✡️Rozdział 3✡ ️Znaleźliśmy Coś
Dean szedł z przodu wraz z Bennym, było względnie bezpiecznie, ale w tym przypadku cały czas musieli uważać.
-Nie widziano żadnego Crota od czterech miesięcy, myślisz że to koniec?
-Nie wiem Benny, to może być cisza przed burzą.
-Cztero miesięczna cisza? Stary błagam cię to nie fochnięta laska.
Dean pokręcił głową.
-A ja myślę że te gnoje coś szykują.
Gabe pojawił się przed nimi.
-A ja myślę że powinniście się zamknąć.
Dean wyprzedził ich.
-Ktoś tu jest nie w sosie.
-Żebyś ty zaraz nie był, Gabe.
Szatyn szedł dalej już nie zwracając uwagi na dalsze rozmowy.
Ta część lasu była niezbadana przez co Dean skupiał się jeszcze bardziej, północna część była taka ponieważ zawsze z tej strony atakowano ich najbardziej, stąd Crotow przyłaziło najwięcej.
Winchester rozglądnął się, szli jakieś trzy godziny.
-Może chwila przerwy?
-Właśnie mi też nogi odpadają.
Dean spojrzał na Asha i Gabe'a.
-Niech wam będzie.
Michael podszedł do Szatyna.
-Nie powinniśmy się zatrzymywać, tu nie jest bezpiecznie.
-Wiem, ale dalsza droga będzie jeszcze bardziej niebezpieczna, jeśli wogóle mamy robić postój, to teraz.
Dean wyminął go, i podszedł do Bennego.
-Idę się rozglądnąć, zaraz wracam.
Już miał odchodzić kiedy Benny złpałac go za ramię.
-Idę z tobą szefie.
-Napewno?
-Tak, nie takie odległości się pokonywało.
Dean pokiwał głową i razem ruszyli.
-My idziemy się rozglądnąć, Michael pilnuj żeby nie odjebali niczego głupiego.
-Się robi.
-My? Nigdy.
Szatyn pokręcił głową i ruszył z Bennym dalej.
Przez chwilę przedzierali się przez gęste krzaki, gdzie Dean po chwili zobaczył wzniesienie, na które mogliby wejść.
-Myślisz że coś znajdziemy?
-Nie wiem, mam taką nadzieję.
Weszli na górkę.
-Widzę miasto, moglibyśmy tam iść, może znajdziemy aptekę.
Benny powiedział do Deana szturchjąc go w ramię.
-Dean?
Szatyn natomiast patrzył w całkiem innym kierunku.
-Widzisz to?
-Ale co?
Dean podał mu lornetkę i wskazał gdzie ma patrzeć.
Benny po chwili zauważył to o czym mówił Dean.
Z daleka byko widać pasmo wysokich bloków, podchodzących pod wieżowce.
-Wow.
Dean zgarnął od niego lornetkę i spojrzał tam jeszcze raz.
Następnie zbiegł po górce biegnąc do reszty chłopaków, zaraz zanim pobiegł Benny.
Winchester pobiegł do Asha Gabe'a i Michaela lekko zdyszany.
-Co się stało?
-Znaleźliśmy coś.
-Co?
-Daleko na Północny zachód ciągnie się pasmo wieżowców.
Chłopaki spojrzeli po sobie.
-Jak daleko.
-Dzień drogi na piechotę.
-Za daleko.
-Musimy tam iść.
-Dean nie, nie damy rady.
-Na pieszo może i nie.
-Co masz na myśli?
-Niedaleko z tą jest miasto, weźmiemy stamtąd prowiant i odpalimy jakieś auto, i tam pojedziemy.
Michael spojrzał na nich.
-Nie sądzę żeby to był dobry pomysł, Bobby kazał nie zapuszczać się tak daleko.
-Kazał też słuchać się mnie.
-Dean...
-Dobra jak chcecie, chodźmy do tego miasta.
Szatyn sprawdził magazynek i ruszył przed siebie.
*****
Tak jak myśleli do miasta zaszli w niecałą godzinę.
Gabe i Michael poszli w poszukiwaniu rzeczy.
Ash i Benny poszli poszukać Apteki.
Dean natomiast nie zamierzał rezygnować ze swoich planów na odwiedzenie wieżowców.
Szukał jakiegoś auta które mógłby na szybko naprawić.
Zauważył dom który wyglądał na drogi, miał duży garaż.
Drzwi były zamknięte.
Cofnął się kilka kroków, by zaraz z całej siły je kopnąć.
Drzwi odrazu puściły, rozwalając się na pół.
Dean wszedł do środka rozglądając się.
Szukając drzwi od garażu, natknął się na sypialnie, była ogromna, przeszukał szafki w których niczego nie znalazł.
Otworzył szafe, nie było tam nic więcej niż ciuchy, już miał ją zamykać kiedy zauważył pudło, które swoją drogą było nieźle schowane.
Schylił się po nie.
Otworzył je a jego oczom ukazała się szkatułka.
Schował ją do plecaka.
Jeśli w środku są jakieś błyskotki, da je Charlie.
Albo Lisie, swoją drogą mógłby się z nią umówić.
Po chwili znalazł wkońcu garaż w którym stały aż trzy samochody.
Dean zagwizdał i ruszył by do nich zajrzeć.
Tylko w jednym z nich były kluczyki za co Dean dziękował Bogu.
Sprawdził czy wszystko działa, niestety tak jak można było się spodziewać, akumulator padł.
Przez chwilę chciał wymienić akumulator z drugiego samochodu, kiedy przypomniał sobie że idąc tu mijał sklep motoryzacyjny.
Być może tam znajdzie nowy o odpowiedniej mocy.
Wyszedł z domu kierując się w stronę sklepu.
***
Gabe wraz z Michaelem przeszukiwali sklep, a raczej Gabe przeszukiwał bo Michael stał jak na szpilkach nie wypuszczając broni z rąk.
-Stary zluzuj gacie, tu nikogo nie ma.
-Przezorny zawsze ubezpieczony.
Gabe przewrócił oczami.
W tym samym czasie Benny wraz z Ashem znaleźli Aptekę.
-Weż opatrunki, ja poszukam czegoś na odkażenie.
-Okey.
Benny podszedł do pierwszej szufladki.
-Dlaczego Dean zawsze wysyła nas w dwójkach a on zawsze idzie sam.
-Przecież go znasz, zawsze twierdzi że sobie poradzi, i chce żebyśmy my byli bezpieczniejsi.
-Myślisz że przejmie dowództwo po Bobbym?
-Mam nadzieję, nikomu innemu tak nie ufam.
-Ja też.
***
Dean znalazł odpowiedni akumulator i wymienił go ze starym, uzupełnił paliwo do pełna zabierając także karnister na wszelki wypadek.
Wyjechał autem na zewnątrz, chłopaki czekali już przy umówionym wcześniej miejscu.
Dean podjechał do nich i wysiadł.
-Ło Dean-o nie próżnowałeś.
Benny spojrzał na niego i przewrócił oczami.
-Jedziesz tam prawda?
Michael spojrzał na Szatyna.
-Umawialiśmy się że ram nie idziemy.
-Powiedziałem żebyście robili co chcecie, ja tam jadę.
-Dean...
-Jedzie ktoś ze mną czy nie?
-Nie starczy paliwa.
-Jest pełen bak i karnister w bagażniku.
Dean spojrzał po nich.
-Dobra, nie to nie.
Już miał wsiadać spowrotem kiedy Benny go zatrzymał.
-Tam gdzie ty tam i ja, prowadź szefie.
Dean uśmiechnął się.
-Ja też nie puszczę cię samego Dean-o, łosiu by mnie zabił.
Gabe wszedł na tyły auta.
-Michael? Ash? Jaka decyzja?
-Nie jadę tam zabiorę rzeczy do obozu.
-A ty Ash?
-Nie puszczę tego leszcza samego, jeszcze się postrzeli.
-Stoję tuż obok.
Dean pokiwał głową.
-Wsiadajcie, podwieziemy was pod obóz.
Po chwili cała piątka jechała w kierunku obozu.
Dean znalazł w stacyjce kasetę AC/DC przez co jechało mu się zdecydowanie lepiej.
Nawet nie czuł zmęczenia, może przez tą ciekawość i adrenalinę że wkońcu oddalą się tak daleko.
Że może odkryją coś nowego.
~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~
Siemka 04.02.2019.
Mam nadzieję że rozdział się wam spodobał 😁😁
Hehe chyba łatwo się domyślić kto pojawi się w następnym rozdziale❤️
Dzisiaj pojawi się jeszcze rozdział My Happines i nie obiecuje ale może też I Like You more than friend.
Do następnego
Adios!
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro