•34• Żona kontra żona
* ucięło końcówkę, doczytajcie!
W tej chwili żałowałam, że nie byłam ubrana odpowiednio. Mógł mi powiedzieć o tym, co zaplanował. Moje zwykle jeansy i koszulka zwisająca z jednego ramienia, plus spięte włosy. Mogłam nie wyglądać tak szykownie jak Elena. Nie mogę zaprzeczyć temu, że jest ładna, ale wygląd to nie wszystko. Przynajmniej miałam taką nadzieje.
Jest coś takiego, że gdy obracasz się w pewnym towarzystwie, robisz wszystko, żeby się do niego dopasować. Zmieniają się twoje priorytety i nawet sposób myślenia. Gdy jestem tutaj nie jestem wystarczająca i przede wszystkim nie jestem sobą. Luke nie do końca to rozumie. Boje się, że on kiedyś zapragnie tego wszystkiego.
- Wygramy - szepcze na moje ucho. Chce wygrać go i nasze życie.
- Jesteś tego pewna? Wiesz ja bywam tu co tydzień, właściwie jesteśmy tu cały weekend - przez 'my' ma na myśli ją i mojego męża?
- Kochanie, grajmy - Marcus nie ma pojęcia co się wokół niego dzieje. Nie sadze, żeby go to w ogóle obchodziło.
Luke postanawia wykonać pierwszy zamach. Mam nadzieje, że on tutaj nie konkuruje z Marcusem. To nie tak, że mąż Eleny nie jest przystojny, bo jest, ale nie umywa się do mojego faceta. Z resztą nikt się do niego nie umywa. Jestem dumna z tego, że nie tylko ja tak myśle, ale zarazem przerażona.
Nigdy nie widziałam jak on gra, ale chyba jest dobry skoro pierwszy dołek zalicza za jednym strzałem. Spędzał tu całe weekendy, w ogóle nie powinno mnie to dziwić. Marcus robi dokładnie to samo, a Elena urządza szopkę i rzuca się na niego. Patrzę na Luka i zastanawiam się czy liczy na to samo.
Teraz przyszła kolej na nas. Właściwie to na mnie. Patrzę na Luka nie chce tego spieprzyć, ale... robię to. Za pierwszym razem w ogólnie trafiam w piłeczkę, jednak za drugim w końcu mi się to udaje. Nie jest to dobre, ale jestem tu pierwszy raz. Elena pokonuje mój strzał bez problemu i pokazuje mi dumny uśmiech.
- Jest w porządku - nie potrzebuje zapewnień o tym.
- Pokaż mi - zaciskam usta. Zawsze chce być najlepsza, a gdy chodzi o niego... zawsze pozostaje ułamek niepewności. Luke owija swoje ramiona dookoła mnie.
- Hej, to oszukiwanie! - pieprz się Elena. To, że twój mąż cię nie dotyka nie znaczy, że mój jest taki sam.
- Elena, cicho - Marcus podchodzi do niej i stanowczo owija ramiona dookoła niej.
- To tylko niewinna gra - słyszę jak mówi do niej.
- Ugnij kolana, weź zamach, pomyśl o celu - to działa. Nawet jeśli celem nie do końca jest wygranie w tę głupią grę.
Tym razem wychodzi mi lepiej.
- Udało mi się! - tym razem rzucam się na jego szyje. Jego nos sunie po mojej, a usta lekko całują.
- Chociaż coś - ile ta dziewczyna ma lat? Czasem gubię się w tym ile ci ludzie w tej firmie ich mają.
- Słucham? - nienawidzę tego klubu.
- Słyszałam, że często zdarza ci się spalać obiady - co do kurwy - idealna pani domu, nie jest idealna - obracam głowę do Luka.
- Skończ, Elena - czyżby mój mąż miał więcej tajemnic?
- Podobno jesteś też zimna - co kurwa - i trochę też przytyłaś - co jedno gówno ma wspólnego z drugim? - To już tylko moja opinia - uśmiecha się - Długie wieczory po za domem, weekendy tutaj...
- O czym ona mówi? - pytam mojego męża.
- Może nie zdradził cię fizycznie, ale zdecydowanie emocjonalnie - och, zna takie mądre słowa?
- Nie pieprzycie się? - co do cholery, Marcus? - Byłem pewien, że się pieprzycie! - i nic go to nie obchodzi? - Facet, zabrałeś mi jej upierdliwy tyłek z głowy - wszyscy wiedzieli?
- Mógłbyś kurwa szanować swoją żonę - Marcus przybliża się do niego.
- Tak bardzo jak ty to robisz? - uderza go dłońmi w pierś - Nie jestem ślepy, ale muszę przyznać, że ty tak - co tu się dzieje? - Moja żona ostatnio opowiadała o tobie koleżankom, jaki jesteś fantastyczny! Chciało mi się śmiać, co jest fantastycznego w kimś kto zdradza? A teraz okazuje się, że ty nie zdradzasz, a marnujesz na nią czas. Ty jesteś skończonym idiotą - nie wiem co to powoduje, ale Luke uderza go pięścią w twarz.
- Jesteś skończonym dupkiem, Marcus - Marcus wybucha śmiechem.
- Chociaż gdy chce pieprzyć po prostu to robię! - to nie jest świat dorosłych. Luke uderza go jeszcze raz. Wtedy Marcus postanawia mu oddać.
- Powiedz jej, że jej nie kochasz! No powiedz! - co do cholery? - Luke powiedz swojej żonie prawdę jak bardzo cię męczy! - nie zastanawiam się dwa razy. Odchodzę stamtąd.
- Nikki! - goni mnie, więc zaczynam uciekać - Nikki! - akurat podjeżdża taksówka, ale ob łapie mnie za ramie.
- Nigdy więcej mnie kurwa nie dotykaj! - wyrwam mu się - Nigdy! - wsiadam do taksówki i odjeżdżam.
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro