Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

•2• A gdy się nie mijamy...

- Cześć - o to jeden z nielicznych dni gdy spotykamy się rano i widzimy wieczorem w klubie golfowym, do którego uczęszcza.

- Cześć - cmoka mnie krótko w policzek, a ja poprawiam jego krawat. Sięga po kubek z blatu. Jedną ręka trzyma kubek, drugą przewija stronę na ekranie telefonu.

-Myślisz, że uda ci się dzisiaj pojawić trochę wcześniej? Wiesz na kolacji, a nie dopiero na drinku - nawet na mnie nie patrzy gdy to mówi. Ktoś mógłby pomyśleć, że opanowaliśmy naszą komunikację do perfekcji.

- Postaram się wyjść wcześniej - odstawia kubek z kawą na blat.

- Tylko napisz gdybyś nie dała rady, nie chce znowu słuchać o tym, że mam żonę pracoholiczkę - przewracam oczami - Mówiłem ci, dorośli ludzie tak nie robią - a ja mówiłam ci, żebyś trafiał kawą do kubka. Jednak daruje sobie ten komentarz.

- Rozkręcam własną agencje reklamową to wymaga czasu - poprawia krawat, który już ja poprawiłam.

- A ja mam szefa, który bardzo ceni życie rodzinne - przewracam oczami ponownie, ale on tego nie widzi. Mam dwadzieścia osiem lat, gdy on ma trzydzieści dwa. Wzięliśmy ślub pięć lat temu. Ja od roku rozkręcam firmę, od od pięciu lat stara się wskoczyć na najwyższy szczebel kariery w banku.

- Twój szef to dupek, który zawsze gapi się na mój tyłek - to go interesuje i w końcu obraca głowę do mnie.

- Język, Nikki - kiedyś nie był taki nudny, ale kiedyś również pamiętał o moich urodzinach. Szczęśliwych dwudziestych ósmych urodzin dla mnie!

Potem wychodzi. Dopiero wtedy zaparzam sobie kawę, wkładam jego naczynia do zmywarki, a potem idę do łazienki zamknąć szafkę, którą zawsze zostawia otwartą. Wracam do kuchni i w końcu wypijam moją dawkę kofeiny. Potem to ja biegnę się ubrać.

Przeglądam się w dużym lustrze w naszej sypialni w mieszkaniu, które kupiliśmy po ślubie. Właściwie Luke je kupił, ja byłam wtedy tylko stażystką w jednej z agencji. Wyglądam tak samo jak kilka lat temu. Moje włosy mają mój naturalny kolor, tyłek dalej nie należy do najmniejszych, piersi dalej dumnie sterczą, a jednak coś się zmieniło. Obracam się dookoła własnej osi i zaczynam rozumieć co. Po raz pierwszy zapomniałam założyć pierścionka zaręczynowego.

Przychodzi tak moment gdy nawet obrączka ciąży ci na palcu, przynajmniej tak twierdzą faceci z firmy Luka. Nigdy się tak nie czułam. Ona dalej znajduje się tam gdzie powinna być. Może dlatego, że tak ciężko schodzi, ale pierścionek? Nie ma go.

Obrączka dla mnie jest potwierdzeniem miłości do końca pomimo wszytko.
Pierścionek jest czymś w rodzaju chęci. Tak jakby nie miłości, a samego etapu zakochania. On daje ci coś więcej niż zapewnienie.

Nie chciałam, żeby moje małżeństwo było kłamstwem. Kochałam mojego męża i to nie była kwestia dyskusyjna, ale brak tego pierścionka pokazał mi jak bardzo o tym czasem zapominam.

Dlatego rozdzieliłam zadania pomiędzy moich nielicznych pracowników i pobiegłam do domu, żeby przygotować się na tak ważną, co piątkowa imprezę w klubie golfowym. Nienawidzę tych spotkań, nienawidzę tych ludzi, ale zrobię to dla niego. Udało mi się unikać tych spotkań od miesięcy. Ale dzisiaj? Robię to z poczucia winy.

Ubrana w moją najlepszą sukienkę z makijażem stylizowanym na gwiazdy i lekko zakręcone włosy tak jak kiedyś lubił najbardziej.

Dumnym krokiem wkraczam do klubu golfowego. Od razu widzę mojego mężczyznę, który uśmiecha się w najbardziej nieszczery uśmiech jaki u niego widziałam. Wyjmuje właśnie rękę z kieszeni swojego idealnie uszytego garnituru i pociera swoją idealnie ogoloną szczękę. On nie wie, ale w ten sposób pokazuje jak bardzo nudzi go ta rozmowa. Ten mały gest sprawia, że cała ekspresja jego twarzy się zmienia, ale kto powinen to wiedzieć jak nie jego żona? Robię kolejny krok w jego stronę. On dalej mnie nie widzi. Jednak ja dzisiaj wyjątkowo uważnie mu się przyglądam. Jego idealnie przyciętym włosom, małym zmarszczkom pomiędzy brwiami czy jego kciukowi, który pociera miejsce po kolczyku na ustach. Nie jest tym samym człowiekiem w, którym zakochałam się tyle lat temu, ale ja też nie jestem tą dziewczyną.

W końcu staje u jego boku, tu gdzie moje miejsce.

- Hej -  całuje go w policzek jest widocznie zaskoczony, że mnie tu widzi tak wcześnie. Obejmuje mnie w talii, ale nie przyciąga do siebie. Mogłaby stać pomiędzy nami jeszcze jedna osoba i nie było by różnicy - Dzień dobry - mówię do starszego faceta z, którym rozmawia, a potem pojawia się jego młoda żona . Nienawidzę tych ludzi.

Mój mąż w końcu obraca głowę w moją stronę.

- Przyszłaś - przysuwam się do niego bliżej i biorę jego dłoń w swoje. Sprawdzam czy tylko ja mam powody do czucia wyrzutów sumienia. Szybko okazuje się, że tak. Pocieram palcem jego obrączkę. Połączeni na zawsze.

- Jestem tu dla ciebie - w końcu przyciąga mnie do swojego boku - Jak ci się podoba? - wskazuje na siebie.

- Dawno nie widziałem tej sukienki - a my dawno nie spędziliśmy ze sobą czasu.

- Na kim dzisiaj robimy wrażenie? - pytam mojego męża.

- Szef kadr - całuje go w policzek i biorę za dłoń.

- Dostaniesz ten awans - zawsze mu w tym kibicowałam, ale to nie było jego marzenie. On dąży do bogactwa, nie do spełnienia. Dlatego tak bardzo nie lubię gdy udaje, a ja muszę robić to z nim.

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro