Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

ROZDZIAŁ III

          Po utracie najlepszego przyjaciela starałam się znaleźć nowego (ten debil Tegres nigdy nim nie zostanie), jednak za każdym razem, kiedy wychodziłam gdziekolwiek, na mój widok nagle ulice stawały się całe puste, bo wszyscy się mnie bali. I wtedy wkońcu zrozumiałam: zasada "In this world, it's KILL or be KILLED" jest błędna, przez nią traci się wszystkich.
          Wróciłam do tej zapchlonej dziury aka mojego domu, chwyciłam włócznię (chociaż trzymałam ją cały czas XD) i podeszłam do Tegresa z miną "I KILL YOU". On podszedł do ściany i usiadł opierając się o nią i śmiejąc się. Podeszłam i klęknęłam przed nim, a nasze twarze dzieliło kilka centymetrów (nie, nie miałam zamiaru go pocałować). On powiedział:
          - Wiem, że pewnie zamierzasz mnie zabić, ale jest coś, o czym powinnaś wiedzieć.
          - Słucham - odrzekłam obojętnie.
          - Kiedy porywałem Cię ze szpitala, miałem zamiar porwać dwie osoby: Ciebie i twoją siostrę bliźniaczkę.
          - CO?! - krzyknęłam. - WTF?! MAM SIOSTRĘ?!
          - Tak - odpowiedział ze spokojem. - Chciałem porwać was obie, ale kiedy podchodziłem do Undyne, czyli twojej siostry, przyszła wasza matka i zdążyłem wziąć tylko ciebie.
          - Dobrze, że chociaż ona nie miała porąbanego dzieciństwa.
          - Chciałem was porwać ze względu na waszego ducha walki i wykorzystać do obalenia króla.
          - To mnie nie obchodzi - rzekłam. - Jak ona wygląda.
          - Kto?
          - Undyne, debilu!!! Zachowujesz się jak jeszcze głupszy niż jesteś!!!
          - Wygląda dokładnie jak ty - odparł Tegres.
          - Dzięki. Wiesz co? - wbiłam  w niego włócznię. - Będziesz ostatnią osobą, którą zabiłam. Chociaż nie, został jeszcze Asriel.
          Wyjęłam z niego włócznię, a on osunął się na poplamioną krwią posadzkę. Założyłam kaptur i wyszłam z domu.
          Nikt jednak nie zwracał na mnie uwagi. Wszyscy biegali dookoła i krzyczeli "JESTEŚMY WOLNI!!! NIE MA JUŻ BARIERY!!!". Szybko zaczęłam zmierzać w kierunku wyjścia z podziemi. Większość potworów już wyszła. Zrobiłam sobie jednak własne przejście niszcząc kamienie za pomocą magii i włóczni.
          Wyszłam na szczycie jakiegoś pagórka. Moją skórę i łuski muskał wiatr, a na twarzy poczułam promienie słońca.
          - Teraz, na powierzchni, łatwiej będzie ci mnie znaleźć, Asriel. Jednak mi łatwiej będzie odnaleźć Undyne... - powiedziałam zaciskając palce na włóczni.
          - Jeśli szukasz Undyne, stoi tam - odezwał się za mną nieznajomy głos.
________________________

Hej, jak się podoba?

Mam pytanie. Chcecie aby następne rozdziały były pisane tylko z perspektywy Endyne czy z różnych perspewktyw?

I jak myślicie, do kogo należy ten głos?♡♡♡

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro