Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

2.

Przyznaje, chciałam wstawić ten rozdział duuuzo wcześniej, ale wattpad nie pozwalał mi wklejać tekstu, a nie uśmiechało mi sie przepisywanie go...
Także łapcie drugi rozdział! Wiem, ze krótki, ale nie martwcie sie, trzeci i czwarty nadrobią braki!

Kiedy tylko Draco zamknął za sobą drzwi łazienki, oparł się o nie plecami i powoli osunął po nich na podłogę. Odetchnął głęboko i oparł czoło na skrzyżowanych ramionach, porzucając na chwilę maskę pewnego siebie, kpiącego Malfoya.
Serce nadal waliło mu jak oszalałe, a w uszach pulsowała krew.
Zrobił to. Złożył Potterowi ofertę, którą chciał złożyć mu od dawna.
Planował to przez całe wakacje i wreszcie mu się udało.
Na początku, gdy pomyślał o tym sposobie zaciągnięcia Gryfona do łóżka, uznał go za absurdalny.
Też mi coś, Potter się nie zgodzi!, myślał wtedy.
Jednak dzisiaj, kiedy zobaczył minę bruneta po tym, jak zrobił mu loda, był pewien, że Harry przystanie na jego propozycję. Nie oszukujmy się, homo czy nie, każdy facet poleci na Draco Malfoya, szczególnie po takim obciąganiu. Potter też w końcu ustąpi, wystarczyło dać mu trochę czasu do namysłu, a on sam przyjdzie do Draco.
Ślizgon uśmiechnął się pod nosem.
Wykonał dobrą robotę. Cholernie dobrą.

* * *

Harry tępo wpatrywał się w drzwi, za którymi zniknął Draco.
Walnął tyłem głowy o ścianę i syknął z bólu.
Cholerny Malfoy. Zawsze dobrze wiedział, gdzie uderzyć, poczynając od wyzwisk, a kończąc na... No, tym, co się wydarzyło.
Potter westchął i przymknął powieki. Jak do tego doszło? Jak do tego doszło, że pozwolił Ślizgonowi na to wszystko?
Teraz musiał wybrać. Dostał dobę.
Następnego dnia miał przyjść do blondyna, jeśli przystanie na jego propozycję.
A Harry był cholernie pewien, że przystanie.
Jeżeli Malfoy pieprzył się tak nieziemsko, jak obciągał, to oferta była nie do odrzucenia.
Ale to Malfoy!, przypomniał mu rozsądek, dając mentalnego policzka, i w dodatku chłopak!
Chłopak, który potrafi w ciągu kilku minut doprowadzić cię do orgazmu, odezwał się drugi, tym razem szyderczy głos, Takich rzeczy z własną ręką nie zaznasz. Co to za różnica czy facet, czy dziewczyna?
Gryfon pokręcił głową z rezygnacją i podniósł się z posadzki. Postanowił wrócić do dormitorium i narazie o tym wszystkim nie myśleć.
Tak bardzo chciałby móc z kimś porozmawiać, poradzić się. Niestety, to było niemożliwe.
Hermiona natychmiast upewniłaby się, że nie pójdzie do Malfoya, ze względów bezpieczenstwa – bałaby się, że Ślizgon coś planował i to wszystko było tylko podstępem.
Ron natomiast chyba dostałby ataku serca, a Harry wolał nie narażać swojego przyjaciela na coś takiego.
Nie, nie mógł nikomu powiedzieć. Decyzję musiał podjąć sam.
Cóż, pomyślał z rezygnacją i zażenowaniem, chyba i tak już ją podjąłem.

* * *

Harry stanął pod portretem Grubej Damy i mruknął pod nosem hasło. Kiedy obraz się odsunął, wcisnął dłonie w kieszenie i przekroczył próg. Natychmiast uderzyła w niego fala dźwięków – głośnej muzyki zmieszanej z głosami imprezujących.
– Harry przyszedł! – krzyknął jakiś piątoklasista.
Pozostali wrzasnęli radośnie, ktoś wcisnął mu w rękę butelkę piwa kremowego, ktoś inny usadził go na kanapie i wszyscy wrócili do zabawy. Wszyscy poza Potterem.
On siedział zamyślony z nieotwartą butelką w dłoni, tępo wpatrując się w kominek.
Nikt najwyraźniej nie zwracał na niego uwagi, impreza rozkręciła się wystarczająco nawet bez Harry'ego z czego, szczerze mówiąc, Potter był zadowolony.
Nie miał ochoty na rozmowy, żarty ani tym bardziej tańczenie.
Westchnął, po czym odstawił nienapoczęte piwo na stolik, po czym wstał z kanapy i przepchnął się między bawiącymi się Gryfonami.
Dotarł do schodów i niezauważony wszedł po nich, kierując się do dormitorium.
Przekroczywszy próg pokoju, natychmiast zamknął za sobą drzwi i rzucił zaklęcie wyciszające.
Odgłosy przyjęcia umilkły, a pulsujący ból w głowie Harry'ego zelżał.
Chłopak odetchnął z ulgą i położył się na łóżku, rozkoszując się ciszą.
Wreszcie mógł wszystko swobodnie przemyśleć, nie siedząc nago na posadzce w publicznej łazience lub na kanapie w hałaśliwym pokoju wspólnym.
Co tu jest do przemyślenia, po raz kolejny odezwał się ten głos, Zgódź się i tyle!
Brunet warknął i wcisnął twarz w poduszkę.
Gdyby to tylko było takie proste, do cholery!, pomyślał.
Przekręcił głowę tak, że teraz patrzył prosto na okno. Niebo już się zaróżowiło i słońce chyliło się ku zachodowi. Czasu coraz mniej.
Pójdę tam, stwierdził Harry, Co najgorszego może sie wydarzyć? Najwyżej później wycofam się z tej umowy.
Nie wycofasz – odezwał się znajomy głos, jednak Potter go zignorował.
Podjął już decyzję.
Jutro spotka się z Malfoyem.
Przekręcił się na plecy i spojrzał w sufit.
Dlaczego nie miał nikogo, kto mógłby mu doradzić, kiedy najbardziej go potrzebował?

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro