Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

rozdział 12

Kate weszła do szpitala dziś w świetnym humorze. Mimo, że to co się wczoraj wydażyło między nią a Harrym zmieniło całkowicie jej stosunek do bruneta to nie martwiła się tym. Nie ma czasu na to, żeby przejmować się tym, czy coś wypada czy też nie. 

W pokoju lekarskim spotkała kilka osób, które zastanawiały się nad jakimś nowym przypadkiem. Wśród nich był doktor Harrego - dr. Wilson. Kiedy tylko zobaczył Kate poprosił ją na słowo. 

- Ten chłopak z którym się zaprzyjaźniłaś..

- Harry?

- Tak właśnie ten. - Uśmiechnął się miło. - Czuje się dziś fatalnie. Daliśmy mu sporo leków i prawdopodobnie cały dzień prześpi, ale jego siostra nie mogła się dziś pojawić, dlatego chciałem prosić cię, żeby zajrzała do niego od czasu do czasu. Może praktycznie dziś wcale sie nie obudzi, ale gdyby jednak będzie zbyt słaby, żeby sobie poradzić sam.

- Oczywiście, nie ma problemu. Czy to coś poważnego? - Zapytała przejęta.

- Wczoraj przemęczył za bardzo swój organizm. Po powrocie miał skoki ciśnienia i bóle w klatce piersiowej. Obawialiśmy się, że może to zawał, ale naszczęście nie. 

- Co z jego nowotworem?

- Gorzej być już nie może, jeśli to cię pocieszy. - Powiedział cicho i poklepał ją po ramieniu. Kate przytaknęła anemicznie i oddaliła się zrobić obchód. 

Jej humor z każdą chwilą pogorszał się coraz bardziej. Mimo tego, że jej pacjenci czuli się dobrze, to ciągne się martwiła. Czuła tępy ból z tyłu głowy, który nie opuszczał jej nawet na chwilę. Co jakiś czas zaglądała przez szybę go Harrego, ale ten nie zdąrzył się wybudzić. Wyglądał pieknie, taki odprężony i młody.

Kate postanowiła zrezygnować ze swojego lunchu. Wzamian za to poszła do sali Harrego. 

Spojrzała na wszystkie monitory oceniając funkcje życiowe i kiedy stwierdziła, że wszystko jest w normie opadła na krzesło z głośnym westchnięciem. 

Obserowała ściącego chłopaka i odgarnęła mu włosy z czoła. Chciała zobaczyć jego piękne, błyszczące zielone oczy. Nie wyobrażała sobie już dnia bez niego, a to jest najgorsze, ponieważ w sytuacji Harrego każdy dzień może być tym ostatnim.

Nigdy nie wie czy przychodząc do szpitala rano nie dowie się, że chłopaka, którego zdąrzyła już obarczyć uczuciem, nie ma na tym świecie. Harry może umrzeć nawet dziś i nie można tego od siebie separować.

- Nie zostawiaj mnie. - Wyszeptała i złapała jego dużą i zimną dłoń w swoje. 

Kate nie wie ile tak siedziała i po prostu patrzyła na niego ucząc się na pamięć każdej rysy, każdego elementu jego twarzy. Zapalczywie pragnęła zapamiętać wszystko, co tylko była w stanie.

W pewnym momencie dostrzegła jak jego powieki trzepoczą. Po chwili całkowice je uniósł i ukazał Kate swoje zielone oczy patrzące jeszcze mglistyn, sennym spojrzeniem.

- Cześć, Kate. - Wychrypiał.

- Harry. - Powiedziała delikatnie i nachylając się nad nim delikatnie ucałowała jego policzek. 

- Czy mogę się napić? - Zapytał. Kate nalała do szklanki wody i podała mu ją. Chłopak przyłożył naczynie do ust i ugasił pragnienie. - Dziękuję. - Uśmiechnął się, co Kate odwzajemniła. 

- Jak się czujesz?

- Trochę lepiej, chociaż nadal lekko otumaniony. - Mówił jak dziecko.

Rozczulał ją dziś bardzo. Z leniwym, dziecięcym spojrzeniem dużych oczu i rozczochranymi loczkami wyglądał jak bardzo młoda wersja siebie. Nie był podobny do tego chłopaka, który ją wczoraj tak zawzięcie całował. Dzisiaj był Harrym, który sprawiał że jej serce rosło od samego patrzenia na niego. 

- Tęskniłam za tobą. - Powiedziała Kate i delikatnie głaskała dłonią jego włosy.

- Ja za tobą bardziej. - Udpowiedział i jego oczy znów zaczęły się przymykać w kolejnej fali ogarniającego go snu. 

- Śpij spokojnie, kochanie. 

Żadna wielka miłość nie umiera do końca. Możemy strzelać do niej z pistoletu lub zamykać w najciemniejszych zakamarkach naszych serc, ale ona jest sprytniejsza - wie, jak przeżyć.

***

ludzie mi tak podnoszą ciśnienie, niesamowicie. tylko za kudły i do parteru. 

buuuziaaaki! :* :* :* 

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro