Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

•13• Jestem idiotą


Nikki: Zostanę kilka dni u Kate. Zrozum Luke, jestem w stanie pogodzić się z tym, że możesz mieć wątpliwości do swoich uczuć, jeśli chcesz o nas walczyć. Ty walczysz tylko o swoją prace. Powodzenia z awansem, może to sprawi, że... nie ważne.

Gdy miałem dwadzieścia trzy lata poznałem miłość mojego życia. Gdy mam trzydzieści dwa czasem nie wiem czy miłość w ogóle istnieje. Potrzeby wraz z wiekiem się zmieniają. Towarzystwo w jakim się obracasz, decyduje w jakimś stopniu kim jesteś.

Zaliczyłem w życiu dwie wielkie porażki. Pierwszą z nich było nie spełnianie moich marzeń dotyczących malarstwa, a drugą to co stało się z moim małżeństwem.

Nie mogłem być wielkim artystą i utrzymywać żony. Tak samo jak nie mogłem piąć się po szczeblach kariery i być takim jakim znała mnie Nikki.

Nie wiem w którym momencie miłość do mojej żony stała się niewiadomą. Nie byłem pewien czy cokolwiek by zrobiła mogło by to przywrócić.

Różniliśmy się i to cholernie mocno.

Nie chciałem być rozwodnikiem i to nie dlatego, że to źle by wyglądało w firmie. Nie chciałem jej stracić.

Kurwa. Nie nam bladego pojęcia co mówię.

Moja praca miała nam zapewnić bezpieczeństwo finansowe, możliwość spełniania marzeń, a nie zniszczenie wszystkiego co stworzyliśmy.

Jednak, zmieniliśmy się. To pokazuje to, co dzisiaj zrobiła Nikki, tak jak i to jak ją traktuje. Nie potrafię tego wyjaśnić. Może nie ma szczęśliwych małżeństw? Może miłość jest złudna? Może trwanie przy sobie to jedyna opcja? W końcu w przysiędze jest 'na dobre i na złe'. Obracam obrączkę na palcu i staram przypomnieć sobie jakikolwiek moment gdy jeszcze byliśmy szczęśliwi.

26 urodziny Nikki

Romantyczne gesty to coś za co zawsze byłem wyśmiewany przez kumpli. Mieszkaliśmy w bloku, ale na szczycie był taras otwarty dla wszystkich. Zapytałem wszystkich sąsiadów czy nie przeszkadzałoby im gdybym świętował tam urodziny z moją żoną. Wszyscy zgodnie się zgodzili. Więc na całym tarasie zapaliłem świeczki, przygotowałem ulubione włoskie danie mojej żony i kupiłem tort. Właściwie chyba najważniejszy był prezent. Znikałem na całe wieczory, żeby to dla niej zrobić.

Usłyszałem jak drzwi od wejścia na dach się otwierają. Trzymałem w ręce balony z jej ukochaną postacią z kreskówek, a w drugiej trzymałem tort.

- Sto lat, sto lat! - Nikki praktycznie do mnie biegnie.

- Myślałam, że zapomniałeś - tak może i jest wieczór, ale chciałem ją jeszcze bardziej zaskoczyć.

- Nigdy nie mógłbym zapomnieć, Nikki - ze wszystkimi rzeczami w rękach całuje ją w czoło.

- Czy to myszka miki? - moja żona płacze ze szczęścia gdy odbiera ode mnie balon.

- Zdmuchnij świeczki, Nikki - na raz zdmuchuje wszystkie dwadzieścia sześć świeczek.

- Czy możesz kochanie odłożyć ten tort i w końcu dać mi najważniejszy prezent? - wybucham śmiechem, a potem szybko odkładam tort. Po chwili jej twarz jest w moich dłoniach.

- Wszystkiego najlepszego - całuje mnie zachłannie jakby nie robiła tego od lat. Jej język pieści mój, jej ręce wplatają się w moje włosy.

- Dziękuje - szepcze w moje usta, a potem całujemy się przez następne kilka minut.

Sadzam ją na moich kolanach na krześle przy małym stoliku.

- Kocham cię - szepcze w moje usta.

- Mam coś jeszcze dla ciebie - sięgam pod stół i wręczam jej.

- Wiesz, że zawsze wystarczysz mi ty? - kiwam głową, a potem pomagam jej z rozrywaniem  papieru - O Boże, o Boże

- Jestem pewien, że to nie bóg - Nikki przejeżdża palcami po obrazie.

- To my, namalowałeś nad, Luke? - kiwam głową.

- Może to lepszy prezent na jakąś rocznice ślubu i powinienem dać ci twój portret - Nikki zarzuca ręce na moją szyje.

- To jest piękne, dziękuje! - przyglądamy się przez chwile obrazowi. Stoimy twarzami do siebie, a nad nami jest tak dobrze znany nam parasol. Powinienem to namalować wcześniej - Musisz wrócić do malowania. Jesteś w tym najlepszy - ściskam jej kolano.

- Kochanie, to nie zapewni nam ładnego mieszkania czy wakacji w Europie.

- Chce żebyś spełniał marzenia - przeczesuje moje włosy, a potem pieści przykrótkie włoski na karku.

- Mogę malować dla ciebie - jej oczy aż błyszczą z zachwytu.

- Ile czasu ci to zajęło? Gdzie malowałeś? Dlaczego niczego nie podejrzewałam?

- U Caluma, był zadowolony, że znowu mógł zobaczyć moje prace. Trochę ponad miesiąc, kochanie - Nikki opiera swoje czoło o moje.

- Powiesimy nas łóżkiem w sypialni.

Z wiekiem stałem się praktyczny. Chciałem zadowolić moją żonę, więc pracowałem w bankowości. To nas unieszczęśliwiło, ale wątpię, żeby uszczęśliwiało ją gdybym malował, a ona miała nas utrzymywać.

To jest chyba jedno z ostatnich wspomnień gdy jesteśmy tym kim byliśmy. Może to był ostatni raz kiedy się starałem, a może ostatni raz kiedy zachowałem się jak zakochany gówniarz.

Czekajcie.

Nikki ma urodziny 26 maja.

Mamy 7 czerwca.

Kurwa, kurwa, kurwa.

Nigdy nie mógłby zapomnieć, Nikki.

Zrobiłem to dwa lata później.

Żonie w, której byłem kurewsko zakochany. W dziewczynie, która uwiodła mnie od razu przy pierwszym spotkaniu.

To był nasz koniec.

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro