𝟮𝟴: umowa z diabłem
- Chyba nie myślisz, że pozwolę ci znowu grać. Twoje pomysły w ostatnim czasie są co najmniej niedopuszczalne! Zdajesz sobie sprawę, że toje decyzje w ostatnim czasie są samolubne? W ogóle nie myślisz o swoim ojcu! Komu ja przekażę firmę? Ślepej kurze czy dziwce, która śmie nazywać się twoją matką? Jeszcze tego brakowało, aby Akashi zrzekł się kontraktu i bylibyśmy załatwieni! - wykrzyczał pan Naosaki, kompletnie czerwony na twarzy. Haru stała spokojnie, ale jej usta zaciśnięte były w wąską kreskę. Jej ojcu wydawało się, że robi to, bo jest zdenerwowana, ona zaś starała się nie wybuchnąć śmiechem.
- Zatem zwiążmy się umową, co ty na to? - Podała mu papier, a on szarpnął za niego, przeglądając go pobieżnie. Gdy dostrzegł słowo "firma", "koszykówka" i "Akashi" prychnął głośno, z rozmachem podpisując papier oraz jego kopię, wciskając jej z powrotem teczkę w dłonie. - Dziękuję. A teraz przeczytaj sobie na spokojnie to, co podpisałeś. - Zaśmiała się lekko, a później wyszła z posiadłości, gdzie czekała już na nią limuzyna. Mężczyzna jeszcze raz złapał za papier, wczytując się dokładniej. Zbladł. Ta umowa była gorsza niż pakt z diabłem. A najgorsze jest to, że na samym dole widniał jego podpis.
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro