Rozdział 4: Przyjęcie
Gdy Camilo zobaczył Casitę udekorowaną aż po brzegi różnymi dekoracjami, a na dole huczne przyjęcie… wiedział, że to nie skończy się dobrze.
Z Dolores u boku zszedł na dół bardzo spięty. Starał się ukryć swoje zdenerwowanie, ale było ciężko. Mirabel podeszła do nich.
-Zrobiliśmy to wszystko dla ciebie Camilo. Chcieliśmy cię rozweselić- powiedziała.
Camilo wymusił na twarzy mały uśmiech.
-Dziękuję wam- powiedział.
Mirabel od razu go przytuliła. Pod wpływem jej dotyku Camilo zmienił się w kilka przypadkowych osób, a potem wrócił do swojej prawdziwej formy.
-O, widzę że zmiennokształtność wciąż działa- stwierdziła Mirabel.
Camilo tylko pokiwał głową. Jego kuzynka od razu zaciągnęła go w głąb imprezy. Dolores przyglądała się tej sytuacji z niemałym zaskoczeniem. Mirabel przytuliła się do Camilo przez co jego dar znów oszalał.
-A co jeśli tu chodzi o Mirabel ?- pomyślała.
Wtedy podszedł do niej Antonio, który też był świadkiem tej sytuacji.
-Ty wiesz prawda ?- zapytał chłopiec.
Dolores tylko pokiwała głową. Oboje spojrzeli na swojego brata w towarzystwie ich kuzynki ze zmartwieniem.
-Tu chodzi o nią- zgodzili się wspólnie.
Impreza trwała w najlepsze. Ludzie bawili się, obsypywali Camilo dobrymi słowami, a nawet prezentami. Mimo to nastolatek ani trochę nie czuł się lepiej, ale starał się pokazać, że występują zmiany.
Przyjęcie trwało dalej. Podczas gdy ludzie z wioski i rodzina Madrigal się bawili, Camilo chciał wrócić do swojego pokoju, ale został zatrzymany przez nikogo innego jak Mirabel.
-A ty gdzie ? Dopiero się rozkręcamy !- zawołała.
-Wiesz Mirabel, nie czuję się za dobrze. Lepiej pójdę do swojego pokoju- powiedział Camilo.
-No weź ! To twoje przyjęcie ! Rozwesel się !- mówiła Mirabel, kładąc rękę na ramieniu swojego kuzyna.
Camilo znowu się w kilka przypadkowych osób, a potem znów był sobą.
-Nie Mirabel, muszę iść- stwierdził stanowczo.
-Cami proszę, to na twoją cześć- zachęcała Mirabel.
-Nie, ja muszę iść- Camilo zaczął odchodzić.
-Zostań !- prosiła.
-Nie- powiedział
-Cami, proszę !- zapierała się.
-Powiedziałem nie !- Camilo krzyknął z całych sił
Mirabel odsunęła się kilka kroków zaskoczona jego wybuchem.
-Zostawcie mnie wszyscy w spokoju !
Camilo pobiegł do swojego pokoju. Wszyscy byli zszokowani tym widokiem. Pepa i Félix spojrzeli na siebie przestraszeni pogarszającym się stanem swojego syna, a Antonio i Dolores świadomi tego o co chodzi, coraz bardziej martwili się o brata. Natomiast Mirabel zrozumiała, że przesadziła.
-Co się z nim dzieje ?- zapytała samą siebie.
Odpowiedź na to pytanie… zna tylko on sam...
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro