Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

•46• Co z nami?

Dziecko.

To sporo krążyło mi cały czas w głowie, a nawet doprowadziło z powrotem pod dom rodziców Nikki.

- Dzień dobry - chyba mam szczęście, bo natrafiłem na mamę Nikki - Czy jest w domu? - nie jest zdziwiona tym, że mnie widzi.

- Długo ci to zajęło - zawsze była bardziej przyjacielska od mojej mamy - Poszła z dziewczynkami do parku, tego co zawsze cię zabierała gdy przyjeżdżaliście - wiem dokładnie o czym mówi.

- Dziękuje - czuje się jak głupi nastolatek, który przeskrobał sobie u dziewczyny, a tak naprawdę to o wiele więcej.

Nie zajmuje mi dużo czasu znalezienie jej. Siedzi w piaskownicy wraz z dziewczynkami. Siadam obok, a ona aż podskakuje.

- Czy to jest moje dziecko?

- Za kogo ty mnie masz, co? - odpowiada nie zaszczycając mnie nawet spojrzeniem.

- Za kogoś kto mnie prawie zdradził - obraca głowę w moją stronę.

- Nie mogę spojrzeć przez to w lustro. Przepraszam, tak Luke, przepraszam za to, że usta innego faceta wylądowały na moich, że inne ręce dotykały mojego ciała - zaciskam dłonie na piaskownicy - Przepraszam za to. Ty mi tego nigdy nie wybaczysz, ale możesz uwierzyć, że ja sobie też. Ty też mnie skrzywdziłeś - tylko to robimy.

- Wróć ze mną do domu - oznajmiam, nie proszę.

- Spójrz na nie - wskazuje na dzieci swojego brata - Są cholernie nieszczęśliwe, bo ich siebie nie kochają. Musza oglądać ich z nowymi partnerami albo kłócących się o prawa do nich. To nie trwać od czasu rozwodu, ale od lat. Nie zrobię tego mojemu dziecku.

- Naszemu dziecku.

- Och, dzisiaj wierzysz, że to twoje dziecko? Rozmawiałeś z Kate? Potrzebowałeś zapewnienia?

- Nie ufam ci - prycha.

- A ja nie ufam tobie. Zniszczyłeś mnie. Najpierw dałeś mi wszystko o czym mogłam marzyć, a potem mnie zniszczyłeś.

- Wróć ze mną do domu - nasze spojrzenia się krzyżują.

- Po co? Nie mogę cały czas z tobą walczyć, bo tutaj teraz chodzi o coś więcej. W związkach małżeńskich nigdy nie chodzi o miłość do dzieci. Ona jest bezwarunkowa. Nikt o tym nie mówi, ale żeby małżeństwo przetrwało musisz kochać swoją drugą połówkę bardziej od dzieci - dalej na mnie patrzy - Wiem, że to brzmi szalenie i samolubnie, ale taka jest prawda, Luke. Musisz kochać drugą osobę tak mocno, że gdy dzieci wyjdą z domu ty nie poczujesz się w nim obco albo co gorsza, żebyś nie poczuł się tak przy dzieciach. Nie chce kogoś kto kocha mnie dlatego, że jestem w ciąży, chce kogoś kto kocha mnie pomimo tego, że nie mogę w niej być - chce otrzeć jej łzę, ale ona się odsuwa.

- Wiem, że masz racje, ale, żeby tak się stało musisz wrócić do domu.

- Nie myśl o mnie źle. Będę kochać nasze dziecko tak mocno jak potrafię, a nawet bardziej, ale nie chce, żebyś ty kochał mnie tylko dlatego, że kochasz nasze dziecko - patrzy mi w oczy - Wybiorę siebie, kosztem rodziny dla mojej córki - nie mogę się powstrzymać i dotykam jej brzucha.

- To dziewczynka? - kiwa głową i sama ociera swoje łzy.

- Czy ty mnie w ogóle słuchasz? - teraz to ja kiwam głową - Nie będę z tobą ze względu na dziecko. Właśnie dlatego ci nie powiedziałam.

- Wróć ze mną do domu.

- Ciociu! Jestem głodna - Nikki uśmiecha się mniej lub bardziej szczerze.

- Więc chodźmy do domu - dziewczynki uśmiechają się do mnie.

- Wujku, pójdziesz z nami? - patrzę na Nikki.

- Tylko jeśli wiesz, że to dziecko jest twoje - chce złapać ją za rękę, ale ona się wyrywa - Jesteś moim mężem, Luke - nienawidzę gdy to mówi.

- Chętnie zjem z wami obiad - a potem zabiorę ją do domu.

Może wtedy dotrze do mnie, co się dzieje.

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro