𝟮𝟲: koszykówka
- Po co tu przyszłaś? - Usłyszała krytykujący głos zza pleców. Uśmiechnęła się przemiło, odwracając się ku Midorimie, którego głos wyraźnie wskazywał na to, że nie jest zadowolony z tej wizyty. Przez ostatnie lata nauczyła się odróżniać jego emocje na podstawie barwy głosu i wydawało jej się, że jego nowy przyjaciel, o którym tyle słyszała, też jest w tym całkiem dobry. Poczuła długie, owinięte w bandaż palce na swoim podbródku, a jej twarz została uniesiona i obejrzana z każdej strony. - Czyli Kise nie kłamał? - spytał zrezygnowany, a ona przytaknęła, bardziej koncentrując się na tym, że chłopcy mają ze sobą jeszcze jakikolwiek kontakt.
- Chciałam się na nowo nauczyć grać w koszykówkę. Ale pierwsze muszę wsłuchać się w kroki, a nikt nie ułatwi mi tego bardziej, jak aktywnie grająca drużyna. - Odsunął się, mierząc ją krytycznym wzrokiem. Naosaki Haru jak zwykle wydawała się cholernie pewna tego, co mówiła, dlatego nie wyraził swojej opinii o tak absurdalnym pomyśle. Musiał jednak przyznać - jeśli istniał cień szansy, że jest ktoś, kto kiedykolwiek mógłby opanować coś tak abstrakcyjnego, to tylko osoba, której talent przyćmił nawet Pokolenie Cudów. Ona. Cesarzowa.
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro