Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

•43• Nasze dzieci

Wkurzał mnie gdy nie sprzątał po sobie, gdy wszędzie było go pełno, a zarazem nie było go nigdzie. Teraz łapie się na tym, że chce ułożyć jego rzeczy w szafie czy szukam na podłodze jego skarpet czy krawatów, ale chyba najgorszy jest jego brak w łóżku.

Znacie to uczucie gdy może nie jesteście już z kimś tak blisko jak byliście, ale i tak wiecie, że zawsze byłby dla was?

To właśnie miałam z moim mężem.

Jestem od zdała od niego o całe cztery i pół tysiąca kilometrów i jestem na niego wściekła o to co nam zrobił, ale zarazem potrzebuje go. To czyni nas zakochanych czy toksycznych?

Trzymam telefon w ręku i chce usłyszeć głos najbardziej wkurzającej osoby na świecie.

Możecie nie doceniać tego co macie, możecie zrobić wszystko, żeby to stracić, ale zawsze pozostaje nadzieja, że druga strona zawalczy, że ktoś nie pozwoli upaść ci na dno.

Dłoń mi się trzęsie. Chce usłyszeć jego głos, ale zarazem nie chce. Chce, żeby tu był, ale nie wiem, który z nich mi się pokaże. Mój mąż ma dwie strony, staram się kochać obie, ale nie potrafię być w obu zakochana.

Dzieciaki Cada znowu są u mojej mamy w domu. Za każdym razem gdy patrzę, co oni zrobili ze swoim życiem, wiem, że nie chce taka być, ale brakuje mi siły, żeby coś z tym zrobić.

Wybieram numer.

Rozłączam się.

Wybieram numer, a wtedy podbiega do mnie córka mojego brata.

- Ciociu! - sadzam ją sobie na kolanach.

- Co jest moja droga? - zauważam w jej oczach łzy.

- Chce, żeby tatuś wrócił do domu - sama się rozpłacze - Dlaczego moi rodzice nie mogą być razem? - dzieci z rozbitych rodzin rozumieją więcej - Chce tatusia!

- Wiesz, że tata cię bardzo kocha, prawda? - mała nie reaguje, bo zaczyna mocno płakać.

Wtedy dostrzegam mój telefon. Nie rozłączyła  się, o cholera! Odebrał!

Podnoszę telefon do ucha.

- Nikki - nienawidzę tego jak wymawia moje imię - Co się tam dzieje? - słyszę hałasy z jego biura, to takie typowe - Nikki.

- Proszę...

- O co mnie prosisz, Nikki? - teraz nie mogę powstrzymać łez.

- Przestań wypowiadać moje imię.

- Dzwonisz do mnie, potem się nie odzywasz, a potem na mnie krzyczysz.

Decyduje się na coś prostego i bardzo oskarżycielskiego.

- Kiedy prześlesz mi papiery? - to jest właściwie pierwsze co przychodzi mi do głowy.

- To jest to czego chcesz? - jest wściekły, nie trudno to wyczuć.

- A ty? - ocieram łezkę małej, a ona przytula się do mojej piersi.

- A spoliczkujesz mnie ponownie? - on nie żartuje - Słuchaj, mam zaraz zebranie i nie mogę rozmawiać - oczywiście - Zadzwonię do ciebie później, co ty na to? - dziwie się, że po prostu mi tego nie oznajmia.

- Nie. Zajmij się pracą - po co w ogóle do niego zadzwoniłam? Po prostu się rozłączam.

Czy wole, żeby moje dziecko miało ojca i nie rozumiało dlaczego jego rodzice nie są razem?
Czy wole, żeby moje dziecko nigdy nie poznali ojca? Wyjadę na drugi koniec świata, rozwiodę się z nim stamtąd, nawet jeśli miałby to być rozwód z mojej winy i nigdy tu nie wrócę.

Gdy wprowadzaliśmy się do mieszkania

- Wiem, że jest małe, Nikki - czy trzy pokoje to mało? - Kiedyś kupię nam dom, obiecuje - rozglądam się po naszym wspólny mieszkaniu, które kupił tylko on. Nie zarabiam jeszcze wystarczająco  pieniędzy, żeby móc się dołożyć.

- Luke, to jest aż za nadto - wchodzę do dodatkowe pokoju, z którego zrobimy biuro.

- Kiedyś to będzie pokój dziecięcy - owija swoje ramiona dookoła mnie i przyciąga blisko do siebie - Ile chcesz mieć dzieci, Nikki? - jego dłoń ląduje na moim brzuchu.

- Dwójka by mi wystarczy - pociera nosem moją szyje.

- Wystarczyłaby tobie? A kto byłby ich ojcem? - przygryza moje ucho, a ja mocniej się w niego wtulam.

- Jest taki jeden facet - mówię z uśmiechem - Właśnie kupił dla mnie mieszkanie, nie wiem czy mógłbyś z nim konkurować.

- Chodzi tylko o mieszkanie? - przechodzą mnie ciarki.

- I też chce dwójkę dzieci - śmieje się prosto do mojego ucha - jakieś predyspozycje co do płci?

- Będę tak samo szczęśliwy z chłopca jak i dziewczynki, bo będzie nasze - obracam się w jego ramionach - Mały domek na przedmieściach Filadelfii. Będę uczył je grać w bejsbol albo w cokolwiek innego zapragną.

- Mówiłam ci już jaką jestem szczęściarą, że cię mam? - jego dłonie przenoszą się na mój tyłek.

- Nie jestem facetem, który kocha połowicznie. Mogę cię dążyć każdym rodzaje miłości na raz, Nikki.

- To znaczy? - to są chwil gdy oboje wiemy, że to on jest starszy.

- Nie będziesz ciężarną, która będę chciał zamienić na chudą blondynkę.

- Obiecujesz? - dotyka czule mojego policzka.

- Nie muszę ci tego obiecywać, ty to wiesz.

A potem po raz pierwszy kochaliśmy się w naszym mieszkaniu.

Łzy nie przestają lecieć.

Gdzie jest ten facet?

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro