Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

Rozdział 4: Przyjęcie

Gdy Camilo zobaczył Casitę udekorowaną aż po brzegi różnymi dekoracjami, a na dole huczne przyjęcie… wiedział, że to nie skończy się dobrze.

Z Dolores u boku zszedł na dół bardzo spięty. Starał się ukryć swoje zdenerwowanie, ale było ciężko. Mirabel podeszła do nich.

-Zrobiliśmy to wszystko dla ciebie Camilo. Chcieliśmy cię rozweselić- powiedziała.

Camilo wymusił na twarzy mały uśmiech.

-Dziękuję wam- powiedział.

Mirabel od razu go przytuliła. Pod wpływem jej dotyku Camilo zmienił się w kilka przypadkowych osób, a potem wrócił do swojej prawdziwej formy.

-O, widzę że zmiennokształtność wciąż działa- stwierdziła Mirabel.

Camilo tylko pokiwał głową. Jego kuzynka od razu zaciągnęła go w głąb imprezy. Dolores przyglądała się tej sytuacji z niemałym zaskoczeniem. Mirabel przytuliła się do Camilo przez co jego dar znów oszalał.

-A co jeśli tu chodzi o Mirabel ?- pomyślała.

Wtedy podszedł do niej Antonio, który też był świadkiem tej sytuacji.

-Ty wiesz prawda ?- zapytał chłopiec.

Dolores tylko pokiwała głową. Oboje spojrzeli na swojego brata w towarzystwie ich kuzynki ze zmartwieniem.

-Tu chodzi o nią- zgodzili się wspólnie.

Impreza trwała w najlepsze. Ludzie bawili się, obsypywali Camilo dobrymi słowami, a nawet prezentami. Mimo to nastolatek ani trochę nie czuł się lepiej, ale starał się pokazać, że występują zmiany.

Przyjęcie trwało dalej. Podczas gdy ludzie z wioski i rodzina Madrigal się bawili, Camilo chciał wrócić do swojego pokoju, ale został zatrzymany przez nikogo innego jak Mirabel.

-A ty gdzie ? Dopiero się rozkręcamy !- zawołała.

-Wiesz Mirabel, nie czuję się za dobrze. Lepiej pójdę do swojego pokoju- powiedział Camilo.

-No weź ! To twoje przyjęcie ! Rozwesel się !- mówiła Mirabel, kładąc rękę na ramieniu swojego kuzyna.

Camilo znowu się w kilka przypadkowych osób, a potem znów był sobą.

-Nie Mirabel, muszę iść- stwierdził stanowczo.

-Cami proszę, to na twoją cześć- zachęcała Mirabel.

-Nie, ja muszę iść- Camilo zaczął odchodzić.

-Zostań !- prosiła.

-Nie- powiedział

-Cami, proszę !- zapierała się.

-Powiedziałem nie !- Camilo krzyknął z całych sił

Mirabel odsunęła się kilka kroków zaskoczona jego wybuchem.

-Zostawcie mnie wszyscy w spokoju !

Camilo pobiegł do swojego pokoju. Wszyscy byli zszokowani tym widokiem. Pepa i Félix spojrzeli na siebie przestraszeni pogarszającym się stanem swojego syna, a Antonio i Dolores świadomi tego o co chodzi, coraz bardziej martwili się o brata. Natomiast Mirabel zrozumiała, że przesadziła.

-Co się z nim dzieje ?- zapytała samą siebie.

Odpowiedź na to pytanie… zna tylko on sam...

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro