Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

✡️Rozdział 6 ✡️ To Się Źle Skończy


-Jest czysty, nie jest zarażony.

Lisa weszła do pomieszczenia zerkając na Deana.

-Napewno?

-W stu procentach.

Cas odetchnął może wkońcu przestaną machać mu bronią przed oczami.

Dean spojrzał na niego.

-Będziesz współpracował i ładnie pójdziesz z nami do Bobbiego? Czy mam nie chować broni?

-Możesz ją schować.

Cas wstał i ruszył za Gabem i Bennym

Dean spojrzał na Lise.

-Em... Masz może czas w piątek?

Lisa uśmiechnęła się.

-Tak mam czas.

-Super, może moglibyśmy...

-Dean! Idziesz? Zdążymy się tu zestarzeć.

-Moment! Emm... To może...

-Dean do jasnej cholery!

Dean wywrócił oczami.

-Przepraszam, muszę iść.

Dean wyszedł z laboratorium gdzie czekali na niego Gabe, Benny i Castiel.

Szatyn spojrzał na nich.

-To idziemy czy nie?

Wyminął ich i ruszył w kierunku domu Bobbiego.

****

-Nie jest zarażony.

-Napewno?

-Tak, Lisa była pewna.

Cas siedział na kanapie skulony, nie czuł się tutaj dobrze, było dużo ludzi cały czas grożono mu bronią, i te spojrzenia Winchestera.

-Przepraszam?

Bobby spojrzał na niego.

-Tak?

-Skoro już macie pewność że nie jestem Crotem, too mogę już wrócić do domu?

-Do jakiego domu?

-Tam gdzie mnie znaleźliście.

-Naprawdę chcesz tam wrócić? Tu jesteś bezpieczniejszy, tutaj każdy trzyma się razem, jesteśmy rodziną.

Cas spojrzał na niego z iskierkami w oczach.

-Rodziną?

-Tak.

Brunet nigdy nie miał prawdziwej rodziny, przynajmniej tak nie postrzegał swoich rodziców i braci po tym co mu zrobili...

Spuścił wzrok na dłonie.

Mimo że minęło tyle lat to wciąż bolało tak samo.

Delikatnie dotknął ramienia na wspomienia zdarzeń o których marzył zapomnieć.

Uniósł głowę.

Zawsze marzył mieć rodzinę, kogoś dla kogo byłby ważny... Może jednak powinien zostać i spróbować?

-Zostanę, jeśli mogę.

Bobby uśmiechnął się do niego przyjaźnie.

-To witaj w nowym domu.

Poklepał go po ramieniu.

Cas zerknął na Deana który stał kilka metrów dalej opierając się o framugę. Tak jak spojrzenie Bobbiego stało się bardziej przyjazne tak spojrzenie  Deana miał wrażenie że zrobiło się jeszcze bardziej wrogie.

Przeszedł go dreszcz. Chyba wolał nie wchodzić mu w drogę. Dean zerwał kontakt wzrokowy z Brunetem i spojrzał na Singera.

-Możemy porozmawiać?

-Pewnie, zaczekaj chwilę.

Cas pokiwał głową i niepewnie usiadł wygodniej. Dean zaciągnął Bobbiego do kuchni.

-Co ty robisz?

Bobby spojrzał na niego dziwnie.

-Co takiego?

-Serio chcesz by on tu został?

-Tak, nie jest Crotem więc cieszę się że komuś udało się tam przeżyć, był tam sam od niewidomo ilu lat, rozumiesz? potrzebuję teraz kontaktu z innymi ludźmi, nie wiemy co przeszedł...

-No właśnie, Bobby pomyśl, spójrz na niego, wygląda jak biedny przestraszony szczeniak, myślisz że przeżyłby tam sam? Proszę cię, nikt nie przetrwał, mój Ojciec... John, łowca, nie dał rady, a on miałby?!

-Dean...

-Nie Bobby! Z nim jest coś nie tak, czy tylko ja to widzę? Nie ufam mu.

Bobby zdjął czapkę i przeczesał włosy w zdenerwowaniu.

-Skoro mu nie ufasz, i twierdzisz że trzeba mieć go na oku, to proszę bardzo będziesz miał na niego oko, zamieszka u ciebie.

-Co?!

-Nie mamy na razie żadnego nowego wybudowanego domku, ty mieszkasz sam, masz wystarczająco miejsca.

-Nie, no błagam.

-Nie dyskutuj, synu, i nie zabij go proszę.

Dean chciał coś jeszcze powiedzieć, stanowczo odmówić, ale Bobby podszedł do Casa.

-Zamieszkasz z Deanem.

Cas spojrzał na niego zdenerwowany.

-Co? Emm to chyba nie jest dobry pomysł, macie może jakiś namiot? Aalbo ymm szope?...

Bobby zaśmiał się.

-Majaczysz, spokojnie Dean nic ci nie zrobi, niedźwiedź to dalej misiek.

Cas westchnęł kiedy do pomieszczenia wrócił szatyn.

-Dobra Bobby jestem zmęczony, idę do siebie.

Skierował się do drzwi i zerknął na Casa.

-Czekasz na specjalne zaproszenie?

Cas uciekł wzrokiem i wstał.

-Przepraszam.

Wyszedł a zaraz za nim Dean który jeszcze cofnął się o krok i zerknął na Bobbiego.

-To się źle skończy.

Bobby pokręcił głową a kiedy drzwi się zamknęły usiadł na krześle przy biurku.

-Banda Matołów.

~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~

Hejka     10.02.2019.

Mam nadzieję że rozdział się spodobał ❤️❤️❤️

Hehe Dean i Cas będą razem mieszkać... To się źle skończy 😂😂😂

Macie jakieś podejrzenia co będzie dalej?

Piosenka ❤️

Do następnego

Adios!

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro