𝟭𝟵: przed szpitalem
- Musisz tylko zażywać te leki i widzimy się dopiero za jakieś dwa tygodnie, panienko. Do zobaczenia. - Lekarz wydawał się dobrej myśli, ale dziewczyna wydawała się niepewna. Westchnął, łapiąc ją za dłoń i ciągnąc w stronę windy. Nie wiedział za jakie grzechy musiał odbierać ją ze szpitala, ale bez wyraźnego rozkazu ze strony ojca, nigdy nie pofatygowałby się tu z własnej woli. Winda nie jechała zbyt długo. Dzisiaj wyjątkowo dusił się w tym małym, ciasnym pudełku, z atmosferą pomiędzy nimi tak ciężką, że można było ją kroić nożem.
Wyprowadził ją ze szpitala, pozwalając jej się nacieszyć uczuciem ciepła na twarzy i wiatru na swoim ciele. Uśmiechnęła się radośnie, a jego serce zakuło mocno. Czy Naosaki wiedziała, że ich ojcowie zawiązali między sobą kontrakt, dotyczący praktycznie całej ich przyszłości? Wydawało mu się, że nie, ale musiał z niej to wyciągnąć nad wyraz ostrożnie. Zawsze wydawało mu się, że o wiele bardziej ciągnie ją do Murasakibary niż do niego, ale mógł się mylić. Może ten kontrakt wyszedł z jej inicjatywy? Że też nie spojrzał dokładniej!
- Jedziemy - powiedział krótko i ostro. Zwiesiła głowę, na słuch kierując się za nim. Nie zauważył, że dziewczyna odwróciła się na kilka chwil w kierunku doktora stojącego w oknie, uśmiechając się do niego radośnie na parę sekund.
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro