Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

•3• Czar pracy

Po godzinie już jestem znudzona, a po dwóch podpita. Te wszystkie nudne cyferki i starzy faceci z młodymi żonami. Siedzę sama przy stoliku i uśmiecham się sztucznie do wszystkich zgromadzonych. Właśnie dlatego nie lubię tutaj przychodzić.

Po godzinie Luke uznał, że czas na ploteczki z biura, a po półtorej narzekał z asystentką swojego szefa na ich szefa. To było za dużo.

- Co z tego, że przyszłaś wcześniej jak i tak wyglada jakbyś przyszła tylko na drinka - zjadłam kolacje, po prostu alkoholu wypiłam więcej.

- Przepraszam, że mnie to nudzi - siada na krześle obok mnie i obraca do mnie głowę.

- Zdecydowanie wole gdy tu nie przychodzisz, przynajmniej nie wyglądam wtedy jak kretyn - prycham.

- Dopiero narzekałeś, że nie przychodzę.

- Zrobiłaś to specjalnie, żebym więcej cię nie męczył - miałam odwrotny plan, ale coś po drodze przyprawiło mnie o odruch wymiotny.

- Kocham cię - mówię i ściskam jego kolano - ale to nie jesteś ty - jego zmarszczka pomiędzy brwiami się powiększa.

- A kim ty jesteś, co? - jego oskarżenie nie boli. W przeciągu ostatniego roku często pytał mnie o to kim jestem, a ja przez cały rok ani razu nie odpowiedziałam, że jego żoną. Moje intencje dzisiaj nie były czyste, co potwierdziła długość mojej próby bycia lepszą żoną.

- Jestem tu dla ciebie - tym razem to on prycha.

- Jesteś tu, bo znudziła cię twoja praca i potrzebowałaś nowej rozrywki - to boli gdy tak mówi - Jedź do do domu, przyjadę kiedy to się skończy - powstrzymuje się przed łzami. Po prostu kiwam głową - Przy okazji odpowiem na pare pytań, co stało się mojej idealnej żonie tym razem - czy ja też mogę mieć do niego pretensje o dzisiejszy wieczór? I o każdy piątek od dwóch lat?

Wracam do domu i zdejmuje sukienkę, którą ubrałam dla mojego męża. Siadam w bieliźnie na łóżku ponownie tego dnia przeglądając się w lustrze. Czy to możliwe, że on mnie już nie kocha? Czy możliwe jest, że straciłam nas gdzie pomiędzy pogonią za karierą, a rodzinnymi obiadami u niego w domu?

Ubieram się w jego koszulkę, jeszcze z czasów gdy nie nosił koszul czy polo i idę do kuchni nalać sobie kieliszek wina. Piątki zawsze sprowadzają do zbyt dużej ilości alkoholu.

Wraca dwie godziny później. Od razu rzuca krawat na pierwszą wolną powierzchnie i to samo robi z marynarką. Nie odzywa się do mnie słowem, co jedyne ścisza mi telewizor i dopija mój kieliszek wina do końca.

- Chodźmy spać - mówi obojętnie. Kręcę głową.

- Chyba tu dzisiaj zostanę.

- Ta kanapa jest ładna, ale niewygodna, sama tak mówiłaś - nalewa sobie kolejny kieliszek wina. Zazwyczaj na imprezach firmowych wypija tylko lampkę szampana.

- Jest okej - opieram brodę o kolana. Gdy on rozpina kolejne guziki koszuli. Nawet nie wiem już jaki kanał oglądałam.

- To ja też zostanę - kręcę głową.

- Jesteś zmęczony, to był długi tydzień, przyjdę potem.

- Gdy ja będę kurwa wychodził - to prawda.

- Jutro sobota - mówię najbardziej oczywistą rzeczna świecie.

- Idę grać w golfa - tak wyglądają nasze rozmowy, krótkie nic nie znaczące zdania - A ty pewnie idziesz nadrabiać to, co dzisiaj straciłaś? - kiwam głową.

- W niedziele idziemy do twoich rodziców - może oni będą pamiętać o moich urodzinach, które ty przegapiłeś.

- Ta, pamiętam - opieram policzek o kolano, żeby na niego spojrzeć - Idę spać - wstaje i całuje mnie w czoło. Gdy inni kochają ten pocałunek ja go nienawidzę, bo przypomina mi, że nie smakuje moich ust - Dobranoc - nic nie odpowiadam. To i tak więcej niż w ostatni piątek i pare poprzednich.

Nie wiem, która jest godzina, ale czuje jak ktoś unosi mnie z kanapy.

- Nie będziesz tutaj, kurwa spała - nie odpowiadam - jesteś moją żoną - ale co to tak właściwie znaczy?

- Która godzina?

- Trzecia, Nikki - kładzie mnie do naszego łóżka, a potem obraca się do mnie plecami.

- Po co to zrobiłeś? - co to ma za znaczenie gdzie leżymy do siebie plecami?

- Zasnąłem tydzień temu na tej kanapie, wiem jaka jest niewygodna - nasze piątki zawsze się tak kończą.

- Dzięki - nic nie odpowiada, a po chwili słyszę go pochrapującego. Ten dzień pokazuje dlaczego tak łatwo zapominam o tym, że go kocham.

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro