Rozdział 2: Rozmowa w nocy
Osobą, która na pewno najbardziej przeżywała nieobecność i zły stan Camilo, był Antonio. Chłopiec bardzo martwił się o swojego starszego brata. Brakowało mu jego zabaw z nim, głupkowatych żartów i robienia kawałów członkom rodziny.
Tęsknił za dawnym Camilo i bardzo chciał go odzyskać. Nie wiedział jednak jak. Okazja nadarzyła się pewnego wieczora.
Antonio obudził się w nocy z koszmarem. 6-latek tak bał się spać sam, że postanowił pójść do kogoś i poprosić o spanie razem. Najpierw pomyślał o swoich rodzicach, ale było już naprawdę późno i nie chciał ich budzić. Potem przyszła mu do głowy Mirabel, jednak po chwili dotarło do niego, że najlepiej będzie pójść do Camilo.
Wyszedł ze swojego pokoju i szybko podszedł do drzwi swojego starszego brata. Zapukał, ale nikt nie otworzył.
-Cami ?- pytał chłopiec.
Nie otrzymał odpowiedzi.
-Miałem zły sen. Mogę spać z tobą ?
Dalej cicho. Antonio chciał już odejść, kiedy drzwi powoli się otworzyły i Camilo się zza nich wychylił.
-Wejdź…- powiedział cicho i wpuścił brata do środka.
Antonio wszedł do pokoju przyglądając się Camilo. Po mocno podkrążonych oczach zdał sobie sprawę, że na pewno nie zmrużył dzisiaj oka.
Bracia położyli się obok siebie na łóżku Camilo. Antonio układał sobie w głowie co powie i jak zapyta swojego brata o powód jego ciężkiego stanu.
-Cami… powiesz mi co się stało ?- zapytał z niepewnością.
Camilo milczał. Był postawiony pod ścianą. Miał dosyć ukrywania swojej tajemnicy i bardzo chciał wyznać komuś prawdę. Jednak to była na tyle trudna sprawa, że nie mógł być pewny, że Antonio przyjmie ją dobrze i nikomu innemu jej nie wyjawi. Postanowił powiedzieć… pomijając kilka szczegółów.
-Ja… jestem chory hermano… bardzo…- przyznał słabo.
Wyraz twarzy 6-latka wyrażał strach i zmartwienie.
-Chory ! Na co ?! Jak ?! Od kiedy ?!- pytał w szoku.
-Ciii…- Camilo uciszył brata wiedząc, że Dolores może ich usłyszeć.
-Dlaczego nic nie powiedziałeś ?- Antonio zapytał nieco spokojniej.
-Nie chciałem nikogo z was martwić. Sam sobie z nią poradzę.
-Nie, pomożemy ci ! Tia Julieta da ci jedzenie i będziesz zdrowy.
Camilo pokiwał głową.
-Na tą chorobę nie ma lekarstwa.
-Ale… nic ci nie będzie, prawda ?
Camilo milczał. Nie znał odpowiedzi na to pytanie. Kiedy Antonio nie usłyszał żadnej reakcji natychmiast przytulił się do swojego brata.
-Nie, nie, nie, nie, proszę ty nie możesz odejść !- chłopiec płakał w pierś nastolatka.
Antonio nie wyobrażał sobie myśli, że mógłby stracić swojego brata, którego tak bardzo kochał. Camilo mocno go objął.
-Hej, nigdzie się nie wybieram. Nie zostawię nikogo z was- pocieszał chłopca.
Antonio otarł łzy z twarzy.
-Obiecujesz ?
-Obiecuję.
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro