Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

•15• Przyjacielska interwencja

Wracam w niedziele wieczorem do domu. Nie powinno być dziwne, że jej nie ma. Najczęściej gdy wracałem jej nie było. Szedłem spać za nim ona w ogóle wróciła albo udawałem, że śpię i czekałem aż ona znajdzie się w łóżku.

Przez większość czasu jestem na nią zły. Mam ochotę ją wyrzucić bez okno albo udusić gdy krzyczy na mnie o gówno lub gdy nie mogę znaleźć moich rzeczy.

Mam trzydzieści dwa lata. Jestem dorosłym facetem, który od pięciu lat jest mężem pięknej kobiety, ale to za mało.

Odkładam moją walizkę w pierwsze wolne miejsce i idę do sypialni. Patrzę na mój obraz, który dałem jej na dwudzieste szóste urodziny. Nigdy więcej potem dla niej nie malowałem. Mimo, że jej to obiecałem.

Wtedy jeszcze wszystko miało być dobrze. Mieliśmy być ze sobą na dobre i na złe. Tak po prostu bez żadnego zawahania.

Patrzę na niespełnione marzenia z tego obrazu i obietnice, których nie dotrzymałem i nie wytrzymuje. Zrywam go. A gdy na ścianie pozostaje tylko dziura, rozrywam też płótno.
Nie jesteśmy tymi ludźmi z obrazu, ani tymi, którzy wieszali ten obraz na ścianie. Nie jesteśmy w tej chwili w ogóle dla siebie kimś. Pozostała nam tylko etykietka męża i żony. Rzucam obraz na ziemie, a potem wracam do salonu. Teraz z kolei mam przed sobą nasze zdjęcie z wesela. Jednak po chwili rozbijam je o podłogę. Potem zdjęcie z miesiąca miodowego, zdjęcie z którejś randki, zdjęcie z jej rodziną. Wszystkie idą w ślad pierwszego. Mój kolejny obraz, który ukradła mi z domu po, którejś randce. Nasze mieszkanie wygląda  jak pobojowisko. Tak jak nasze życie. Rozbite ramki, rozbite serca. Zniszczona sztuka, zniszczone dusze.

A na dodatek nie mam w domu alkoholu. Kto wszystko wypił? Ja czy Nikki?

- Co robisz? - pytam Mika gdy odbiera telefon.

- Pomyślałeś, że mogę jeść kolacje z moją dziewczyną? - Mike i Calum nie dali się zaobrączkować. Ashton także jest żonaty.

- Potrzebuje jakiegoś mocnego alkoholu i pogadać - Mike wzdycha.

- Tym razem serio ją zdradziłeś? - kurwa.

- Nie zrobiłbym jej tego.

- Kupię alkohol i zadzwonię do chłopaków chyba potrzebujesz naszej trójki - kiwam głową, ale on nie może tego zobaczyć. Rozłączam się.

Zachowuje się jak rozhisteryzowana kobieta, ale zobaczymy jak wy będziecie się zachowywać gdy życie będzie walić się wam na głowę.

Pół godziny później otwieram dla nich drzwi.

- Co tu się kurwa stało? - pyta Calum. Zamiast odpowiedzieć wyrywam mu alkohol z ręki.

- Moje życie to pieprzony bałagan - upijam duży łyk whisky, gdy chłopaki próbują usiąść w tym pobojowisku - Dlaczego ty - wskazuje butelką na Ashtona - jesteś w pieprzonym, szczęśliwym małzeństwie? A mi wszystko się pieprzy?

- Powiedziałeś jej? - wzruszam ramionami - Powiedziałeś jej - odpowiada sam sobie.

- Jak mogę tak czuć? Czuliście to kiedyś? Jestem odpowiedzialnym, dorosłym facetem, a pochłania mnie brak racjonalnego myślenia. To jest moja żona! - krzyczę głośno.

- Kiedyś - zaczyna Mike - pamiętacie Julie? - zgodnie kiwamy głowami - planowałam się jej oświadczyć od momentu gdy ją zobaczyłem - ja nie byłem aż tak szalony - a z czasem, znudziła mnie... To nie stało się od razu, ale zacząłem się odsuwać, a potem już nic nie czułem.

- To nie jest tak, że ja nic nie czuje! - chłopaki wzdychają na raz - Nie chce jej stracić, ale zarazem nie czuje, że jej chce.

- Może jesteś do niej po prostu przyzwyczajony? Wygoda, stary - znowu biorę wielki łyk alkoholu.

- Nikki stale ma jakiś problem to nie jest wygoda. Ostatnio popłakała się gdy ją przytuliłem, rozumiecie? Nic nie powiedziałem, trzymałem ją dalej, ale potem gdy zasnęła odsunąłem się. Nie rozumiem! - jestem bezsilny.

- Dlaczego ją trzymałeś?

- Bo czuła się źle.

- Chciałeś ją trzymać? - bawimy się w terapie?

- Trzymanie jej wydaje się czymś naturalnym, ale nie robię tego na co dzień - wtedy wtrąca się Mike.

- Nigdy się nie ożenię. Kurwa, nie mogę oderwać od siebie Kate, a wiem, że gdybym zaczął bawić się w dom dostałbym to co ty.

- Czy ty spotykasz się z przyjaciółką mojej żony?

- Mówiłem ci to! - nie pamiętam.

- Chce moją żonę - przytulam jak kretyn butelkę - Chce, żebyśmy znowu byli blisko. Chce być w niej cholernie zakochany, chce, żeby śmiała się z tego, co mówię, żebym chętnie ją całował.

- Chcesz, żeby było prosto - kiwam głową - życie takie nie jest - upijam kolejny łyk.

- Nie mam siły walczyć o coś co brałem za pewnik. Ona była moim spokojem, a stała się...

- Żonką? - prycham, ale ma racje.

- Zapomniałem o jej urodzinach, a potem powiedziałem jej, że jest gruba, kończąc na tym, że mogę jej nie kochać - Calum wstaje oburzony.

- Gdybym miał taką kobietę jak Nikki, nigdy nie był bym takim idiotą jak ty.

- Nie wiesz jak jest!

-  Zachowujesz się tak jakby amputowali ci nogę, a tak naprawdę chodzisz o kulach z możliwością całkowitego wyzdrowienia - chyba jestem pijany, bo nie rozumiem tej lekarskiej gadki - Jeśli jej nie kochasz, to się z nią kurwa rozwiedź i daj jej znaleźć kogoś kto ją uszczęśliwi - dopijam butelkę do końca. Pozostała dwójka moich przyjaciół też wstaje.

- Ktoś będzie ją kochał tak, że nigdy nie przypomni sobie ciebie - dodaje rozbitą butelkę do tego burdelu - Ogarnij się - a potem wychodzą.

Ja: Wróć do domu, musimy porozmawiać. Wiedziałaś, że Kate sypia z Mikiem?

Nikki: jesteś kompletnie popieprzony

Ja: wróć do domu

Nikki: pieprz się

Ja: co ja ci kurwa takiego zrobiłem?

Nikki: pierwsza szuflada po mojej stronie łóżka

Ja: wróć do domu

Nikki: naucz się słuchać

Więc poszedłem.

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro