Rozdział 14
Obudziłam się o 7. Lily jeszcze spała, a na dworze było jeszcze ciemno. Chwilę poleżałam i poszłam zrobić poranną rutynę, póki jeszcze wszyscy spali. Niestety, jutro wyjeżdżamy, ale wieczorem o 21. Dzisiaj mamy chyba iść do Smithsonian National Zoological Park. Dzisiaj założyłam spodnie cargo, jakiś podkoszulek i czarną bluzę. Kiedy wróciłam, Lily już wstała. Grzebała w telefonie.
-Idź zrobić poranną rutynę teraz, bo później będziesz czekać pół godziny- powiedziałam.
-Ok- odpowiedziała.
I poszła do łazienki. Ja zapaliłam światło i zaczęłam czytać książkę. Po pół godzinie Lily wróciła. Po chwili nauczyciele zaczęli nas budzić. Zdziwili się, kiedy zobaczyli, że my jesteśmy już ubrane. My zeszłyśmy na dół i zaczęłyśmy jeść. Ja nałożyłam sobie jajecznicy i nalałam zielonej herbaty, a Lily wzięła sobie kanapki z pomidorem i herbatę owocową. Po chwili dołączył do nas Nathan. Po pół godzinie niektórzy dopiero zaczynali jeść, a my już skończyliśmy. Nathan poczekał na swoich kolegów, aż skończą jeść, a my usiadłyśmy na kanapie.
-Drodzy uczniowie- to była nasza wychowawczyni.- Dzisiaj o 10 jedziemy do Smithsonian National Zoological Park. Będziemy tam około 2 godziny, potem jedziemy do jakiegoś fast fooda, a potem idziemy do Mauzoleum Abrahama Lincolna i będziemy tam godzinę, a na koniec idziemy do National Gallery of Art. Do pensjonatu wrócimy koło 20. Czy są jakieś pytania?
Nikt nie zadawał pytań. Była 8.30 i miałam jeszcze półtorej godziny wolnego czasu. Poszłam do pokoju po książkę i zaczęłam czytać. Nagle ktoś mi zabrał książkę. To był Nathan.
-Ej oddawaj mi książkę!- krzyknęłam.
-Bo co mi zrobisz?- droczył się ze mną.
Jeszcze przez chwilę się ze mną droczył i oddał książkę. Oczywiście książką była na innej stronie niż czytałam.
Była już za kwadrans 10. Postanowiłam się przyszykować do wyjścia. Przyszła do mnie Lily.
-Możemy już wyjść przed pensjonat- powiedziała Lily.
Wyszłyśmy przed pensjonat, nikogo nie było. Po niedługiej chwili zaczęli się zjawiać ludzie. Pani sprawdziła obecność i wsiedliśmy do autokaru. Pierw pojechaliśmy do zoo. Było nawet fajnie. Można było głaskać niektóre zwierzęta i brać na ręce węże i pająki. Potem pojechaliśmy do KFC. Ja zamówiłam sobie nuggetsty, frytki i colę. Po naszym obiedzie poszliśmy do Mauzoleum. Robiłam masę zdjęć dla mamy. A na koniec pojechaliśmy do galerii. Również zrobiłam masę zdjęć. Tam spędziliśmy najwięcej czasu. Po powrocie byłam padnięta. Szybko zjadłam kolację j poszłam do łazienki i poszłam spać.
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro