•49• Zły na świat
- Nie chce cię budzić, Nikki, ale muszę iść do pracy - pochyla się na de mną i całuje mnie w czoło. Łapie go za szyje i przyciągam bliżej do siebie.
- Nie idź - pocieram nosem jego nos - Proszę nie idź - próbuje mnie od siebie odciągnąć, ale mu nie pozwalam.
- Wziąłem ostatni urlop, żeby po ciebie pojechać - nie podoba mi się to, że tak szybko wraca do naszej rutyny.
- Wracasz do pieprzonego łóżka, teraz - to on zazwyczaj tak mówi.
- Nikki - ciągnę go aż upada na mnie, ale szybko się podrywa - Dziecko - kładzie się obok.
- Jeśli wyjdziesz - przyciąga mnie do swojego boku.
- Daj mi się tylko przebrać, a wrócę do łóżka - mogę zachowywać się jak ktoś nieodpowiedzialny i powiedzieć, że nie potrzebujemy pieniędzy, ale nigdy nie chodzi o pieniądze.
- Minuta - wraca po trzech.
Nie spaliśmy wczoraj ze sobą. Mam na myśli, że nie uprawialiśmy seksu, a ja chce tego bardziej niż kiedykolwiek wcześniej. Rozbudził mnie gdy szykował się do pracy. Dlatego gdy tylko przyciąga mnie do siebie, moje usta dopadają jego szyi, a chwile później siedzę na nim okrakiem.
- Kochaj się ze mną - całuje go dalej po szyi, aż odnajduje jego usta. Sięgam do jego koszulki, a on pomaga mi ją zdjąć. Jestem bardziej zajęta całowaniem go niż on mnie. Sama, więc sięgam do swojej piżamy. Gdy ocieram się o niego gołymi piersiami..
- Nie mogę - mówi tak po prostu - Nie dam rady - ściąga mnie z siebie i wychodzi z łóżka - Za każdym razem gdy mnie całujesz, widzę was. Widzę ciebie oddająca jego pocałunki, ciebie uwieszonego na nim - zakłada na siebie koszulkę - Było ci dobrze, prawda? Wiem jak wyglądasz gdy jest ci dobrze i kurwa było ci dobrze z jakimś dzieciakiem! - zaczynam płakać - Ubierz się, Nikki - jest mi tak wstyd, że ledwo mogę unieść głowę do góry - Idę do pracy.
On mi tego nigdy nie wybaczy, prawda? Ja sobie tego nie wybaczę.
Dzwonię do Kate.
- Wróciłam - Kate wzdycha.
- Wiedziałam, że mu ulegniesz - kocham go tak bardzo, a i tak mu to zrobiłam. Może to ja nie zasługuje na niego?
- Czy możesz do mnie przyjechać?
Pół godziny później jako dwie ciężarne zajadamy się lodami na kanapie.
- Chciałam się z nim kochać, a on powiedział stop - chowam twarz w dłoniach - I to nie dlatego, że nasze życie jest takie beznadziejne, a dlatego, że widzi mnie z nim.
- Rozmawialiście co będzie gdy wrócisz do pracy?
- Zdaje się, że nie rozmawiamy o niczym - przytulam się do poduszki - Nie zapytał kiedy idę do lekarza, ani czy czegoś potrzebuje. Zapytał tylko o płeć.
- Nikki... - ściska moje ramie.
- Pamiętam jak opowiadałaś, że Mike nie chciał się z tobą kochać, bo bal się, że zrobi krzywdę dziecku albo jak dumnie machał swoim rodzicom przed nosem zdjęciami z usg. On nie zapytał o nic, Kate.
- Jest zdezorientowany.
- Albo po prostu nie chce być rozwodnikiem - ocieram ciepłą łzę - Może to dlatego, że wy nie jesteście małżeństwem? - patrzę na nią - Przepraszam, nie powinnam tak mówić.
- Wzięliście ślub z miłości - i co z tego? Gdzie to uczucie jest teraz.
- Przez te pięć miesięcy przed snem wyobrażałam sobie go jako ojca, czy jako mojego męża, który o mnie dba.
- Nikki, on jest w szoku.
- Nie był w zbyt dużym szoku, żeby oskarżać mnie o zdradę! Na litość boską, on ma trzydzieści dwa lata, nie może zachowywać się jak dziecko! - krzyczę.
- Wszystko będzie dobrze - chce w to wierzyć. Przytulam się mocniej do poduszki.
- A co z wami? - jestem złą przyjaciółką.
- Myśle, że to nie najlepszy czas, żebym opowiadała, co u nas - pociera swój siedmiomiesięczny brzuszek. Jest dumna i szczęśliwa. Całkowite przeciwieństwo mnie.
- Aż tak dobrze? - kiwa głową.
- Może się z nim rozwiodę i będziemy szczęśliwi? - to nie może być takie proste, prawda?
- Zazdrościłam ci kiedyś, wiesz? - nie wiedziałam.
- Już nie ma czego. Teraz to ja ci mogę zazdrościć - dziwie się, że mam jeszcze jak płakać.
- On cię kocha, Nikki.
- On nie chce tego dziecka, Kate. Nie każdy facet to prawdziwy książę na białym koniu.
Resztę dnia spędzamy na rozumowaniu o wózkach, nosidełkach i o pokoiku, który urządził Mike.
Zazdroszczę mojej najlepszej przyjaciółce. Jaką osobą mnie to czyni?
Tą samą, która prawie zdradziła męża.
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro