełnie nieogarnięty i dzięki temu jego żałosne uczucia znikną. Oczywiście, stało się dokładnie odwrotnie. Malfoy coraz bardziej wpadał w tę bezdenną dziurę, którą było zauroczenie w Potterze i nie mógł z tym nic zrobić. Nawet jeśli będą się dalej pieprzyć, to Draco i tak z czasem zapragnie więcej i więcej.
Malfoy westchnął cicho i spróbował pozbyć się lekkiego zawodu, że Harry nie został na noc. Zamknął oczy i wypuścił powietrze ustami. No cóż, narazie musiał się zadowolić tym, co miał. Niczego lepszego się nie spodziewał.

                *                      *                     *

               Harry'ego obudziły rozmowy współlokatorów, szykujących się na śniadanie. Potter usiadł na łóżku i jęknął cicho, sprawdzając godzinę. Dziewiąta. Chłopak opadł z powrotem na poduszki i nagle uderzyły w niego wydarzenia z poprzedniej nocy. Gryfon zarumienił się, przypominając sobie szczegóły, ale jednocześnie poczuł przyjemne ciepło rozlewające się po jego ciele. To nie był sen. Uśmiechnął się, ale ułamek sekundy później otworzył szeroko oczy, a jego mina zrzedła. Cholera, czekało go jeszcze tłumaczenie wszystkiego kolegom. Kurwa, kurwa, kurwa!
Może jeśli nie wyjdzie z łóżka i poczeka aż chłopcy opuszcza pokój, uniknie tej rozmowy na jakiś czas? Nie, kogo on chciał oszukać. Neville i Dean może rzeczywiście stwierdziliby, że lepiej pozwolić mu zachować swoje sekrety, ale Ron i Seamus za nic nie odpuszczą i wyciągną to z niego, choćby mieli czekać przy jego łóżku wieczność. Jakby na potwierdzenie jego myśli, chłopak nagle usłyszał głos Weasleya:
– Harry! Wiemy, że nie śpisz – powiedział, wywołując tym chichot Seamusa. – Zaraz odsunę zasłony, więc lepiej bądź przyzwoicie ubrany.
Cudownie – pomyślał Potter, siadając na łóżku i próbując jak najszybciej wymyślić dobrą historię, która zadowoli jego przyjaciół.
Zgodnie ze swoją groźbą, Ron jedynym ruchem odciągnął materiał, czym zmusił bruneta do zmrużenia oczu, ponieważ przyjemny półmrok zastąpiły promienie słońca.
– Mówiłem wam, że nie śpi – powiedział Weasley, odwracając się do reszty chłopców, najwyraźniej bardzo zadowolony z siebie. – Czekał, aż wyjdziemy, aby uniknąć wyjaśnień – Harry spiorunował go wzrokiem. – No co! Nie próbuj wmówić mi, że ty nie chciałbyś wiedzieć, gdybym wrócił w środku nocy po jakieś potajemnej schadzce!
Potter przewrócił oczami, ale musiał przyznać przyjacielowi rację. Też oczekiwałby od Rona wyjaśnień, gdyby sytuacja się odwróciła.
Harry spojrzał na kolegów, którzy, oprócz Dean'a, patrzyli na niego z niecierpliwością. Musiał myśleć szybko. Jedyne wiarygodne wyjaśnienie, to półprawda...
– Myślę, że wiecie, co robiłem – uśmiechnął się znacząco, a chłopcy wydali z siebie głośne „Uuu" i spojrzeli po sobie. – Ale nic więcej wam nie powiem – miny Rona i Seamusa zrzedły.
– Chociaż powiedz jej imię – nalegał Finnigan, ale Potter pokręcił głową.
Jego – skorygował Seamusa Harry w myślach.
– To narazie nic... poważnego – zawahał się. Bo w końcu nie było to nic wiążącego, to tylko seks. Nie wiedział, czemu użył słowa „narazie". Malfoy na pewno wyśmiałby go, gdyby to usłyszał. Ta relacja nie miała szans ulec zmianie. Tylko seks, przypomniał sobie Harry. Nic więcej. – Więc, skoro teraz wszyscy wiecie, liczę, że pomożecie mi utrzymać to w sekrecie? – tu spojrzał znacząco na Seamusa.
– No co?! – oburzył się chłopak. – Naprawdę myślisz, że mógłbym wygadać to komuś?
– Tak – powiedzieli wszyscy chórem, sprawiając, że Seamus wstał gwałtownie i, mrucząc coś pod nosem,wyszedł z sypialni. Pozostali Gryfoni zachichotali, po czym obiecali Harry'emu, że nikomu nie powiedzą.
  Kiedy już wychodzili z dormitorium, Potter złapał Weasleya za rękę, przyciągając go do siebie i szepnął:
– Nawet Hermionie, Ron.
Weasley przez chwilę wyglądał, jakby chciał zaprotestować, ale pokiwał z rezygnacją głową.
Harry nie dziwił mu się, że nie chciał nic ukrywać przed swoją dziewczyną, ale jednak przyjaźnili się i też mieli swoje „męskie" sekrety, o których wolał narazie Hermionie nie mówić. Nie uśmiechała mu się pogadanka o zabezpieczaniu się i chorobach wenerycznych od Granger z samego rana.

*         *         *   

         Malfoy otworzył oczy i usiadł na łóżku, pocierając dłońmi twarz. Ból, który poczuł w dolnych partiach ciała, przypomniał mu wydarzenia z wczorajszej nocy i nagle na jego twarz wpłynął szeroki uśmiech. To nie był sen, cholera, to nie był sen! Draco poczuł się zażenowany swoją głupkowatą radością, ale nie potrafił jej powstrzymać, dodatkowo nikt go nie widział, więc mógł się uśmiechać do woli.
Wczoraj przeleciał Harry'ego Pottera, spełniło się jego prawie trzyletnie marzenie. Cóż, teoretycznie to Harry przeleciał jego, ale na jedno wychodziło. Malfoy opadł z powrotem na poduszki. Dziś była sobota, z Potterem umówił się na wtorek. Nadal nie mógł uwierzyć, że czekała go druga runda. Mam nadzieję, że trzecia i czwarta też – pomyślał z uśmiechem i powoli spróbował podnieść się z łóżka. Syknął i szybko sięgnął do szafki nocnej, aby wyciągnąć z niej eliksir przeciwbólowy. Uroki bycia na dole – pomyślał z przekąsem, po czym wypił zawartość fiolki. Poczuł jak przyjemne ciepło rozlewa się po jego organizmie, a mięśnie rozluźniają się. Odstawił puste naczynie i zajrzał do szafki, gdzie zostało już tylko kilka porcji eliksiru. Muszę uzupełnić swoje zapasy, jeśli Harry ma mnie dalej odwiedzać.

            *                         *                        *

      Harry wszedł do Wielkiej Sali z pewną dozą niepewności. Rozejrzał się po osobach siedzących przy stole Slytherinu, ale gdy nie dostrzegł  platynowych włosów, podążył za kolegami i usiadł przy swoim stole. Chłopcy zajęci byli rozmową na tematy, które Pottera średnio interesowały, ale z grzeczności przytakiwał Ronowi z uśmiechem, jednocześnie nadal wpatrując się w wejście do Sali.
         Harry już prawie kończył śniadanie, gdy nagle zauważył Malfoya z Parkinson, Zabinim i Nottem. Ślizgoni usiedli przy swoim stole i nagle oczy Draco odnalazły Pottera. Malfoy uśmiechnął się lekko, po czym powoli oblizał usta, nadal utrzymując kontakt wzrokowy z Harrym. Gryfon zaczerwienił się i szybko odwrócił wzrok, skupiając się na resztkach swojego tosta.
Miał nadzieję, że nikt nie zauważył jego żałosnej reakcji na spojrzenie Malfoya, jednak chyba nie miał tyle szczęścia, ponieważ poczuł, jak Weasley szturcha go łokciem w żebra.
– Widziałem ten rumieniec – powiedział Ron z pełnymi ustami, nachylając się do Harry'ego. – Czyżby twoja tajemnicza dziewczyna weszła do Sali?
Potter spojrzał na niego i zanim zdążył zaprotestować coś w jego minie musiało go zdradzić, bo Weasley uśmiechnął się triumfalnie.
– Wiedziałem! – zawołał, wypluwając połowę tego, co miał w ustach.
Gryfoni siedzący w pobliżu spojrzeli na niego z dezaprobatą, ale za chwilę wszyscy powrócili do swoich rozmów. Wszyscy poza Seamusem, oczywiście. Potter zazgrzytał zębami. Kurwa mać
– Co jest, Ron? – Finnigan nachylił się do Weasleya. – Czyżbyś wyciągnął z Harry'ego coś więcej?
Rudowłosy uśmiechnął się.
– Nie, ale jestem blisko – powiedział bardzo zadowolony z siebie. – Wiem, że jest teraz z nami w Sali.
Finnigan natychmiast odwrócił się i zaczął rozglądać się po pomieszczeniu. Ku jego niezadowoleniu, na śniadaniu była już przynajmniej połowa szkoły. Potter uśmiechnął się pod nosem. Gdyby tylko wiedzieli...
– Harry – jęknął Seamus. – Nie rób nam tego, powiedz chociaż, z którego jest domu. Gryffindor już wykluczyliśmy.
Potter po raz kolejny pokręcił głową i zachichotał, widząc obrażoną minę kolegi, gdy nagle oczy Rona się powiększyły.
– Wiem, dlaczego Harry nie chce nam powiedzieć! – powiedział wpatrując się w bruneta. – Bo jest Ślizgonką!
Pottera zamurowało, ale miał nadzieję, że nie widać było przerażenia na jego twarzy.
Seamus dramatycznie złapał się za serce i głośno westchnął z udanym oburzeniem.
– Czy to prawda? Czyżbyś zdradził nasz dom? – zapytał, mając najwyraźniej niezły ubaw z całej sytuacji.
– Jesteście niemożliwi – Harry pokręcił głową, po czym wstał od stołu. – Nigdy nie zgadniecie, kto to. Nawet jeśli będziecie znali dom – to powiedziawszy, oddalił się, zostawiając kolegów samych sobie i swoim spekulacjom.

* * *

Draco musiał wyjątkowo promienieć, kiedy wyszedł z sypialni, ponieważ Ślizgoni w Pokoju Wspólnym spojrzeli na niego jakby zobaczyli Czarnego Pana. Malfoy uśmiechnął się jeszcze szerzej, widząc miny współdomowników.
Rozejrzał się po pomieszczeniu i odnalazł Pansy, Theo i Blaise'a, siedzących razem przy stole, najwyraźniej czekając na niego. Draco podszedł do przyjaciół i powiedział:
– Idziemy czy będziecie tu siedzieć cały dzień?
Ślizgoni podnieśli wzrok, przerywając rozmowę i spojrzeli na Malfoya z zaskoczeniem.
– Merlinie, Draco – zachichotała Pansy. – Co się stało, zabiłeś Pottera?
Malfoy uśmiechnął się tak szeroko, że chyba bardziej już nie mógł.
– Lepiej – powiedział, po czym nachylił się do Pansy i szepnął – przeleciałem.
Oczy Parkinson rozszerzyły się, a dziewczyna spojrzała na niego z otwartymi ustami.
– Z nami się nie podzielisz? – mruknął Zabini, jednak Blaise i Theo dobrze wiedzieli, jaka relacja łączyła Draco z Pansy i zdawali sobie sprawę, że nie wszystkim, co mówił jej, chciał podzielić się z nimi.
Po krótkiej rozmowie Ślizgoni wstali i ruszyli do wyjścia, chcąc udać się na śniadanie, które niedługo się kończyło.
Kiedy wyszli na korytarz Draco pozwolił się wyprzedzić Blaise'owi i Theo, po czym poczuł jak Pansy pociąga go do siebie.
– Mów – zarządała dziewczyna. – Kurwa, Draco, po tylu latach!
Malfoy uśmiechnął się głupkowato.
– To tylko seks, nie ekscytuj się tak – chłopak starał się brzmieć nonszalancko, ale nie mógł ukryć nuty zawodu w swoim głosie.
– I tak! – zawołała Parkinson. – Jęczysz mi o nim od kiedy, czwartego roku? I nic z tym nigdy nie zrobiłeś. A teraz mi mówisz, że go przeleciałeś?!
Malfoy kiwnął głową, dalej się uśmiechając.
– I to nie jednorazowo.
Pansy spojrzała na niego i zakryła dłonią usta.
– Umówiliśmy się na wtorek i myślę, że tych spotkań będzie jeszcze więcej – kontynuował Draco. – Pansy, kurwa, on jest niesamowity!
          Kiedy Malfoy skończył opowiadać o wczorajszych wydarzeniach z „pikantnymi szczegółami", jak to ujęła Parkinson, oraz o tym jak do nich doszło i jaką propozycję złożył Potterowi, dziewczyna zachichotała.
– Kto by pomyślał, że Złoty Chłopiec Gryffindoru może być taki niegrzeczny – pokręciła głową z niedowierzaniem. – Nadal nie mogę uwierzyć, że zgodził się na taką relację.
– Cóż – powiedział Draco, przybierając typowy dla siebie ton – naprawdę nie sposób mi się oprzeć.
        Kiedy dotarli do Wielkiej Sali, większość osób już wychodziło. Draco zastanawiał się, czy zastaną w środku Pottera.  Wszedł do pomieszczenia, starając się za bardzo nie rozglądać i ruszył za przyjaciółmi do stołu Slytherinu. Gdy tylko usiadł, poczuł na sobie czyjeś spojrzenie  i, domyślając się do kogo ono należało, podniósł wzrok i natychmiast skierował go w stronę stołu Gryffindoru. Tak jak się spodziewał, natychmiast złapał kontakt wzrokowy z Potterem. Nie myśląc za długo, powoli oblizał wargi, nadal wpatrując się w Harry'ego. Zgodnie z jego podejrzeniami, Gryfon zarumienił się i szybko odwrócił wzrok. Draco uśmiechnął się, ale nie ze zwyczajową złośliwością. Harry wyglądał uroczo, kiedy był zakłopotany i się czerwienił.
Coś podpowiadało Malfoyowi, że szybko nie przestanie z nim sobie pogrywać.

* * *

Harry był wdzięczny za to, że mieli weekend. Przynajmniej nie musiał znosić gierek Malfoya na żadnych lekcjach. Po dzisiejszej sytuacji na śniadaniu, Potter był przekonany, że Ślizgon nie poprzestanie jedynie na oblizywaniu ust i z czasem zacznie pogrywać z Harrym coraz bardziej.
            Po śniadaniu Potter udał się do Pokoju Wspólnego, aby nadrobić kilka zaległych prac domowych, gdy nagle do pomieszczenia wpadł Ron z Hermioną.
– Idziemy zaraz do Hogsmeade – powiedział Weasley, siadając obok Harry'ego na kanapie. – Chodź z nami.
Potter pokręcił głową i jedynie wskazał na pergamin i kilka książek leżących na stoliku.
Ron przewrócił oczami.
– O nie, nie będziesz tego robił w sobotę. Idziesz z nami.
Harry spojrzał na Hermionę, szukając pomocy, ale dziewczyna, o dziwo, nic nie powiedziała.
I tak oto szedł właśnie za przyjaciółmi do wioski. Wyjątkowo nie miał na to ochoty, zważywszy na zaległości, jakich sobie narobił przez treningi Quidditcha, a to był już przedostatni rok w Hogwarcie, więc powinien wreszcie przyłożyć się do przedmiotów innych niż Obrona.
– Harry – z zamyślenia wyrwał go głos Hermiony. – Czemu idziesz z tyłu, chodź do nas.
Potter posłusznie przyspieszył i dorównał kroku Granger i Weasleyowi. Dziewczyna mówiła coś o nadchodzącym sprawdzianie z Zaklęć, a Ron jej przytakiwał, ale Harry doskonale wiedział, że nie słuchał ani słowa.
        Po kilku minutach dotarli do Hogsmeade i od razu skierowali się do Trzech Mioteł, gdzie było wyjątkowo jak na weekend pusto. Przyjaciele zajęli swoje stałe miejsce przy oknie, Harry usiadł twarzą do reszty baru, a Ron i Hermiona na przeciwko niego. Kiedy Gryfoni złożyli zamówienia, Granger kontynuowała swój monolog, ale tym razem Weasley co jakiś odpowiadał, a nie tylko przytakiwał. Potter nie słuchał, o czym rozmawiali, był zbyt zajęty swoimi myślami. Nie mógł pozbyć się wczorajszego wieczoru z głowy, a do następnego spotkania zostały jeszcze niecałe cztery dni. Brunet oparł głowę na dłoni i rozejrzał się po pubie. Nagle jego wzrok zatrzymał się na stoliku niedaleko nich, przy którym siedział nikt inny jak Draco jebany Malfoy. Oczywiście Ślizgon natychmiast złapał kontakt wzrokowy z Harrym.
On ma chyba jakiś czujnik – pomyślał Potter, ale tym razem nie odwrócił wzroku. Nie mógł wiecznie poddawać się Malfoyowi i jego przeszywającemu spojrzeniu. Dlatego Harry, będąc upartym Gryfonem, utrzymał kontakt wzrokowy, aż Draco sam go nie przerwał, aby wziąć od kelnerki piwo. Szybko jednak jego spojrzenie znów odnalazło Pottera, ale tym razem Draco trzymał w ręku butelkę z piwem. Nadal patrząc Harry'emu prosto w oczy, Malfoy przejechał językiem po krawędzi szyjki, sugestywnie się przy tym uśmiechając. Potter poczuł jak się czerwieni, ale nadal nie odwrócił wzroku. Patrzył na Ślizgona z lekko otwartymi ustami i wielkim rumieńcem na twarzy.
Nagle Draco wsunął język do szyjki i nie spuszczając wzroku z Pottera, wziął łyk piwa, po czym powoli oblizał usta. Harry poczuł nagłe uderzenie gorąca i sapnął cicho. Jakim cudem Malfoy tak na niego działał?!
Draco, jakby czytając w jego myślach, odstawił butelkę na stół i delikatnie objął jej szyjkę dwoma palcami, a następnie zaczął poruszać nimi w górę i w dół. Harry obserwował dłonie Malfoya jak w transie, czując jak fala gorąca dociera do dolnych partii jego ciała.
Po chwili Draco owinął wokół butelki całą pięść
i dalej poruszał nią pionowo po szkle. Nagle przerwał i puścił do Harry'ego oko, po czym szepnął coś do swoich przyjaciół i, nie odrywając wzroku od Gryfona, wstał i ruszył w stronę łazienki. Tyle wskazówek wystarczyło Potterowi, aby mruknąć do Rona i Hermiony, że musi skorzystać z toalety i szybko zerwać się z miejsca. Harry pokonał dystans dzielący go od łazienek praktycznie biegiem, co było ciężkie z jego narastającą erekcją, i wpadł do środka, gdzie już czekał na niego Draco, uśmiechając się.
– Ktoś tu jest bardzo chętny – zaczął Malfoy, ale Gryfon przerwał mu, wciągając go do najbliższej kabiny. – Spokojnie, Potter mamy, ah... czas – Harry zaczął całować szyję Draco, jednocześnie starając się odpiąć jego spodnie.
– Nic się nie nauczyłeś – mruknął Malfoy, odpinając swój zamek i Harry'ego, po czym na chwilę odepchnął od siebie Pottera, który wydał z siebie niezadowolone mruknięcie. – Zaklęcie prywatności – wyjaśnił Draco, po czym wyciągnął różdżkę i zakreślił nią niedbały okrąg. – Na czym stanęliśmy... – Malfoy spojrzał na Pottera, który najwyraźniej już nie myślał racjonalnie. Pożądanie zawładnęło nim całkowicie, ale Draco wcale nie narzekał. Pochylił się i pocałował Harry'ego, kładąc dłonie na jego pośladkach.
Potter złapał Malfoya za kark i pogłębił pocałunek.
Całowali się tak przez chwilę, aż Draco odsunął się lekko, po czym uklęknął przed Harrym i jednym ruchem ściągnął mu bokserki. Potter sapnął, a Malfoy złapał jego penisa i zbliżył go do swoich ust. Spojrzał w górę na Harry'ego, który miał zamknięte oczy i cały drżał. Draco postanowił już dłużej go nie drażnić i zaczął wodzić językiem po całej długości członka Pottera. Harry przygryzł dolną wargę tak mocno, że Malfoy miał wrażenie ze zaraz poleje się z niej krew.
Ślizgon przez chwilę kontynuował pieszczenie penisa Pottera językiem, po czym dołączył także swoją dłoń.
– Malfoy – jęknął Harry, ale nic więcej nie mógł z siebie wydobyć. Draco domyślił się, że chłopak jest już blisko, więc nie czekając dłużej objął wargami główkę i powoli wsuwał coraz więcej członka Harry'ego do ust. Teraz oprócz ssania pracował też językiem, a po dźwiękach jakie wydawał z siebie Potter, Draco wiedział, że mu się podobało.
Kiedy Harry zaczął poruszać biodrami w przód, wsuwając penisa głębiej, Malfoy domyślił się, że chłopak zaraz dojdzie. Przyspieszył więc ruchy i już po chwili usłyszał drżące:
– M... Malfoy, ja zaraz... – Potter nie dokończył i osunął się lekko po ścianie, a Draco poczuł jak w jego ustach rozlewa się ciepła słona ciecz. Szybko przełknął spermę Harry'ego, po czym wstał i spojrzał na Pottera, który ciężko dyszał, ledwo stojąc. Gryfon podniósł wzrok i odetchnął głęboko.
– Zawsze do usług – powiedział Malfoy z uśmieszkiem, po czym wyszedł z kabiny, ale zatrzymał się jeszcze na chwilę i rzucił przez ramię:
– Odczekaj chwilę, zanim wyjdziesz. Nie chcesz chyba, żeby ktoś zaczął się zastanawiać, co robiliśmy tu razem – to powiedziawszy, opuścił łazienkę.

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro