Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

•31• Mój pocałunek

Wracam zmęczona po pracy. Mieliśmy dzisiaj prawdziwą burze mózgów, co do nowej kampanii. Od razu wiem, że jest w domu, bo na kanapie leży jego krawat, a pod nogami mam jego torbę. Znajduje go w jego pracownicy.

- Hej - mówię cicho, ale on od razu obraca głowę w moją stronę. Jego oczy promienieją, ale nie wiem czy na widok mnie czy z powodu jego pasji.

- Chodź tutaj - podchodzę do niego, a on obraca nas przodem do sztalugi i po chwili zmienia płótno - Zmęczona? - szepcze do mojego ucha.

- Trochę - wtulam się w jego plecy - wcześnie wróciłeś.

- Jest prawie ósma wieczorem, Nikki - może to ja straciłam poczucie czasu - Chciałem, żebyś coś wspólnie namalowali, ale to może zaczekać - mocniej się w niego wtulam.

- Zrobiłbyś mi coś do jedzenia, a ja wezmę prysznic, proszę?

- Jakieś bardziej sprecyzowane żądania, kochanie? - uśmiecham się do niego.

- Właściwie to zjadłabym sałatkę, jeśli kupiłeś to o co cię prosiłam to.. - Luke się krzywi - Zapomniałeś o zakupach? - o to proszę państwa mój mąż, którego wszyscy znacie. Brudne skarpety, koszulki polo i dziurawa pamięć.

- Weź kąpiel, a ja pobiegnę do sklepu - chociaż tyle dobrego.

- Malowałeś - mówię.

- Nikki, mogę to skończyć kiedykolwiek - miał zrobić zakupy jeden jedyny raz i oczywiście zapomniał - Wyślesz mi esemesem listę? - szukam po pokoju jego telefonu. Oczywiście, że leży przy oknie. Pokazuje mu niewyświetlonego esemesa, w którym przypominałam mu jeszcze o zakupach.

- Proszę tu masz wszystko - całuje mnie w czubek głowy.

- Dwadzieścia minut?

- I ani minuty dłużej! - cmokam go w policzek i idę do łazienki. Może kąpiel dobrze mi zrobi.

Luke zawsze był zapominalski, więc przez ostatnie kilka miesięcy nawet go o nic nie prosiłam, a gdy dzisiaj już to zrobiłam... Nie zamierzam o tym myśleć, w końcu poszedł do tego sklepu, tak? Liczy się efekt końcowy.

Dwadzieścia minut później wychodzę z łazienki i idę go poszukać. Może już wrócił,a może nie. O dziwo znajduje go w kuchni gdy wkłada jakieś pokrojone rzeczy do miski.

- Przepraszam, że zapomniałem - już mnie to nie obchodzi. Za długo kłóciliśmy się o gówno, żeby znowu to zrobić.

- Każdemu się zdarza, nie? - siadam przy stole, a chwile później mam przed sobą miskę z moją ulubioną sałatką - Jestem głodna jak wilk!

- Zjesz w pracowni, a ja dokończę malowanie? - to może wam się wydawać głupie, ale to dużo znaczy dla ludzi, którzy niedawno spędzali cały czas osobno. Wstaje wraz z moją miską i idę do jego azylu.

- Ty nie jesteś zmęczony?

- Wszystko o czym mogłem dzisiaj myśleć w pracy to malowanie. Malowanie to malowanie tamto. Niedokończona linia, źle zabezpieczone płótno. Byłem trochę jak nakręcony, więc.. - szkoda, że ja go tak nie kręciłam przez ostatni rok. Muszę przestać o tym myśleć.

- Zaraz zacznę być zazdrosna o twoje sztalugi - Luke wybucha śmiechem, a potem podchodzi do mnie.

- Nie przywitaliśmy się właściwie - nie macie pojęcia jak to kochałam.

Rok naszego związku

- Kate! Tyle razy ci powtarzałam... - ona już mnie nie słucha, bo obserwuje przyjaciół Luka na drugim końcu pokoju.

Jesteśmy na kampusowej imprezie. Chłopaki przyszli do starych znajomych. Minęliśmy się tylko na chwile jakiś czas temu.

- Ale on jest cholernie... - nie jest jej dane dokończyć, bo nagle pojawiają się obok nas.

Uwaga Kate od razu skupia się na Miku. Luke tylko patrzy na mnie i nic nie mówi.

- Ktoś tu nie przyszedł się przywitać - uśmiecham się nieśmiało. Dalej nie wierze, że ten facet jest mój. Wybrał mnie z pośród tłumu dziewczyn. Chociaż to może złe określenie, tego dnia było pusto na przystanku. On jest dorosłym facetem ze światem u swoich stop. Ja jestem niespełna dwudziestoletnią dziewczynką.

- Hej - mówię nieśmiało. Onieśmiela mnie. Jest wszystkim czego pragnę, ale nawet po roku dalej czuje motylki w brzuchu.

- Tylko hej? - mówi robiąc krok w moją stronę. - Nikki, od dwóch godzin czekam aż mnie pocałujesz - bierze moje ręce i zaplata dookoła swojej szyi - ale nie sądzę, że jestem w stanie dłużej wytrzymać - przyciąga mnie bliżej do siebie.

- To dlaczego ty tego nie zrobiłeś? - uśmiecha się w ten sposób, który sprawia, ze każda dziewczyna się rozpływa.

- Kochanie, jesteśmy w tym razem, lubię gdy czasem wykazujesz trochę inicjatywy - staje na palcach, żeby dosięgnąć jego ust.

- Kocham cię, Luke - szepcze w jego usta, a on zaciska dłonie na moich biodrach.

- To cholernie dobrze, bo ja kocham cię tak mocno, że nie sądzę, że przeżyłbym bez ciebie - ociera się swoimi ustami o moje - ani twoich pocałunków - nie całuje mnie, czeka aż ja to zrobię.

On sprawia, ze czuje się idealna, piękna i przede wszystkim niepokonana.

- Co to znaczy właściwie? - pytam go.

- To znaczy, ze chce czuć twoje usta na swoich, kochanie - nie zmienił się tak bardzo. Gdy jest taki wiem, że mnie kocha, a może nawet jest we zakochany?

- Musisz poprosić - droczę się z nim.

- Nie zamierzam prosić o coś co należy do mnie - i tak mnie nie całuje - ale... - nie daje mu dokończyć, bo rzucam się na usta faceta, którego znam w każdym calu. Znam faceta, który stoi dzisiaj przede mną. Nie tego, który wychodzi do pracy czy w niej jest i to nas może kiedyś zgubić.

- I takie pocałunki widzę codziennie, Nikki - chichocze przy jego policzku gdy szepcze do mojego ucha.

Właśnie poczułam się jak studentka drugiego roku i tylko on sprawia, że to możliwe.

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro