Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

Rozdział 7

(Tydzień przed wycieczką).
Przebudziłam się o 2.30 w nocy. Po odgłosach zza okna wywnioskowałam, że jest burza.
Chciałam zapalić światło, ale mi się to nie udało. Musiało nie być prądu. Próbowałam wstać z łóżka, ale nie mogłam. Nagle zobaczyłam jakiś Cień, który się do mnie zbliżał. Próbowałam uciec, ale nie mogłam. Cień podszedł do mnie...
Obudziłam się z krzykiem. To był tylko koszmar. Faktycznie za oknem szalała burza i była 2 w nocy. Może zaleje szkołę, chociaż wątpię. Włączyłam światło w pokoju i poszłam do kuchni napić się wody i wróciłam do siebie spać.
Obudziłam się o 6.30. Dalej padał deszcz. Zeszłam rano na śniadanie i się mama zdziwiła, że tak wcześnie wstałam. Na śniadanie były jajka sadzone.
Zrobiłam poranną rutynę.  Była 7.00. Za pół godziny wychodzę. Poszłam do pokoju i stwierdziłam, że poczytam sobie książkę.
Była 7.25. Poszłam upewnić się, czy wszystko mam co potrzebne i skierowałam się do drzwi. Wzięłam parasolkę i wyszłam. Szłam szybszym krokiem i do szkoły doszłam po 8 minutach. Przed wejściem otrzepałam parasol i zostawiłam go w takim stojaku na parasole. Pierwszy mamy angielski a potem wychowawcza.
Skierowałam się pod salę i przywitała mnie Lily.
-Wiesz, że Camila wiesz, która, taka z 3b-powiedziała.-Ponoć ma romans z Panem od historii?
-Serio?
-No serio, serio.
-A wiesz, że -kontynuowała Lily.-Dzisian mają dojść do nas bliźniaki?
-A ty skąd to wiesz?-spytałam.
-Podsłuchałam rozmowę naszej pani z dyrektorem.
Potem pogadałyśmy o jakiś rzeczach i zadzwonił dzwonek.
Pani weszła do klasy z jakimś chłopakiem i dziewczyną. Lily zarumieniła się na widok chłopaka.
-Drogie dzieci-powiedziała nauczycielka.-Dzisiaj doszli do nas nowi uczniowie. Przedstawcie się.
-Cześć, jestem Johepine, a to mój brat Archer.-powiedziała dziewczyna.-Przyjechalismy że stanu Kolorado.
-Siadajcie, tam gdzie jest wolne- powiedziała nauczycielka.
Reszta lekcji minęła nam spokojnie.
Po lekcjach zdziwiłam się,bo nigdzie nie było Nathana. Nie żebym za nim tęskniła, czy coś, ale trochę pusto w szkole było bez niebo. Spytam się Lily, ona napewno wie. Stała i patrzyła się na Archera jak na obrazek.
-Hej Lily!- powiedziałam.
-Boże nie strasz mnie, dziewczyno- odpowiedziała, na co się lekko zaśmiałam.
-Wiesz czemu nie ma Nathana w szkole?
- A po co ci to wiedzieć? Zakochałaś się?
Na te słowa się zarumieniłam. Ja go wcale nie kocham.
-Dobrze, że ja się nie zakochałam w Archerze.
-Ej!-wykrzykneła rumieniąc sie.-Ja go nie kocham!
-Ta, jasne, jasne- powiedziałam.-Do rzeczy, wiesz czemu nie ma Nathana?
-Skręcił nogę.
Skręcił nogę? Ale jak, kiedy? Szkoda mi go trochę.
- Wsumie dobrze mu tak- stwierdziłam i poszłam do szafki.
Po powrocie do domu, wzięłam się za odrabianie lekcji. Zadali nam strasznie dużo. Po 2 godzinach skończyłam. Zmęczona odrabianiem lekcji, poszłam na obiad. Po obiedzie poszłam do siebie i zasnęłam.

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro