𝟭𝟯: aomine
- I co? Sądzisz, że powinna sobie tak po prostu strzelić w łeb? To tak nie działa, Akashi. Ona jest starsza, rozumie więcej niż całe nasze parszywe Pokolenie Cudów. Jestem pewien, że był w tym jakiś głębszy sens. - Aomine Daiki wzruszył ramionami, patrząc na swojego byłego kapitana. W gimnazjum niezbyt się lubili, ale gdy Seijuro wyszedł (rozkazał) z propozycją spotkania, ten nie bardzo miał wyjście. Podszedł więc, nie mając zielonego pojęcia, że będzie chodzić o Nao.
- Przecież aby wygrać, trzeba mieć wszystkie zmysły. Ona sama go sobie odebrała, nie wiem jak można z tym żyć...
- Boisz się - stwierdził pewnie Daiki, a dwukolorowe oczy zmierzyły go morderczym wzrokiem. On? Bałyby się? Niby czego? Teraz, gdy jego najgorszy wróg sam się wyeliminował, świat wręcz legł u jego stóp. - A wiesz czemu? Bo zaczynasz zauważać, że ludzie to nie pionki, a pewne rzeczy dzieją się bez twojego zrozumienia. Kuroko żyje własnym życiem, chcąc pokonać nas wszytskich, Nao ma inną filozofię, której nie możesz pojąć. To już się dzieje. Świat, w którym ty byłeś królem, upada. I nic nie możesz poradzić na to, że się boisz.
I wtedy Akashi zrozumiał, że zadzwonił do Aomine tylko po to, aby usłyszeć te słowa. Tylko jaki był powód tego wszystkiego? Nie znał go. I to go irytowało.
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro