Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

•20• Gdyby tak...

- Masz parasol? - pyta mnie.

- Mam samochód - mamy nawet dwa samochody. Jego wybieraliśmy razem. Mój dostałam od rodziców na ukończenie studiów.

- Przejdźmy się, Luke - kiwa głową i zamiast objąć mnie czy złapać za rękę po prostu idziemy obok siebie.

- Pamiętasz jak odprowadzałem cię do akademika?

- Byłeś wiecznie spóźniony do pracy, bo miałeś inne priorytety - nie odpowiada.

- Nie byliśmy na spacerze kilka lat - nie wiem czy dalej jesteśmy młodzi. Czy może jesteśmy w tym wieku gdy masz pierwszy dorosły kryzys tożsamości.

- Najbardziej chyba lubię spacery w Oregonie. Wystarczy wyjść na chwile, a już łapie cię słońce - spoglądam na niego kątem oka - Mama pytała kiedy przyjedziemy...

- Zaprosimy ich tutaj, gdy.. - ściskam jego ramie.

- Wiem to, po prostu chce podtrzymać rozmowę.

- Na pierwszej randce lepiej nam szło - mówi pod nosem.

- Zamówiłeś rybę, której nie znoszę.

- Zjadłaś mi polowe, Nikki - nieśmiało się do siebie uśmiechamy.

- Bo była zupełnie inna! Skoro podają ci nazwę, od której już cię mdli, a pamiętasz jej smak to oczywiste, że tego nie zamówisz - kręci głową z niedowierzaniem.

- Smakowała ci, przyznaj to - lubiłam gdy wiedział lepiej ode mnie.

- Była pyszna, a potem mi się przejadła - nie powinnam mówić drugiej części zdania.

- Może warto spróbować jeszcze raz - dochodzimy do pubu w, którym świętowaliśmy otwarcie mojej firmy - Mają dobre frytki, prawda?

- Tak, zamów też sosy są pyszne - uśmiecha się.

- Więc ja płace, co? Czujesz się jak na randce?

- Jestem pewna, że gdy zejdzie z twojego konta, zejdzie też z mojego - o dziwo to nie powoduje, że traci uśmiech.

- Skoro tak to mogę zapłacić - zamawia frytki dla każdego z nas i po piwie.

Siadamy przy stoliku naprzeciw siebie. Patrzę na frytki, potem na niego i przypominam sobie...

- Chyba będziesz musiał zjeść całość - Luke patrzy na mnie.

- Chciałem cię zranić, nie myśle tak. Lubię to, że masz apetyt albo twój tyłek - przykłada rękę do piersi, a potem drugą unosi do góry - przysięgam - przyglądam się mojemu mężowi. Nie pasuje do tego baru. Jego oficjalny garnitur kontra moje zwyczajne jeansy i spięte włosy. W tym wydaniu nawet my do siebie nie pasujemy.

- Jeśli jeszcze raz coś takiego powiesz, będziesz biegał ze mną na siłownie przed pracą albo po pracy - nagle w jego oczach coś rozbłyska.

- Może to dobry pomysł, wiesz? Powinniśmy znaleźć coś wspólnego.

- Może pilates albo joga? - Luke się krzywi. Zabieram frytkę i maczam w sosie, po czym wsuwam do ust.

- Chyba wole standardową siłownie. Małe kroczki.

- Zgoda - wkładam więcej frytek do buzi, gdy on nerwowo upija łyk piwa.

- Wracasz do domu?

- Nie powinnam - stukam nerwowo paznokciami w blat - Trochę rozłąki dobrze nam zrobi, wiem, że się i tak mijaliśmy, ale wydaje mi się, że musimy zrozumieć dlaczego.

- Podchodzimy do tego racjonalnie, prawda? - wzdycham i upijam duży łyk piwa.

- To co zrobiłeś z mieszkaniem i z obrazami.. to boli, to było jedyna twoja sztuka jaką miałam - patrzymy na siebie przez krótką chwile.

- Namaluje je jeszcze raz - znowu czuje ciepłe łzy na policzkach.

- Naprawdę to zrobisz? - pytam mocno zaskoczona.

- Nie tylko ciebie mi brakuje. Chyba pogubiłem się w dorosłym życiu, Nikki - wyciągam rękę i kładę ją na stole, a on splata z nią swoje palce.

- Pozwoliłam ci na to - opieram głowę o nasze złączone dłonie.

- Jestem pieprzonym facetem. Inni mają w tym wieku dwójkę dzieci, dom na przedmieściach i duży samochód z fotelikami, a ja mam problemy małżeńskie ze swojej winy. Może to we mnie jest problem?

- Nie użalaj się nad sobą. Rozmawialiśmy o dzieciach.

- Dzieci by to tylko pogorszyły - mówi - Czuje się bezsilny, rozumiesz?

- Dlaczego to ja pocieszam ciebie? - słabo się do mnie uśmiecha.

- Jesteś ode mnie silniejsza. Walczyłaś o swoje marzenia i o nas.

- Namaluje ci to. Namaluje ci milion innych obrazów. Sprawie, że na nowo się we mnie zakochasz i będę to pielęgnował. Jeśli muszę zacząć od randek to w porządku, ale potem też będę cię na nie zabierał. Kupował kwiaty do końca. Twój notatnik będzie pełen szczęścia. Nikki cholernie cię przepraszam. To ty mnie z tego obudziłaś - łzy nigdy się nie kończą.

- Kiedy?

- Kiedy przefarbowałaś włosy i zmieniłaś ciuchy. To był moment w którym zrozumiałem, że ty naprawdę mną gardzisz. Nie tylko tym kim jestem, ale i co robię. Powtarzałaś to milion razy, ale gdy chciałaś się dopasować zrozumiałem, że nawet ja nie pasuje. To ma sens? - pocieram kciukiem jego dłoń.

- Twoja praca to coś, czego nienawidzę i tego kim tam jesteś. Nigdy nie szukałeś czegoś, co ty będziesz lubił. Gdzie będziesz mógł być sobą.

- Nie utrzymamy się z malarstwa.

- Lubisz bankowość, więc znajdź firmę gdzie docenia cię za faktyczna prace.

- To wymaga czasu. Znowu będe więcej pracował.

- To nie pracujmy w ogóle! Okradnijmy bank! - udaje mi się go nawet rozbawić. Biorę kolejna garść frytek do buzi - Są pyszne. Wczoraj stałyśmy z Kate w kuchni i robiłyśmy frytki, ale nie tak jak myślisz, że po prostu je zrobiłyśmy w piekarniku, o nie, nie! Obrałyśmy ziemniaki, pokroiłyśmy i miałyśmy frytki!

- Zapomniałaś o smażeniu - mówi z uśmiechem i sam zbiera garść frytek do buzi.

- Były lepsze od tych? - wzruszam ramionami.

- Chyba musimy poćwiczyć. Zrobiłyśmy też sos, ale był niejadalny, myślisz, że dadzą mi tu przepis? - kocham jego uśmiech.

- Myśle, że praktyka czyni mistrza - odwzajemniam uśmiech.

- Chcesz być moim królikiem doświadczalnym?

- Ale nie będę biegła do toalety jak wariat? Pamiętasz jak się zatruliśmy na urodzinach Mika? - wybucham śmiechem.

- Spaliśmy w toalecie u ciebie w mieszkaniu, a tym dupkom nic nie było.

- Dobijali się do drzwi, że musza skorzystać z łazienki.

- I bum ponownie, któreś z nas rzygało - w końcu widzę coś w jego oczach, co nie znika od razu.

- Ominęłam tydzień zajęć, a ty się mną opiekowałeś - kiwa głową.

- Obejrzeliśmy trzy sezony Plotkary i musieliśmy czekać na premierę kolejnego.

- Teraz z Kate zaczęłyśmy The Fosteres. Kibicujemy Brandonowi i Callie!

- Nie mam pojęcia o co chodzi - więc streszczam mu w skrócie czego dotyczy moja nowa obsesja.

- Myśle, że serialowi aktorzy mają potencjał, żeby być kimś więcej, ale rzadko im się to udaje. Jednak są za dumni do grania w reklamach. Wiedziałeś, że większość reklam to gwiazdki YouTube? - buzia mi się nie zamyka - Jeśli chciałabym w mojej reklamie zobaczyć aktora mogę pomarzyć, ale oni zawsze się zgadzają. Oczywiście wtedy dostają całą masę gówna za darmo.

- Kochasz to - mówi.

- Zawsze mam w głowie pełno pomysłów. Wyobraź sobie na przykład reklamę frytek. Chociaż może nie. O! Wiem! Reklamę ziemniaków!

- Co? - mówi przez śmiech.

- Wyobraź sobie siebie. Zamawiasz frytki, siadasz przy stoliku i jesteś znudzony i samotny, a potem wpada ci pomysł do głowy zapraszasz przyjaciół do domu, każdy z nich przynosi kilogram ziemniaków i razem robicie frytki. Mówię ci sprzedaż ziemniaków skoczyłaby kilkukrotnie - on nie przestaje na mnie patrzeć. Jest zainteresowany, słucha mnie i komentuje.

- A co jeśli zaproszę znajomych i kupię gotową paczkę frytek?

- Luke, wtedy nie tworzycie więzi! Nie ma tej chwili gdy ocieranie się o siebie w kuchni albo gdy o mały włos nie ucinasz sobie palca - kręci głową z niedowierzaniem.

- Jesteś szalona - wypijam do końca piwo i dojadam frytki.

- Sprzedałabym to, mówię ci - byłam tak zajęta jego oczami, że zapomniałam o naszych złączonych dłoniach. Pociera kciukiem moją dłoń.

- Chyba musimy kiedyś zrobić te frytki - on naprawdę chce spróbować.

- Podaj czas i miejsce.

- Jutro u nas? - muszę przyjechać do własnego domu.

- Masz czas? - jestem nieco zaskoczona.

- Spotkamy się po południu - decyduje się powiedzieć stop.

- To nie ma trwać chwile. To ma się zmienić w codzienność, więc może w piątek? - on wie co jest w piątek ja wiem, co jest w piątek.

- To chyba dobry dzień, żeby zniszczyć koszulki polo - nie wierze mu - Pójdę w sobotę - to już jakiś kompromis, prawda?

- To do piątku - ściskam jego dłoń, a potem zabieram swoją, żeby zadzwonić po taksówkę.

Małe kroczki.

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro