Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

•56• Wszystko razem

Osiem lat później

-Patrz, Mickey! - moja córka pokazuje na ścianę - Mój tatuś to dla mnie namalował! - całe królestwo na jednej ścianie. Trzydzieści godzin pracy, dla dziecka, które za kilka miesięcy zmieni swój gust. Cholernie ją kocha.

- Ciężko jest z tobą konkurować - mówi Mike do Luka.

- Mój tatuś jest artystą! - mówi dumnie Vera - patrz! - pokazuje małemu swój obrazek - ja też będę taka artystką jak tatuś! - Luke uśmiecha się szeroko.

- Jestem lepszym ojcem od ciebie - mały Mickey podchodzi do dużego Mika i owija małe rączki wokół jego uda.

- Kocham cię - wszyscy się rozpływamy - Ale czy wujek Luke może też pomalować moją ścianę? - wybuchamy śmiechem, a Mike morduje mojego męża wzrokiem.

- Jasne młody, co byś chciał?

- Być księciem dla księżniczki - chyba szykuje nam się kolejna historia miłosna.

Do pokoju wbiega reszta naszych dzieci.

- Jane! - krzyczy Mickey i przytula swoją młodszą siostrę.

- Tato! - moje dzieci zdecydowanie wybrały swojego ulubieńca.

- Co się stało, Vi? - mamy dwie córki. Żadnego syna, Luke niestety musi to przeżyć.

- Jane nie chce się bawić w sklep. Pobawisz się ze mną? - byłam nie raz świadkiem gdy Luke prowadził koszyk dla dzieci po pokoju dziewczynek.

- Chyba nie mam wyjścia - bierze małą na ręce i zabiera do drugiego pokoju.

- Czy on kiedykolwiek i czegokolwiek im odmawia? - uśmiecham się.

- Jedyną osobą, której Luke umie odmawiać jestem ja - nagle słyszę jego głos z drugiego pokoju.

- Nikki! Wiesz, że to nie prawda - przewracam oczami.

- Za każdym razem gdy nasze dzieciaki od was wracają, nie mogą przestać opowiadać o Luku.

Nigdy nie wątpiłam, że będzie dobrym ojcem. Wątpiłam w naszą miłość, ale nie w to, że będzie kochał nasze dzieci.

- Przypominam, że to u was ostatnio się zabarykadowały i nie chciały wyjść - jesteśmy dobrymi rodzicami, ale przede wszystkim zakochanymi rodzicami.

Nie stawianie miłości na pierwszym miejscu jest w porządku. Jednak gdyby nie miłość, mogłoby nas tu dzisiaj nie być.

Kłócimy się czasem jak wariaci. Jednak nigdy nie robimy tego przy dzieciach. Zazwyczaj pracownia jest miejscem naszych największych wpadek czy przygód. Im dzieciaki są starsze tym więcej czasu chcą tam spędzać, jednak my też lubimy być tam sami we dwoje.

Możecie nazwać mnie złą matką, że czasem myśle o sobie, ale myśle o sobie wraz z moim mężem, a nie obcym facetem, który sprawia, że tracę wszystko na, co ciężko pracowałam.

Życie nie jest proste.

Małżeństwa nie są idealne.

Zakochanie nie jest wieczne.

To trzy prawdy, które dopadają dorosłych ludzi. Mnie dopadły wszystkie na raz. Poradziliśmy sobie z nimi raz, poradzimy sobie drugi.

Nasze życie nie polega na randkach na drugi koniec miasta, czy na szwendaniu się po barach. Jemy posiłek w domu, wychodzimy do parku, ale robimy to razem.

Możecie tego nie widzieć, ale drogą do sukcesu jest robienie wielu rzeczy razem.

Randki to nie codzienność. Chwile uniesień to nie miłość. Prawda to nie pieprzenie.

W pewnym momencie byliśmy przegrani, ale jedna przegrana to nie powód, żeby się poddać.

Luke kładzie się do łóżka i przyciąga mnie do siebie.

- Teraz mam domalować smoka - uśmiecham się od ucha do ucha, gdy on pociąga nosem po mojej szyi - Nie wie czy wiesz, ale spełniło się moje każde marzenie.

- Tak?

- Zostałem wielkim malarzem - obracam się w jego ramionach.

- Jesteśmy takimi prostymi ludźmi - przeczesuje ręka jego włosy - Wystarczyła nam miłość - całuje mnie w nos.

- To wcale nie jest takie proste, Nikki.

I nigdy o tym nie zapominajcie.

****
Kolejna historia za mną. Dziękuje za takie liczne zainteresowanie tą historią:)

Pisanie jeden historii na raz sprawia, że półtora miesiąca to mój maks i chyba przy tym zostanę.

Nie wiem co będzie następne, ani kiedy będzie, ale pewnie szybko coś się pojawi.

Dziękuje jeszcze raz:)

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro