𝟵: podziękowania
- Dziękuję ci, chłopcze! Po twojej wizycie moja mała córeczka znowu zaczęła normalnie jeść i pić. To na pewno twoja zasługa, zawsze byliście ze sobą bardzo blisko! - Pan Naosaki miał niezwykle pogodny wyraz twarz. Zachowywał się tak, jakby całkowicie zapomniał o tym, że jego córka w y d ł u b a ł a sobie oczy. Jakby dla niego najważniejsze było to, że Nao zaczęła funkcjonować jak normalny człowiek. Ale przecież nie była normalna. Była ślepa.
- Nie ma za co, Panie Naosaki. To było w geście starego, dobrego przyjaciela z czasów dzieciństwa. Trzeba przyznać, że byłem wtedy zapatrzony w pańską córką, niczym sroka w błyskotki. Pomoc była dla mnie przyjemnością. - Niemalże wypluł te słowa, ale gdy spojrzał na swojego dumnego ojca, odetchnął głęboko. Mówił to wszystko tylko ze względu na obecność rodziciela, który chciał utrzymywać z swoim wspólnikiem bardzo dobre kontakty. Jednak coś w jego zachowaniu kazało Seijuro myśleć, że to partnerstwo powoli się kończy. Czyżby znalazł kogoś, kto lepiej zajmie się prowadzeniem biznesu, niż jego wieloletni przyjaciel? Z cichym westchnieniem zabrał się za jedzenie kolacji, dokuczał mu jednak fakt, że krzesło naprzeciwko niego stało zupełnie puste.
- Twój syn ma serce ze złota! - Te słowa sprawiły, że Seijuro poczuł się o wiele gorzej niż w ostatnim czasie. W końcu ta cała ich "przyjaźń" od pewnego momentu była jedynie wielkim kłamstwem. Co ją napędzało? Najczystszy strach i uwielbienie do jej geniuszu. Nic więcej. Ale tego już chłopak nie potrafił przyznać.
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro