Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

•51• Temat tabu

Nadszedł ten dzień gdy musiałam zmierzyć się z pracą.

Zrobił to.

On naprawdę rzucił swoją robotę w cholerę.
Miałam nadzieje, że nie zniszczy nas szukanie przez niego pracy albo trudność w znalezieniu jej.

Jest tu ze mną, bo dalej mi nie ufa. Siedzi w moim gabinecie czekając na mnie. Przyszliśmy przed moimi pracownikami, wcale nie po to, żeby kochać się w moim gabinecie. No dobrze, po to też.

Teraz znajduje się w pracowni, gdzie tworzymy i dzielimy się pomysłami.

- Wróciłaś - moje koleżanki z pracy mnie przytulają. Może powinnam stworzyć z nimi inną więź? Łatwiej było by to zrobić.

- I jesteś w ciąży - to mówi już Damon.

- Wróciłam i jestem w ciąży i chce zobaczyć co zrobiliście pod moją nieobecność - buzie się im nie zamykają, ale ja czuje cały czas wzrok Damona na sobie.

- Zostawiłaś męża? - szepcze do mojego ucha - I wpadłaś? Cholera, jak dobrze, że to nie byłem ja - mam ochotę go uderzyć.

- Możemy porozmawiać w twoim biurze? - zgadza się.

- O czym chcesz porozmawiać?

- Damon, nasza współpraca musi się zakończyć.

- Co do cholery? Niby dlaczego? Przecież nic się nie stało! - a wtedy drzwi od jego gabinetu się otwierają - Jeszcze tylko go tu brakowało. Ciesz się koleś, że cię nie pozwałem!

- Damon dostaniesz wynagrodzenie za ten miesiąc i porządną odprawę. Rozmawiałam też z ludźmi z branży...

- To bezpodstawne zwolnienie!

- Nie mogę ci ufać, Damon - czuje się pewniej gdy Luke tu jest.

- Głupia suka z ciebie - widzę jak Luke unosi już rękę.

- Nigdy nie mów tak do mojej żony, ani do innej kobiety. A teraz wynoś się gówniarzu - Luke otwiera mu drzwi, a ja opieram czoło o klatkę piersiową mojego męża - Dziękuje, Nikki.

- Przepraszam - szepcze w jego pierś.

- Mogło być gorzej - ten dzień postanawiam zrobić sobie jeszcze wolnym od pracy, więc wracamy do domu.

Gdy wracamy do mieszkania, Luke siada z laptopem na kolanach, a ja oglądam jakiś głupi program w telewizji.

- Kiedy masz wizytę u lekarza? - mówi tak po prostu.

- Co?

- Chciałbym pójść z tobą - nawet na mnie nie patrzy.

- Luke - siadam ze skrzyżowanymi nogami przodem do niego - Czy ty w ogóle chcesz tego dziecka?

- Kochanie, chce wszystkiego co dotyczy ciebie - obraca komputer w moją stronę - Oglądam właśnie różne pokoje dziecięce, ale chyba chciałbym sam pomalować ściany. Nie wiem, co o tym myślisz? Ale nie mówię tu o kolorze, a o jakiś wzorach, no wiesz - dotykam jego policzka.

- Tak po prostu przeszedłeś nad tym do porządku dziennego?

- Boje się, że skończymy tak jak twój brat i Lisa. Boje się, że będę złym ojcem.  Boje się, że dziecko nas zmieni, dlatego staram się o tym nie myśleć, Nikki.

- Co to znaczy?

- Przeraża mnie to, co zrobi z nami dziecko. W szczególności gdy będziemy oboje mieli prace.

Pocieram swój mały brzuszek dłońmi.

- Kocham gdy to robisz, gdy dbasz o tę małą fasolkę w sobie. Potrzebujesz czegoś?

- Ciebie - opieram głowę o jego ramie i zabieram jedną jego dłoń, żeby ułożyć ją na moim brzuchu.

- Będziesz dobrą mamą - zatacza kółka kciukiem na moim brzuchu.

- Nie nienawidzisz mnie?

- Jesteś moją żoną, Nikki.

- Czy chcesz tego dziecka? - pytam ponownie.

- Nikki...

- Prosta odpowiedź, Luke - nasze dłonie się zatrzymują.

- Będę dobrym tatą - obraca moją głowę w swoją stronę - Ale na początek chce być dobrym mężem, dobrze? - on się boi i to nas może zniszczyć - No i muszę znaleźć prace, żeby utrzymać moje dziewczyny - całuje mnie w czubek głowy - Wszystko będzie dobrze, Nikki - obejmuje go w pasie i wierze mu.

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro