Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

end game. try again.

- Baku-Bro, twoi rodzice są odjechani!  - zawołał Kaminari, przekraczając próg apartamentu na trzynastym piętrze jednego z wielu wieżowców w Tokio.

- Ta, możliwe - odburknął mu przyjaciel, zrzuciwszy z ramion swoją sportową, pomarańczową torbę. Dwie szklane butelki uderzyły o siebie delikatnie, sprawiając, że pomieszczenie wypełnił cichy brzdęk. - Czujcie się jak u ciebie. Czy coś.

Nie musiał mówić tego dwa razy. Sero natychmiast rzucił się na kanapę przed telewizorem, Mina ruszyła do aneksu kuchennego po szklanki na przywiezione przez nich napoje, a Denki pognał do łazienki, niemal potykając się o własne nogi. 

Tylko Kirishima stał obok Bakugou, przyglądając się z zachwytem nieweilkiemu wnętrzu. 

- To na pewno okej dla ciebie, że jesteśmy tu wszyscy? - zapytał cicho, żeby tylko drugi chłopak mógł go usłyszeć, nawet jeśli nikt nie zwracał na nich uwagi.

Katsuki zerknął na przyjaciela, po czym wzruszył ramionami.

- Wszystko jedno.

- Okej - zgodził się Eijiro, delikatnie dotykając ramienia drugiego z nich. - Ale jeśli będziesz chciał pobyć sam, daj znać, dobrze?  Wiem, że długie przebywanie wśród ludzi cię męczy i... w ogóle.

- Nie musisz mnie niańczyć.

- Ja wcale nie...

- Chłopaki! - Mina wcięła się w połowę zdania Kirishimy. - Wódka czeka!

Dziewczyna nie musiała długo się produkować i prosić o uwagę przyjaciół, wszyscy czworo szybko zajęli miejsca obok niej. Pośrodku kółka, które utworzyli, znalazła się pusta butelka po rozlanym do ich szklanek alkoholu. Mina sięgnęła do butelki i zakręciła nią mocno, uśmiechając się szeroko.

- Prawda czy wyzwanie! - zawołała radośnie, kiedy szyjka butelki zatrzymała się, wskazując na Sero.

- Prawda - odpowiedział łagodnie, nerwowo pocierając kark. Chyba wszyscy oni byli zgodni, że wybrać wyzwanie od Ashido, to niemal samobójstwo.

- Kogo z naszej klasy najchętniej byś pocałował?

Bakugou prychnął pod nosem, po czym upił łyka swojego zabójczo mocnego drinka. Nie skrzywił się, kiedy alkohol przepłynął przez jego przełyk i podrażnił podniebienie.

- Ugh, dlaczego lecisz od razu z takimi pytaniami? - jęknął Hanta. - Nie możemy zacząć od czegoś łagodniejszego?

- To jest łagodne! - zaprzeczyła nastolatka. - Mogłam zapytać, kogo byś przeleciał.

- Ma rację - zgodził się Denki. - Absolutną rację.

- Poczekaj tylko na swoją kolej - mruknął Sero, po czym na chwilę zamknął oczy i wziął głęboki wdech. - Todoroki - wyrzucił z siebie, a potem odczekał chwilę zanim otworzył oczy. Cisza budowała napięcie w jego sercu, ale kiedy w końcu odważył się spojrzeć na przyjaciół, poczuł niesamowitą ulgę. Wszyscy oni patrzyli na niego, uśmiechnięci łagodnie. Może poza Bakugou, który z obojętną miną przeglądał zawartość swojego telefonu.

- Widzisz, wcale nie było tak strasznie, co? - zagadnął Kaminari, klepiąc przyjaciela po plecach. - Bałeś się, że cię ocenimy?

- Trochę - mruknął Hanta. - Nie ciągnijmy tego tematu, co? - poprosił. Sięgnął po butelkę i zakręcił nią, mając cichą nadzieję, że wypadnie na Denkiego. Chciał pięknie mu się odwdzięczyć za to, że zajął stanowisko dziewczyny. Nie był jednak bardzo zawiedziony, kiedy butelka wskazała na gospodarza ich małej imprezy. - Baku-Bro! - Wyszczerzył się w uśmiechu. - Prawda czy wyzwanie?

- Nie gram w to gówno.

- Katsuki, no co ty! - pisnęła Ashido, oskarżycielsko wymierzając palcem w nastolatka. - Nie możesz zapraszać nas na domówkę i nie brać w niej udziału!

- Nie mów mi, co mam robić.

- Hej, pomyśl, że później ty będziesz mógł wybrać komuś pytanie albo wyzwanie - zachęcał go Kirishima, ukazując w uśmiechu swoje ostre ząbki, które wydawały się wręcz błyszczeć bielą.

- Dobra - rzucił niby od niechcenia, wywracając przy tym oczami. - Wyzwanie.

- Jak męsko - szepnął w zachwycie jego czerwonowłosy najlepszy przyjaciel.

- Utrudniasz mi sytuację! Nie ma niczego takiego, czego nie odważyłbyś się zrobić, więc gdzie tu zabawa?!

- Wyluzuj, taśmowy, zawsze możesz kazać mi odpowiedzieć na jakieś durne pytanie.

- Hej, przyjaźnimy się, może w końcu zapamiętasz nasze imiona? - upomniał Kaminari.

- O! Twoim zadaniem jest do północy mówić do nas po naszych prawdziwych imionach - zarządził Sero, najwyraźniej dumny z siebie, mimo że pomysł podsunął mu Denki. Za tę przysługę niemal był w stanie wybaczyć mu poprzednie zagranie.

Kacchan wzruszył ramionami. Był w stanie to zrobić. Znał imiona ich wszystkich, lubił ich i szanował, nawet jeśli czasami okazanie tego przychodziło mu z trudem. Taki już miał charakter, nie potrafił tego zmienić, więc starał się okazywać im sympatię w inny sposób.

Znowu upił drinka, po czym zakręcił butelką.

- Wybieraj, Ashido,

- Prawda. Na wyzwanie od ciebie musiałabym wypić tego drinka co najmniej do połowy - zachichotała.

- Przesadzasz. Ale skoro już wybrałaś taką opcję, to powiedz, kto pierwszy przykuł twoją uwagę, ja czy Deku?

- A ty znowu o tym samym - prychnął pod nosem Kaminari. Bakugou pomyślał, że on ma najwięcej do powiedzenia, do czasu w którym nie przyjdzie jego kolej.

- Zamknij się, przeklęty Pik... - odchrząknął i uśmiechnął się kąśliwie. - Denki - poprawił się szybko.

- Ty - odpowiedziała szczerze Mina, powracając do głównego tematu. - Bardzo lubię Izuku, ale na pierwszy rzut oka nie wyróżniał się niczym. Ty przyciągałeś wzrok wszystkich wokół, byłeś głośny i bezczelny, działałeś mi na nerwy. Ale z dobrych rzeczy, zaimponował mi twój mi twój feminizm i to, że nie traktujesz dziewczyn jako słabszych i biednych, potrzebujących pomocy, tylko jako równych rywali. Za to przede wszystkim cię polubiłam, zaraz po tym, jak pomyślałam, że muszę cię wychować.

- Prosiłem o szybką odpowiedź, a nie cały elaborat na temat mojej osobowości. Zamknij się już i kręć tą butelką.

Dziewczyna puściła oczko gospodarzowi, wiedząc doskonale, że jego ofensywa jest spowodowana tylko tym, że czuje się zawstydzony, że ktoś tak dobrze go zna i mówi o tym głośno. Posłusznie chwyciła za butelkę i zakręciła nią.

- Prawda czy wyzwanie?

- Wyzwanie. Jak prawdziwy mężczyzna! - zdecydował Eijiro, wypinając pierś. Bakugou pomyślał, że to naprawdę odważne, wybierać zadanie od Miny.

- Opisz w pięciu słowach osobę, która ci się podoba. 

- Brzmisz, jakbyś miała to zaplanowane od samego początku - zakpił Denki. - Czyżbyś miała jakieś nadzieje? W końcu całkiem długo się znacie.

Mina rzuciła w głośnego blondyna poduszką, którą miała pod ręką, sprawiając, że zamilkł przynajmniej na chwilę. Nie miała żadnych uczuć względem swojego długoletniego znajomego. Odnosiła natomiast wrażenie, że Kirishima ma kogoś konkretnego na oku, ale boi się wykonać krok w tę stronę. Może i miała to zaplanowane od samego początku i zaczęła tę grę z jednym konkretnym celem, ale już kiedyś, w poprzedniej szkole, całkiem dobrze radziła sobie w roli swatki.

- No, Ei? - ponagliła, puszczając komentarz Kaminariego mimo uszu. 

Kirishima przełknął gęstą ślinę. Wiedział, że się wkopał, ale jednocześnie uważał, że to bardzo nie po męsku wykręcać się z wyzwania. Dlatego właśnie zacisnął pięść na materiale swojej granatowej koszuli w kratę i z pewnością, bez nawet odrobiny zawahania czy strachu, wyrecytował:

- Wysoki. Blondwłosy. Ambitny. Mroczny. Głośny.

Nie musiał zastanawiał się nad tymi słowami. Było milion epitetów, którymi mógłby określić tę specjalną osobę, bardzo często przywoływał je w głowie. Po prostu wybrał garść tych, które pierwsze przyszły mu na język.

- Czy to chłopak? - drążyła Ashido. Z ekscytacji nie mogła usiedzieć w miejscu. Starała się nie kręcić za bardzo, ale aż rozpierały ją emocje i energia.

- Może... - przyznał nieśmiało nastolatek, czując, jak jego policzki zaczynają coraz bardziej przyrównywać swoim kolorem jego włosom. - Czy to bardzo niemęskie? - dopytał cicho. To była jego pierwsza obawa od czasu, w którym uświadomił sobie, że zupełnie zwariował na punkcie pewnego chłopca.

- Głupi jesteś - stwierdził Katsuki, kompletnie niepojmujący, co dzieje się wokół niego. - To, że podoba ci się facet, nie ujmuje twojemu męstwu. To, co cię pociąga, nie definiuje tego, jaki jesteś. To przecież całkiem log...

- Czekaj! - Mina weszła Kacchanowi w pół słowa. Nie mogła wytrzymać. Widziała, że zarówno Sero, jak i Denki, spoglądają to na siebie, to na nią, niemal błagając ją, żeby zakończyła ten paradoks. - Czy ty nie opisywałeś przypadkiem Bakugou?

- Cóż, uhm... - Kirishima zakaszlał w dłoń i odwrócił wzrok od najlepszego przyjaciela. Jak miał przyznać się do tego, że jest w nim zakochany po uszy? Nie chciał niszczyć ich przyjaźni. Nie chciał tracić tego chłopaka.

- Co?! - Bakugou natychmiast poderwał się na równe nogi i spojrzał na Eijiro. -  Nie jestem mroczny! - warknął, po czym złapał druegiego zainteresowanego za koszulę i pociągnął do góry. -  Chodź tutaj i wyjaśnij mi, co miałeś na myśli!

- B-Bakugou... - jęknął Kirishima, zupełnie zagubiony w sytuacji. Jego crush właśnie ciągnął go do jednego z pokoi, nie odwracając się za siebie. Nie było by w tym może nic złego, gdyby nie to, że ten chłopak wydawał się płonąć gniewem bardziej niż zawsze. Eijiro był przerażony.

- Mroczny? - zapytał, zaraz po tym, jak zatrzasnął za nimi drzwi. - Co to ma niby znaczyć, twoim zdaniem, że jestem mroczny, co?

Eiji poczuł, jak coś staje mu w gardle. Czy ta sytuacja nie była absurdalna? Dlaczego Bakugou skupiał się na tym jednym epitecie, a nie kontekście całej rozmowy?

- K-Katsuki, ja... - wydusił z siebie, patrząc na stojącego przed nim nastolatka.

Tak pięknie wyglądał w swojej ulubionej bluzie i dopasowanych spodniach moro, z włosami roztrzepanymi w typowej dla niego fryzurze i z tymi zaciętymi ognikami w rubinowych oczach.

- Poza tym - Bakugou kontynuował swoją wypowiedź. - Co to ma znaczyć, hm? Opisywać mnie takimi pospolitymi wyrazami? Powinieneś powiedzieć raczej: Przyszły bohater numer jeden Japonii.

- Katsuki...

- Twoja odpowiedź była nudna, oklepana. Nikt normalny by się nie domyślił, o kogo ci chodziło.

- Katsuki - tym razem Ei odezwał się stanowczo, co w końcu przykuło uwagę drugiego z nich.

- Co?

- Właśnie dowiedziałeś się, że mi się podobasz. Czy naprawdę nie zrobiło to na tobie żadnego wrażenia?

Kacchan przez chwilę milczał, uważnie przyglądając się przyjacielowi. Żółte światło żyrandola rzucało długie cienie beznadziejnie ułożonych włosów na jego twarz. Taką ładną twarz...

- Cholernie nienawidzę twojej fryzury - stwierdził chłodno, po czym sięgnął do głowy chłopaka, chwycił za wiązanie bandanki z tyłu jego głowy i jednym sprytnym ruchem sprawił, że wylądowała na podłodze. Przesunął swoją dłoń bardziej w stronę czubka głowy Kirishimy, żeby zaczesać jego czerwone kosmyki do tyłu. Kiedy palce Bakugou znowu znalazły się na potylicy przyjaciela, odezwał się ponownie. - Jesteś gejem?

- N-nie wiem - wymamrotał Red Riot, przyszły superbohater. - Tak myślę. Myślę, że mogę być.

- To nie umniejsza twojej męskości. Pamiętaj o tym, okej?

- Mhm - sapnął. Nie był w stanie wydobyć z siebie żadnego słowa. Czuł łzy, które napływały mu do oczu i spływały po gardle, kiedy próbował je powstrzymać. Nie takiej reakcji Bakugou się spodziewał, właściwie nie wiedział, na co liczył, ale głębokie pogawędki  sam na sam z pewnością nie były tym, czego mógł oczekiwać. Był już niemal pewien, że Katsuki nie odwzajemnia tego uczucia. ale nie mógł być zły czy rozżalony, kiedy jego najlepszy przyjaciel stał naprzeciw niego i starał się poprawić mu nastrój. Kacchan nie był wylewnym typem, a teraz tak bardzo się starał.

- Dlaczego wyjesz? - Znajomy głos wyrwał Kirishimę z dziwnego letargu, w który tak niespodziewanie popadł. Nawet nie zauważył, kiedy łzy, które tak usilnie próbował zatrzymać, zaczęły spływać mu po policzkach.

- Przepraszam. Wiem, że teraz będzie ci ciężko przyjaźnić się ze mną, wiedząc, że coś do ciebie czuję - wychlipał, raz po raz przecierając mokrą twarz wierzchem dłoni.

- A kto powiedział, że chcę się z tobą przyjaźnić? - prychnął blondyn.

- C-co?

- Myślisz, że jak jednemu chłopakowi podoba się inny chłopak, a drugiemu chłopakowi podoba się dziewczyna, to ten pierwszy jest mniej męski od drugiego? - zapytał nagle Bakugou, jakby przed chwilą nie wypowiedział najbardziej krzywdzących słów, jakie Eiji mógł usłyszeć z jego ust.

- Może - odpowiedział, kompletnie nie rozumiejąc, co się dzieje. Przez moment czuł się tak absurdalnie, jak w jakiejś ukrytej kamerze.

- Bez sensu.

Dłoń Katsukiego wciąż spoczywała na potylicy Kirishimy, a opuszki jego palców z każdą chwilą wydawały się coraz cieplejsze.

- Nie rozumiem, do czego zmierzasz.

- To przez poprzednią fryzurę. Mózg wyparował ci w końcówki włosów - stwierdził z pełną powagą. - Czy ja jestem twoim zdaniem męski, Eiji?

- Tak - odpowiedział bez zastanowienia i z pełną pewnością. - Bardzo, bardzo męski. Jesteś najbardziej męską osobą, jaką znam.

- Więc przeczysz sam sobie. Twierdzisz, że chłopak, któremu podoba się dziewczyna, jest bardziej męski od chłopaka, któremu podoba się chłopak, a jednocześnie mówisz, że jestem najbardziej męski.

Kacchan, wymawiając to zdanie, pomyślał sobie, że prędzej stanie się uprzejmy dla ludzi, niż jeszcze raz dobrowolnie wypowie to słowo na "m". Ale czego się nie robi dla tych najważniejszych osób, prawda?

Kirishima potrzbował chwili, żeby zrozumieć, do czego jego sympatia zmierzała przez cały ten czas.

- Woah... - zaczął, kiedy wreszcie połączył fakty. - To znaczy... Ja... Czy ty mnie...? Bo...

- Tak - zgodził się chłopak, czując prawdziwą ulgę, że nie musi tłumaczyć tego dosłownie. Był zakochany w swoim najlepszym przyjacielu, tak, dokładnie tak. Ale był też strasznie oporny, kiedy w grę wchodziło mówienie o uczuciach.

W końcu poczuł się na tyle swobodnie, by użyć swojej dłoni na głowie Eijiro do przysunięcia jego twarzy bliżej, tak blisko, że ich usta zetknęły się ze sobą. Bakugou lubił mieć kontrolę, ale nie mógł walczyć z tym chłopakiem, który całym ciałem naparł na niego, wziął jego gładką twarz w ręce i w przecudowny sposób zaczął miażdżyć mu usta. Kirishima nie potrafił się postrzymać. Tak długo o tym marzył, tyle razy to sobie wyobrażał i nigdy, nawet przez chwilę nie pomyślał, że jego marzenia mogą się urzeczywistnić.

Katsukiemu szczerze podobało się to, co się właśnie działo. Swobodnie oparł się o ścianę i obie dłonie wplótł we włosy swojej sympatii, by raz po raz pociągać za czerwone końcówki. Nie przeszkadzało mu nawet to, że ostre zęby Kirishimy drażnią jego wargi. Wbrew wszystkiemu było to całkiem przyjemne uczucie.

- Myślałem, że twój quirk polega na sprawianiu, że twoje ciało twardnieje, nie moje - rzucił z przekąsem, między jednym a drugim głębokim wdechem, kiedy tylko oderwali się od siebie. Odchylił głowę i spoglądał na drugiego chłopaka spod przymrużonych powiek.

- Bakugou! - sarknął Eijiro, zawstydzony sugestywnym komentarzem Kacchana.

- Zamknij się - zaśmiał się blondyn, wyciągając rękę do zarumienionego policzka Kirishimy. W tych bezczelnych dwóch słowach było tak wiele czułości, na ile tylko Bakugou było stać.

Eiji przez chwilę po prostu patrzył na twarz swojego przyjaciela, oczarowany jego osobą do maksimum. Katsuki był naprawdę cudowny, ale nieliczni umieli to dostrzec. Eijiro widział w tym chłopcu więcej niż ktokolwiek inny, widział w nim wszystko, co najlepsze. Mało tego, był w stanie bez żadnego problemu wyobrazić sobie przyszłość z Kacchanem, natomiast wiza przyszłości bez niego okazywała się zawsze okropnie przytłaczająca.

Kirishima wszedł z butami w życie Dynamighta, ale to Dynamight zawładnął życiem Kirishimy. I nie było w tym absolutnie nic złego.

- Naprawdę coś do mnie czujesz? - szepnął Ei, rozpływając się pod dotykiem gładkiej dłoni na swojej twarzy.

Bakugou wywrócił oczami, po czym uśmiechnął się krzywo i zabrał rękę z twarzy przyjaciela, żeby lekko uderzyć go w skroń.

- Kretynie - zaczął z nutą rozbawienia - przeleciałem dla ciebie pół nieba, żeby złapać cię za rękę i uciec Shigarakiemu, bo tylko tobie byłem w stanie tak zaufać, a ty pytasz się, czy coś do ciebie czuję? Naprawdę jesteś skończonym idiotą.

Kiri już otworzył usta, żeby coś powiedzieć, kiedy drzwi do pokoju uchyliły się lekko i Mina zerknęła do środka. Widząc swoich przyjaciół opartych o ścianę w dość jednoznacznej pozycji, uśmiechnęła się do siebie. Wiedziała, że tak to się potoczy.

- Wrócicie do nas przed końcem gry? - zapytała.

- Ha, niezła próba - żachnął się Katsuki. - Raczej niekoniecznie! Chcę spędzić trochę czasu z moim chłopakiem.

- Twoim kim?! - pisnął Eiji.

- Mówiłem już, żebyś się zamknął, durniu - zganił go Bakugou, ponownie uderzając w głowę. - Od momentu naszego pocałunku jesteś już moim chłopakiem, czy ci się to podoba, czy nie!

Mina wycofała się z pokoju, ucieszona tym, jak miały się sprawy.

- No tak, twoim chłopakiem... - szepnął Kirishima, wtulając twarz w ramię swojego chłopaka.

**
Elo, nie żebym była jakoś dumna z tego shota, ale wpadł mi pomysł na niego przy nagrywaniu tiktoka (możecie zerknąć na mój profil, nie obrażę się @rons_cosp) i jakoś tak mi się napisało xddd.

Jedzie ktoś na One More Game do Wrocławia?

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro