4.
Harry stał sztywno, przez kilka sekund wpatrując się w zamknięte drzwi. Po cholerę tu przychodziłem? pomyślał z paniką. Kurwa, Malfoy na pewno poszedł po innych Ślizgonów! Czeka, aż się rozbiorę, a wtedy do pokoju wpadnie Zabini z Parkinson i Nottem a za nimi Malfoy i będę skończony! Harry wzdrygnął się na samą myśl. Nie, nie ma opcji, że mu na to pozwolę. Potter splótł ręce na piersi i skrzyżował nogi, starając się wyglądać jak najbardziej nonszalancko. Oparł się lekko o ścianę i spojrzał na zegar. Malfoy się zdziwi, Harry nie był taki głupi.
Kiedy Draco nie wracał przez kolejne kilka minut, Potter rozluźnił mięśnie, które nawet nie wiedział, że napinał, i rozejrzał się dokładniej po pomieszczeniu. Merlinie, ten to sobie nieźle żyje, Harry pokręcił głową z niedowierzaniem. Podczas gdy on mając 17 lat dzielił pokój z 4 innymi chłopcami, Draco miał własną sypialnię, salon i łazienkę. Potter nawet nie mógł pomarzyć o własnym biurku.
Pomieszczenie utrzymane było w, oczywiście, ciemnozielonych barwach. Tuż obok drzwi znajdował się kominek z czarnej cegły, a przed nim stały trzy skórzane kanapy, przy których znajdował się hebanowy stolik. Obok kominka Harry zauważył ogromną szafę, także z ciemnego drewna. Dalej na prostopadłej ścianie w idealnych odstępach znajdowały się trzy okna, aktualnie zasłonięte ciemnozielonymi kotarami. Przy ścianie o którą opierał się Harry stało potężne hebanowe biurko. Potter powstrzymał chęć przejrzenia szufladek się w nim znajdujących, z myślą, że Malfoy może wrócić w każdej chwili.
Obok biurka były ciemne drzwi, prowadzące prawdopodobnie do łazienki, a zaraz przy drzwiach stało wielkie łóżko z szmaragdową pościelą i ciemnymi zasłonami. Po obu stronach łóżka stała szafka nocna z tego samego drewna co wszystkie inne meble. Na ścianach tu i tam wisiały pochodnie, jednak było ich na tyle mało ze w pomieszczeniu panował półmrok.
Harry odepchnął się od ściany, o którą do tej pory się opierał, i powolnym krokiem zaczął przechadzać się po pokoju i jego wzrok przyciągnęły dwie szklanki z whiskey. Potter podszedł do stolika i wziął jedną z nich do ręki, obracając ją i przyjrzał się jej dokładnie. Po chwili wyciągnął różdżkę i zatoczył nad szklanką kilka okręgów i wymamrotał:
– Reprehendo Salutem.
To zaklęcie, którego używał niestety coraz częściej ze względu na swoją paranoję, sprawdzało wszelkie potrawy, napoje czy przedmioty na obecność niebezpiecznych substancji czy uroków.
Wokół naczynia pojawiła się biała aura. Nietknięte. Chłopak schował różdżkę i usiadł na kanapie ze szklanką w dłoni. Jeśli Malfoy nie robił sobie z niego żartów i naprawdę mają to zrobić, to zdecydowanie przydałoby mu się trochę alkoholu. Potter upił trochę trunku i rozluźnił się, czując jak whiskey spływa mu po gardle. Bał się tego, co rzekomo miało niedługo nastąpić. Harry nie był prawiczkiem, jednak jedyna osoba, z którą uprawiał seks, to Ginny – czyli dziewczyna. Wiedział, że był biseksualny już od dawna, jednak nigdy nawet nie całował się z innym chłopakiem, a co dopiero cokolwiek więcej. Czy naprawdę jego pierwszym miał być Malfoy?
Harry westchnął i drżącymi rękami przysunął szklankę do ust. Tym razem jednak nie wziął małego łyka, a wlał sobie połowę zawartości do gardła. Skrzywił się lekko, ale nie przestawał pić. Na trzeźwo wątpił, że byłby w stanie chociaż zdjąć koszulkę w obecności Malfoya.
Potter właśnie dolewał sobie whiskey, gdy nagle usłyszał skrzyp otwieranych drzwi. Chłopak zamarł i powoli odwrócił głowę w stronę wejścia.
* * *
Malfoy stanął przed drzwiami i położył dłoń na klamce, zbierając się na odwagę, aby ją nacisnąć. Wziął głęboki oddech i zamknął oczy. Miał prawo być, kurwa, niespokojny i zdenerwowany! W końcu za chwilę, jeśli Potter oczywiście jeszcze nie uciekł, spełni się jego wieloletnie marzenie. O przeleceniu Harry'ego fantazjował już na czwartym roku, oczywiście wtedy był to jego najściślej strzeżony sekret i za każdym razem, gdy masturbował się myśląc o Potterze, zalewała go fala zażenowania. Z czasem jednak przyzwyczaił się do tego i doszedł do wniosku, iż jego zainteresowanie Gryfinem wcale nie było powodem do wstydu. Chłopak był przystojny, a po wakacjach przed szóstym rokiem wrócił do Hogwartu jako zupełnie nowa osoba. Z wychudzonego, zaniedbanego chłopaka w za dużych ubraniach, zmienił się w wysokiego, dobrze zbudowanego z dopasowanym strojem. Kiedy Draco zobaczył go wtedy na peronie, natychmiastowo się zaczerwienił, spociły mu się dłonie a szczeka dosłownie opadła. Pansy, której powiedział o swoim żenującym crushu, naśmiewała się wtedy z jego reakcji całą drogę pociągiem.
A teraz Draco miał wejść do pokoju, gdzie siedział chłopak, o którym fantazjował przez ostatnie trzy lata, i nonszalancko go przelecieć? Niewykonalne, ręce już mu się trzęsły, a klamka wydawała się nagle wyjątkowo śliska
Jak zamierzał to rozegrać? Sam nadal nie wiedział. Wziął głęboki oddech i nacisnął klamkę. Postanowił, że pozwoli po prostu sprawom toczyć się własnym torem. Co ma być, to będzie. Otworzył drzwi i jego wzrok natychmiast skierował się w stronę jednej z kanap, na której siedział, widocznie przerażony, Potter. Malfoy zagryzł usta, aby powstrzymać się od śmiechu. Widok wystraszonego Harry'ego momentalnie przywrócił mu pewność siebie.
Patrzyli się tak na siebie przez chwilę, Gryfon nadal spanikowany, a Draco z dłonią na klamce. W końcu Ślizgon się opamiętał, szybko zamknął drzwi i podszedł do kanapy.
Harry spojrzał na niego szeroko otwartymi oczami i zaczął się odsuwać.
Malfoy po raz kolejny musiał powstrzymać śmiech.
– Przecież nie gryzę – powiedział, siadając obok i sięgając po karafkę.
Potter nic nie odpowiedział tylko podsunął swoją szklankę. Draco posłusznie napełnił oba naczynia i podał Harry'emu jedno.
Obaj w milczeniu powoli sączyli trunek. Kiedy szklanki były puste, Malfoy znowu dolał im whiskey. Tym razem Potter wypił całość duszkiem i od razu podsunął szklankę po dolewkę. Draco uniósł jedną brew, ale bez komentarza dolał mu alkoholu.
* * *
– Nie żartuj! – wydusił Potter, odrzucając głowę w tył i zanosząc się śmiechem. – Nie wierzę, że to zrobiłeś.
– Przysięgam! – zachichotał Malfoy, cały już czerwony na twarzy od śmiechu.
Harry odetchnął głęboko, powoli się uspokajając. Siedzieli już tu z dobre kilkadziesiąt minut, obaj wypili wystarczająco, aby poczuć się w swojej obecności swobodnie i jak narazie rozmowa się kleiła i było naprawdę przyjemnie. Potter dopił resztkę tego, co zostało w jego szklance i wyprostował się, spoglądając na chłopaka siedzącego przed nim. Draco bawił się swoim krawatem i nie zwracał uwagi na Gryfona. Harry przyglądał się blondynowi przez chwilę i doszedł do wniosku, że kiedy nie uśmiecha się szyderczo lub nie patrzy na kogoś z wyższością, to jest całkiem atrakcyjny i... uroczy. Potter obserwował jak Ślizgon ściąga z siebie krawat, który tak mu najwyraźniej przeszkadzał. Włosy opadały mu na oczy, nie były starannie ułożone tak jak zawsze, a rękawy koszuli miał podwinięte. Harry poczuł dziwne ukłucie w klatce piersiowej, kiedy Draco oderwał wzrok od krawata i ich spojrzenia się spotkały. W oczach Malfoya zabrakło typowej dla niego arogancji i chłodu, za to pojawiło się coś innego, czego Gryfon nie potrafił przyporządkować do żadnej emocji...
Zanim Harry zdążył nawet się zastanowić, Draco był już nad nim. Z bliska oczy Malfoya wydawały się jeszcze bardziej hipnotyzujące. Źrenice chłopaka powiększyły się, praktycznie całkowicie wymazując szarość i wtedy Potter już wiedział, co pojawiło się wcześniej w oczach Ślizgona. Pożądanie.
Niespodziewanie Draco pochylił głowę i nagle ich usta się zetknęły. Harry nie opierał się, wręcz przeciwnie, złapał Malfoya za kark i przyciągnął bliżej, pogłębiając pocałunek. Gryfon czuł, jakby temperatura w pokoju podniosła się o kilkadziesiąt stopni, poczuł uderzenie gorąca, spowodowane najprawdopodobniej alkoholem albo ustami Malfoya. Albo i tym, i tym. Kontynuowali pocałunek, gdy nagle Draco wsunął język do ust Harry'ego. W tym momencie wszystkie bariery, jakie powstrzymywały Pottera, zniknęły i chłopak pozwolił sobie zatracić się w doznaniach. Po chwili Malfoy nieoczekiwanie uniósł głowę, rozdzielając ich usta, ku niezadowoleniu Harry'ego.
– Chodźmy na łóżko – wydusił krótko Draco.
I to wyrwało Pottera z transu. Wszystkie obawy i nieśmiałość uderzyły w niego z prędkością światła, ale zanim Harry zdążył coś powiedzieć, blondyn już siedział na materacu, patrząc na niego wyczekująco.
Malfoy jest pijany – przypomniał sobie Gryfon. – Nie jest teraz do końca sobą, a jutro pewnie niewiele będzie pamiętał. I z tą myślą Harry w mgnieniu oka przeniósł się na łóżko, tym razem on nad Malfoyem, i pocałował go. Draco objął go całymi rękami i przyciągnął do siebie, ponownie wsuwając język w usta Gryfona.
Całowanie Malfoya było dziwne, ale niesamowicie przyjemne. Zupełnie inne niż całowanie Ginny. Harry nie wiedział czy to kwestia płci, czy tego, że osobą, z którą się całował, był pieprzony Draco Malfoy.
Nagle Ślizgon zdjął jedną rękę z pleców Pottera i zaczął grzebać w szafce nocnej. Po chwili wyciągnął z szuflady lubrykant i prezerwatywę i położył je obok nich na pościeli, po czym przerwał pocałunek i ściągnął swoją koszulę.
Harry szybko zdjął koszulkę i zabrał się za rozpinanie spodni najpierw swoich, potem zajął się tymi Malfoya. Potter przyjrzał się blademu ciału blondyna. Draco nie był bardzo umięśniony, jednak nie umniejszało to jego atrakcyjności. Wzrok Harry'ego przeniósł się na bokserki Ślizgona, w których zauważył zarys twardego już penisa. Nie był on wyjątkowo duży, ale to wystarczyło, aby Gryfon poczuł, jak jego członek drgnął. Potter oblizał usta i zerknął na Malfoya, szukając przyzwolenia na dalsze działanie, jednak Draco leżał tylko, płytko oddychając i zaciskając dłonie na prześcieradle. Harry nie wiedział do końca, co miał robić. Malfoy na pewno był dużo bardziej doświadczony niż on. Poza tym nawet nie ustalili, kto będzie na górze! Co jeśli zrobi coś źle? Gryfon zerknął na blondyna, który wyraźnie zaczynał się niecierpliwić. Jebać to – Harry postanowił robić to, co sam lubił i oddać władzę instynktowi. Nie czekając dłużej, ściągnął bokserki Ślizgona i objął dłonią jego penisa. Słysząc sapnięcie od strony Draco, zaczął poruszać ręką, dokładnie tak jak kiedy się masturbował, a kiedy Malfoy stęknął cicho, przyspieszył ruchy. Jak narazie wszystko wydawało się iść zgodnie z planem. Potter czuł jak jego penis twardnieje na widok nagiego blondyna. Kto by pomyślał, że Malfoy jest taki atrakcyjny – pomyślał Harry, z jedną ręką wciąż na penisie Ślizgona, a drugą próbując odpiąć spodnie. Draco, zauważając jego walkę z zamkiem, podniósł się do półsiadu.
– Ty jebany debilu – mruknął, zwinnie odpinając jego spodnie i ściągając je jednym ruchem razem z bokserkami.
Harry zaczerwienił się, ale alkohol nadal buzował mu w głowie, a jego penis się niecierpliwił, więc popchnął Malfoya na plecy i sięgnął po leżące obok prezerwatywę i lubrykant. Drżącymi rękami naciągnął kondoma na stojącego już penisa i wziął do ręki tubkę. Nigdy jeszcze nie używał lubrykantu. Ile powinien go nałożyć?
– Nad czym się, kurwa, zastanawiasz? – warknął Malfoy podnosząc głowę. – Po prostu go wsadź, Chryste.
Harry posłusznie wycisnął trochę żelu na dłoń i rozprowadził go wzdłuż penisa, następnie przystawiając go do wejścia drugiego chłopaka. Potter rzucił Draco pytające spojrzenie, aby upewnić się, że wszystko w porządku.
– Rusz się, Potter. Nie będę czekał wieczność.
Harry uśmiechnął się. Zdecydowanie wszystko było w porządku. Gryfon wziął głęboki oddech i pchnął biodra do przodu, gładko wsuwając swojego penisa do środka. Kiedy usłyszał jak Malfoy gwałtownie wciąga powietrze, znieruchomiał, chcąc dać chłopakowi czas na przyzwyczajenie się do tego uczucia. Gdy Draco już się rozluźnił, Harry powoli zaczął się poruszać, a słysząc jęki Malfoya, przyspieszył.
To było... niesamowite. Podobne do seksu z dziewczyną, ale jednak zupełnie inne. Mięśnie Malfoya zaciskały się wokół jego penisa, powodując całkowicie inny rodzaj przyjemności. Harry zagryzł wargi, starając się nie jęknąć i oparł dłonie po obu stronach blondyna, aby pogłębić ruchy. Kiedy usłyszał zduszony krzyk przyjemności Draco, wiedział, że dobrze trafił. Poczuł jak po plecach spływają mu kropelki potu. Nie wiedział, ile jeszcze wytrzyma, czuł, że powoli zbliża się do końca.
Przyspieszył raz jeszcze, starając się trafiać w prostatę Malfoya. Kiedy usłyszał, jak oddech drugiego chłopaka staje się coraz płytszy, ostatni raz pchnął biodrami i poczuł ciepło i mrowienie rozchodzące się po całym ciele. Wyciągnął penisa i złapał członka Draco, który nadal był twardy i zaczął poruszać dłonią wzdłuż członka. Malfoy jęknął głośno i nagle Harry poczuł spermę między swoimi palcami.
Gryfon opadł na pościel obok ciężko dyszącego blondyna i ściągnął prezerwatywę. Było niesamowicie. Potter miał nadzieję, że nie tylko on tak uważał. Zerknął na leżącego obok blondyna, który wyciągnął różdżkę i oczyścił ich obu oraz zdematerializował prezerwatywę.
Ich oczy się spotkały, jednak znowu Harry nie był w stanie nic z nich wyczytać. Co jeśli Malfoyowi wcale się nie podobało? Cholera, i teraz rozpowie każdemu, że...
– Niezły jesteś, Potter – usłyszał głos blondyna. – Ta sama godzina we wtorek?
Harry nie mógł wydobyć z siebie odpowiedzi, więc tylko kiwnął głową w oszołomieniu.
Malfoy uśmiechnął się lekko, po czym odwrócił się plecami i przykrył kołdrą. Potter siedział tak chwilę, zastanawiając się, co powinien zrobić. Miał zostać czy wyjść? Zerknął jeszcze raz na Draco, którego upojenie alkoholowe i orgazm najwyraźniej uśpiły. Gryfon stwierdził, że lepiej nie ryzykować i podniósł się z łóżka, pozbierał swoje rzeczy, szybko się ubrał, narzucił pelerynę niewidkę i po cichu opuścił sypialnię.
Sprawdził godzinę na zegarku. Dochodziło wpół do dwunastej w nocy. Kurwa, był u Malfoya ponad dwie godziny?! Co on powie Ronowi i innym chłopakom? Może nie byli oni najbystrzejsi, ale na pewno dodadzą dwa do dwóch i zasypią go milionem pytań. Jedyne na co mógł liczyć, to że już spali, co było mało prawdopodobne, w końcu mieli weekend. Harry westchnął ciężko, opuszczając jak najciszej się dało kwatery Ślizgonów i wyszedł na korytarz. Dzisiejszy wieczór był naprawdę... wyjątkowy. Poznał stronę Malfoya, o której nigdy nie sądził, że istniała. Moglo to być co prawda spowodowane ilością alkoholu, jaką Draco spożył, jednak Harry wypił zdecydowanie więcej od niego i mimo to miał nad wszystkim kontrolę. A seks... to dopiero było coś niesamowitego. Potterowi ulżyło, gdy okazało się, że Malfoyowi też się podobało i to na tyle, aby zaproponować drugie spotkanie.
Gryfon uśmiechnął się mimowolnie. Ciekawe, jak ta znajomość zaowocuje – pomyślał, wchodząc po schodach prowadzących do portretu Grubej Damy. Kiedy stanął przed wejściem do wieży Gryffindoru, zdjął pelerynę i schował ją do kieszeni.
– Spiritus Draconis – wyszeptał i ostrożnie przekroczył próg. Powoli, starając się stąpać jak najciszej, przeszedł przez pokój wspólny, w którym tylko jedna osoba odrabiała jeszcze lekcje i szybko wszedł po schodach.
Stanął przed drzwiami do sypialni i nacisnął klamkę. Skrzywił się, gdy drzwi zaskrzypiały, ale nie słysząc żadnych dźwięków ze środka, otworzył je szerzej i wszedł do środka. Nagle zapaliło się światło i Harry zauważył swoich współlokatorów uśmiechających się szeroko.
Oczywiście nie mogło być tak dobrze.
Potter zamknął za sobą drzwi i stanął na środku pokoju.
– Co to za nocne przechadzki? – zapytał Seamus sugestywnie, a reszta chłopaków tylko zaczęła się śmiać. Harry musiał działać szybko. Nie uwierzą mu, jeśli powie, że był w Pokoju Życzeń. Potter spojrzał na kolegę i puścił mu oko.
– Myślę, że dobrze wiesz — powiedział tylko, wywołując owacje reszty Gryfonów. Nagle Harry złapał kontakt wzrokowy z Ronem, którego mina wyraźnie mówiła, że to mu nie wystarczy i Potter jutro będzie musiał zdawać dokładne relacje. Brunet usiadł na łóżku, zasłonił kotary i westchnął cicho. Będzie musiał wymyślić naprawdę dobrą historię.
Szczerze mówiąc to nie miałam motywacji, żeby kontynuować to ff, bo nie cieszyło się zbyt dużym zainteresowaniem, ale po wielu wiadomościach z pytaniami czy będzie kolejny rozdział postanowiłam, że go napiszę. Postaram się, żeby rozdziały były właśnie tej długości (2500~ słow) aby wynagrodzić wam długi czas oczekiwania, ale nie ukrywam, ze ciężko jest pisać to opowiadanie. Jednak podejmę się tego wyzwania, bo to jedna z tych fabuł, które zawsze chciałam zobaczyć w ff, wiec pomyślałam, że sama je napisze:)
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro